Napad rok 1908

 

artykuł zamieszczony w Głosie z dnia 25.9.2018 autor Jarosław jot-Drużycki

 

Zdawałoby się, że takie rzeczy mogły się wydarzyć tylko na Dzikim Zachodzie, gdzie bezczelność i brawura charakteryzowa­ła posiadaczy szybkostrzelnych rewolwerów. Ale nie. 110 lat temu historia, o której będzie za chwilę, nie wydarzyła się hen na dalekiej prerii, tylko na ziemi porosłej gęstymi bora­mi. W Europie. Wschodniej co prawda, ale było nie było w Europie. Jakieś 40 kilometrów od Wilna. I o wszystkim informowała prasa.

Oto „Kurjer Litewski” w numerze z 29 września 1908 roku już w tytule głosił, co się stało, a mianowicie „Miljonowa eksproprjacja”. Ekspropriacja czyli, jak podaje słownik (by już Czytelnik nie musiał sam po niego sięgać), „przymusowe pozbawienie własno­ści”, jednym słowem rabunek.

„W niedzielę rano, otrzymaliśmy od kore­spondenta naszego depesze treści następu­jącej: Bezdany. Dziś w nocy dokonano napa­du na pociąg pocztowy, przyczem rzucono kilka bomb. Z pośród ochrony wojskowej, zabito żandarma, zraniono zaś ciężko jego towarzysza i czterech żołnierzy. Kto dokonał napadu i czy zabrano jakie sumy - niewiado­mo. (...) Jak słychać, w napadzie na pociąg, dążący z Warszawy do Petersburga, wzięło udział około 40 osób. Zrabowana suma sięga - wedle niesprawdzonych dotąd pogłosek - miljona czterdziestu tysięcy rubli”.

Aby sprawdzić co tak naprawdę zaszło, redakcja wysłała do Bezdan swojego współ­pracownika, który zebrał na miejscu garść następujących informacji: „Pociąg 4, który w sobotę (26 września 1908 - przyp. jot) o g. 10 m. 5 wiecz. wyszedł z Wilna do Petersburga, składał się z lokomotywy, wagonu poczto­wego opancerzonego i szeregu wozów pasa­żerskich. W wagonie pocztowym znajdowały się wszystkie sumy, pobrane za bilety na sta­cjach między Warszawą i Rudziszkami. Pozatem pieniądze całej linji Nadniemeńskiej i dystansu Wilno - Wierzbołów. Wreszcie pakiety wartościowe poczty wileńskiej i in­nych. Pociągowi towarzyszyła ochrona woj­skowa składająca się z siedmiu uzbrojonych żołnierzy i dwu żandarmów”.

Kiedy przed północą pociąg nadjeżdżał do położonych wśród litewskich lasów Bezdan, na stacji pojawiła się niespodziane gromada ludzi, która natychmiast podzieli­ła się na kilka części. „Jedna z nich, sterroryzowawszy służbę, otoczyła pomocnika za­wiadowcy. Druga szybko pogasiła wszystkie światła, następnie dostała się przez okno do biura telegraficznego, wyrzuciła telegrafistę poprzecinała druty. Trzecia wreszcie obie­gła wagon pocztowy. Rozległ się huk rzu­conych bomb. Eksplozja była ogłuszająca. Szyby wszystkich wagonów powypadały, a przednie wagony, z których jeden ochrony wojskowej, zmieniły się w stos gruzów. Zaczęła się gospodarka napastników. Szu­kali pieniędzy, wybierając, tylko pakiety banknotów i monet złotych. Miedzi, srebra i posyłek nie tykano. Sumy kolejowe znaj­dowały się w 30 szkatułkach miedzianych, specjalnie urządzonych. (...). Pieniądze pocztowe leżały - jak zwykle - w workach skórzanych. By dostać się do pierwszych, rabusie musieli użyć dynamitu. W ciągu pól godziny »robota« była skończona i napast­nicy znikli w ciemnościach”.

Według prowadzących śledztw'0 rabusie „przybyli (...) do Bezdan powozami, na ro­werach i konno”. Tezę tę potwierdzały ślady „po przewróconej karecie” oraz „wiele lata­rek rowerowych, widocznie pogubionych podczas śpiesznej ucieczki”. Ponadto „na torze znaleziono 6 bomb, kilka brauningów i inne przedmioty, pozostawione prawdo­podobnie przez napastników”.

