Wallenberg
z Jastrzębia
Bohater trzech narodów: polskiego, żydowskiego i węgierskiego.
Podczas II wojny światowej na Węgrzech tysiące ludzi zawdzięczało mu życie
Henryk Sławik. Fotografia z okresu jego pobytu na Węgrzech
Życie Henryka Sławika było stałym igraniem ze śmiercią. Niemcy
dobrze wiedzieli, że załatwia dokumenty dla żydowskich dzieci. Sąsiedzi
sierocińca Vacu podejrzewali, że skierował tam nie dzieci oficerów polskich,
ale polskich Żydów. Sławik uczył je więc osobiście religijnych hymnów.
Co więcej, przekonał do odwiedzin nuncjusza apostolskiego. - No, przecież
hierarcha by nie przyjeżdżał do niewiernych - nawet najbardziej podejrzliwi
sąsiedzi sierocińca od tej pory siedzieli cicho.
Ilu uratował? Tysiąc, dwa? Nie wiadomo.
Przez przeszło pół wieku pozostawał bohaterem nieznanym. Wczoraj wieczorem w
Katowicach prezydent Lech Kaczyński wręczył jego rodzinie Order Orła Białego,
najwyższe polskie odznaczenie. Pośmiertne odznaczenie otrzymał też József
Antall, z którym wspólnie ratował Polaków i Żydów.
Wrzesień 1939. Henryk Sławik wśród 100 tys. Polaków przedostał się na Węgry,
które choć sprzymierzone z Hitlerem, aż do wiosny 1944 r. starały się prowadzić
samodzielną politykę. Ku irytacji Berlina wielu polityków węgierskich
przymykało oczy na poczynania polskich uchodźców i nie utrudniało im drogi do
tworzonych na Zachodzie nowych sił zbrojnych.
Do kontaktów z Polakami rząd w Budapeszcie wyznaczył Józsefa Antalla, szefa
jednego z departamentów w MSW. To on podczas wizyty w przygranicznym obozie
zwrócił uwagę na służącego mu za tłumacza Sławika.
Urodzony w okolicach Jastrzębia Sławik podczas I wojny światowej służył w armii
kajzera. W II RP związał się z socjalistami, był radnym i redaktorem ostro
atakującej endecję i sanację "Gazety Robotniczej".
Antall z miejsca docenił jego energię - wyznaczył go na przewodniczącego
Komitetu Obywatelskiego Pomocy Polakom. Polski rząd emigracyjny tę decyzję
usankcjonował. Sławik został delegatem ministra opieki społecznej na teren
Węgier. W ten sposób zaczęła się trwająca prawie do końca wojny gra z
hitlerowcami. Jej stawką było ocalenie od zagłady polskich uchodźców.
Wielu z nich przetrwało tylko dlatego, że w pieniądze i dokumenty zaopatrzył
ich korpulentny mężczyzna z manierami dobrotliwego wujka. Przebywającym na
Węgrzech polskim Żydom Sławik zmieniał nazwiska i załatwiał świadectwa chrztu,
a setkę żydowskich dzieci umieścił w katolickim sierocińcu w Vacu.
Sławik wiedział, że może działać, dopóki władzę na Węgrzech sprawował regent
Horthy. Gdy wiosną 1944 r. rządy znalazły się w rękach miejscowych faszystów,
los polskiego dyplomaty był przesądzony. Ostrzeżony przed grożącym mu
aresztowaniem zaczął się ukrywać, ale zadenuncjowany przez znajomego Polaka
wpadł w ręce gestapo. Aresztowany został też Antall.
Choć torturowany, podczas konfrontacji Sławik całą odpowiedzialność wziął na
siebie. Gdy na chwilę znaleźli się blisko siebie, wyszeptał do Antalla: - Tak
odpłaca się Polska.
Trafił do obozu w Mauthausen, gdzie Niemcy zabili go w ostatnich dniach
sierpnia. Antall przeżył. Jego syn József Antall junior został pół wieku
później pierwszym premierem demokratycznych Węgier.
O honory dla Sławika jako pierwszy postarał się Zvi Henryk Zimmermann - w
Budapeszcie prawa ręka polskiego delegata, a po utworzeniu państwa izraelskiego
wiceprzewodniczący Knesetu. W 1988 r. przyjechał do Polski i przez ogłoszenie
odnalazł żonę i córkę Sławika. Dwa lata później Sławik otrzymał tytuł
Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Dopiero wtedy przypomniano sobie o nim w Polsce. Prezydent Aleksander
Kwaśniewski nadał mu Krzyż Komandorski z
Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a zawiązane w Katowicach stowarzyszenie
postarało się, by prezydent Lech Kaczyński udekorował go Orderem Orła Białego.
