węgierskie wpomnienie
patrz wspomnienie


Miklós Duray miał rację !

Dla mojego pokolenia, które weszło w aktywne życie i studiowało w epoce Husáków, Miklós Duray był obrońcą praw naszej mniejszości, sygnatariuszem Karty 77, awangardą praw człowieka i obywatela, uosobieniem odwagi i postawy.

Był strażnikiem miary i wartości, twórcą wartości. Punkt wyrównania. Przez wiele lat jako jedyny z Węgrów wziął osobiście odpowiedzialność za swoją działalność ochrony praw i towarzyszące jej prześladowania w mrocznych latachnormalizacji”, w tym 470 dni więzienia. Organizował i mobilizował. Uratował węgierską szkołę i tym samym stworzył szkołę.

O jego pracy słyszeliśmy dopiero w latach 60 i podczas Praskiej Wiosny, o jego zmaganiach w klubach młodzieżowych, Csemadoku i powstaniu węgierskiej organizacji młodzieżowej.

Poznałem go osobiście na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy jako studenci z Bratysławy, z grupą przyjaciół, w akademiku Csalogányvölgy zaprosiliśmy Miklósa na spotkanie. Jego prezentacja, konsekwentne rozumowanie i analiza naszej sytuacji oraz tego, co należy zrobić, było stymulujące i dające do myślenia. Był autentyczny i charyzmatyczny, rzecznik i organizator powołanego już wówczas Komitetu Ochrony Praw Mniejszości Węgierskiej w Czechosłowacji, ale pozbawiony już jakiejkolwiek funkcji publicznej, wykluczony z Csemadoku.