Informacje o zdarzeniu doszły do Wilna dopiero po kilku godzinach, kiedy do miasta dotarli dwaj żołnierze z ochrony pociągu. „Przybyli piechotą, bez czapek, przerażeni i dawali niejasne objaśnienia, że stało się coś strasznego i utrzymywali, iż ruszyli tak w po­goni za napastnikami. (...) Dokładne informa­cje otrzymano w Wilnie dopiero wówczas, gdy służba pociągu, towarowego, idącego ku nam z Petersburga, dała znać o wypadku z Wilejki”.

Nie do końca wiadomo było, ile pienię­dzy padło łupem tajemniczych rabusiów. Współpracownikowi „Kurjera” udało się ustalić, że „w wagonie pocztowym mieściła się kwota 12,848 rb. 33 kop., zainkasowana na st. Wilno. Suma ogólna - jak przypusz­czają osoby kompetentne - przewyższa mil- jon rubli. W tem znajdowało 200,000 rb. w banknotach wycofanych z obiegu”. Udało się natomiast aresztować kilku podejrza­nych. I tyle „Kurjer”.

A co to byli za napastnicy? To już wiemy dokładnie z innych, późniejszych źródeł. „Akcji ekspropriacyjnej” w Bezdanach doko­nali członkowie Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej, której przewodził sam Józef Piłsudski (1867-1935). Ów brawurowy napad historycy niekiedy żartobliwie okre­ślają „akcją czterech premierów”, gdyż poza przyszłym marszałkiem, który w niepodle­głej Polsce dwukrotnie piastował stanowisko prezesa rady ministrów, wzięli w niej udział również Walery Sławek (1879-1939), Aleksan­der Prystor (1874-1941) i Tomasz Arciszewski (1877-1955). Ogółem w napadzie uczestniczyło nie czterdzieści, a dwadzieścia osób (z czego cztery kobiety). Ich łupem nie padły miliony, jak się początkowo wydawało, ale również po­kaźna suma, o czym szczegółowo pisał w trzy lata później (27 listopada 1911 roku) konspira­cyjny „Robotnik”:

„We wrześniu 1908 roku została przepro­wadzona przez Organizację Bojową partji naszej konfiskata pieniędzy rządowych, znajdujących się w wagonie pocztowym na stacji Bezdany pod Wilnem. Gotówką zosta­ło zdobyte 52.284 ruble, wartość nominalna zdobytych papierów procentowych wynosiła 179 432 rb. 50 kop. Razem wartość nominal­na pieniędzy i papierów skonfiskowanych wynosiła 231 716 rb. 50 kop. Skonfiskowane papiery wartościowe składały się z papie­rów państwowych rosyjskich, obligacji miej­skich, akcji towarzystw przemysłowych i t. p. W celu spieniężenia tych papierów została wybrana przez Zebranie Międzywydziało­we partji naszej specjalna komisja, która tę zmianę przeprowadziła. Ponieważ wartość istotna papierów' rosyjskich jest niższa od ich wartości nominalnej, przeto suma, uzyskana ze sprzedaży, różni się od sumy nominalnej. Za papiery, wartości nominalnej 179 432 rb. 50 kop. uzyskano gotówką 148.528 rb. 61 kop. Do kasy partyjnej wpłynęło więc razem 200 812 rubli 61 kop”.

Ponad połowę tej sumy - 113 454,70 rubli - przekazano na „Wydział Bojowy”, a de facto na powstały w 1908 Związek Walki Czynnej, który stal się zalążkiem przyszłych Legionów Polskich, a reszta pieniędzy poszła na dzia­łalność organizacyjną PPS w kraju i poza jego granicami.

Kiedy w polskiej prasie pojawiają się cza­sem artykuły o akcji pod Bezdanami, to nie­mal zawsze pada postulat, by nakręcić o niej film. Taki western, a właściwie to „eastern” - bo rzecz się działa na Litwie przecież. Ale nikt się jeszcze za to nie zabrał. A szkoda. Bo grupa uzbrojonych w browningi rowerzy­stów' napadająca na pociąg, to by musiała być piękna scena, której nawet sztukmistrze z Hollywoodu by nie wymyślili.