|
|
|
,, Biała księga zbrodni
popełnionych w dniach 23 –
29.01.1919 r.
na Śląsku Cieszyńskim
przez wojska Gen. Josefa Šnejdárka ”
CIESZYN 2013
Atak wojsk czeskich pod
dowództwem ówczesnego ppłk Josefa Šnejdárka na Śląsk Cieszyński nie był tak
wielkim zaskoczeniem dla mieszkańców tych terenów jak sposób jego
przeprowadzenia. Od pierwszych chwil agresji zajmujący teren żołnierze czescy
zachowywali
się niczym nie
usprawiedliwioną brutalnością nie tylko wobec żołnierzy Wojska Polskiego
ale i ludności cywilnej. Dla
mieszkańców tego regionu nigdy nie było tajemnicą że głównym powodem
,,zainteresowania” się tym obszarem przez nowo powstające państwo czeskie jest
przemysł górniczo-hutniczy oraz kolej Koszycko – Bogumińska. W realiach gdzie
Polska również w tym okresie walczyła o przebieg granic (w szczególności na
wschodzie) sam fakt,
że Czesi widzieli w tym
terenie ważną część swojego przyszłego państwa – pomimo iż ludność polska
stanowiła tam w wielu miejscowościach większość – jest po części zrozumiały.
Niestety niczym nie można
usprawiedliwić zbrodni podkomendnych ppłk Josefa Šnejdárka
już w trakcie samych działań
wojennych na Śląsku Cieszyńskim. Ich ilość oraz charakter na długo ograniczyło
możliwość współpracy polsko – czeskiej w tym regionie.
W związku z apelem władz
polskich w Cieszynie, bezpośrednio po walkach od 7 lutego 1919 roku zbierano
relacje dotyczące zbrodni dokonanych przez wojska czeskie w czasie konfliktu.
W dniu 25 lutego przekazano zebrane relacje Komisji
Sojuszniczej. Każda relacja w celu uwiarygodnienia musiała być podpisana przez
konkretną osobę wraz z podaniem miejsca zamieszkania. Wiele relacji
opublikowano później w różnej formie. Należy tu zaznaczyć, że strona czeska
nigdy nie podważyła ich wiarygodności ( z wyłączeniem relacji o rzekomym
dobiciu kpt. Cezarego Hallera, który to fakt nie został potwierdzony).
W niniejszym opracowaniu
chcieliśmy się skupić wyłącznie na zbrodniach wojennych żołnierzy czeskich
zaistniałych w czasie działań zbrojnych pomiędzy 23 – 29 stycznia 1919 roku.
Zdarzenia te w sposób oczywisty obciążają dowództwo wojsk czeskich z ppłk
Josefem Šnejdárkiem na czele. Uważamy że przypomnienie tych faktów jest ważne
dla ratowania prawdy historycznej i uzasadnia negatywne uczucia jakie postać
gen. Josefa Šnejdárka budzi
wśród polskich mieszkańców
Śląska Cieszyńskiego. Mamy nadzieję że w przyszłości będzie możliwe wspólne
polsko – czeskie opracowanie historyczne które odda prawdę o tamtym konflikcie,
a przez to pozwoli na budowanie wspólnych dobrych relacji w przyszłości.
mgr
Krzysztof Neścior
W opracowaniu wykorzystano archiwa Książnicy
Cieszyńskiej, Państwowego Archiwum oddział w Cieszynie, Muzeum 4 Pułku
Strzelców Podhalańskich oraz zbiorów prywatnych. Za wszelką okazaną pomoc w/w
instytucją serdecznie dziękujemy.
Wojna Polsko – Czeska w 1919
roku.
W przeddzień rozpoczęcia działań
zbrojnych wzajemny stosunek sił wojskowych był następujący: oddziały czeskie:
17 batalionów piechoty, 2 szwadrony kawalerii i 4 baterie artylerii. Razem było
to w/g szacunków dowództwa polskiego 14 – 16 tys. żołnierzy (częściowo jeszcze
w transportach). Siły te tworzyły kilka zgrupowań stosownie do zamierzonych
kierunków działań.
Położenie geograficzne pozwalało stronie czeskiej na wykonanie
koncentrycznego ataku z dwóch kierunków: Od zachodu i od południa. Początkowo
plan przygotowany przez ppłka Šnejdárka przy pomocy francuskiego doradcy ppłka
Gillaine’a wykorzystywał tę sposobność.
Wyraźnie jednak główne
uderzenie zamierzano skierować na obszar Zagłębia Karwińskiego wraz z węzłem
kolejowym Bogumin. Uformowano tu dwa zgrupowania: mjra Blachy atakujące Bogumin
z dalszą osią natarcia Piotrowice-Dziedzice obejmujące w pierwszej linii batalion
bogumiński (dowódca mjr Sýkora), 3 batalion 21 pp leg. i 2 batalion 54 pp.
Drugie zgrupowanie mjra Vlasaka miało posuwać się po linii Orłowa – Karwina –
Frysztat – Cieszyn. Obejmowało ono batalion orłowski, 1 batalion 93 pp, 2
batalion 21 pp leg., ponadto współdziałać z nim miał 3 batalion 21 pp leg.
skierowany na Bogumin. Odwody tych zgrupowań stacjonowały w rejonie Morawskiej
Ostrawy, bądź były jeszcze w transportach. Stanowiły je 1 batalion 21 pp leg.,
17 batalion strzelców, 1 batalion 11 pp,1 batalion 28 pp i 2 batalion 33 pp
leg. Uderzenie o charakterze pomocniczym miało wykonać na południu po osi
Mosty – Jabłonków – Cieszyn
zgrupowanie kapitana Aujezdského, (obejmujące 2 i 3 batalion,
35 pp leg., baterię artylerii
(2/1 pap) oraz pociąg pancerny.
We Frydku znalazł się 1 batalion 3 pp, który jednak ze względu na
szczupłość sił spełniał raczej tylko rolę przesłony. Ponadto w miejscowości
Uherské Hradiště stacjonowały 3 bataliony,2 Brygady Strzelców (12, 13, 14).
Siły polskie na Śląsku Cieszyńskim
były znacznie słabsze, stanowiły równowartość nieco ponad 3 batalionów, 2
szwadronów kawalerii (jeden spieszony) i 1 baterię artylerii (4 działa). Nie
było to więcej niż 3-4 tysięcy żołnierzy pełniących przede wszystkim rolę
osłony granic, wartowniczą i będące dopiero w trakcie szkolenia.
W Boguminie stacjonowały 9 i 11
kompania Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej
pod dowództwem kapitana
Mielnika, który podlegał ppłk. Mroczkowskiemu będącemu komendantem placu w
Boguminie (wg płka Latinika 320 żołnierzy). W Zagłębiu Karwińskim stacjonował 1
batalion Pułku Piechoty Ziemi Cieszyńskiej pod dowództwem mjra Topolińskiego
wsparty dwuoddziałowym plutonem artylerii i plutonem 2 pułku szwoleżerów.
Zwierzchnikiem tych sił był
ppłk. Springwald.
W Cieszynie poza Dowództwem Śląskiego Okręgu Wojskowego (po 23 stycznia
przekształconym w Dowództwo Frontu Śląskiego ze sprawującym naczelne dowództwo
płkiem Franciszkiem Latinikiem) stacjonował 2 batalion Pułku Piechoty Ziemi
Cieszyńskiej,
dowództwo pułku, kompanie:
szturmowa, techniczna oraz pluton artylerii. Razem około 700 żołnierzy. W
Jabłonkowie ochraniał przełęcz pluton piechoty. W Skoczowie znajdowała się 2
kompania Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej. W Bielsku stacjonował dywizjon 2
pułku szwoleżerów (2 szwadrony, w tym jeden konny) i kompania formującego się 2
(samodzielnego) Batalionu Strzelców.
Od początku listopada istniała
Milicja Polska Śląska Cieszyńskiego, której organizatorem i komendantem był
por. Jerzy Szczurek. W jej skład wchodziło ok. 6000 milicjantów, z których sam
por. Szczurek zakładał użyć do ewentualnych działań wojennych „w polu” ok.
1300.
Płk Latinik uważał, że będzie
można użyć nie więcej jak 600 (zapewne w działaniach walczyło nie więcej niż
tysiąc).
Działania wojenne strona czeska poprzedziła próbą wymuszenia wycofania sił
polskich
na rzekome żądanie koalicji.
Przed południem 23 stycznia zjawiło się w Cieszynie czterech oficerów Ententy
oraz ppłk Šnejdárek i domagało się od przedstawicieli Rady Narodowej
oraz płk. Latinika ewakuacji
wojska polskiego w ciągu dwóch godzin. Śląsk Cieszyński miały obsadzić wojska
państw koalicji i czeskie. Początkowo polska strona została zdezorientowana,
lecz płk Latinik odmówił
wycofania się i uzyskał potwierdzenia tego rozkazem obrony z D.O.G. w Krakowie
i Sztabu Generalnego w Warszawie.
Pierwsze walki rozpoczęły się nim do Cieszyna przybyła „misja koalicyjna”.
Już w godzinach rannych 23
stycznia doszło do starć z placówkami granicznymi w Pudłowie.
Na Bogumin maszerował
batalion bogumiński mjra Sýkory. Żołnierze polscy w Boguminie nie dali się
zaskoczyć.
Kpt. Mielnik nakazał rozbroić czeską
kompanię stacjonującą w Boguminie, co zrealizowano (poległo 2 polskich
żołnierzy). Po nadciągnięciu oddziału Sýkory powtórzył się scenariusz z
Cieszyna. Ppłk Mroczkowski otrzymał ultimatum wycofania się na żądanie
przedstawicieli Ententy. Polski dowódca skontaktował się z płk Latinikiem
otrzymując rozkaz obrony.
Polskie kompanie wraz z
niewielkimi siłami milicji por. Guziura broniły rejonu dworca.
Ppłk Mroczkowski dał się
jednak zwodzić dalszymi pertraktacjami. Sytuacja zaś uległa gwałtownemu
pogorszeniu, gdy przybyły dwa dalsze czeskie bataliony (3/2 pp leg., 2/54 pp).
W tej beznadziejnej już
sytuacji zawarto układ pozwalający się wycofać polskim oddziałom
w zamian za uwolnienie
kompanii czeskiej. Po jej powrocie z Piotrowic Czesi jeszcze raz nie dotrzymali
umowy i wzięli do niewoli siły polskie. Konsekwencją zajęcia Bogumina i utraty
jego załogi było zajęcie wieczorem przez wojska czeskie Piotrowic. Na osi
marszu w kierunku Dziedzic nie stały już żadne polskie oddziały. Dowódcy czescy
nie wykorzystali jednak tej okazji. Postanowili skupić się na ataku z flanki na
oddziały broniące Zagłębia.
Walki w Zagłębiu Karwińskim
rozpoczęły się po południu 23 stycznia. 3 kompanie
1 batalionu Pułku Piechoty
Ziemi Cieszyńskiej, wsparte wyjątkowo silnymi liczebnie
i zdeterminowanymi oddziałami
milicji, przygotowały się do obrony budynków dworców kolejowych w Dąbrowie i
Karwinie oraz szybów kopalni. Dowódca ppłk Springwald, wiedząc już o walkach w
Boguminie, planował nocny atak w kierunku tego węzła kolejowego, jednak nie
doszło do tego, gdyż obrońców Zagłębia zaatakowały 4 bataliony czeskie
(bogumiński, 1/93 pp,2 i 3 21 pp leg.). Pomimo, że dysproporcja sił była
wyraźna, walki były niezwykle zacięte.
Szyb Henryka przeszedł z rąk
do rąk. Do wieczora Polacy utracili m.in. dworzec w Dąbrowie, oraz szyby:
Eleonory, Bettiny, Henryka i Głęboki. Obroniono natomiast dworzec w Karwinie
oraz szyby Hohennegera i Franciszka. W nocy sytuacja pogorszyła się, gdyż oddziały
mjra Blachy (2/54 pp i 3/21 pp leg.) zaatakowały Frysztat, a następnie rankiem
natarły w kierunku Karwiny.
