W PRZEMILCZANĄ 103 ROCZNICĘ
-----------------------------
DRAŻLIWY POMNIK
Historia magistra vitae ...
W stosunkach polsko-czeskich
ostatnich czasów są dwie daty, których
ta sentencja dotyczy w sposób szczególny.
Jest to przemilczana coraz bardziej z
upływem lat, zarówno w Polsce jak i w Czechach data 23 stycznia 1919
oraz wypaczana pod względem faktów data
2 października 1938 – przy konsekwentnym uchylaniu się od opublikowania
w Czechach dokumentów z nią związanych.
Z tych powodów podajemy tu m.in.
najpierw zwięzłą kwintesencję cytatów z części korespondencji Benesz – Mościcki
z września 1938, następnie krótkie omówienie podstępnej napaści wojsk czeskich
na Polskę zapoczątkowanej 23 stycznia 1919, a na zakończenie pełny tekst
wykorzystanych dokumentów z omawianej korespondencji z r. 1938,
których oryginały w języku francuskim zdeponowano w archiwum byłego
Instytutu Historii Komunistycznej Partii Czechosłowacji (A.Ú.D.K.S.Č- T.
„Polskie noty i pertraktacje”) w Pradze
– vide też archiwum MSZ -
w Warszawie.
Jak to w rzeczywistości było w
r. 1938 z tą rzekomą „polską okupacją Zaolzia”? Czy była ona konsekwencją
ustaleń monachijskich, jak po II wojnie światowej utrzymywały czynniki
oficjalne, karząc za to polskie organizacje na Zaolziu konfiskatą ich, do dziś,
nie oddanego im mienia?
W dniu 22.9.1938, a więc na cały tydzień przed „Monachium” – czyli dyktatem
monachijskim Benesz pisał do Mościckiego:
... „Przedkładam ... w imieniu ...
Państwa Czechosłowackiego ... propozycję ... wyrównania ... problemu polskiej
ludności w Czechosłowacji. Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie
zasady rektyfikacji granic.”
Mościcki w odpowiedzi do Benesza w dniu 27.9.1938
(a więc na dwa dni przed „Monachium”):
... „Również ja jestem zdania, że ... wysuwa się ... na pierwszy
plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych, które w ciągu niemal 20 lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery
między naszymi krajami.”
Czeski minister spraw zagranicznych Krofta do polskiego
ambasadora Papée 30.9.1938 (w dzień po „Monachium”):
„Zapoznałem się z treścią noty z 27
września, w której Wasza Ekscelencja proponuje ... zawarcie ... umowy, normującej ... sprawę terytorium, zamieszkałego przez ludność
narodowości polskiej . .... Rząd
Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli wynikający z
jego własnej inicjatywy i własnej decyzji....”
„Zostałaby ... utworzona
... komisja polsko-czechosłowacka.. Komisja ta uformowałaby kwestię ...
przesiedlenia .. ludności...”
...Zostałby ustalony termin, w którym
powinno nastąpić przejęcie terenów....
przejęcie terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października, a
najpóźniej 1 grudnia” (1938 r.!).
Z uwagi na to, że są to cytaty z
pism osób najbardziej miarodajnych w sprawie powrotu Zaolzia do Polski w r.
1938 oraz wychodząc z ewidentnego faktu, że ich zestawienie nie przeczy wymowie odnośnych
dokumentów, należy stwierdzić:
To strona czeska, na cały
tydzień przed tzw. Monachium, jako pierwsza i z własnej inicjatywy zaproponowała
Polsce przejęcie – a więc nie okupację! – Zaolzia. To ona wysunęła propozycje wysiedlenia ludności czeskiej z
tego terenu, proponując jednak terminy, w
których hitlerowskie Niemcy miałyby dosyć czasu, by przy okazji zajmowania
Sudetów weszły na Zaolzie przed polskim wojskiem i zyskały kartę przetargową o
Gdańsk i „korytarz”.