Mogliśmy spotkać się wcześniej w naszym rodzinnym mieście Losonc (Lučenec): wcześniej o15 lat chodził do tej samej węgierskiej szkoły podstawowej, a potem do liceum Fülek, do którego chodziłem i ja. 
Osobliwością systemu po stłumieniu wysiłków reformatorskich Praskiej Wiosny było to, że nie tylko całkowicie uciszał tych, którzy wyrażali krytykę, ale także uciszał istnienie tych, którzy mogli stanowić dla nich zagrożenie. Miklós zajmuje poczesne miejsce na tej liście. Tak więc miejscowi, którzy weszli w życie publiczne po 1968 r., mieszkańcy Losonc (Lučenca), mieszkańcy Nógrádu, jako nowicjusze, nic nie wiedzieli o letnich obozach młodzieżowych, inicjatywach klubowych i organizacyjnych, które były realizowane przy jego aktywnym udziale we własnych osadach, Pince i Losonc. Młode pokolenie nie miało żadnych informacji o jego pracy jako prezesa Młodzieżowego Klubu AttiliJózsefa w Bratysławie, ani o istnieniu narodowo-demokratycznej węgierskiej organizacji młodzieżowej, której był jednym z jej inicjatorów i liderów. 
Dziwnym trafem, jako ludzie z Losonci (Lučenca), pierwszy raz spotkaliśmy się osobiście w Bratysławie i tu zaczęła się nasza współpraca.
Duray Miklós był lojalny wobec regionu Losonch, Fülech, Nógrád, Palócföld, swojej małej ojczyzny aż do śmierci. Silne więzy rodzinne, żona Zsuzsa wspierały go we wszystkich trudnościach.
Dla Węgrów w Czechosłowacji w 1989 roku Miklós Duray był niekwestionowanym naturalnym autorytetem moralnym, Po jego działalności jako obrońcy praw człowieka w latach 1977-78 i udanej kampanii zbierania podpisów na rzecz ochrony węgierskich szkół na Słowacji, postrzegaliśmy go jako nieformalnego lidera naszej społeczności. Protesty przeciwko jego uwięzieniu poruszyły nie tylko krajową, ale także węgierską i międzynarodową opinię publiczną. Dyskusje między Komitetem Praw Człowieka a Kartą, które rozpoczęły się po podpisaniu Karty 77 przez Miklósa Duraya, mimo ich nieskuteczności, były obiecujące pod względem przyszłej współpracy sił demokratycznych. Wyjazd studyjny do Stanów Zjednoczonych w latach 1988-89 otworzył drzwi do budowania relacji międzynarodowych, ale jego nieobecność i utrudnianie przez rząd jego powrotu w czasie przyspieszonych wydarzeń 1989 roku z pewnością wpłynęły na rozwój węgierskich organizacji na Węgrzech.
The Dog Clamp I. and II., in the DoubleOppression, tom zawierający pisma czechosłowackich nonkonformistów, wydany przez Węgierską Fundację Praw Człowieka w Nowym Jorku. Błękitna Księga, czyli raport o sytuacji Węgrów na Słowacji, opublikowana w Paryżu w latach 80., zwróciła uwagę Węgier i świata na sytuację Węgrów na Słowacji i naruszenia ich praw oraz uzyskała międzynarodowe poparcie.
Utworzenie Węgierskiego Komitetu Duraya,  protestującego przeciwko uwięzieniu Miklósa Duraya pomogło zmobilizować i wesprzeć węgierską opozycję i opinię publiczną. Lecz oficjalna polityka węgierska za Kádára  rozpoczęła kampanię przeciwko niemu w prasie i tu i ówdzie znalazł się na czarnej liście oficjalnej polityki.
Mieliśmy nadzieję na zasadniczą zmianę do przemian demokratycznych z 1989 roku, kiedy wydawało się, że możemy żyć w kraju rodzinnym jak u siebie w domu, że nasze prawa i możliwości obywatelskie i mniejszościowe zostaną zrealizowane. Burzliwe wydarzenia listopada i początku grudnia 1989 roku nie zastały Miklósa Duraya w na miejscu, tworzenie pierwszych nowych organizacji węgierskich i transformacja Csemadoku rozpoczęły się bez niego. Powrót do domu ze Stanów Zjednoczonych i zorientowanie się w sytuacji wymagały czasu. Kiedy powstawał przejściowy rząd federalny, który myślał już o zmianach demokratycznych, zaproponowano go na stanowisko ministra bez teki zajmującego się sprawami mniejszości ale bez powodzenia. Na podstawie swoich dawniejszych doświadczeń stało się dla niego jasne, że Węgrzy na Słowacji mogą uczestniczyć w nowym demokratycznym życiu politycznym, reprezentując własne interesy poprzez własną partię polityczną. Proces ten miał miejsce w pierwszej połowie 1990 r. wraz z przekształceniami Csemadoku, zwróceniem się do Polaków w Czechach i innych mniejszości narodowych, aw końcu wraz z nimi  utworzeniem na szczeblu federalnym Politycznego Ruchu na Rzecz Współistnienia- Coexistentia. Był to gorączkowy, intensywny, napięty i niezwykle trudny okres. Jako bezpośredni współpracownik Milosa Duraya byłem świadkiem jego codziennych zmagań, podnoszących na duchu chwil odnalezienia się naszej społeczności, uzyskania pierwszej węgierskiej reprezentacji parlamentarnej po pięćdziesięciu pięciu latach i radości, jaką czuło się z tego powodu. Jednocześnie był ofiarą zbrodni, zdrad komunistycznych tajnych agentów, którzy drążyli  dalej w innej formie, wykorzystując wewnętrzne problemy naszej rozbitej i zmaltretowanej społeczności. Musiał zmierzyć się z ciemną stroną dziedzictwa przeszłości, wyzwaniami teraźniejszości i wizją przyszłości
