Uroczysty Apel Pod Wałką upamiętniający 80.rocznicę zamordowania 24 żołnierzy ZWZ AK przez nazistów niemieckich.

W niedzielę 20 marca odbędzie się Uroczysty Apel Pod Wałką upamiętniający 80.rocznicę zamordowania 24 żołnierzy ZWZ AK przez nazistów niemieckich. Ten zbrodniczy czyn powinni też upamiętniać i Polacy na Zaolziu już z tej przyczyny, że z tych 24 męczenników bohaterską śmiercią zginęło 10 obywateli gmin zaolziańskich. Historia z wiązana z tym wydarzeniem jest szczegółowo opisana w książeczce Ludwika Kohuta „Gdy drzewa szubienic wyrosły“, wydaną przez MON w 1986 roku. Autor dokładnie zapoznaje czytelnika z przebiegiem wydarzeń poprzedzających tragiczną egzekucję. Prezentuje zdjęcia oraz opisuje biogramy uwięzionych i bestialsko męczonych żołnierzy Ruchu Oporu walczących przeciw nazistom niemieckim. W materiale źródłowym przytacza odpowiedzi ankiety przeprowadzonej wśród harcerzy, uczestników Ruchu Oporu hufców ZHP w Cieszynie oraz ankiety wśród członków rodzin ofiar masowej egzekucji oraz ich współdziałaczy, sąsiadów i znajomych. Przedstawia bogatą literaturę, która przestudiował i znaczące teksty umieścił na kartach tej pracy.

Warto więc przypomnieć potomnym jak opisuje autor tę tragedię.

Miejscem zbiorowej egzekucji publicznej miał być Rynek w Cieszynie. Jednakowoż po interwencji Niemców cieszyńskich , którzy nie chcieli mieć szubienic pod swoimi oknami zdecydowano , że egzekucja przebiegnie w parku nad Olzą „Pod Wałką“. Grupa dwudziestu czterech skazańców była sądzona przez Katowicki Rejonowy hitlerowski PolizeiSondergericht, specjalny sąd doraźny od którego wyroków nie było odwołania. Po wydaniu wyroku Katowicka komenda gestapo pismem z dnia 16 marca 1942, skierowanym do cieszyńskiego landrata, zarządziła przeprowadzenie zbiorowej egzekucji w Cieszynie. Dzień przed egzekucją skazańców przewieziono z Mysłowic do Cieszyna. Świadkowie twierdzą że transportowani przez miasto autem ciężarowym śpiewali chórem hymn „Jeszcze Polska nie zginęła“ dając w ten sposób dowód wierności ojczyźnie do końca. Wznosili również okrzyki „My zginiemy ale ojczyzna nie zginie. Ten fakt spowodował, że przed egzekucją otrzymali zastrzyki do języka by nie mogli mówić.

Okupantowi bardzo zależało na tym, by cały region ziemi cieszyńskiej dowiedział się o tej masowej egzekucji. Rozwieszano afisze koloru czerwonego by rzucały się w oczy, na których były wypisane imiona i nazwiska, zawód oraz miejsce zamieszkania, miejsce, dzień i godzina egzekucji. Afisze były po polsku i niemiecku. Na miejsce egzekucji spędzono członków rodzin skazańców. Miejscowi folksdojcze obchodzili domy zamieszkałe przez Polaków, którzy nie podpisali folkslisty i pod groźbą kary kazali im przyjść na miejsce egzekucji. Otrzymywali indywidualne wezwania, które po egzekucji musieli oddać i było to sprawdzane według wcześniej sporządzonej listy. Każda miejscowość miała ustalone miejsce zbiórki oznaczone tablicą z napisem.

Akcją kierowali blockleiterzy i ortsleiterzy partyjni, policja porządkowa i policje pomocnicze. Komendant cieszyńskiego gestapo wydał polecenie dyrektorom cieszyńskich zakładów pracy , by na czas egzekucji załogi w komplecie udały się na miejsce egzekucji. Większość ludności niemieckiej na ogół w trakcie egzekucji zachowała powagę i ponure milczenie, natomiast niektóre Niemki dawały upust swej zdziczałej radości, zwłaszcza te z Bund Deutscher Madel.