Od kilkunastu lat przyrównywany jest do Raoula Wallenberga, szwedzkiego
dyplomaty, który w ostatnich miesiącach wojny (już po aresztowaniu Sławika)
ratował węgierskich Żydów. Tyle tylko że Sławik nie mógł się zasłonić
paszportem neutralnego państwa - a taki miał Wallenberg - nie dysponował też
pieniędzmi, którymi by mógł przekupić hitlerowców. Obu łączy to, że nie mają
nawet własnej mogiły. Różni to, że zasługi Sławika były przemilczane nawet w
Polsce, której służył.
Niektórzy jego współpracownicy mieli mu za złe, że pomagał Żydom, choć miał
pomagać Polakom. W odpowiedzi stwierdził: - Dobrym Polakiem jest ten, kto
trzyma się biblijnej zasady: "nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe".
A o złych Polakach nie warto mówić.
Order za uratowanie tysięcy Polaków i
Żydów
Henryk Sławik, który podczas II wojny światowej uratował na
Węgrzech tysiące Polaków i Żydów, został w czwartek pośmiertnie uhonorowany
przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego. Odznaczony został też
współpracujący z nim Jozsef Antall, ojciec pierwszego demokratycznie wybranego
premiera naszych bratanków
Fot.
W
uroczystości wzięli udział prezydenci Polski Lech Kaczyński, Węgier Laszlo Solyom
i Katowic Piotr Uszok
W katowickich uroczystościach, podczas których
odznaczono Sławika i Antalla, wziął też udział prezydent Węgier Laszlo Solyom.
Kaczyński podkreślał, że choć podczas wojny nasze państwa znalazły się po dwóch
stronach barykady, wielu Polaków i Węgrów wzajemnie się wspierało.
To już drugie szczególne wyróżnienie dla Sławika. W 2004 roku, w 60 lat po jego
śmierci, prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim z
Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, ale zawiązane przed dwoma laty w Katowicach
stowarzyszenie uznało, że Sławik zasługuje na najwyższe polskie odznaczenie. -
Sławik ratował tych, którzy byli skazani na śmierć z racji swojej narodowości.
Dlatego temu Ślązakowi i Polakowi nadaję to odznaczenie - mówił w Katowicach
prezydent Kaczyński. Dodał, że to także dzień oddania hołdu Śląskowi, który
czasem jest zapominany.
Antall, który opiekował się tysiącami polskich
uchodźców na Węgrzech i o mało też tego nie przypłacił śmiercią, otrzymał
wczoraj Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. W imieniu rodziny za to
wyróżnienie dziękowała jego wnuczka Klara Hejj.
- Dziękuję za docenienie postawy mojego dziadka. Jestem pewny, że moja mama i
babcia byłyby dziś bardzo dumne - mówił Zbigniew Kutermak, wnuk Sławika.
Podkreślał, że bez wsparcia Antalla jego ojciec niewiele by zdziałał. -
Dziękuję też Henrykowi Zvi Zimmermannowi, którego głos z Izraela przypomniał
Polakom o ich dokonaniach - dodał Kutermak.
Zimmermann w Budapeszcie współpracował ze Sławikiem, po powstaniu państwa Izrael
był wiceprzewodniczącym Knesetu. W 1988 roku przyjechał do Polski i dzięki
zamieszczonemu przez siebie ogłoszeniu prasowemu odnalazł rodzinę Sławika.
Potem postarał się o nadanie mu tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Urodzony w 1894 roku w okolicach Jastrzębia Sławik przed wojną mieszkał w
Katowicach, był tutejszym radnym i dziennikarzem. Po wybuchu II wojny światowej
uciekł na Węgry. Kierował tajną operacją przerzutu uciekinierów do Polskich Sił
Zbrojnych na Zachodzie. Wspólnie z Antallem wystawiał też fałszywe dokumenty
Żydom, z których wynikało, że są Polakami wyznania rzymskokatolickiego. Niemcy
świetnie zdawali sobie sprawę z działalności Sławika i tuż przed końcem wojny
aresztowali, a następnie zamordowali w obozie koncentracyjnym w Mauthausen.
W czasach PRL-u rzadko o nim wspominano. Komuniści nie mogli mu darować, że
przed wojną był nieprzychylnym im socjalistą, a potem w Budapeszcie oficjalnym
delegatem rządu Władysława Sikorskiego. Na krótko przypomniano sobie o nim po
Marcu 1968, ale tylko po to, aby wykorzystać do antysemickiej nagonki. Sławik
według ówczesnej propagandy miał być dowodem na... niewdzięczność Żydów.
Wczoraj w Katowicach uczestnicy poświęconej mu konferencji na Uniwersytecie
Śląskim mówili, że najwyższy czas przybliżyć wszystkim dokonania Sławika.