Obrona przed dwustronnym
atakiem była na dłuższą metę niemożliwa i ppłk Springwald
po porozumieniu się z
dowództwem rozpoczął odwrót. Początkowo zamierzał bronić
się w Kaczycach, lecz
sytuacja zmusiła go do wycofania się do Pogwizdowa. Straty (przede wszystkim
wzięci do niewoli) były bardzo duże. Z 1 batalionu cieszyńskiego pułku
pozostało 150 żołnierzy. Wycofało się też ok. 160 milicjantów, których wcielono
do oddziałów regularnych. Oddziały czeskie nie kontynuowały pościgu za
wycofującymi się, angażując się w konsolidację zdobytego terenu.
Z walkami w Zagłębiu wiązała się
także obrona Górnej Suchej, gdzie placówka wojskowa, wsparta przez trzydziestoosobowy
oddział milicji, została zaskoczona i częściowo wzięta do niewoli. Niedobitki
wyprowadził dowódca oddziału milicji ppor. Paweł Pawlas do Olbrachcic, gdzie z
ochotników odtworzył oddział. Także 23 stycznia doszło do walk w rejonie Mostów
i Jabłonkowa, gdzie oddziały czeskie
w sile dwóch batalionów (2 i
3/35 pp leg.), wsparte baterią artylerii i pociągiem pancernym, zepchnęły słabe
ubezpieczenia obejmujące zaledwie pluton piechoty i około trzydziestu
milicjantów, które jednak zdołały dokonać zniszczeń linii kolejowej. Atak
został powstrzymany
24 stycznia w Bystrzycy,
przez kompanię milicji z Trzyńca pod dowództwem ppor. Sojki.
Za cenę dużych strat udało
się powstrzymać zagrożenie dla Cieszyna od strony południowej. Dowództwo
czeskie postanowiło zrezygnować z walki na tym kierunku, a siły te przerzucić
na północne skrzydło. Dzięki
temu wysłany z Cieszyna oddział mjra Zörnera obsadził granicę pod Mostami.
Dokonał powtórnych zniszczeń linii kolejowej (obawiając się ponownego ataku).
Pozostawiona tu 6. (żywiecka) kompania Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej, na
skutek zmiany położenia na innych odcinkach frontu, wycofała się 26 stycznia
przez Milówkę na linie obrony pod Skoczowem.
Cofające się z Zagłębia oddziały wojska i milicjanci, wsparte 24 stycznia
słabymi posiłkami obejmującymi 4 kompanie piechoty i szwadron kawalerii,
zorganizowały linię obrony Pogwizdów – Łąki – Stonawa – Olbrachcice mającą
bronić od północnego zachodu Cieszyna. Oddziały czeskie nie wykorzystały
słabości rozbitych polskich oddziałów i nie podjęły w dniach 24 – 25 stycznia
żadnego poważniejszego ataku na tę linię. Nie próbowały nawet posuwać się na
wschód wzdłuż linii kolejowej do Dziedzic, gdzie w tych dniach nie było żadnych
oddziałów mogących je powstrzymać. Część oddziałów podlegała przegrupowaniom,
inne zabezpieczały obiekty przemysłowe i tłumiły wystąpienia ludności.
Dowództwo w Krakowie, rozumiejąc zagrożenie, jakie stanowiło odsłonięcie
obszaru między Pogwizdowem a Zebrzydowicami, skierowano tam 250. osobowy
oddział kpt Cezarego Hallera, o którego działaniach nie wiedział nic płk
Latinik w Cieszynie, bowiem oba zgrupowania nie nawiązały ze sobą łączności. Z
tego powodu nie istniało też oczywiście jakiekolwiek współdziałanie. Strona
polska otrzymała też inne posiłki, przeważnie były to pojedyncze kompanie z
różnych jednostek prosto z transportów kierowane do linii. Łącznie siły jakimi
dysponował płk Latinik 26 stycznia, obejmowały 26 kompanii piechoty, 2
szwadrony kawalerii (jeden spieszony) i 6 dział. Wojska czeskie to 18 batalionów
piechoty i 3 baterie artylerii. Dnia 26 stycznia oddziały zgrupowania mjra
Blachy (obejmujące 5 batalionów) podjęły atak na Zebrzydowice i Kończyce Małe.
Czeskie bataliony: 17 strzelców, 3/21 pp leg. i 2/8 pp rozbiły tutaj oddział
kpt Hallera, który został śmiertelnie ranny. Większość jego żołnierzy dostała
się do niewoli, część, zupełnie rozbita, uległa rozproszeniu. Jednak strona
czeska znów nie wykorzystała swego sukcesu i nie kontynuowała ataku, by okrążyć
siły polskie pozostające w rejonie Cieszyna.
Zgrupowanie mjra Vlasaka (3 bataliony) zaatakowało tego samego dnia Stonawę
i Łąki.
O ile natarcie na Łąki 2 i 3
batalionu 21 pp leg. zostały przez polskie oddziały powstrzymane,
to walki o Stonawę przyniosły
po dłuższych zmaganiach rozbicie 11 kompanii Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej.
Porażka ta doprowadziła też do konieczności odwrotu z Olbrachcic, których nie
była w stanie obronić mała liczebnie obsada złożona ze szwoleżerów i oddziału
milicji ppor. Pawlasa.
Porażki strony polskiej w tym dniu
przesądziły o konieczności odwrotu na linię Wisły, gdyż obrona Cieszyna, przy
istniejącej dysproporcji sił doprowadziłoby do okrążenia oddziałów dowodzonych
przez płka Latinika. W nocy z 26 na 27 stycznia linie obronne i Cieszyn
opuściły oddziały polskie. Oddziały czeskie nie podejmowały żadnych działań,
nawet rozpoznawczych i nie orientowały się w wykonanym przez stronę polską
manewrze. Przygotowano plan natarcia na Cieszyn i zaczęto go realizować 27
stycznia. Pomimo braku jakiegokolwiek oporu,pierwsze oddziały wkroczyły do
miasta około godziny 12.00.
Siły jakimi dysponował po dokonaniu odwrotu płk Latinik, były nieliczne i
wyczerpane fizycznie. W dniu 28 stycznia ich stan głównodowodzący obliczał na
zaledwie 71 oficerów i ok. 1400 szeregowych wspartych 14 działami.
Linia obrony biegła od Strumienia wzdłuż Wisły do Ochab, od Wiślicy obrona
wysunięta była na linię wzgórz i biegła przez Simoradz, Wilamowice,
Międzyświeć, Mirową Górę i Kisielów, skąd kierowała się do rzeki Wisły w
Nierodzimiu. Odcinek północny wzdłuż Wisły do Ochab objął płk Springwald.
Dysponował on sześcioma kompaniami piechoty i jedną baterią artylerii.
Pozycja główna podlegała
bezpośrednio płk. Latinikowi, który na tym odcinku gromadził większość sił
starając się w miarę napływania kolejnych oddziałów utworzyć znaczniejszy
odwód.
W dniu 27 stycznia nie było żadnych
walk, gdyż wojska obu walczących stron
nie nawiązały ze sobą
kontaktu bojowego. Siły polskie umacniały linię obronną.
Podjęto także budowę drugiej
linii obronnej Rudzica – Iłownica – Bielowicko – Grodziec – Górki Małe.
Dowództwo Frontu starało się też umożliwić wypoczynek, zgłasza tym oddziałom,
które walczyły już kilka dni.
Dowództwo czeskie skierowało do
pierwszej linii 12 batalionów piechoty wspartych kilkoma bateriami artylerii. Ponadto
w obwodzie pozostawało 9 batalionów i 1 bateria.
W dniu 28 stycznia oddziały
te zaczęły zbliżać się do polskich linii obronnych, co pociągnęło za sobą
starcia patroli i wymianę ognia artyleryjskiego. Oddziały czeskie ze
zgrupowania
płka Hanáka zajęły Ogrodzoną
i Łączkę. Na odcinku północnym podejmowane były próby forsowania Wisły pod
Drogomyślem i Ochabami. Obie nie udały się, a strona polska przeprowadziła
wypad pociągu pancernego „Hallerczyk” w kierunku Pruchnej.
Identyczne działania na tym
odcinku miały miejsce w dniu następnym (29.01). Na głównej pozycji pod
Skoczowem doszło do kolejnych walk (głównie ogień artyleryjski) w Ogrodzonej,
Łączce i Międzyświeciu. Oddziały czeskie starały się zbliżyć do polskich linii
na odległość, z jakiej można przeprowadzić szturm.
Nastąpiły starcia patroli w
Goleszowie – czeski 3 batalion 28 pp zajął wzgórze Chełm,
a 1 batalion 35 pp leg.
wkroczył do nie bronionego Ustronia.
Dzięki napływowi w dniach 28-30 stycznia dość dużych posiłków oddziały polskie
zwiększyły się do stanu: 35 kompanii piechoty, 3 szwadronów kawalerii, 5
baterii artylerii,
pociągu pancernego – ok. 4200
ludzi, 18 dział.
Dowódca wojsk czeskich ppłk Šnejdárek wyznaczył termin generalnego szturmu
na godz. 7 w dniu 30
stycznia. Przed rozpoczęciem natarcia w pierwszej linii zgrupował
15 batalionów. Walki na
odcinku północnym wzdłuż Wisły toczyły się pomiędzy zgrupowaniami mjra Blachy i
płka Springwalda. Ze strony atakujących działania nie były prowadzone
energicznie. Oddziały czeskie dotarły jedynie do polskich linii obronnych, lecz
nigdzie im poważniej nie zagroziły. Wycofanie tych oddziałów zostało
przyśpieszone przez wypad pociągu pancernego „Hallerczyk”, który tym razem
dotarł aż do stacji kolejowej w Pruchnej. Na
głównej linii obrony bataliony zgrupowania ppłka Hanáka zajęły Iskrzyczyn, a
następnie atakowały Simoradz i pozycje na Mirowej Górze. Ataki te nie
przyniosły skutku w postaci przełamania polskich pozycji.
W czasie walk o Simoradz
polska artyleria była zmuszona zbombardować szkołę w Dębowcu,
z której oddziały czeskich
karabinów maszynowych prowadziły bardzo skuteczny ogień.
Największe zagrożenie dla polskich oddziałów stanowiły ataki prowadzone na
południe
od Skoczowa w rejonie
Kisielowa, gdzie 3 batalion 35 pp leg. dokonał włamania w polską linię
zdobywając wzgórze 340. Sukces ten był jednak chwilowy, gdyż uderzenie dopiero
co przybyłego na front 3 batalionu 7 pp pozwoliło odzyskać teren. Ponownie
przerwanie frontu groziło
po zdobyciu Nierodzimia,
którego broniły słabe oddziały polskie. Płk Latinik skierował z odwodów dla
powstrzymania nieprzyjaciela osiem kompanii Pułku Piechoty Ziemi Cieszyńskiej
oraz baterię artylerii. Oddziały czeskie jednak nie podejmowały prób
wykorzystania tego sukcesu i rozpoczęły odwrót. Wieczorem zrezygnowały one z
dalszych prób dokonania przełamania. Strona polska nie posiadała już żadnych
rezerw, aby przeprowadzić kontratak i wyzyskać sukces w bitwie obronnej.
Wieczorem pod presją państw Ententy nastąpiło zawieszenie broni. Strona czeska
nie chciała jednak zrezygnować z planów zajęcia całego Śląska Cieszyńskiego. W
dniu 3 lutego podpisano polsko-czeski układ o tymczasowej granicy.
Chronologiczne odtworzenie
najdramatyczniejszych przypadków
(zachowano pisownie oryginalną)
wraz z sygnaturą akt.
Czwartek-23 Stycznia 1919-pierwszy dzień agresji.
„W
Boguminie, załoga polska będąc otoczona przez 10 krotnie przeważające siły,
miała na rozkaz swojej
komendy wycofać się z bronią w ręku, na co Czesi się zgodzili.