Polskie ultimatum z końca
września 1938 r., w wyniku którego Wojsko Polskie, tylko o 29 dni wcześniej,
niż proponowali Czesi, weszło na Zaolzie
2 października 1938 bez jedynego wystrzału, bez przelania jednej kropli krwi,
witane przez ludność łzami szczęścia i kwiatami, przedłużyło życie wielu Polakom zaolziańskim niemal o jeden
rok, gdyż o tyle
później weszli na Śląsk Cieszyński
niemieccy gestapowcy! Opisane targi o terminy zwrotu Zaolzia odsłaniały powyżej wymienione intencje Benesza
i stały się ostatecznie przejrzyste już od połowy II wojny światowej, po zerwaniu przez niego w Londynie polskiej
inicjatywy konfederacji polsko-czeskiej. Świadczy o nich również i to, że w
r.1945, w oparciu o tzw. dekrety Benesza władze czeskie, pod fałszywym zarzutem
„partycypacji” w zdradzie monachijskiej stawianym Polakom na Zaolziu, bezprawnie skonfiskowały polskim
organizacjom zaolziańskim ich mienie
społeczne, celowo likwidując podstawy
materialne bytu narodowego. Przyczyniło
się to m.in. do radykalnego (czterokrotnego w
okresie 1920 – 2000) zmniejszenia liczebności ludności polskiej na tym terenie.
Należy tu podkreślić, że państwo czeskie po dzień dzisiejszy nie oddało
polskiemu społeczeństwu zaolziańskiemu ani tego mienia, ani jego równowartości,
choć jako państwo prawa, aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej dawno
powinno było to uczynić. Przypomnieć tu trzeba zapewnienia pod adresem ludności
polskiej ze strony czeskich urzędów, które się tam w r. 1920 instalowały:
„Polacy, myśmy tu nie przybyli po to, aby was wynarodowić!”.
Jak wynika
z przytoczonych faktów to
nie Polacy wbili Czechom nóż w plecy w r. 1938. To Czesi wbili go
Polakom w r. 1919 poprzez napaść zbrojną na ich południowe rubieże w chwili
antypolskiej agresji na Wschodzie ze strony bolszewickiej Rosji. W trakcie tej
czeskiej napaści przelano krew, ginęli bezbronni polscy jeńcy, zakłuci
bagnetami.
Jaki był – w skrócie - przebieg tej podstępnej akcji od dnia
23 stycznia 1919?
Tego dnia, około godz. 10 rano,
przyjechali do Cieszyna. Wszyscy dla niepoznaki w mundurach alianckich: dwaj Czesi i trzech oficerów obcych. Udawali,
że występują z upoważnienia dowództwa alianckiego, co zostało później przez to
dowództwo zdementowane. Pomimo uzgodnionej uprzednio etnicznej delimitacji
granic na obszarze Księstwa Cieszyńskiego zażądali od polskiego dowódcy, płk.
Latinika natychmiastowej ewakuacji wojsk polskich z całego obszaru księstwa.
Warto przy tym zaznaczyć, że polskie siły były tam już wtedy mocno uszczuplone
w wyniku przemieszczenia części pododdziałów do obrony Lwowa. W tym samym
czasie już wojska czeskie, nie czekając na wyniki negocjacji w Cieszynie,
nacierały od północy na ważny węzeł kolejowy w Boguminie, rozpoczynając z zaskoczenia walkę o cały
Śląsk Cieszyński. Pod Skoczowem zostały jednak rozbite. Wycofały się niestety
tylko za Olzę, zyskując w ten sposób bogate tereny przemysłowe. Kiedy Polska
była nadal szarpana na Wschodzie przez bolszewików i nie miała pola manewru,
Czesi dyplomatycznymi targami wymusili dla siebie to terytorium, podobnie jak w roku 1945, gdy
otrzymali je z rozkazu Stalina dzięki służalczości Benesza.
Za Olzą pozostało w r. 1920 ok.
150 tysięcy Polaków w ok. 90 miejscowościach z lokalną większością polską w
przedziale od 70 % do 95 % liczby
mieszkańców. Pod czeską dominacją liczba ta, w wyniku dyskryminacji,
wynaradawiania i braku ochrony ze strony PRL oraz obecnej III RP stopniała do r. 2000 w drastyczny sposób prawie
czterokrotnie do około 39 tysięcy. Taki
los spotkał tę cząstkę Narodu Polskiego,
której niepodległość była dana tylko
na 11 miesięcy w
1938 r., choć o nią
walczyła zarówno w legionach za I wojny światowej, jak i w partyzantce w
latach II wojny światowej.
Zastanówmy się, co w świetle tych rozważań
wiedzą Polacy i Czesi o relacjach
Polska – Czechy Anno Domini 2022
?