Nowelizacja konstytucji, przepisy dotyczące odszkodowań, eliminacja skutków winy zbiorowej, działania przeciwko wpływowi tamy Bős-Nagymarosi na środowisko i skład demograficzny Csallóköz, pomimo należytej staranności, odsłoniły szkielety przeszłości. Miklós Duray patrzył na losy naszej społeczności perspektywicznie, płaszczyzna czasowa nie ograniczała się do cykli wyborczych. Znalazło to również odzwierciedlenie w jego przemówieniu na Zgromadzeniu Federalnym 17 grudnia 1992 r. w związku z rozpadem Czechosłowacji: „Jesteśmy teraz w podobnej sytuacji, jak siedemdziesiąt cztery lata temu. Ten kraj nie powstał wtedy zgodnie z wolą ludu i nie zostanie zniesiony teraz decyzją ludu. Nasi poprzednicy nie zgadzali się z tym, co się wtedy wydarzyło, i my też nie zgadzamy się z tą niezgodnością z prawem. Za legalne uważamy tylko to, co dzieje się zgodnie z wolą ludu.” Nie oznaczało to kwestionowania prawa narodu słowackiego do samostanowienia, ale zwróciło uwagę na wątpliwą formę prawną podejmowania decyzji i brak jasnej demokratycznej autoryzacji.
Przyjęcie nowej słowackiej konstytucji, niekorzystna dla nas ustawa o języku państwowym, stworzenie atmosfery strachu przez władze, niepewny wynik nowego ustroju państwowego dla mniejszości oraz planowany nowy podział administracyjny na niekorzyść Węgrów, stanowił wielkie wyzwanie tamtego okresu.
Jeśli chodzi o swoją wizję przyszłości, Miklós Duray przedstawił twórcze, nowatorskie, koncepcyjnie przemyślane propozycje, które później zebrał w tomie zatytułowanym „Nasze eksperymenty ze samostanowieniem”. Od kwestii samorządności po współpracę -koncepcja narodowa, która mogła być rozwiązaniem dla demokratycznego współistnienia Węgrów na Słowacji i słowackiej większości. Z propozycjami teoretycznymi wiązała się także władza polityczna. Na zgromadzeniu w Komárně, 8 stycznia 1994 r. przyjęto uchwałę sformułowaną przy poparciu większości węgierskich parlamentarzystów, przedstawicieli samorządów i burmistrzów, która odrzuciła rządową propozycję podziału administracji publicznej, która niestety, po jej uchwaleniu w niezmienionej formie nadal obowiązuje.
Reakcja większości – ze strony rządu i co ciekawe, także opozycji – była podobna, chociaż środki i metody były oczywiście inne: odizolować Duraya, „budując” alternatywę w ramach społeczności, tak aby ruch i demonstracja siły podobna do tej z Komarna nie mogła się powtórzyć. Sprzyjała temu także zmiana stosunków międzynarodowych, zmiana rządu na Węgrzech, a co za tym idzie zmiana politycznego nastawienia do jego osoby i reprezentowanych przez niego idei.
Od początku przemian demokratycznych Miklós Duray opowiadał się za utworzeniem zjednoczonej partii węgierskiej i zapewnieniem jednolitej węgierskiej reprezentacji parlamentarnej, starał się to ułatwić, mówiąc nawet, że gdyby jego osoba okazała się w tym przeszkodą, to usunie się, ponieważ uważał, że sprawa społeczności jest ważniejsza. Był przekonany, że „jedna partia powinna reprezentować interesy naszej społeczności”. Pod tym względem szedł drogą swojego wielkiego wzoru, Jánosa Esterházy'ego. Nie opuszczał własnej wspólnoty, stawał w obronie tego, co słuszne, nawet jeśli odbijało się to niekorzystnie na jego osobistym losie. Jego własnymi słowami: „Kariera polityczna i ludzka Esterházy'ego dopełniła się według kryształowej sieci wiary; wiecznie wątpiący człowiek wzdrygnął się przed blaskiem tego drogocennego kamienia. Dlatego nie uciekł, gdy minęła burza wojny – bo nie zrobiłem nic, czego mógłbym się bać”.
Tak było również wtedy, gdy znaczna część społeczności węgierskiej nie była często świadoma tego, kto reprezentuje jej rzeczywiste interesy, a kto miał na myśli tylko interesy materialne i polityczne lub interesy wąskiej grupy, ze względu na brak ich własnych sił, ich upublicznienia i braku autorefleksji. Widział to wyraźnie i podkreślał: „Musimy uświadomić ludziom, że Węgrzy na ziemiach z góry od Kraju są podzieleni inaczej niż Węgrzy na Węgrzech. Istnieje naturalna różnica zdań i istnieje niewypowiedziany, ale realizowany słowacki interes polityczny, jak zneutralizować węgierskie poparcie polityczne i społeczne. Istnieje klasyczna metoda: kupuj tych, których można kupić, a tych, których można zepchnąć, popchnij do ściany. W ciągu ostatnich 20-22 lat węgierska polityka na terenach z góry od Kraju była przez to najbardziej podzielona”.
Powstanie Węgierskiej Partii Koalicyjnej w 1998 roku spełniło jego wizję zjednoczonej partii, ale choć nie zajmował już stanowiska decyzyjnego, zwracał uwagę na przewrotność warunków wejścia do rządu (nie można było poruszyć ważnych kwestii z perspektywy przeszłości, teraźniejszości lub przyszłości naszej społeczności).Pomimo, że nie zdołano wybudować niezależny węgierski uniwersytet, osiągnięto wyniki w kwestii używania języka i szkół.
Od 1990 do 1992 był posłem do Zgromadzenia Federalnego w Pradze, a od 1994 do 2010 w Słowackiej Radzie Narodowej w Bratysławie, z ramienia Együttélés, a następnie Węgierskiej Partii Wspólnotowej.