Wbrew umowie podstępnie
załogę rozbroili i uwięzili. W ten sposób 40 oficerów i 200 żołnierzy polskich
internowano wraz z przeszło 100 osobami cywilnymi w Mor. Trzebowej, wyznaczając
im jako mieszkanie baraki po chorych na tyfus plamisty. Konwój po drodze umieszczono
w lokalach brudnych, ciasnych i zimnych. Tak cywilnych, jak żołnierzy
obrabowano z własnych ubrań, głodzono bito naigrywano się. Przez kilka dni w
lokalach barakowych nie dawano ani pościeli,
ani okrycia, ni [ani] nawet
wody do umycia się. Chleb dano również po kilku dniach,
a wikt urągający wszelkim
pojęciom o najskromniejszym pożywieniu tak, że ludzie mdleli z głodu. Świadkowie: wszyscy internowani.” [APC 14/3/62 Dok. 10]
„Seweryn
Jeschiwy, podpor. wojsk polskich, wzięty podstępnie, wbrew umowie wraz załogą
bogumińską do niewoli, odprowadzony został osobno na odwach w Morawskiej
Ostrawie. Wprowadzono go do ciemnego pokoju, gdzie 3 żołnierzy czeskich znęcało
się nad nim,
bijąc po twarzy i zadając
ciosy bagnetem w głowę tak, że omdlał. Zaniesiono go do inspekcyi policyjnej,
obandażowano i zaprowadzono do aresztu i dopiero za wstawieniem się podpułk.
Julienna odesłano z transportem internowanych.” [APC 14/3/62 Dok. 10]
Piątek-24 stycznia 1919
„W
Karwinej, d. 24.I.1919. przy wtargnięciu Czechów, schronili się dwaj młodzi
górnicy: Jan Kruk i Ernest Masny do Domu Robotniczego. Żołnierze czescy
wtargnęli tam rozwściekleni, postrzelili ciężko Jana Kruka /zmarł za kilka
godzin/, zaś Masnego powlekli dla powieszenia
go na szyb „Austrya”, bijąc
kolbami. Nie mogąc znaleźć powroza przestrzelili szyję, a ciężko rannego bili
kolbami, nie pozwalając zabrać do matki. Będącego w agonii obrabowali z zegarka
i 100 K. Świadkowie: Albin
Gawliczek, Jan Oczkowski, Gustaw Grochol, Ferdynand Kałuża, Trebrowa, Karol
Gongor, Jan Brachaczek, Alojzy Molenda, wszyscy z Karwinej.” [KC APTL 25.15]
[„Górnik
Ernest Masny, 19 lat liczący, utrzymujący matkę i 4 rodzeństwa, stawiał jak
inni milicjanci, opór z bronią w ręku dnia 24.I.1919 w Karwinie. Podczas
cofania się widząc śmiertelnie ranionego swego towarzysza odrzucił broń i
poddał się. Rozjuszeni żołnierze czescy bojąc
go i katując zawlekli na szyb
„Austria” i szukali sznura, by go powiesić. Nie znalazłszy, zastrzelili go, a
leżącego już w agonii bili kolbami.
Świadków chcących zwłoki sprzątnąć, oddalili ze słowami: „Niech tu zdycha, ta
świnia polska”. Zwłoki dostawiono matce obrabowane z zegarka
i pieniędzy. Świadkowie:
Grochol Gustaw, Kałuża Ferdynand, Brachaczek Jan, Górnicy, Karwina.” [APC 14/3/62 Dok. 11]]
„W Karwinej, d. 24. I., zastrzelili żołnierze
czescy zupełnie niewinnych służącego plebanii
i kucharza proboszcza, kłując
zabitych bagnetami. W kościele rozrzucili komunikanty,
a wdziewając na stole ornaty,
zsypali sobie nawzajem usta komunikantami. Świadkowie: Barnet, Barnetowa,
Strusieński i Siostrzonek z Karwinej, Barbara Porębska ze Stonawy.” [KC APTL 25.15]
„W
Orłowej zbili żołnierze czescy i zamordowali d. 24. I. 1919. w sierocińcu legionistę
polskiego. Nazwisko nieznane. Świadkowie: Twardzik, górnik z Karwinej i
Kosieniec, uczeń szkoły górniczej.” [KC
APTL 25.15]
„Inż. Józef Kiedroń, kierowników
szybów Eleonora i Bettina w Dąbrowej,
został aresztowany wraz z
żoną i synem, a zabrany w nocy z pomieszkania, co jednak
nie przeszkadza twierdzić
Czechom, że został wzięty do niewoli z bronią w ręku, w czasie walki
na czele górników. Los jego i
rodziny jest ciągle szczególnie opłakany, ponieważ przewieziony
do więzienia w Morawskiej
Ostrawie, traktowany jest jak pospolity zbrodniarz. Taki los spotyka też inż.
Sykałę wraz z żoną. Czesi aresztując ich, zaznaczyli wyraźnie, że obsadzają
Śląsk w imieniu "Ententy", lecz obchodzili się z nimi prawdziwie po
czesku, kalając swoim zachowaniem mundury francuskie.
Podczas
chwilowego internowania w sierocińcu w Łazach /przez 1 dzień/ widzieli sceny
wyżej już przytoczone, jak bicie przezywanie i t. p.
Kiedy
p. Kiedroniowa poprosiła o wodę, odpowiedziano jej: "Ja ci dam wodę, ty
polska świnio "Zdechnij zaraz!" Za sąsiednimi drzwiami słyszeli jęki
i prośby bitych i kłutych
i rozstrzeliwanych żołnierzy
polskich.
W
czasie jazdy do sierocińca, zabrał inż. Kiedroń do powozu po drodze ciężko
ranionego przez żołnierzy czeskich policyanta Sznapkę.
Podczas
transportu do Mor. Trzebowy, znęcano się najwięcej na Jezuitach w Karwinej.
Wszędzie tylko szturchanie, kopanie policzkowanie, przezwiska prostackie, a
gdzie się dało nawet skrytobójstwo, mord barbarzyństwo.” [APC 14/3/62 Dok. 10]
Sobota-25 stycznia 1919
"W
Bystrzycy [hutnicy trzynieccy] zrobili tyralierkę i posuwali się w stronę
Jabłonkowa, aby dać odpór zbliżającym się Czechom. Zaczęła się walka, lecz
niedługo trwała, ponieważ zwykli robotnicy, mając tylko karabin w ręku, a nie
wyćwiczeni w zahartowani w służbie wojskowej,
nie mogli utrzymać frontu
przeciw nawale regularnych wojsk czeskich, którzy mieli wszystkie narzędzia
mordu ze sobą. [...] Ze strony robotniczej padli: Kraus, Cieślar, Stryja i
Czudek,
którzy z powodu zranienia nie
mogli ujść oprawcom czeskim, na których też legionarze wywarli zemstę i w
okrutny, potworny sposób ich dobijali. Nie było im dosyć na tym, wywlekli z
chałup całkiem niewinnych ludzi, nad którymi pastwiono się, zawleczono na
pociąg, a wśród zimna i głodu odstawiono do aresztów w Morawskiej Ostrawie lub
do Nowego Jiczyna.” [Paweł Golec, za: Gąsior G., „Zaolzie...”]
"W
tym samym dniu ginie na polach Bystrzycy śmiercią męczennika śp. Karol Czudek.
[...] Wśród jakich okoliczności zginął, niewiadomo. Ojciec i siostra, którzy
ciało bohatera sprowadzili
z zaśnieżonych pól Gródka do
Trzyńca, jako też oględziny jego ciała dają świadectwo, że śp. milicjant Czudek
został przez Czechów dobity. Skonstatowano ranę postrzałową w nogę,
dużą otwartą ranę przez dolną
szczenkę i szyję, liczne sińce na głowie, plecach i piersiach – prawdopodobnie
od uderzeń kolbą. Obok zwłok leżał jego karabin połamany na sztuki."
[Szczurek J., „Z wielkich dni Śląska Cieszyńskiego. Tom V. O milicjach ludowych
w latach 1918-1920”. Cieszyn 1935]
"Śp.
milicjant Karol Stryja, robotnik hutniczy z Trzyńca. [...] W walkach koło
Gródka dostaje się do niewoli. Według świadectwa p. Anny R. i p. Zuzanny T. z
Gródka, zbili go Czesi najpierw kolbami do utraty przytomności, później,
wrzuciwszy do potoka, celnym strzałem
w głowę życia go pozbawili.
Pogrzeb odbył się w Trzyńcu, dokąd go matka z pola męczarń i bólów
sprowadziła." [Szczurek J., „Z wielkich dni Śląska Cieszyńskiego. Tom V. O
milicjach ludowych
w latach 1918-1920”. Cieszyn
1935]
"Śp.
milicjant Gustaw Kraus, hutnik w Trzyńcu. [...] W walkach między Bystrzycą
a Gródkiem ranny ciężko w
nogę nie może się salwować ucieczką i dostaje się do niewoli. Rana,
nieopatrzona na miejscu przez nieludzkich siepaczy, ulega gangrenie. W szpitalu
czeskim
w Przywozie kończy swe młode
życie." [Szczurek J., „Z wielkich dni Śląska Cieszyńskiego. Tom V. O
milicjach ludowych w latach 1918-1920”. Cieszyn 1935]
„W Bystrzycy, dnia 25.I. strzelili żołnierze
czescy bez powodu do prywatnego domu Jerzego Samca, przyczem zranili żonę i
córkę tegoż. Świadkowie: oprócz
poszkodowanych, lekarz z Trzyńca Małysiak.” [KC APTL 25.15]
„W
Bystrzycy znęcali się czescy żołnierze nad miejscową ludnością, bijąc podczas
rewizyi, katując aresztowanych. Nie oszczędzono nawet 60-letniego księdza
Michejdy, który otrzymał
3 uderzenia kolbą w głowę.” [KC APTL 25.15]
„W
orłowskim sierocińcu chwalili się 25. I. żołnierze czescy, że zastrzelili w
piwnicy
4 żołnierzy polskich. Świadek: Rudolf Parchański widział w sieni
dwie kałuże krwi.” [KC APTL 25.15]
Niedziela-26 stycznia 1919
„Jednor.
plut. Bychawski z 1. komp. pułku wadowickiego zeznał, że dnia 26.I.1919
w Zebrzydowicach grupa tejże
kompanii zewsząd otoczona poddała się w liczbie 30 ludzi.
Już bezbronnych wystrzelano,
żywych zostało 7 i tych pojmano.” [APC
14/3/62 Dok. 11]
„Por.
Taub ranny wpadł do domu, tam go Czesi dobili bagnetami. Jeńców bili po twarzy
tak żołnierze, jak oficerowie czescy. W Karwinie obrabowano ich ze wszystkiego,
nawet z lepszych części munduru.” [APC
14/3/62 Dok. 11]
„W
Stonawie i Olbrachcicach d. 26/1 po bitwie w południe pozostali ranni żołnierze
byli dobijani przez żołnierzy 21 p. czesko-słowackiego (z Francji),
prawdopodobnie z batalionu 1 i 2. Żołnierzy rannych, którzy prosili o pomoc,
bito kolbami i bądź też rozstrzaskiwano
im głowy ciosami kolb, bądź też strzałami z bliskiej odległości, wśród okrzyków
pogardy i nienawiści.
Kilku jeńców, pochwyconych
przez żołnierzy z tego pułku, najprzód zbito i skłuto,
a potem rozstrzelano. (...)
Trupy leżały niesprzątnięte na polach przez kilka dni, ponieważ, żołnierze
czescy grozili ludności mordowaniem. Po paru dniach pozwolono zmarłych
sprzątnąć i pochować. Znaleziono trupy częścią już ograbione. Na cmentarzu
ograbili żołnierze czescy zmarłych do reszty, ściągając wobec publiczności pozostałe
jeszcze ubrania i buty. Miejscowy proboszcz odfotografowal zwłoki dla
rozpoznania tożsamości.
Pogrzeb
6 ofiar odbył się w Olbrachcicach d. 28/1, zaś 24 ofiar w Stonawie d. 29/1.
