„Cicha noc” ma 200 lat
Najpopularniejsza kolęda „Cicha noc” powstała 200 lat temu. Dziś śpiewa ją ponad miliard ludzi w 300 językach świata.
W
wiosce Oberndorf koło Salzburga, 24.12.1818 r., po pasterce w szopce
betlejemskiej wikariusz kościoła św. Mikołaja Joseph Mohr i wiejski nauczyciel
Franz Xaver Gruber pierwszy raz wykonują kolędę „Cicha noc” („Stille Nacht”).
Śpiewali na dwa głosy: basem – Gruber, tenorem i na gitarze – Mohr. To on
napisał słowa wiersza i dał swemu przyjacielowi Gruberowi. Ten zaś parę godzin
przed pasterką ułożył muzykę. Sześć zwrotek, dziś śpiewa się zazwyczaj
pierwszą, drugą i szóstą. Muzyka kolędy uspakajająca, wyciszająca, taka
właściwie kołysanka z przebojowymi momentami jak u Bacha.
Sam
wiersz Joseph Mohr napisał dwa lata wcześniej – w strasznym 1816 roku. Mówiono
o nim – rok bez lata. Na półkuli północnej niemal wszystkie rośliny wymrożone,
w dodatku, zniszczenia po wojnach napoleońskich. W kółko ulewy, brak żywności,
choroby, epidemia cholery i atakujące ludzi chmary wygłodniałych zwierząt.
Rodziny Mohra i Grubera również zaznały głodu i biedy.
Robert Mohr urodził się w Salzburgu w 1792 roku, jako nieślubne dziecko
szwaczki i dezertera z armii. Świetny mówca, księdzem został w wieku 23 lat.
Swą pierwszą parafię dostał w spustoszonej wojnami napoleońskimi wiosce
Mariapfarr w prowincji Lungau – w 1995 roku odnaleziono rękopis Mohra, który
jest dowodem, że to właśnie w 1816 roku napisał wiersz zaczynający się od słów
„Stille Nacht, heilige Nacht!”. Inspiracją do napisania wiersza mógł być
cudowny obraz z miejscowego kościółka – z Marią Panną, Jezuskiem z blond loczkami i pokłonem Trzech Króli.
O
pięć lat starszy Franz Xaver Gruber również nie wychowywał się w luksusach. Był
piątym z sześciorga dzieci biednej rodziny tkaczy z niewielkiego Hochburga.
Uwielbiał muzykę i miał talent. Pewnego dnia miejscowy organista akurat się
rozchorował, więc proboszcz wyprosił u jego ojca, by to właśnie 11-letni Franz
zagrał na ważnej mszy. Ten nie tylko się zgodził, ale też – harując jak wół, by
utrzymać rodzinę – kupił synowi szpinet. Wymusił na nim, że może grać tylko po
utkaniu odpowiedniej ilości sukna. Ale też kazał mu obiecać, że gdy skończy 18
lat, będzie się kształcił na nauczyciela muzyki. Mohr był w latach 1817-1819
wikariuszem w Oberndorfie. Tu też dorabiał Gruber jako organista w kościele św.
Mikołaja. Zaprzyjaźnili się. Mohr później pracował jako wikary m.in. w
Hintersee i Wagrain. Założył szkołę podstawową i doprowadził do zbudowania
przytułku dla biednych oraz domu seniora. Zmarł na paraliż płuc po
przeziębieniu, którego się nabawił, gdy zimą odwiedzał chorych i
potrzebujących. Cały pozostawiony przezeń majątek to ta gitara, na której
zagrał „Cichą noc”. Podarował ją Gruberowi. Dziś można ją zobaczyć w muzeum w
Hallein, w uroczym średniowiecznym miasteczku nad rzeką Salzach. To tu
ostatecznie zamieszkał Franz Gruber, w 1835 roku został dyrygentem chóru i
organistą w tutejszym kościele parafialnym. Typowy pracocholik: wstaje świtem,
komponuje, udziela lekcji, dorabia po sąsiednich wioskach, by utrzymać gromadkę
dzieci. Mohr nie doczekał sławy kolędy. Gruber dożył pierwszych jej sukcesów. W
1854 roku prostował krążące wtedy po Europie wersje, że to anonimowa pieść
pasterzy z Tyrolu albo dzieło Johanna Michaela Haydna, młodszego brata słynnego
Josepha.