Był jednym z głównych myślicieli i strategów stosunków węgiersko-węgierskich i jedności narodowej Węgrów za granicą, cieszył się wielką sławą i uznaniem w Łuku Karpackim w zachodniej diasporze. Od HazÁ do NemZet opublikował niektóre ze swoich artykułów na ten temat, dotyczących  progu zmian. Był jednym z intelektualnych ojców MagyarÁllandóÉrtekezlet, Forum Węgierskich Reprezentantów Łuku Karpackiego, ustawy dyskontowej, a w związku z tym był wiceprezesem założonego w 2001 roku Stowarzyszenia na Rzecz Wspólnych Celów, a następnie jej prezesem w latach 2011-2020.

Jako myśliciel, analitycznie oceniający współczesne realia, nieustannie poszukiwał najodpowiedniejszych form działania politycznego i społecznego z punktu widzenia społeczności, czy to organizacji społecznej, młodzieżowej, letniego obozu młodzieżowego, komitetu obrony praw, partii ruchu politycznego czy stowarzyszeń obywatelskich, zgodnie z wizją i diagnozą społeczną.
Pamiętał czasy, kiedy niektórzy jego dawni znajomi woleli przejść na drugą stronę ulicy, odwracali głowy, żeby się nie daj Boże się przywitać, a po 1990 roku wielu z nich z entuzjazmem odwracało się plecami. Bolesne dla niego było to, że w połowie lat dziewięćdziesiątych po zmianie rządu na Węgrzech został na pewien czas poddany politycznej kwarantannie.
Wśród najpilniejszych zadań stojących przed wspólnotą węgierską, wielokrotnie wymieniał utrzymanie i ożywienie jak najszerszej zdolności działania naszej wspólnoty narodowej w czasie i przestrzeni, odzyskanie i zachowanie jednolitej węgierskiej parlamentarnej reprezentacji politycznej oraz wzmocnienie ram naszego przetrwania gospodarczego i kulturowego.
Straciliśmy wybitnego, kreatywnego, charyzmatycznego lidera, który potrafił myśleć w kategoriach strategii i cykli wyborczych w społeczności, kraju, regionie i szerszych kontekstach.
Był człowiekiem, więc  czasem popełniał błędy. Bo poszedł dalej niż niejeden z nas, więcej rozumiał, bo więcej wziął na siebie obowiązków, więcej wycierpiał, kiedy nie otrzymał należnej mu nagrody, tylko karę za przeciwstawianie się. Mówił -"Za przeciwstawianie zawsze trzeba z góry zapłacić!".
Jego krytycy i przeciwnicy często uważali go za surowego, bezkompromisowego, mesjanistycznego polityka, który proponował radykalne rozwiązania, który nie był graczem zespołowym, który nie potrafił „odpuścić” i dbał tylko o siebie. Ci, którzy go znali i kochali, wiedzą, że charakteryzowało go konsekwentne poszukiwanie prawdy, stawianie realnych problemów i stanowcze reprezentowanie interesów wspólnoty. Nie zgadzał się na „kompromisowe” propozycje wyrzeczenia naszych praw i tożsamości, pokazywał cele w jasnych, demokratycznych i prawnych ramach
Niech jego życie i dzieło skłoni nas do zastanowienia się nad tym, co zrobiliśmy, aby docenić jego ofiarną pracę dla społeczeństwa węgierskiego zachowania wartości, które reprezentował. Pomyślmy o pytaniach, które wielokrotnie formułował na różne sposoby: Dokąd doszliśmy po prawie 33 latach demokratycznych stosunków i 30 latach niepodległej Słowacji? Jaka jest diagnoza stanu naszej węgierskiej społeczności w cieniu epidemii, kryzysu gospodarczego i wojny? Jak to możliwe, że straciliśmy ponad 100 000 Węgrów w ciągu ostatnich 3 dekad i dlaczego nasza populacja zmniejszyła się o ponad 2%? Dlaczego nie mamy reprezentacji parlamentarnej, dlaczego sytuacja ekonomiczna regionu, w którym żyjemy, jest taka trudna, co z naszymi szkołami, językiem, prawami? Jaka jest diagnoza, co powinniśmy zrobić?
Jeśli ponownie przeczytamy jego pisma, przemówienia, analizy i propozycje, możemy zbliżyć się do zrozumienia prawdy Miklósa Duraya. Nie dość, że wielokrotnie wyraża swoje myśli, to jeszcze słyszymy jego słowa zachęcające do konstruktywnego działania i współpracy – dla dobra naszej społeczności.
Każda społeczność jest warta tyle, ile jest w stanie chronić i szanować swoich przodków oraz zachować wyznawane przez nich wartości. Bądźmy godni intelektualnego dziedzictwa Miklósa Duraya!

Niechaj spoczywa w pokoju!