Czy słyszeli, że ambasador Republiki Czeskiej, kilka lat temu,
na spotkaniu w Uniwersytecie Warszawskim
publicznie wyraził pogląd, że napaść Czechów na Polskę w r. 1919 była błędem? Oczywiście było to pod
koniec lat dziewięćdziesiątych 20 wieku i stanowiło wyraz poprawności politycznej, o którą południowi sąsiedzi Polski
zawsze dbali.
Opowiadanie się po stronie bolszewików
właśnie przestało być politycznie poprawne! Jeśli jednak chodzi o rok
1938 i wejście wojsk polskich na Zaolzie – Pan Ambasador zdecydowanie
podtrzymał potępienie polskiej akcji. Czy wtedy nie był świadom stanowiska,
jakie oficjalnie w tej sprawie zajmował pod koniec września 1938
sam prezydent Benesz - stanowiska, zacytowanego na początku artykułu?
„Niepodległość
nie jest Wam
raz na zawsze
dana !”
Te słowa brzmią jak memento, aktualne
zarówno dla Polaków, jak i Czechów. Fakty przytoczone powyżej, świadczą o
fatalnym dla obu narodów ukierunkowaniu międzywojennej polityki czeskiej. Lecz
czy dziś jest ona już
inna?
Słowa te są również wyrazem oceny wniosków płynących z naszej
historii, współczesności i perspektyw
naszej przyszłości. Gdy zostały wypowiedziane, miały chyba zadziałać jak strumień
otrzeźwiający wybuch niepodległościowego i wolnościowego entuzjazmu w kraju,
który stał się w latach osiemdziesiątych minionego stulecia kolebką
Solidarności, ruchu zmieniającego w konsekwencji Europę (o czym już narody
postronne dawno zapomniały). Zostały
wypowiedziane w Ojczyźnie przez tego Człowieka, który już ćwierć stulecia
niestrudzenie przemierza kraje i kontynenty, pomagając ludziom przezwyciężać lęk, niosąc nadzieję i wiarę w
przyszłość. Czy te słowa, wypowiedziane przez Niego - dziś, po tylu latach, straciły coś na swej
aktualności?
Jaka jest np.
gwarancja ochrony naszych
niezbywalnych praw narodowych w Unii
Europejskiej?
Łączy się to niewątpliwie
z głośną od niedawna sprawą
projektu traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej (UE). Niezadowolone media niemieckie podają, że zamiast
spodziewanej, podniosłej uwertury na
rozpoczęcie „wspaniałej symfonii współistnienia 25 krajów”
we wspólnej Europie, m. in. z
powodu Polski zagrano w Brukseli
requiem. To powinno nas skłonić
do refleksji.
Nie wchodząc w to, czy nie będzie
naruszona suwerenność narodowa nowych przystępujących do UE członków oraz w
inne ważne problemy, o czym będzie się można przekonać z autopsji po wstąpieniu
po 1 maja 2004, jedno na podstawie faktów już dziś można z całą pewnością powiedzieć:
Unia Europejska nie
ma działającego systemu gwarancji
i monitoringu praw człowieka – w szczególności praw mniejszości
narodowych. Konwencja ramowa Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych,
która ma temu służyć, jest oparta w kwestii ich gwarancji i monitoringu na
fałszywych założeniach.
Świadomość szkodliwości takiego
stanu rzeczy istnieje zarówno w Brukseli, jak i w Strasbourgu. Zdają sobie
z tego sprawę siły niepodległościowe w Warszawie. Podejmują kroki, by to
zmienić. Będzie to zmienione lecz niedobrze, że tak późno!
Czy
nie jest to uwertura tego, co czeka nas
w UE? Czy przestroga:
Niepodległość nie jest Wam raz na zawsze dana nie zaczyna być alarmująca?
Obserwowane otępienie narodowe,
które leży u podstaw polskiej akcesji do Unii Europejskiej przy równoczesnym
lekceważeniu żywotnych interesów Narodu Polskiego ma uzasadnione przyczyny.
Zastanówmy się, jaki jest nasz stosunek do
tych, co w walce o odzyskanie niepodległości i wolności położyli swe życie. To nie tylko brak
właściwej oświaty. To również brak doinformowania. Znakomitym – choć
niestety nie odosobnionym przykładem - może
tu być Cieszyn, jedno z najstarszych polskich miast. Jego ponad tysiącletnią tradycję przypomina
tablica pamiątkowa z napisem „Roku 810 wiaropodobne założenie miasta Cieszyna.” Mówiono o tym mieście i całym księstwie
cieszyńskim, że to opoka patriotyzmu, o którą rozbiły się ponad sześćsetletnie
próby wynaradawiania ludności.