Świadkowie:
ks. proboszcz Krzystek. żołnierz polski z 8 pp Paweł Zielina, robotnik
z Olbrachcie Kortias, rolnicy
i robotnicy ze Stoimy: Jan Firla. Rudolf Połednik,
Antoni Wacławczak, Józef
Feber, Cieśla, Kałuża, Cyganek, Baranowa, Alojza Nowakowa,
Zofia Gilowa.” [KC APTL 25.15]
„Niektóre
szczegóły zajść w Stonawie: Do gospody w Stonawie (dzierżawca Janka) schronił
się żołnierz polski porzuciwszy przed drzwiami karabin, bagnet i plecak. Na
widok żołnierzy czeskich podniósł ręce i oddawał się w niewolę. Zabito go
trzema strzałami i przebito bagnetem. Ślady krwi ścianie. Świadkowie: Gospodzki
Janko, Józef Feber, Rudolf Połednik Antoni Wacławek, wszyscy w Stonawie.” [APC 14/3/62 Dok. 11] [„Legionistę, poddającego się z
podniesionymi rękami przed gospodą p. Janka. pobili żołnierze czescy,
rozstrzelali, a następnie zwłoki pokłuli bagnetami.”]
„Tamże
do izby szynkowej, gdzie było 9 osób cywilnych, wrzucili 2 granaty ręczne,
nadto jeden żołnierz czeski
strzelił do wnętrza przez okno, raniąc w głowę jedną osobę. Wybuch granatów
spowodował tylko zniszczenie ścian i sprzętów. Po wejściu do gospody, straszyli
żołnierze wszystkich śmiercią i tylko na skutek błagań zadowolili się obiciem
kilku obecnych kolbami i po twarzy.” [KC
APTL 25.15]
„Do
rannego żołnierz polskiego, leżącego pod szkolą, strzelił z odległości kroku
żołnierz czeski, zabijając rannego na miejscu. Świadkowie: Alojzya Nowak, proboszcz ks. Krzystek, Stonawa.” [APC 14/3/62 Dok. 11] [Przed szkolą
leżał ranny legionista. Żołnierz czeski przechodząc obok wystrzelił do niego z
bliska zabijając na miejscu.” [KC APTL
25.15]]
„Do domu 1. 182 (Kałuży) schronili się po
otoczeniu trzej legioniści. Dwaj ukryli
się w chlewku. Jeden nie
zdołał tego uczynić i poddał się, lecz został rozstrzelany z podniesionymi rękami. Jednego, ukrytego w chlewku także
żołnierz czeski zastrzelił, zaś drugiego ciężko ranił, poczem zażądał, by
gospodarz stwierdził, czy ów trzeci jest zabity. Gospodarz popatrzy wszy
potwierdził, poczem Czech się oddalił. Gospodarz odwiózł rannego legionistę,
nazwiskiem Koska do szpitala w Orłowej. Zastrzelonemu legioniście, zabrali
żołnierze czescy buty i zawartość plecaka.” [KC APTL 25.15]
[„Do
domu Franciszka Kałuży w Stonawie nr 182 schronili się 26 I 1919 trzej
żołnierze polscy. Dwaj z nich ukryli się w chlewku, trzeci już się ukryć nie zdołał.
Odrzuciwszy więc broń,
z podniesionymi rękami prosił
zbliżającego się żołnierza o darowanie życia. Czech,
zobaczywszy dwóch
ukrywających się na chlewie, jednego zastrzelił, drugiego ciężko ranił,
poczem kazał gospodarzowi
wyjście na chlew i przekonać się, czy obaj zabici. Kiedy gospodarz spełnił
rozkaz i doniósł, że obaj zabici, żołnierz oddalił się, a gospodarz odwiózł
rannego
do szpitala w Orłowej. Ranny
nazywa się Koska, leży w szpitalu w Orłowej. Świadek: Franciszek Kałuża.
Stonawa 182.” [APC 14/3/62 Dok. 11]
„W
pobliżu domu 1. 180 (Jana Firli) leżał legionista ranny w obie nogi. Do rannego
strzelił
z bliska oficer czeski,
chybiwszy. Firla zabrał do domu rannego i zawołał przechodzącego sanitariusza
czeskiego, który wzdragał się Polakowi założyć opatrunek, każąc gospodarzowi
zastrzelić rannego. Gospodarz odwiózł go jednak do szpitala w Orłowej.” [KC APTL 25.15]
[„Do
rannego żołnierza polskiego, leżącego obok domu 180 w Stonawie, przechodzący
oficer czeski strzelił z. rewolweru raniąc go w szyję. Rannego przeniósł do
domu, poczem odwiózł do szpitala Jan Firla. Świadek: Jan Firla. Stonawa 180. i
jego komornik.” [APC 14/3/62 Dok. 11]]
„Leżącego
przy drodze w Stonawie i obwiązującego sobie ranioną nogę żołnierza polskiego
przechodzący żołnierze czescy tak długo bili kolbami, aż przestał dawać znaki
życia (26 I 1919). Naoczny świadek. Józef Kołek, ministrant.” [APC 14/3/62 Dok. 11]
„W
Stonawie, przy dworze Smołkowiec, sanitariusz polski opatrywał pod murem dwóch
rannych (26 I 1919). Nadeszli żołnierze czescy wszystkich trzech rozstrzelali.
Błagali; krzyk,
a raczej - jak zapisano w
protokole - rozpaczliwy ryk proszących o życie żołnierzy słyszał Franciszek
Horny, dzierżawca dworu w Stonawie. i jego żona. Inny świadek: Barbara Porębska
w Stonawie, oglądała, zdaje
się zwłoki po morderstwie, bo twierdzi, że głowy mieli przekłute bagnetem tak,
„że aż biedakom mózg wyłaził". Stwierdza także, że pomordowanym zrabowano
buty.” [APC 14/3/62 Dok. 11]
„Mazurkiewicz,
sanit. z 8.p.p. 4 kompanii, i Morda z oddz. karabinów maszynowych zeznali
następująco: Sanitariusz Mazurkiewicz opatrywał ciężko rannego w Stonawie d.
26. I. Czescy żołnierze dobili rannego i drugiego szeregowca (bez broni), który
pomagał w opatrunku.
Żołnierz
z oddz. karabinów masz. Zięba i kapral (nazwisko nieznane), otoczeni przez
legionistów czeskich, poddali się. Czesi najprzód ich obrabowali z pieniędzy,
zegarków, odzieży
i butów, następnie zakłuli
bagnetem, tłukąc jeszcze nawet już zabitych.” [KC APTL 25.15]
„W
dworze zastrzelili żołnierze czescy trzech jeńców polskich.” [KC APTL 25.15]
„W
Stonawie zastrzelili Czesi stara kobietę, Klimszową. Świadkowie jak wyżej.” [KC APTL 25.15]
„Dnia
26. I. 1919 w Stonawie ranny sierżant Wojsk Polskich Franciszek Konior schronił
się do chaty i prosił o
odwiezienie go do szpitala. Dwóch nadeszłych żołnierzy czeskich wsadziło go na
wóz, by odwieźć do Orłowej. Po drodze w Karwinie ściągnięto z niego buty,
kamasze, kożuszek i ciepłe ubranie. W dalszej drodze jeden z żołnierzy strzelił
z bliska do rannego na wozie, ale chybił, bo strzelił w czapkę. Wówczas drugi,
przyłożywszy karabin do piersi rannego, wypalił ze słowami: „Ja tobie też muszę
strzelić". Ale ranny w ostatniej chwili odtrącił lufę i uszedł śmierci, bo
woźnica zaciął konie i żywego jeszcze dowiózł do szpitala. Świadkowie: Franciszek Konior, sierżant, ranny, w szpitalu w Orłowej.
Antoni Pająk, woźnica u Józefa Stankusza
w Stonawie.” [APC
14/3/62 Dok. 11]
„W
niedzielę 26.I.1919 w Olbrachcicach legioniści czescy 21 p. schwytali cywilnego
mężczyznę z bronią w ręku. Na miejscu dostał kulę w łeb, leżącego dobito
bagnetami.
Świadek naoczny: Koza Józef z Rząski pod Krakowem, żołnierz s.p.”
[APC 14/3/62 Dok. 11]
„W
Olbrachcicach 26.I.I9l9 kilku żołnierzy polskich rannych, pozostawionych na
polu, żołnierze czescy 21. pułku legionowego dobili kolbami, bagnetami lub
strzałami z bliska – kilku jeńców zdrowych ci sami legioniści najpierw
nieludzko skatowali, potem wystrzelali. Trupy leżały kilka dni nie pochowane,
obrabowane. Świadkowie: ks. Krzysiek, Stonawa, Wandelin Kornel(?), Olbrachcice.
rolnicy: Firla, Baron ze Stonawy.” [APC 14/3/62 Dok. 11]
„W
Olbrachcicach w domu 114. dnia 26 I 1919 żołnierze czescy zakłuli bagnetem, a
dobili kolbą 17-letniego Franciszka Palowskiego, zarzucając mu, że strzelał.
Zeznania matki Maryi,
nadto Zofii Miry i Zofii
Krupy w Olbrachciach stwierdzają, że zamordowany w walce udziału
nie brał.” [APC 14/3/62 Dok.
11] [„W Olbrachcicach d. 26 I zastrzelili żołnierze czescy, w domu 1. 114, bez
powodu 17-letniego górnika. Franciszka Palowskiego.” [KC APTL 25.15]]
„Tamże,
w domu 1. 112. zrobił czeski patrol pięciokrotnie rewizye grożąc samotnym
kobietom, wśród wyzwisk, śmiercią.
Tamże,
w domu l. 10, grozili śmiercią kobiecie za danie schronienia rannemu oficerowi
polskiemu, którego pomimo ciężkiej rany nie opatrzyli.
Żołnierza
polskiego, który przebrał się w cywilne ubranie, żołnierze czescy schwytali
i pomimo wylegitymowania się
kazali mu biegnąć, a uciekającego zastrzelili, zabierając jego ubranie
wojskowe.
Ludność w Olbrachcicach przy dokonywaniu
rewizji bito i kłuto, grożąc wszystkim powieszeniem.
Świadkowie:
przełożony gminy, Franciszek Głombek,
sekretarz gminy, Franciszek Rojek, dalej: Jan Cichy, Franciszka Sojkowa, Ewa
Cichowa, Franciszka Głombkowa i inni.” [KC
APTL 25.15]
„W Kończycach Małych d. 26. I. zrzucili
żołnierze czescy rannego żołnierza z mostu
do rzeki. Ranny utonął i
ludzie wyciągnęli trupa na brzeg. Świadek: Władysław Sandacz
z kompanii kpt. Hallera.” [KC APTL 25.15]
[„Sandacz
Władysław rodem z Zatora, żołnierz kompanii kapitana Hallera, widział
26.I.1919. w Małych Kończycach wyciągnięte z rzeki zwłoki żołnierza polskiego.
Mieszkańcy sąsiednich domów objaśnili go, że żołnierza tego ranionego, leżącego
na moście, żołnierze czescy
z mostu strącili do rzeki.
Świadkowie: Sandacz Władysław, obecnie obóz jeńców w Józefowie, mieszkańcy
Małych Kończyc.” [APC 14/3/62 Dok. 11]]
„Kapitan
Haller, ranny, został dobity pchnięciem bagnetu. Świadek: Adolf Pallas,
z Małych Kończyc.” [KC APTL 25.15]
Poniedziałek-27 stycznia 1919
„W Łąkach zastrzelili czescy żołnierze bez powodu
cywilnego Antoniego Witosza” .
Świadek:
Komenda posterunku żandarmerii w Łąkach.” [KC
APTL 25.15]
„W
Pogwizdowie znęcali się żołnierze czescy d. 27. I. w okropny sposób nad sługą
gminnym, Antonim Kuncem. Świadkowie: Franciszka Kunc, Anna Żyłowa, Marya
Gawłowska, Marya Golasowska i P. Cieślar.” [KC APTL 25.15]
„Franciszek
Rykalski, milicjant pełnił wraz z żandarmem służbę bezpieczeństwa w Mostach
przy Jabłonkowie, dnia 27.I.1919. Schwytany został przez patrol czeski, w
nieludzki sposób obity kolbami, skopany, zawleczony do Czaczy i tam powieszony.
Przy pierwszej egzekucji sznurek urwał się, wobec czego powieszono go powtórnie
– dla pewności na drucie. Zwłoki odebrała rodzina obrabowane z gotówki” [APC
14/3/62 Dok. 11]. [„F. Rykalski, hutnik zamieszkały
w Jabłonkowie, spotkany ze
strzelbą do polowania, został bez żadnego śledztwa i sądu zawleczony przez czeskich
żołnierzy do Czaczy [Czadczy] i tam powieszony. Kiedy słaby sznur urwał się,
powieszono niewinnego obywatela po raz drugi na drucie. Świadek: Ks. Michejda z
Nawsia.”