Stowarzyszenie "Henryk Sławik - Pamięć i Dzieło" stara się o
postawienie swojemu patronowi pomnika. Prof. Marian Oslislo, rektor katowickiej
Akademii Sztuk Pięknych, zapewnił, że wkrótce zostanie ogłoszony konkurs na
jego projekt.
Henryk Sławik
pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego
Henryk
Sławik - bohaterski Ślązak, który w czasie II wojny światowej na Węgrzech
uratował życie co najmniej 5 tysięcy Żydów i pomógł dziesiątkom tysięcy
polskich uchodźców - został pośmiertnie uhonorowany Orderem Orła Białego.
Najwyższe
polskie odznaczenie wręczył w Katowicach rodzinie Henryka Sławika prezydent
Lech Kaczyński. Uroczystość poprzedziła wieczorny koncert "Polacy
Węgrom", organizowany w katowickiej Akademii Muzycznej dla uczczenia 70.
rocznicy wychodźstwa polskiego na Węgrzech oraz upamiętnienia postaci Sławika i
jego węgierskiego współpracownika, Jozsefa Antalla seniora.
Antall
był delegatem węgierskiego rządu ds. uchodźców wojennych. Lech Kaczyński
odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, który
odebrali przedstawiciele rodziny Antalla. To najwyższe polskie odznaczenie
przyznawane cudzoziemcom. Odznaczeni zostali również przedstawiciele
węgierskiego duchowieństwa.
W
uroczystości, obok polskiego prezydenta, uczestniczy również prezydent Węgier,
Laszlo Solyom. Obaj prezydenci podkreślali, że Sławik i Antall to bohaterowie
trzech narodów - polskiego, węgierskiego i żydowskiego.
Prezydent
Solyom w swoim wystąpieniu przypomniał bogatą tradycję współpracy i przyjaźni
polsko-węgierskiej. L. Kaczyński podkreślał, że choć w okresie II wojny
światowej Polska i Węgry były po przeciwnych stronach ówczesnej barykady,
zarówno państwo węgierskie, jak i obywatele tego kraju, pomagali polskim i
żydowskim uchodźcom.
O nadanie
Sławikowi Orderu Orła Białego wnioskowało powołane w ubiegłym roku
stowarzyszenie "Henryk Sławik - Pamięć i Dzieło". Wspólnie z Akademią
Sztuk Pięknych w Katowicach stowarzyszenie ogłosiło też konkurs na projekt
pomnika Sławika i Jozsefa Antalla, który ma stanąć w Katowicach.
Henryk
Sławik był dziennikarzem, a także społecznikiem i działaczem politycznym, m.in.
jednym z liderów antykomunistycznego skrzydła PPS i radnym Katowic. Po wybuchu
II wojny światowej przedostał się na Węgry, gdzie został prezesem Komitetu
Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi; był też jednym z
reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz
węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie.
Uratował, wyrabiając fałszywe dokumenty, około 5 tysięcy polskich Żydów, którzy
trafili na Węgry. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem,
sierociniec dla żydowskich dzieci.
Order Orła Białego dla Polskiego Wallenberga
Prezydenci
Polski i Węgier podczas czwartkowych uroczystości w Katowicach (© Fot. Mikołaj Suchan)
Wieczorny
koncert "Polacy Węgrom" pod patronatem prezydentów Polski Lecha
Kaczyńskiego i Węgier Laszlo Solyoma w Akademii Muzycznej, zakończył Dzień
Węgierski, obchodzony po raz pierwszy w Katowicach.
Uroczystości
w 70. rocznicę wychodźstwa polskiego na Węgrzech zorganizował Urząd Miasta,
stowarzyszenie "Henryk Sławik - Pamięć i Dzieło", przy współpracy z
trzema katowickimi uczelniami: Uniwersytetem Śląskim, Akademią Muzyczną i
Akademią Sztuk Pięknych.
- Przyjaźń polsko-węgierska jest dowodem na to, że prawdziwych przyjaciół
poznaje się w biedzie. Mimo oficjalnej proniemieckiej polityki w czasie II
wojny światowej, Węgrzy nigdy nie byli moralnie zdolni stanąć przeciwko Polsce
- powiedział prezydent Węgier witając gości.
Podczas koncertu nadano pośmiertnie odznaczenia bohaterom, którzy w czasie II
wojny światowej ratowali Polaków na Węgrzech. Katowicki przedwojenny
dziennikarz Henryk Sławik otrzymał Order Orła Białego, a jego węgierski
przyjaciel Jozsef Antall senior, delegat węgierskiego rządu ds. uchodźców
wojennych - Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenia odebrały rodziny
bohaterów.