Z dzisiejszej zaolziańskiej
części tego miasta, z Parku Sikory, zajętej później przez Czechów, wymaszerował
21 września 1914 Legion Śląski, by na
froncie walczyć o Polskę. 20 lat później, 28 X 1934, został w polskiej części
Cieszyna poświęcony pomnik dla uczczenia pamięci poległych legionistów,
wzniesiony u stóp piastowskiego zamku. Przetrwał zaledwie 5 lat. Zniszczyli go
Niemcy po zajęciu miasta już w pierwszym
dniu wojny - 1 września 1939.
Wiadomo, to wróg zniszczył ten
wyraz pamięci narodowej, świadectwo
historii dla nowych pokoleń. Bardziej zatrważające jest jednak to, co stało się
po roku1989. Pomnika nie tylko nie
odbudowano, lecz na początku lat
dziewięćdziesiątych zburzono nawet cokół,
na którym stał przed wojną ten symbol
zwycięstwa - cieszyńska Nike – postać kobieca z szablą wyciągniętą w geście
obronnym, upamiętniająca poświęcenie tych,
Pomnik Legionów
nad Olzą
co
za nas polegli. Dokładnie w tym miejscu
Zamiast Pomnika
- WIZYTÓWKA (czyja?)
umieszczono pokaźny znak informacyjny
„WC”, który przetrwał do końca roku 2002. Wtedy nareszcie protesty mieszkańców
i krytyka prasowa
zmusiły władze miasta do jego
usunięcia. Pomimo starań Społecznego
Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistom Ślązakom Poległym za Polskę, do dziś nie
uzyskano od decydentów potrzebnej zgody
na rekonstrukcję tej pamiątki. Nieoficjalnie wiadomo, że przeciw odbudowie
pomnika protestują Czesi, którzy uważają go za prowokację wymierzoną w siebie
za zajęcie Zaolzia w r. 1919.
Czyżby przestroga: Niepodległość nie jest Wam raz na zawsze dana – trafiła jak ziarno na skałę. To smutne, że Ci
co położyli swe życie za wolność są w
ten sposób hańbieni, a żywi tak
kształtowani. Przypomina się w tym miejscu
memento znad bramy zakopiańskiego
cmentarza: OJCZYZNA TO ZIEMIA I GROBY.
NARODY TRACĄC PAMIĘĆ TRACĄ ŻYCIE.
W mijającą 23 stycznia 2004 r. 85 rocznicę podstępnej
napaści Czechów na Polskę, w chwili gdy
walczyła ona na Wschodzie o swój byt państwowy, a zarazem w świetle
cytowanej
korespondencji Benesz - Mościcki z r. 1938 zastanówmy się,
czy Czesi mają jakąkolwiek podstawę do protestu przeciw
odbudowie pomnika
polskich Legionistów w Cieszynie, w suwerennym państwie polskim?
KONKLUZJE:
Przypominając kolejną rocznicę
tragicznych wydarzeń między obydwoma krajami należy stwierdzić, iż wskutek
przemilczania wymienionych ważnych faktów historycznych i dalszego ich
fałszowania, choćby w cyklu audycji, zainaugurowanym niedawno przez czeską TV w
Ostrawie, rzeczywiste relacje
między społeczeństwami Czech i Polski, zwłaszcza na spornym pograniczu, nie
ulegają poprawie a wzajemna niechęć narasta. W kształtującym się
obecnie układzie stosunków europejskich, wobec wyraźnej tendencji do dominacji
wielkich europejskich potęg gospodarczych nie tylko Polacy mieliby sobie uświadomić, że niepodległość nie jest raz na
zawsze dana.
Poniżej podajemy pełny tekst tych dokumentów z
korespondencji Benesz – Mościcki z września 1938, z których pochodzą cytaty
przedstawione w tekście powyższego artykułu.
(zacytowane słowa są
w dokumentach wytłuszczone)
BENESZ
DO MOŚCICKIEGO
Panie
Prezydencie!
Praga, 22.IX. 1938 r.
W chwili, kiedy losy Europy są zagrożone
i kiedy dwa nasze narody są żywotnie zainteresowane w zbudowaniu trwałych
podstaw pod szczerą współpracę między obydwoma krajami, zwracam się do Jego
Ekscelencji z propozycją ułożenia przyjaznych stosunków i nowej współpracy
między Polską a Czechosłowacją.