[KC APTL 25.15]]
Wtorek-28 stycznia 1919
„W
Łączce, d. 28. I. ustawiła patrol czeska karabin maszynowy naprzeciw chałupy
Jana Hanuska i strzelała do chałupy, podając za powód, że z tego domu do
nich strzelano, co prawdą
nie było. Zniszczywszy okna i
t.p. weszli do chaty, przekłuli bagnetem wychodzącego stamtąd Józefa Hanuska, a
ponieważ ranny podniósł się i chciał iść, pchnęli go znowu bagnetem i dali 2
strzały. Ranny zmarł po 24 godzinach w szpitalu, w Cieszynie.
Służący,
Antoni Daniec, usłyszawszy strzały chciał uciec. Uderzono go kolbą i
zastrzelono. Matka wyprosiła sobie życie na klęczkach. Po dokonaniu morderstw
napastnicy dom obrabowali doszczętnie.
Świadkowie:
Jan Hanusch, Jan Szczypta, Marianna Hanuschowa, Teresa Miklas.”
[KC APTL 25.15]
Środa-29 stycznia 1919-ostatni
dzień agresji.
„Dnia
29/30.I.1919. oddział polski musiał wycofać się przed przewagą czeską z wioski
Nierodzim trzech żołnierzy ukrytych na strychu domu, a mianowicie: Moskala
Józef,
Gołąbek Franciszek, Drozd Jan
było świadkami scen następujących.
Ranny
żołnierz Antoni Grabowski (inny protokół nazywa go Józef Waluś) leżał w rowie
przydrożnym. Nadchodzący żołnierze czescy strzałem z karabinu dobili go. Zwłoki
polali jakimś płynem i podpalili. Kiedy po 2 godzinach Polscy wieś odbili
zastali ubranie jeszcze tlące na trupie
i wodą z szalek ugasili.
Stwierdza
to ppor. Jan Nowak z 1. komp. II. baon. strzelców, dr. Pilecki, lekarz
pułkownik, nadto zdjęcie fotograficzne.
Inny
żołnierz starał się ukryć w dole z wapnem. Żołnierze czescy wywlekli go i
kolbami
i bagnetami zamordowali.
Nazwisko nieznane. Trzeci żołnierz Jan Bobek poddał się Czechom
w podwórzu domu l. 22 bez
broni. Jeden z żołnierzy przebił go dwa razy bagnetem, drugi kolbom rozbił mu
głowę, trzeci strzelił jeszcze do leżącego trupa. Zwłoki dwóch ostatnich
żołnierzy okropnie zmasakrowane zostały sfotografowane.
Świadkowie:
ppor. Jan Nowak, ppor. Jan Sikora, jedn. och. Franciszek Cieślar, Dr. Pilecki, lekarz
pułkownik, nadto służba folwarczna.” [APC 14/3/62 Dok. 11]
„Żołnierze
Józefa Barona wziętego do niewoli, ponieważ miał na mundurze płaszcz cywilny
powieszono w lesie. Od naocznych świadków słyszał to Dr. Pilecki.” [APC 14/3/62
Dok. 11]
[„Gazeta krakowska „Czas” donosi: Według protokolarnych zeznań stwierdzono
następujące fakty: Ranny żołnierz Jan Bobek, bez broni, widząc zbliżających się
Czechów, skrył się za kopcem
w folwarku. Dostrzeżony, poddał się. Mimo to jeden żołnierz czeski przebił
rannego jeńca dwa razy bagnetem, drugi rozbił mu głowę kolbą, a trzeci strzelił
jeszcze do trupa.
Żołnierza Józefa Barona, wziętego do niewoli, powieszono.
Zwłoki szeregowca, Józefa Malusia, znaleziono przy
gościńcu w ubraniu do połowy spalonym i z ciałem czarnym. Świadkowie zeznali,
że Czesi oblali go płynem i podpalili, poczem jeszcze znęcali się nad trupem,
kopiąc go nogami.” [KC APTL 25.15]]
„W
Puńcowie w nocy z d. 29. na 30. stycznia napadli żołnierze czescy na
gospodarstwo Jana Wojnara w celach rabunkowych. Kiedy zbiegli się sąsiedzi na
pomoc, żołnierze rozpoczęli
do bezbronnych strzelaninę,
zabijając Jana Bochuckiego, raniąc ciężko Józefa Dziadka.
Po odpędzeniu sąsiadów
aresztowano Wojnara i grożono zastrzeleniem 84-letniej babce, przykładając jej
lufę karabinu do głowy. Budynki zniszczone kulami, konie w stajni poranione.
Świadkowie:
Jan Wojnar, Józef Dziadek, Kłoda, Fryda Paweł, Jerzy Łamacz.”
[KC APTL 25.15]
Postępowanie z aresztowanymi:
„Zeznania
jeńców i internowanych: Karol Wawrzeczny widział, jak rannego żołnierza Czesi
wlekli w Karwinie za nogę pod hotel Garni, gdzie skonał. Czeski feldfebel w
orłowskim sierocińcu chwalił się, że zbił po twarzy żonę inżyniera, p.
Kiedroniową, siostrę p. Grubeckiego,
członka paryskiego Komitetu
Narodowego. Świadkowie: Sztwiertnia Jan z Karwinej 58 l.
i Józe Szweda z Dąbrowej.” [KC APTL 25.15]
„Karola Bergera, byłego oficera
polskiego aresztowanego w Łazach, uderzył czeski żołnierz pięścią w twarz tak,
że upadł na ziemię zalany krwią. Podniesiono go i prowadząc, bito po drodze do
utraty przytomności.” [APC 14/3/62 Dok. 10]
„Feldwebel
czeski w Morawskiej Ostrawie zmuszał biciem internowanych, by się przyznali do
strzelania. Świadkowie: Karol Wawrzeczny, Emil Pola, Józe Kocur, wszyscy z
Karwinej.”
[KC APTL 25.15]
„Wypadek
drobny, ale charakterystyczny dla oceny oficerów czeskich. Posiewnik Edward,
jedn. ochotnik 4 komp. pułku z Tarnowa wzięty do niewoli 26.I.1919 w Wielkich
Kończycach Kapitan czeski kazał mu zdjąć skórzane stylpy i sam je sobie
nałożył, jeńcowi zaś dał swoje zniszczone owijacze (ale i te mu zrabowano).
Nazwisko kapitana, Hodina, 12. pułk piechoty. Świadek: Posiewnik Edward.” [KC APTL 25.15]
„Jeńców,
prowadzonych przez Karwinę i Mor. Ostrawę znieważano czynnie, bito, opluwano i
to także ze strony ludności cywilnej w Ostrawie. Zaś na stacyi Karwina, którędy
prowadzono
19 jeńców, czescy legioniści
rzucili się bez powodu na transport i kolbami zadali ciężkie rany jeńcom:
Starzewskiemu,
Mordzie i Wranie. W Karwinie, w kancelaryi, gdzie jeńców spisywano , żołnierze
czescy bili jeńców po twarzach wobec oficerów, którzy ich do tego zachęcali obiecując
powieszenie „wszystkich” Polaków.” [KC
APTL 25.15]
„Józef
Rzyman, internowany wyszedł za pozwoleniem żołnierza do ustępu. Po wyjściu
oficer dworcowy zbił go pięściami i rewolwerem, targał nim i kopał. Było to d.
28. I. o godz. 6 ½ wieczorem w Ołomuńcu. Świadkowie: Rudolf Parchański i
Józe Maroszczyk z Łazów.” [KC APTL
25.15]
„Jan
Magiera, chorąży wojsk polskich, siedząc z innymi oficerami w koszarach
w Ołomuńcu, został wywołany
przez czeskiego wachmistrza i uderzony pięścią w twarz. Świadek Dr. Henryk
Kłuszyński.” [APC 14/3/62 Dok. 10]
Załączniki:
Barbarzyńskie postępowanie żołnierzy czeskich z ludnością polską i żołnierzami polskimi. [Źródło: Kalendarz Ewangelicki na rok 1920, Cieszyn 1919, s. 91-96]
Przytoczone poniżej fakty, zebrane
przez Komitet polski w Cieszynie, stwierdzone są przez wiarygodnych świadków.
Oryginały zażaleń — ze szczegółowym opisem smutnych wypadków, znajdują się w
przechowaniu Komitetu Polskiego w Cieszynie i potwierdzone są przeważnie także
przez urzędy gminne, parafialne i żandarmerię.
1. W Karwinie dnia 24. stycznia
1919 przy wtargnięciu Czechów schronili się dwaj młodzi górnicy Jan Krug i
Ernest Masny do Domu Robotniczego. Żołnierze czescy wtargnęli tam
rozwściekleni, postrzelili ciężko Jana Kruka (zmarł za kilka godzin), zaś
Masnego powlekli
dla powieszenia go na szyb
»Austrya«, bijąc kolbami. Nie mogąc znaleźć powroza, przestrzelili szyję, a
ciężko rannego bili kolbami, nie pozwalając zabrać go do matki. Bedącego w
agonii obrabowali z zegarka i 100
K. — Świadkowie: Albin Gawliczek, Jan Oczkowski,
Gustaw Grochol, Ferdynand
Kałuża, Trebrowa, Karol Gongor, Jan Brachaczek, Alojzy Molentla, wszyscy z
Karwiny.
2. W Karwinie dnia 24. stycznia
zastrzelili żołnierze czescy zupełnie niewinnych służącego
na plebanii i kucharza
proboszcza, kłując zabitych bagnetami. W kościele rozrzucili komunikanty,
a wdziewając na siebie
ornaty, zapychali sobie nawzajem usta komunikantami. — Świadkowie: Barnet,
Barnetowa, Strumieński i Siostrzońek z Karwiny, Barbara Porębska ze Stonawy.
3. W Orłowej zbili żołnierze
czescy i zamordowali dnia 24. stycznia 1919 w sierocińcu legionistę polskiego.
Nazwisko nieznane. — Świadkowie: Twardzik, górnik z Karwinej i Kosiec, uczeń
szkoły górniczej.
4. W Bystrzycy dnia 25. stycznia
strzelali żołnierze czescy bez powodu do prywatnego
domu Jerzego Samca, przyczem
zranili żonę i córkę tegoż. — Świadkowie: Oprócz poszkodowanych lekarz z
Trzyńca Małysiak.
5. W Stonawie i Olbrachcicach
dnia 26. stycznia po bitwie w południe pozostali ranni żołnierze byli dobijani
przez żołnierzy z 21. pułku czesko-słowackiego (z Francyi), prawdopodobnie z
batalionu 1. i 2. Żołnierzy rannych, którzy prosili o pomoc bito kolbami i bądź
też rozstrzaskiwano im głowy ciosami kolb. bądź też strzałami z bliskiej
odległości,
wśród okrzyków pogardy i
nienawiści. Kiku jeńców, pochwyconych przez żołnierzy z tego pułku, najprzód
zbito i skuto, a potem rozstrzelano.
Niektóre
szczegóły zajść w Stonawie:
Legionistę, poddającego się z
podniesionymi rękami przed gospoda p. Tanka,
pobili żołnierze czescy,
rozstrzelali, a następnie zwłoki pokłuli bagnetami.
Tamże do izby szynkowej, gdzie było
9 osób cywilnych, wrzucili 2 granaty ręczne,
nadto jeden żołnierz czeski
strzelił do wnętrza przez okno, raniąc w głowę jedną osobę.
Wybuch granatów spowodował
tylko zniszczenie ścian i sprzętów. Po wejściu do gospody straszyli żołnierze
wszystkich śmiercią i tylko na skutek błagań zadowolili się obiciem kilku
obecnych kolbami i po twarzy.
Przed szkołą leżał ranny legionista.
Żołnierz czeski, przechodząc obok, wystrzelił do niego z bliska, zabijając go
na miejscu.