A
jak to się stało, że kolędę spod Salzburga poznał świat? Zaczęło się od Fügen w
tyrolskiej dolinie Zillertal, dokąd przywiózł ją Carl Mauracher, słynny na cały
region specjalista od naprawiania instrumentów muzycznych. W Tyrolu w pewnym czasie
popularne były wędrowne grupy wiejskich rzemieślników, którzy – przy okazji
handlu na jarmarkach w miastach Bawarii i innych częściach Niemiec – dorabiali
śpiewem. Najbardziej znaną taką grupą było rodzeństwo Reinnerów – czterech
braci i siostra. W grudniu 1822 roku na zamku Fügen gości dwóch potężnych
władców – cesarz Austrii Franciszek I oraz rosyjski car Aleksander I.
Rodzeństwo Rainnerów było poproszone, aby zaśpiewali dostojnym gościom. Ci byli
kolędą zachwyceni. Car zaprosił Rainnerów na swój dwór w Sankt Petersburgu. A
potem poszło dalej – najznakomitsze dwory pragnęły tyrolskiego śpiewu,
jodłowania i „Cichej nocy”. Przez Niemcy muzycy dotarli do Szwecji i Anglii,
gdzie również występowali na dworze królewskim. Dawali koncerty w różnych
miejscach Europy jako Tyrolski Zespół Ludowy, aż wreszcie w Wigilię 1839 roku
wykonali „Cichą Noc” na Manhattanie przed kościołem Świętej Trójcy, blisko Wall
Street. Za zarobioną swym śpiewem fortunę zbudowali w Tyrolu znakomity hotel dla
zakochanych w Alpach turystów. Na przełomie XIX i XX wieku – dzięki katolickim
i protestanckim misjonarzom – nuciło ją pół świata. Polską wersję przypisuje
się Piotrowi Maszyńskiemu, twórcy Warszawskiego Towarzystwa Śpiewaczego.
Podczas I wojny światowej do brytyjskiego okopu zamiast pocisku wpada
kawałek placka czekoladowego. „Niemcy proszą o przerwanie ognia i zapraszają do
wspólnego śpiewania kolęd”. Ogień wstrzymano, Niemcy zaczęli śpiewać „Stille
Nacht, heilige Nacht...”. Po chwili dołączyli Brytyjczycy: „Sillen night, holy
night...”. Żołnierze śpiewali, wychodzili z okopów, rozmawiali na tak zwanej
ziemi niczyjej, robili sobie zdjęcia i wymieniali się guzikami od mundurów.
Doszło nawet do meczu piłki nożnej, w którym Niemcy wygrali z Brytyjczykami 3:2.
W tym nieformalnym bożonarodzeniowym rozejmie wzięło udział w sumie około 100
tysięcy żołnierzy. Akcja nie spodobała się jednak ich dowódcom i do końca wojny
do niczego podobnego już nie doszło. Pokojowe śpiewanie kolęd nie spodobało się
też niejakiemu Adolfowi Hitlerowi, wówczas łącznikowi 16. Bawarskiego Pułku
Piechoty: „O czymś takim nie powinno się w czasie wojny nawet rozmawiać”. Po
latach jako przywódca III Rzeszy walczył z tradycyjnymi świętami. Wprawdzie ich
nie zakazał, ale robił wszystko, by wyrugować z nich treści chrześcijańskie i
zastąpić je starogermańskimi. Zmieniono nawet tekst kolędy, który gloryfikował
Hitlera. Na zdjęciach z 1940 roku widać nazistowskie flagi i żołnierską wartę
na pogrzebie jednego z synów Grubera –
Felixa. Czy Felix był faszystą? A może NSDAP urządziła mu partyjny
pogrzeb tylko z racji słynnego ojca? Po alianckiej stronie w 1941 roku w
ogrodach Białego Domu kolędę zaśpiewali razem Winston Churchill i Franklin
Delano Roosevelt.
Tragedia w kopalni ČSM Stonawa-Północ w Karwinie |
Trzynastu górników zginęło, a dziesięciu jest rannych. Większość z nich to obywatele Rzeczypospolitej Polskiej. W czwartek 20.12.2018 r. na popołudniowej zmianie w kopalni eksplodował metan. Prace podziemne zostały wstrzymane, a górników wycofano z niebezpiecznej strefy. Niedziela 23.12.2018 r. w Polsce będzie dniem żałoby narodowej. |