Przedkładam przeto w
imieniu Państwa Czechosłowackiego W. Ekscelencji propozycję
szczerego i przyjaznego wyrównania naszych odmiennych punktów widzenia na sprawy dotyczące problemu
polskiej ludności w Czechosłowacji.
Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie zasady rektyfikacji granic. Zgodność w sprawie naszych wzajemnych stosunków będzie
oczywiście logiczną i bezpośrednią konsekwencją tego porozumienia. Jeżeli
osiągniemy porozumienie, a jestem pewien, że to będzie możliwe – uważałbym to
za początek nowej ery w stosunkach między
naszymi dwoma krajami.
Pragnąłbym dodać jako były minister
spraw zagranicznych i obecny Prezydent Republiki, że Czechosłowacja ani
obecnie, ani kiedykolwiek dotąd nie miała żadnych zobowiązań ani traktatów,
tajnych lub jawnych, których znaczenie, cel lub intencje szkodziłyby interesom
Polski.
Z zaufaniem przedkładam tę propozycję
Waszej Ekscelencji za zgodą odpowiedzialnych ministrów jednocześnie, by nadać
jej charakter trwałego porozumienia.
Chciałbym w ten sposób uczynić tę sprawę
przedmiotem zainteresowania wyłącznie naszych dwu państw.
Znając delikatność naszych wzajemnych
stosunków i zdając sobie sprawę, jak trudno było w czasach normalnych naprawić
je przy pomocy zwykłych środków dyplomatycznych i politycznych, usiłuję
wykorzystać obecny kryzys dla usunięcia przeszkód trwających w ciągu dziesiątek
lat ubiegłych i dla natychmiastowego wytworzenia nowej atmosfery. Czynię to w
pełni szczerości. Jestem przekonany, że
przyszłość naszych obydwu narodów i ich przyszła wzajemna współpraca musi być
ostatecznie zapewniona.
Proszę przyjąć Ekscelencjo wyrazy mojej
najgłębszej sympatii.
DR
EDV. BENEŠ
ODPOWIEDŹ
MOŚCICKIEGO DO BENESZA
W-wa, 27 września 1938 r.
Panie Prezydencie!
W odpowiedzi na list Waszej Ekscelencji, który został mi doręczony 26 bm., śpieszę Pana zawiadomić, że rozważyłem nader starannie
propozycje Waszej Ekscelencji.
Podzielam całkowicie opinię Waszej
Ekscelencji, że stosunki między naszymi krajami mogą tylko w tym wypadku ulec
poprawie, jeśli zostaną natychmiast
podjęte skuteczne i poważne decyzje.
Również ja jestem zdania, że w
chwili obecnej wysuwa się zdecydowanie na
pierwszy plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych, które w ciągu niemal 20
lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery między naszymi krajami.
Przedkładając Rządowi mojemu sugestie
Waszej Ekscelencji jestem przeświadczony, iż będzie rzeczą możliwą opracować w krótkim
terminie projekt umowy, która by mogła odpowiadać wymogom poważnej sytuacji w
chwili obecnej.
Proszę przyjąć Ekscelencjo wyrazy mojej
najgłębszej sympatii.
MOŚCICKI
A. MSZ. Zespół
P. III W. 106. t.7.
CZESKI MINISTER SPRAW
ZAGRANICZNYCH KROFTA DO POLSKIEGO AMBASADORA
PAPÉE
Nr 139.350/II-1 38
Praga, 30 września 1938 r.
Panie Ministrze!
Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza
Ekscelencja proponuje w imieniu swego Rządu zawarcie natychmiastowej umowy, normującej sporne kwestie między naszymi dwoma państwami, a w
szczególności sprawę terytorium zamieszkałego przez ludność narodowości
polskiej.
Rząd Czechosłowacki jest wdzięczny Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej za
wyrażenie swego poglądu na sposób postępowania, który – zdaniem Rządu
Czechosłowackiego – zmierza do pożądanego porozumienia.