Do domu 1. 182 (Kałuży) schronili
się po otoczeniu trzej legioniści. Dwaj ukryli
się w chlewku. Jeden nie
zdołał tego uczynić i poddał się, lecz został rozstrzelany z podniesionemi
rekami. Jednego. ukrytego w chlewku, także żołnierz czeski zastrzelił, zaś
drugiego ciężko zranił, poczem zażądał, by gospodarz stwierdził, czy ów trzeci
jest zabity. Gospodarz, popatrzywszy, potwierdził, poczem Czech się oddalił.
Gospodarz odwiózł rannego legionistę nazwiskiem Koska do szpitala w Orłowej.
Zastrzelonemu legioniście zabrali żołnierze czescy buty i zawartość plecaka.
W pobliżu domu 1. 180 (Jana Firli)
leżał legionista, ranny w obydwie nogi. Do rannego strzelił z bliska oficer
czeski, chybiwszy. Firla zabrał do domu rannego i zawołał przechodzącego
sanitaryusza czeskiego, który wzdrygał się Polakowi założyć opatrunek, każąc
gospodarzowi zastrzelić rannego. Gospodarz odwiózł go jednak do szpitala, w
Orłowej.
W dworze
postrzelili żołnierze czescy trzech jeńców polskich.
Trupy leżały niesprzątnięte na
polach przez kilka dni, ponieważ żołnierze czescy grozili ludności mordowaniem.
Po paru dniach pozwolono zmarłych sprzątnąć i pochować.
Znaleziono trupy częścią już
ograbione. Na cmentarzu ograbili żołnierze czescy zmarłych do reszty, ściągając
wobec publiczności pozostałe jeszcze ubrania i buty. Miejscowy ks. proboszcz
odfotografował zwłoki dla rozpoznania tożsamości. Pogrzeb 6 ofiar odbył się w
Olbrachcicach dnia 28. stycznia, zaś 24 ofiar w Stonawie dnia 29. stycznia.
Świadkowie: ks.
proboszcz Krzystek, żołnierz polski z 8. p. p. Paweł Zielina, robotnik z
Olbrachcie Kornas, rolnicy i robotnicy ze Stonawy: Jan Firla, Rudolf Połednik,
Antoni Wacławek, Józef Fober, Cieśla, Kałuża, Cyganek, Baranowa, Alojzya
Nowakowa, Zofia Gilowa.
6. W Stonawie zastrzelili Czesi
starą kobietę — Klimszową. — świadkowie — jak powyżej.
7. W Olbrachcicach dnia 26.
stycznia zastrzelili żołnierze czescy w domu 1. 144 bez powodu 17-letniego górnika
Franc. Palowskiego. Tamże w domu 1. 112 robił czeski patrol pięciokrotnie
rewizyę, grożąc samotnym kobietom wśród wyzwisk śmiercią. — Tamże w domu 1. 10
grozili śmiercią kobiecie za danie schronienia rannemu oficerowi polskiemu,
którego pomimo ciężkiej rany nie opatrzyli. Żołnierza polskiego, który przebrał
się w cywilne ubranie, żołnierze czescy schwycili i pomimo wylegitymowania się
kazali mu biegnąć, a uciekającego zastrzelili,
zabierając jego ubranie
wojskowe. Ludność w Olbrachcicach przy wykonywaniu rewizyi bito
i kłuto, grożąc wszystkim
powieszeniem. — Świadkowie: Przełożony gminy Franciszek Głombek, sekretarz
gminny Franciszek Rojek, dalej Jan Cichy, Franciszka Sojkowa, Ewa Cichowa,
Franciszka Głombkowa i inni.
8. Gazeta krakowska »Czas« donosi:
»Według protokolarnych zeznań stwierdzono następujące fakty: Ranny żołnierz Jan
Bobek, bez broni, widząc zbliżających się Czechów, skrył się za kopcem na
folwarku. Dostrzeżony, poddał się. Mimo to jeden żołnierz czeski przebił
rannego jeńca dwa razy bagnetem, drugi rozbił mu głowę kolbą, a trzeci strzelił
jeszcze do trupa. — Żołnierza Józefa Barona, wziętego do niewoli, powieszono. —
Zwłoki szeregowca Józefa Kalusia [Walusia] znaleziono przy gościńcu w ubraniu
do połowy spalonem i z ciałem czarnem. Świadkowie zeznali, że Czesi oblali go
płynem i podpalili, poczem jeszcze znęcali się nad trupem, kopiąc go nogami.
9. W Łąkach zastrzelili czescy
żołnierze bez powodu cywilnego Antoniego Witosza dnia 27. stycznia. — Świadek:
Komenda posterunku żandarmeryi w Łąkach.
10. Oprócz wymienionych w punkcie
8. faktów, podają żołnierze polscy: Mazurkiewicz, sanitaryusz z 8. p. p., 4.
komp. i Morda z oddz. karabinów maszynowych, następujące fakta:
Sanitaryusz
Mazurkiewicz opatrywał ciężko rannego w Stonawie dnia 26. stycznia.
Czescy żołnierze dobili
rannego i drugiego szeregowca (bez broni), który pomagał w opatrunku. Żołnierz
z oddz. karabinów masz. Zięba i kapral (nazwisko nieznane), otoczeni przez
legionistów czeskich, poddali się. Czesi najpierw ich obrabowali z pieniędzy,
zegarków, odzieży i butów, następnie za- kłuli bagnetami, tłukąc jeszcze nawet
już zabitych.
11. Jeńców, prowadzonych przez
Karwinę i Mor. Ostrawę, znieważano czynnie: bito, oplwano
i to także ze strony ludności
cywilnej w Ostrawie. Zaś na stacyi Karwina, którędy prowadzono
19 jeńców, czescy legioniści
rzucili się bez powodu na transport i kolbami zadali ciężkie rany
w głowę jeńcom:
Starzewskiemu, Mordzie i Wranie. — W Karwinie w kancelaryi, gdzie jeńców
spisywano, żołnierce czescy bili jeńców po twarzach wobec oficerów, którzy ich
do tego zachęcali, obiecując powieszenie wszystkich Polaków.
12. W Puńcowię, w nocy z dnia 29.
na 30. stycznia, napadli żołnierze czescy na gospodarstwo Jana Wojnara w celach
rabunkowych. Kiedy zbiegli się sąsiedzi na pomoc, żołnierze rozpoczęli
do bezbronnych strzelaninę,
zabijając Jana Bohuckiego, raniąc ciężko Józefa Dziadka.
Po odpędzeniu sąsiadów
aresztowano Wojnara i grożono zastrzeleniem 84-letniej staruszce, przykładając
jej lufę karabinu do głowy. Budynki zniszczono kulami, konie w stajni
poraniono. — Świadkowie: Jan Wojnar, Józef Dziadek, Kłoda, Frydek Paweł, Jerzy
Łamacz.
W Pogwizdowie znęcali się żołnierze
czescy dnia 27. stycznia w okropny sposób nad sługą gminnym Antonim Kunzem. — Świadkowie:
Franciszka Kunz, Anna Żyłowa, Marya Gawłowska, Marya Golasowska, Antoni Kunz,
Paweł Haltof, Helena Węglarz, Rozalia Golasowska, R. Cieślar.
13. W Łączce, dnia 28. stycznia,
ustawił patrol czeski karabin maszynowy naprzeciw chałupy Jana Hanusza i
strzelał do chałupy, podając za powód, że z tego domu strzelano do nich, co
prawdą nie było. Zniszczywszy okna i t. p., weszli do chaty, przekłuli bagnetem
wychodzącego stamtąd Józefa Hanusza, a ponieważ ranny podniósł się i chciał
iść, pchnęli go znowu bagnetem i dali
2 strzały. Ranny zmarł po 24
godzinach w szpitalu w Cieszynie. — Służący Antoni Daniec, usłyszawszy strzały,
chciał uciec. Uderzono go kolbą i zastrzelono, Matka wyprosiła sobie życie
na klęczkach. Po dokonaniu
morderstw, napastnicy dom obrabowali doszczętnie. — Świadkowie: Jan Hanusz, Jan
Szczypta, Maryanna Hanuszowa, Teresa Mikles.
14. Zeznania jeńców i
internowanych: Karol Wawrzeczny widział, jak rannego żołnierza Czesi wlekli w
Karwinie za nogę pod hotel »Garni«, gdzie skonał. Czeski feldfebel w orłowskim
sierocińcu chwalił się, że zbił po twarzy żonę inżyniera, p. Kiedroniową,
siostrę p. Grabskiego, członka paryskiego Komitetu Narodowego. — Świadkowie:
Sztwiertnia Jan z Karwiny 1. 81 i Józef Szweda z Dąbrowej.
Feldfebel czeski w Mor. Ostrawie
zmuszał biciem internowanych, by się przyznali
do strzelania. — Świadkowie:
Karol Wawrzeczny, Emil Pola, Józef Kocur — wszyscy z Karwiny.
W orłowskim sierocińcu chwalili się
25. stycznia żołnierze czescy, że
zastrzelili w piwnicy 4 żołnierzy polskich. — Świadek: Rudolf Parchański
widział w sieni dwie kałuże krwi.
Józef Rzyman, internowany, wyszedł
za pozwoleniem żołnierza do ustępu. Po wejściu oficer dworcowy zbił go
pięściami i rewolwerem, targał nim i kopał. Było to dnia 26. stycznia o godz.
½ 6. wieczorem w Ołomuńcu. — Świadkowie: Rudolf Parchański i Józef
Maroszczyk z Łazów.
15. W Kończycach Małych, dnia 26.
stycznia, zrzucili żołnierze czescy rannego żołnierza
z mostu do rzeki. Ranny
utonął i ludzie wyciągnęli trupa na brzeg. — Świadek: Władysław Sandacz z
kompanii kapitana Hallera.
16. W Bystrzycy znęcali się czescy
żołnierze nad miejscową ludnością, bijąc podczas rewizyi, katując
aresztowanych. Nie oszczędzono nawet 60-letniego ks. Michejdę, który otrzymał
trzy uderzenia kolbą w głowę.
17. Podporucznik Taub, ranny,
został dobity pchnięciem bagnetu, potem obrabowany
z pieniędzy, zegarka i t. p.
— Świadek: Stefan Pecharski, żołnierz z pułku wadowickiego.
18. Kapitan Haller, ranny, został
dobity pchnięciem bagnetu. — Świadek: Adolf Pallas z Małych Kończyc.
Dokument Komitetu Polskiego w Cieszynie -luty 1919
rok.
„Wiadomości
przyniesione do Cieszyna zaraz po masakrze z pierwszych miejscowości, zajętych
przez wojska czeskie, rzuciły postrach na całą ludność, choć ku miastu zbliżały
się wojska narodu mieniącego się kulturalnym. Ale te wojska regularne, albo nie znały, albo świadomie nie
stosowały się do przyjętych prawideł walki między kulturalnymi narodami.
Zasada wojenna nakazująca żołnierzowi walczącemu unieszkodliwić przeciwnika
przez zabicie go (to rzecz przypadkowa), albo zranienie, albo wreszcie
rozbrojenie i wzięcie do niewoli nie znalazła zastosowania u wojsk czeskich,
które raczej stosowały się do zasady przejętej od prusaków: Nieprzyjaciela zabić, jeńca nie żywić. Rozstrzeliwanie poddającego się
przeciwnika niemal z lufy do jego piersi przyłożonej, dobijanie rannych bagnetem lub, co
najczęściej się zdarzało, rozbijanie głów kolbą to nie wyjątkowe, nieliczne wypadki, ale zasada
stale stosowana, a
stwierdzona przez dziesiątki protokołów z podpisami naocznych świadków. Międzynarodowym prawem uświęcona zasada,
że ranny przestaje być wrogiem, natomiast ma prawo do pomocy, została tyle
krotnie przez wojska czeskie złamana, że będzie na długie lata plamą na świeżej
jeszcze tarczy narodowej armii czeskiej.
Zwłoki
poległych, a raczej pomordowanych żołnierzy polskich rzadko tylko wskazują
śmiertelną ranę postrzałową, zwykle skłute są bagnetem, twarze i czaszki
zmiażdżone uderzeniami kolby. Liczne zdjęcia fotograficzne będą świadectwem
tego szału i rozjątrzenia, z jakim żołnierz czeski rzucał się na
dziesięciokrotnie słabszego przeciwnika. Ten sam szał objawiał się w ciągłych
wyzwiskach i obelgach, jakimi obrzucano rannych lub pojmanych Polaków.