W tym roku mija 66 lat od śmierci Henryka Sławika, który uratował co najmniej 5
tys. Żydów, wypisując im fałszywe metryki, a żydowskie dzieci przekazując do
sierocińców jako sieroty po polskich oficerach. Pomagał mu w tym właśnie
Antall. Gestapo trafiło na ich ślad, ale Sławik całą winę wziął na siebie -
nawet na torturach nie wydał nikogo. Zginął z rąk hitlerowców w sierpniu 1944r.
w obozie koncentracyjnym w Mauthausen.
- Bohaterom trzech narodów - polskiego, węgierskiego i żydowskiego daję
najwyższe polskie odznaczenia. Henrykowi Sławikowi, Ślązakowi, który uratował
tysiące ludzkich istnień i za to zginął oraz Jozefowi Antallowi, który z
narażeniem życia pomagał obywatelom państwa będącego po przeciwnej stronie
barykady - stwierdził podczas wczorajszej uroczystości prezydent RP, Lech
Kaczyński.
Do niedawna o działalności Henryka
Sławika nikt nie wiedział. Zaraz po wojnie w Katowicach nadano jednej z ulic
jego imię, ale tylko na cztery dni. Jego żona, więźniarka obozu w Ravensbrück,
nie mogła znaleźć pracy, żyła z córką w biedzie. Dopiero po wielu latach,
pośmiertnie Sławik otrzymał medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W Polsce
zaczęło się o nim mówić po roku 2000.
- Pamiętam doskonale rodzinę Sławików, byli moimi sąsiadami w pięknej kamienicy
na ulicy św. Jana, całkowicie spalonej przez Armię Czerwoną w 1945 roku. Gdy
wybuchła wojna, pan Sławik zniknął, a potem wyjechali też jego bliscy. Do
mieszkania Sławików sprowadził się hitlerowski oprawca niejaki Volkertz. Potem
dowiedzieliśmy się, że to zbrodniarz i komendant obozu. Po wojnie spotykałam
żonę pana Sławika. Wspominaliśmy jej męża, wiedziałam, że był bardzo dzielny -
wspomina pani Kazimiera Nestolik, była sąsiadka Sławika.
Stowarzyszenie imienia Sławika wspólnie z ASP w Katowicach ogłosiło konkurs na
projekt pomnika Henryka Sławika i Jozsefa Antalla, który ma stanąć w
Katowicach.
Po koncercie prezydenci wspólnie otworzyli wystawę w holu Akademii Muzycznej,
poświęconą tysiącletnim relacjom polsko-węgierskim, a szczególnie losom
uchodźców polskich na Węgrzech w latach II wojny światowej.
Bohater słabo przypomniany
Fakty i opinie
Katowice. Kolejna szansa na
rozsławienie jednego z największych polskich bohaterów przepadła. Media
relacjonowały olimpiadę, więc w telewizyjnych dziennikach zostało niewiele
miejsca na pokazanie, jak pośmiertnie honorowany jest Henryk Sławik.
Sławik uratował w czasie wojny pięć razy więcej
Żydów niż Oskar Schindler, a jednak mało kto o nim słyszał. O Schindlerze
powstał amerykański film, choć był on nazistą i na ratowaniu Żydów robił
interes. Tymczasem Henryk Sławik ratował ich całkowicie bezinteresownie i w
końcu zapłacił za to śmiercią.
Uhonorowanie Henryka Sławika odbyło się 25 lutego w Katowicach. Był przy tym
obecny prezydent Węgier Laszlo Solyom. W czasie uroczystości prezydent Polski
Lech Kaczyński odznaczył Sławika Orderem Orła Białego, a jego węgierskiego
współpracownika Josefa Antalla najwyższym odznaczeniem przyznawanym
cudzoziemcom: Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Pośmiertnie przyznane
odznaczenia odebrały wnuki bohaterów.
W 1944 roku Sławik mimo tortur nie wydał Niemcom swojego przyjaciela Antalla,
biorąc podczas ich konfrontacji całą „winę” na siebie. Został rozstrzelany.
Wdzięczny Sławikowi Josef Antall kazał wyryć na swoim nagrobku napis „Polonia
semper fidelis” (Polska zawsze wierna). Syn Antalla został po 1989 roku
pierwszym niekomunistycznym węgierskim premierem.
Henryk Sławik był powstańcem śląskim, posłem do śląskiego sejmu, radnym
Katowic, należał do antykomunistycznego skrzydła Polskiej Partii
Socjalistycznej. W czasie wojny działał na Węgrzech. Wraz z Josefem Antallem
zorganizował wydawanie polskim Żydom fałszywych dokumentów, utworzył też na
Węgrzech sierociniec dla stu żydowskich dzieci. Były wśród nich niemowlęta
wyrzucone przez matki z okien pociągów, zdążających do obozów śmierci.
Sierociniec ten udawał „Dom sierot polskich oficerów”.