Pragnąc, by umowa ta była trwałą i nie
pozostawiającą żadnej z obu stron uczucia goryczy, Rząd Czechosłowacki pozwala
sobie zaproponować następującą procedurę, zaznaczając przy tym, iż dla powodów,
które będą wymienione, chciałby uniknąć tego, by społeczeństwo czechosłowackie
odniosło wrażenie, iż wykorzystuje się trudności, w jakich obecnie znajduje się
Czechosłowacja, właśnie w chwili, kiedy rozstrzyga się kwestia terytorium
zamieszkałego przez ludność niemiecką. Rząd Czechosłowacki chciałby
podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli, wynikający z jego własnej
inicjatywy i własnej decyzji. Uważa to za rzecz
nader ważną dla stosunków między obydwoma narodami i obydwoma Państwami w
przyszłości, stosunków – które pragnąłby – aby były jak najbardziej przyjazne.
Przede wszystkim Rząd Czechosłowacki
pozwala sobie zauważyć, że w rokowaniach dotyczących ludności niemieckiej w
Republice zmuszeni byliśmy odrzucić, zarówno plebiscyt, jak i cesje terytorialne
przed ostatecznym ustaleniem granic. Z powyższych powodów Rząd Czechosłowacki
nie może odstąpić od tej zasady również w wypadku Polski tym bardziej, że mogłoby to stać się precedensem przy
rozwiązaniu kwestii niemieckiej Sudetów, co nie leżałoby w zamiarach Rządu
Rzeczypospolitej Polskiej.
Wychodząc z tych założeń Rząd Czechosłowacki pozwala sobie przedstawić
następujące zasady rozwiązania
wspomnianej kwestii.
1.Rząd Czechosłowacji zapewnia uroczyście
Rząd Polski, że rektyfikacja granic a następnie przekazanie terenów, o
którym zadecyduje ustalone postępowanie, będzie zrealizowane we wszelkich
okolicznościach, niezależnie od tego, jak ułoży się sytuacja międzynarodowa.
Republika Czechosłowacka gotowa jest złożyć oświadczenie w tej sprawie również
na ręce Francji i Wielkiej Brytanii oraz uznać obydwa te Państwa za
gwarantów tej umowy.
2.Podział terenów odbywałby się na podstawie zasady,
zgodnie z którą wspomniane okręgi byłyby terytorialnie
podzielone wg stosunku ilościowego ludności polskiej do czeskiej
.3.Zostałaby natychmiast utworzona
równa ilościowo komisja
polsko-czechosłowacka, która by opracowała szczegółową
procedurę na podstawie tej zasady. Mogłaby być zwołana na dzień 5 października
1938 r. Komisja ta uformowałaby kwestię opcji
mieszkańców, przesiedlenia i wymiany dwustronnej
ludności oraz wszystkie sprawy gospodarcze i
finansowe, które się z tym łączą.
4.Zostałby ustalony termin, w którym komisja powinna
zakończyć swe prace. My proponujemy 31 października.
5.Zostałby
ustalony termin, w którym powinno nastąpić przejęcie terenów. Termin ten byłby ustalony
przez przyjęcie dwu limitów
ostatecznych: data możliwie najbliższa i możliwie najdalsza.
6.Wspólny komunikat mógłby natychmiast podać do wiadomości
społeczeństwu polskiemu i czechosłowackiemu, że osiągnięto porozumienie w
sprawie zasad umowy polsko-czechosłowackiej w sprawie rektyfikacji granic i że
cała procedura będzie ukończona w terminie, który obie strony uzgodnią.
7.Aby nie pozostawić żadnej wątpliwości co do porozumienia
i co do silnej woli, która ożywia obydwa Rządy, komisja, jak stwierdzono
powyżej, rozpocznie prace najpóźniej 5 października, a przejęcie wspomnianego terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31
października a najpóźniej 1 grudnia – w zależności od
terminu, w którym kompetentna komisja
zakończy pracę. Termin 1 grudnia nie powinien być przekroczony.
Rząd Czechosłowacki jest zdania, że
chodzi o dyspozycje tak dokładne, konkretne i zdecydowane, iż będzie można je
przyjąć i realizować w duchu dobrej woli i zrozumienia.
Wierzę,
że można na tej podstawie dojść
do porozumienia, które zapewni obydwu narodom w przyszłości
przeświadczenie, że
konflikt został ostatecznie rozwiązany, i że nie ma między nimi
powodów do goryczy, ani do oskarżeń, że również w innych
problemach politycznych wytworzy się natychmiast między obydwoma
Państwami atmosfera, dzięki której ich przyjazna
współpraca będzie całkowicie zapewniona.
Proszę przyjąć wyrazy najwyższego szacunku.
Dr K. KROFTA