Prawda,
że żołnierz czeski był i jest niesłychanie rozagitowany tak przez krajową
prasę,
jak i stołeczną, ale w takim
razie odpowiedzialność spada na naród i odpowiednie czynniki czeskie.
Oskarżenie nasze kierujemy nie tylko pod adresem
żołnierzy, ale także oficerów czeskich, którzy w wielu wypadkach nie mogli, ale
przeważnie nie chcieli opanować sytuacji
i rozjuszonych żołnierz
wstrzymać od okrucieństw i groźbami zwróconymi do jeńców polskich dawali
żołnierzom podnietę do dalszych wybryków.
Trzeba mieć dużo bezczelności, aby głosić, że to wojsko
czeskie, mordujące ludność cywilną, dobijając rannych, wkracza na Śląsk z
rozkazu Ententy. Na
szczęście ludność polska umie już odróżnić brutalnego Czecha od kulturalnego
żołnierza koalicji.
Z
obszernego materyału dowodowego stwierdzonego portokolarnemi zeznaniami
podpisami naocznych świadków, uratowanych ofiar, także urzędu gminnego i
parafialnego podajemy garść faktów szczegółowych.
Osobny
rozdział należy się tej części ludności cywilnej, która wspomogła wojsko
polskie
w walce z najeźdźcą. Jeżeli
bohaterska ludność Belgii, Grancyi, Serbii stanęła do walki z wrogiem
i wzbudziła podziw całego
świata, a ..czenie tej ludności przez
represje niemieckie spotkały
się z ogólnym potępieniem. –
tego samego uznania przyjanjmniej domagamy się dla naszej ludności, która
wdzierającego się wroga przyjęła kulą, a nieraz szła na niego bez broni.
Powtóre: Rada Narodowa, organ rządu polskiego nie zarządziła na Śląsku
przymusowego poboru
(jak w państwie czeskim), a
sformowano 2 bataliony z ochotników (z tych jeden walczy pod Lwowem).
Natomiast
zaraz po usunięciu władz niemieckich stworzono
milicję ludową,
której obowiązkiem było nie tylko utrzymywanie
bezpieczeństwa publicznego, ale także
w razie potrzeby ochrona granic kraju. Tak brzmi
regulamin milicji przyjęty przez Radę Narodową d. 3 grudnia 1918. A więc ludność polska zorganizowana w milicyi
stała i stoi pod opieką rządu polskiego i nie tylko była uprawnioną, ale zobowiązaną do walki z najeźdźcą.
Tymczasem wojska czeskie obchodziły się z tą milicją tak brutalnie i tak
nieludzko, że ich gwałty i okrucieństwa wywołały nie tylko wśród Polaków
najżywsze oburzenie, ale nawet
w prasie Czeskiej (Pravo Lidu) spotkały się z pełnem potępieniem.
Faktem jest wielokrotnie stwierdzonym, że żołnierze czescy milicjantów polskich
wieszali, na miejscu rozstrzeliwali, ranych dobijali, a pojmani milicjanci
ponosili w więzieniu i w czasie transportów niesłychane katusze zarówno od
żołnierzy, jak i cywilnej ludności.
Bo odpowiedzialne czynniki czeskiej
przedstawiły ich, jako bandytów (wśród żołnierzy czeskich niedorzeczna opinia,
że to ludzie podszczuci przeciw państwu czeskiemu przez arcyks. Fryderyka)
Ilu milicjantów
żołnierze czescy powiesili, to dotąd ściśle nie mogło być stwierdzone,
z powodu przeszkód i utrudnień stawianych przez
okupacyjne władze czeskie. Sam fakt nie ulega najmniejszej wątpliwości, zresztą
zupełnie otwarcie chełpią się tem żołnierze czescy, przytacza te fakty i
potępia pewien odłam prasy czeskiej (Pravo Lidu, Delnicky Dennik)
(…)
Nie tylko ludność cywilna walcząca, ale
także ludność bezbronna, nawet kobiety
i dzieci padały ofiarą zdziczałej soldateski czeskiej.
Współudział w pracy narodowej, polskiej, oświatowej, samo przyznanie się do
narodowości polskiej wystarczyło, by te osoby katować
i mordować.
Rzecz
naturalna, że wyszukiwano osoby przodujące, by całe społeczeństwo
sterroryzować. Rolę naganiaczy,
denuncjatorów, objęli nie tylko nieliczni tu żyjący Czesi, ale także Niemcy
i renegaci, przedtem przez Niemców, dziś przez Czechów czułą opieką otaczani. Z
dziesiątków wypadków przytaczamy kilka charakterystycznych.” [APC 14/3/62 Dok. 11]
Źródło: KC APTL 25.15]
Ciąg dalszy zeznań świadków dokument pt.: „Dodatek 1. do załącznika 3.“
1) W
a l i ca Wiktor, urodzony
17.11.1899 r. w Karwinie, tamże zamieszkały pod nr. 643. Był zatrudniony na
Głębokim szybie w Karwinie jako łącznik. Został schwytany z karabinem
w Solcy i z miejsca przez
żołdaków czeskich obity. Następnie odprowadzono go do sierocińca
w Orłowej, gdzie dalej w
bestyalski sposób znęcali się nad nim Czesi, bijąc go kolbami i pięściami.
Ślady pobicia pozostały w postaci sińców pod oczami. Poszkodowany złożył
zeznanie osobiście dnia 24/1. rano o godz. 11-tej.
2) H
u l b o j Alojzy, urodzony
1/IV. 1896 r. w Rajczy, powiatu Żywieckiego, zamieszkały w Jabłonkowie po nr.
241. Schwytany w domu pod pozorem jakoby strzelał z chałupy, dnia 24/I. Zaprowadzono go na dworzec kolejowy,
gdzie zbito go kolbami i pięściami, obrabowano
ze srebrnego zegarka wartości
100 K i z wszystkich pieniędzy w wysokości 60 K. Zeznanie osobiste.
3) B
y s t r o ń Robert, urodzony
5/11. 1899 r. w Szumbarku, zamieszkały w Trzyńcu pod nrem. 207, zajęty jako
robotnik w Walcwerku. Dnia 24/I. o 4-tej po południu został schwytany
w Trzyńcu na drodze z
karabinem w ręku i z miejsca skatowany w nieludzki sposób. Początkowo chciano
go natychmiast zastrzelić. Obrabowany z rzeczy wartościowych jak rękawice i
czapka wartości 160 K został odprowadzony do Jabłonkowa. Ten powtórzono
egzekutywę,
obalono bezbronną ofiarę na
ziemię i ze zwierzęcą dzikością bito kolbami i kopano butami.
4) Kukuczka
Franciszek, urodzony 13/IX.1896. w Dobrej, zamieszkały w Cieszynie
(ul. (Ostrawska 15) zajęty
był u piekarza w Solcy. Stamtąd wzięto go dnia 14/I. o godz. ½ 8 rano,
dając za powód jakoby w tym domu ukrywali się legioniści. Po drodze do
żandarmeryi bito go na wszelkie możliwe sposoby. W ratuszu bito go ponownie
kolbami. Tam srożył się szczególnie
i znęcał nad schwytanymi,
bijąc ich kolbami cywilny, nazwiskiem Humel, syn fotografisty
z Karwinej. Obrabowano go z
gotówki 130 K i kamaszy skórzanych wartości 120 K.
Następnie odprowadzono go do
browaru, gdzie znów był bity i kopany przez „legionistów francuskich“.
5) K ą k o l s k i Karol, ur. 4/V. 1901. w Orłowej,
tamże zamieszkały pod nr. 122,
zajęty w Karwinie w szybie
Austrya. Zabrano go 23.I. Z domu, zarzucając mu, iż przezywał czeskich
legionarzy, co nie jest prawdą. Odprowadzono go do Sierocińca i tam
policzkowano
go i bito pięściami po
głowie. Zeznanie osobiste.
6) T
w a r d z i k Wiktor, ur.20/X.
1873 r. w Dziećmorowicach mieszka w Karwinie pod nrem. 377. Jako członek milici
pełnił dnia 24/I. o godz. 7-mej straż z karabinem w ręku schwytany został,
odprowadzony do Sierocińca i tam obrabowany.
7)
M a c o s z e k Jerzy, ur. 26/III. 1896. w Jabłonkowie, zamieszkały
w Boconowicach pod nrem. 20. Schwytano go na drodze z karabinem w ręku co dało
czeskim żołnierzom sposobność
do pofolgowania zwierzęcym
instynktom. Powalono go na ziemię bito i poniewierano,
oraz obrabowano z gotówki w
wysokości 50 K.
8) J
u r c z y k Franciszek, ur. 5/II. 1897. w Dąbrowie, tamże zamieszkały
pod nrem. 343, zajęty w szybie Eleonory. Ponieważ zedenuncyowano go, iż dawniej
służył w Legionach Polskich, jakkolwiek już od dłuższego czasu cywilny, został
25/I. o g. 8. rano aresztowany. Odprowadzono
go do Sierocińca i tam
obrabowano z zegarka wartości 100 K.
9) B e r b a l Karol, ur. 1885. dnia 7/VII. w Ryglicach. Mieszka w Karwinie
po nr. 766, zajęty jako górnik na szybie Głębokim. Jako członek milicji pełnił
służbę z karabinem w ręku
i w tym charakterze został
schwytany dnia 23/I. Odprowadzono go do Sierocińca, gdzie żołnierz Moldřik z
Dąbrowej obrabował go ze srebrnego zegarka i gotówki w sumie 22 K.
10) B o j d a Franciszek,
ur. 14/X. 1898 r. w Pogorzu mieszka w Olbrachcicach, gdzie pełnił służbę przy
wojsku polskiem. Wzięty został z posterunku służbowego w Lutyni Polskiej.
Odprowadzono go do Sierocińca i tam go obrabowano z gotówki w wysokości 85 K,
drobnych rzeczy jak:
scyzoryk, a nawet części ubrania, jak płaszcza i bluzki.
11) W ó j c i k Jan, urodz. 23/IX. 1896. we
Frysztacie i tamże zamieszkały, jako żandarm Wojsk Polskich pełnił służbę w
Polskiej Lutyni i stamtąd został przez Czechów zabrany. Odprowadzono go do
Sierocińca, tam go bito kolbami. Następnie obrabowano go z gotówki
w wysokości 100 K. Przyborów
jak scyzoryk i części ubrania jak bluzki i płaszcza.
12) K u b i c a Henryk,
ur. 1891. w Karwinie, zamieszkały w Małych Kończycach nr. 11. Pełnił służbę w
Polskiej Lutyni jako żandarm i z posterunku został zabrany. Odprowadzono go do
Sierocińca i tam go obrabowano z gotówki, płaszcza i innych drobiazgów wartości
80 K.
13) T o m a n Jan, ur. 16/VIII. 1888 w Górnej Suchej i tam zamieszkały
pod nrem. 181. Został zabrany jako żandarm, pełniący służbę w Polskiej Lutyni.
W Sierocińcu bito go kolbami
i dręczono w różny sposób,
oraz obrabowano z gotówki 104 K. zdarto zeń płaszcz i mundur.
14) G
a ł u s z k a Józef, ur. 18/II.
1896. w Solcy i tamże zamieszkały pod nrem. 97.
Jako żandarm, pełniący służbę
w Lutyni Polskiej, został wzięty z posterunku i odprowadzono
go do Sierocińca. Tam bito go
kolbami i pięściami, obrabowano z gotówki i poważnej części ubrania.
15) H e s s Ludwik, ur.
27/VIII. 1894. we Frysztacie i tamże zamieszkały pod nrem. 243. Jako żandarm
pełniący służbę w Polskiej Lutyni został wzięty z posterunku do Sierocińca.
Tam bito go i maltretowano,
oraz obrabowano z gotówki, płaszcza, czapki i wszelkich drobiazgów.
16)
J a n e c z k o Franciszek,
ur. 4/I. 1898. w Skoczowie i tam zamieszkały pod nrem. 36. Pełnił służbę jako
żandarm na dworcu w Szumbarku. Schwytany został bez broni. Czesi bili
go i katowali sześć razy.
Obrabowano go z pieniędzy, płaszcza, rękawiczek i innych drobiazgów. Na twarzy
i całym ciele pełno śladów pobicia, znaków czeskiej kultury.
17) W r z e c i o n k o Paweł, ur. 19/II. 1890. w Nydku i
tam zamieszkały. Dnia 24/I. napadli nań Czesi w gospodzie w Bystrzycy, zbili
kolbami, przekłuli bagnetem.
Następnie odprowadzili go do
Jabłonkowa, bijąc go cały czas po drodze kolbami.
18) Dnia 24/I. w Sierocińcu w Orłowej
został pobity, a następnie zamordowany polski legionista. Świadkami tego
bestyalstwa czeskiego byli: robotnik Twardzik z Karwiny i Kosiec, uczeń
gimnazyalny w Orłowej.
19) K a r a s e k Teodor, ur. 9/XI. 1887. w Karwinej i
tam zamieszkały pod nrem. 1292. Jako nadkontrolor robotniczy na szybie Austrya
wracał 24/I. 1919. o g. 9-tej rano z kancelaryi.
Po drodze zabrali go
żołnierze czescy bez podania jakiegokolwiek powodu. Po drodze znęcano
się nad nim w sposób
barbarzyński, bito po twarzy, obrzucano grubiaństwami. Tortury, bicie kolbami i
bagnetami powtórzyło się w Sierocińcu. Ta obrabowano go z gotówki, zegarka
z łańcuszkiem wartości 140 K,
pierścionka ślubnego i t.p. W Sierocińcu trzymano go przez
36 godzin bez żadnego
pożywienia, pod ciągłą groźbą powieszenia. Podczas transportu koleją bito go i
znęcano się szczególnie w Przywozie.
20) H a l f a r Franciszek, ur. 9/IX. 1879. w Lutyni
Niemieckiej, z zawodu kaflarz
na szybie Głównym w Orłowej.
Dnia 24/I. o g. 7-mej rano w drodze do pracy przyaresztowało
go dwóch żołnierzy czeskich i
odprowadziło do Sierocińca. Tam oskarżył go jeden z żołnierzy,
iż on w tramwaju miał wyrazić
się o aresztowaniach czeskich, jako o bezprawiu. Żołnierze pastwili się tam nad
nim w sposób niemożliwy, bili po twarzy pięściami, kolbami po plecach i głowie.
Następnie obrabowano go z pieniędzy, papierośnicy
i z innych drobiazgów, zapchano między innych aresztowanych i trzymano bez
pożywienia. Świadkami tego czeskiego barbarzyństwa
i rozboju byli Kosiec Adolf,
student z Orłowej, Paweł Kożusznik górnik z szybu Głównego
w Orłowej, Santaryus Józef,
górnik z szybu Głównego w Orłowej.
21) P r z y g o d a Albert, ur. 20/11. 1891, w
Bulowicach p. Biała, mieszka w kasarni
w Boguminie, jest robotnikiem
w szewcowi Hahna. Dnia 24/I. został wzięty z warsztatu przez patrol czeską,
ponieważ dnia poprzedniego przezywał żołnierza czeskiego, który zastrzelił
jednego z legionistów polskich, kolegę Przygody. Gdy zaprowadzono go na
posterunek, za podjudzaniem jednego z eskortujących rzuciła się nań cała
kompania czeska. Ci bili go, kto co miał: kolbami, bagnetami, pięściami.
Przygodzie spuścił się strumień krwi z nosa i ust, a to jeszcze bardziej
pobudziło animusz czeskich żołnierzy. Ubranie poszkodowanego całe jest
skrwawione. Odprowadzony na dworzec bogumiński, był tam przez 24 godzin
trzymany bez pożywienia. Świadkiem ohydnego brutalstwa czeskich wojowników był
Józef Wasilowicz, Skrzeczoń nr. 230.
22) Ź d ź i e b ł o, Franciszek, ur. 22/I. 1885. we Frysztacie,
zamieszkały w Karwinie,
z zawodu górnik na szybie
Głębokim. Jako członek milicji pełnił 23/I. o g. 8. wieczór służbę
z karabinem przy szybie
Henryka. W tym charakterze schwytali go żołnierze czescy,
grozili powieszeniem, bili
kolbami i pięściami. W tych katowskich operacyach pomagała żołnierzom cywilna
ludność czeska, plując w twarz, co żołdakom dodawało jeszcze więcej ducha. Wreszcie
odprowadzono go do Sierocińca i tam obrabowano z gotówki w wysokości 78 K,
zegarka z łańcuszkiem
wartości 200 K, fajki i t.p. Zaświadczyć mogą: Wiktor Twardzik, górnik na
szybie Głównym w Karwinie, Karol Berbal, górnik na szybie Głównym w Karwinie.
23) K o ż u s z n i k Paweł,
ur. w 1878 r., dozorca szybu Głównego w Suchej Średniej. Dnia 23/I. gdy
posłyszał strzały i ludzi swych chciał w bezpiecznem umieścić miejscu, pojawił
się kancelista szybu Steła z żołnierzami wskazując nań rzekł: „Tego berte“.
Zabrano go więc do Sierocińca, przyczem żołnierze pastwili się nad nim bez
litości.
24) Ś l i w k a Paweł,
ur. 1890., ślusarz na szybie Bettina, zamieszkały w Dąbrowie nr. 514. Zabrano
go z domu na podstawie denuncyacyi jakoby chodził z bronią. Denuncyacya była
zemstą prywatną. W domu przeprowadzono ścisłą rewizyę, zabrano 2 czarne
ubrania. W Sierocińcu obrabowali go Czesi z gotówki w wysokości 390 K. Podczas
transportu obito go w Przywozie.
26) He r m a n Józef, ur. w 1889 r. ślusarz w Karwinie, nr. 971.
Zaaresztowano go bez powodu w drodze do Frysztatu i obrabowano z bielizny i
kamaszy. W Sierocińcu znęcano się nad nim i zabrano mu jeszcze płaszcz i inne
drobiazgi. Również obity został w Przywozie.
27) S a n t a r i u s Józef, ur. 1873 r. na szyb Głównym w
Orłowej, nr. 502. Zabrano go 24/I. z domu pod zarzutem że miał broń i amunicję.
Wmawiano weń, że od p. Kiedroniowej otrzymał rewolwer. W Sierocińcu obrabowano
go z całej gotówki w wysokości 37 K, rękawiczek
i innych drobiazgów.
Traktowany był w sposób ordynarny i chamski.
28) D o r d a Henryk, ur. 1890. r., górnik na szybie głębokim w
Karwinie. Zabrano go 24/I. pod pozorem, iż rzekomo miał strzelać do czeskich
żołnierzy. Grożono mu rozstrzelaniem i obito. Powtórnie obito go w Sierocińcu,
gdzie go też obrabowano z gotówki wysokości 120 K,
zegarka wartości 50 K i
innych rzeczy. Na twarzy i ciele pełno śladów pobicia.
29) B r o d a c z Jan, ur. w 1890 r., kowal w Bogumine
nr. 54. Dnia 23/I. w drodze do domu zaaresztowano go bez żadnych powodów ,
zaprowadzono do Sierocińca i bito.
30) Z i ę t e k Rudolf, ur. w 1894 r., górnik na
szybie Głównym w Orłowej, nr. 209. Schwytany został 23/I. z bronią w ręku, gdy
walczył razem z żołnierzami polskiemi. Czesi bili go
i katowali, zciągnęli zeń buty
wartości 400 K, odebrali zegarek srebrny wartości 100 K. W Sierocińcu bili go
ponownie i obrabowali z resztek rzeczy. Tam w jego oczach zastrzelili Czesi
jakiegoś cywilnego człowieka z Łazów. Po raz trzeci pobrał lekcyę kultury
czeskiej w Przywozie, gdzie znów został pobity.
31) B e r b a l Karol, ur. w 1885 r., górnik na
szybie Głębokim w Karwinie, nr. 776.
Miał on przypiętego na bluzie
orzełka polskiego, za co kazał go aresztować porucznik Frič. Zaprowadzono go do
Sierocińca i tam obrabowano z rzeczy wartościowych.
32) W a r c h o ł Franciszek,
ur. w r. 1854., szewc w Orłowej, nr. 364. Bez podania jakichkolwiek powodów
uprowadzono go z domu, starego człowieka na poniewierkę w okropnych warunkach.
W Przerow i e.
Przy
rozdzielaniu menaży na dworcu w Przerowie jeden z kolejarzy zapytał żołnierza
czeskiego rozdzielającego menaż „Kto to bude platil?”
Na
to odpowiedział żołnierz „To všechno budu platit te všivé svině polske.“
Słyszeli
to Emil Lis i Kajzar Jan, górnik.
Fragment
,,Gwiazdki Cieszyńskiej”, która występuje przeciw wybielaniu czeskich zbrodni
przez czeskiego ministra.
,,Odpowiedź na dementi
ministra Klofacza – 25 II 1919”
(...)”[„Gwiazdka Cieszyńska”
nr 14, 25 II 1919]
„Kłamie
minister czeski Klofacz w swym referacie, wysłanym z Pilzna do »Narodniho
Zhromażdżeni« i w referacie, złożonym na posiedzeniu komisyi wojskowej w
Pradze, twierdząc,
że 1. wojsko czeskie
zachowywało się na Śląsku cieszyńskim wprost wzorowo i karnie
O tem »wzorowem i karnem«
zachowaniu nie mogą opowiadać wiarogodni ludzie z Mostów, Bukowca, Krasnej,
Ogrodzonej, Łączki, Stonawy i Karwiny, Dębowca, Próchnej, Małych Kończyc i
innych miejscowości, przez które przeszła fala najezdców ciekawe fakta, które
ujęte w ściśle protokolarne zeznania o rabunkach, gwałtach, kradzieżach,
dokonywanych przez rozbestwione i
rozluźnione żołdactwo, zostały przedłożone komisyi aliantów w Cieszynie. 2.
Kłamie p. Klofacz, twierdząc, że »nieznany jest ani jedyny wypadek stracenia
cywilnego Polaka, ani też żaden akt gwałtu”. Ciekawe muszą być pojęcia p,
Klofacza o tem, kto cywilny, a kto wojskowy. I co do tego obfity materyał
oddany został komisyi w Cieszynie. Czy mamy mało dowodów na niezliczone akty
gwałtów czeskiej soldateski, zdziczałej i pozbawionej wszelkich pojęć
religijnych, moralnych i
prawnych? Zatrzymywanie spokojnych przechodniów na drogach, prowadzących do
Cieszyna, nawet ludzi śpieszących do kościoła, bezprawne przetrząsanie mieszkań
obywateli, niepłacenie »rekwirowanych« fur siana, słomy, wypitej wódki, piwa i
wina nie w jednej miejscowości, lecz
wszędzie, gdzie się ta szarańcza ukazała, nie są to akty gwałtu? A czemże jest
ogłoszenie sądów doraźnych w Karwinie, publicznie plakatowane na szybach?
Obecnie
się tego »prawdomówni« czescy mężowie stanu wypierają, A jakże nazwać
zawieszenie wszystkich pism polskich na 10 dni, zarządzone zupełnie
bezpodstawnie i bezprawnie przez wojskowość czeską? Nie są to brutalne akty
gwałtu w czasie, kiedy się hasła wolności prasy rozlegają po całym świecie i
kiedy szowinistyczna prasa czeska codziennie bryzga błotem kłamstw i kałem
oszczerstw na wszystko, co polskie? 3. Kłamie p, Klofacz, mówiąc, że »wojsko
czeskie
nie brało żadnych
zakładników, tylko jeńców, schwytanych z bronią w ręku«. Czy schwytano
z bronią w ręku p. Górniaka,
p. Zabawskiego, ks, Brzuskę, księży i braci Jezuitów w Karwinie,
by tylko tych kilku z
pomiędzy kilku set internowanych i uwięzionych imiennie przytoczyć?
(...)”[„Gwiazdka Cieszyńska” nr 14, 25 II 1919]
Zdjęcia
wykonane na potrzeby raportu o zbrodniach wojsk czeskich:
|
|
|
|
|
|
|
Opracowanie:
mgr Stefan Król
mgr Wojciech Grajewski
mgr Krzysztof Neścior
mgr Tomasz Głasek