Władze hitlerowskie obawiając się rozruchów czy nawet odbicia więźniów postawili wojsko, gestapo i wszystkie rodzaje policji niemieckiej w stan pogotowia.

W przeddzień egzekucji w parku „Pod Wałką“, Niemiec , stolarz Gonda postawił w jednym szeregu cztery szubienice, każda dla 6 straceńców w formie bramek piłkarskich z szafotem i stopniami do nich wiodącymi. Wywieszono dwie duże flagi niemieckie ze swastykami oraz zainstalowano głośniki radiowe. Miejsce egzekucji otoczyło kordonem SA(Sturm-Abteilungen), SS (Schutzstaffeln), Ordnungspolizei i Hilfspolizei. Koło szafotu stali gestapowcy i cywile niemieccy z opaskami ze swastyką na rękawach. Za szubienicami stał oddział esesmanów z bronią automatyczną. Krótko przed godziną 16 przyjechały samochody z przedstawicielami władz w otoczeniu gestapo. Potem przyjechało kryte ciężarowe auto ze skazańcami. Wyrzucono ich brutalnie na ziemię a że byli osłabieni, pokaleczeni i niezdolni do szybkiego poruszania się, mieli ręce związane w tyle a niektórzy to nawet drutem, musieli ich prowadzić esesmani na szafot. Wraz ze skazańcami przywieziono proboszcza cieszyńskiego Roberta Przewodnika, który oddał skazańcom ostatnią przysługę religijną in articulo mortis. Po przeczytaniu wyroku w którym zarzucano im przynależność do zbrodniczej tajnej organizacji polskiej, planowane zatrucie wody, wysadzanie mostów, sabotaże w zakładach pracy, uprawianie propagandy antyniemieckiej przez wydawanie ulotek i tajnych gazetek antyhitlerowskich zarzucono im na szyję pętlę. Na znak dany przez dowódcę gestapowskiego każdy z katów kopnął z tyłu pod kolana swą ofiarę w ten sposób strącając ją z szafotu. Jak widzieli świadkowie to jeden ze skazańców -Kuśnierz – nie czekał aż go zepchną, sam kopnął w podwyższenie na którym stał i nie pozwolił by go uśmiercił oprawca hitlerowski. Po egzekucji żandarmi wybrali dwunastu najsilniejszych mężczyzn odprowadzili do ratusza w Cieszynie Zachodnim gdzie kazali im czekać a sami poszli na ucztę wydaną przez burmistrza. Po tej stypie wrócili z zatrzymanymi na miejsce stracenia i kazali im zdejmować ciała z szubienic. Te, jak kłody ładowali na to samo auto ciężarowe, które je odwiozło w nieznanym kierunku. Dzisiaj wiadomo, że ciała odwieziono do Oświęcimia. Późnym wieczorem, gdy polana z szubienicami opustoszała to Helena Musiał i Gajdanek złożyli na tym miejscu wiązanki kwiatów.

Kim byli Ci bohaterowie tak bestialsko uśmierceni. Jan Koźba oraz Leopold Leśniar z Czechowic ( ten podał w swoich personaliach, że pochodzi z Poręby – prawdopodobnie dlatego , że pracował w 1938 roku na kopalni „Zofia“). Bolek Józef oraz Gaszek Jan z Godziszowa. Dworok Wilhelm i Kabiesz Rudolf z Kaczyc Górnych. Kozyra Rudolf, Piechaczek Karol oraz Zuberek Alojzy z Cieszyna. Gabzdyl Rudolf, Przywara Karol i Żebrok Alojzy z Pogwizdowa. Halama Jan z Wisły, Heler Rudolf z Brennej oraz Szostok Rudolf z Wiślicy.

Bliżej chciałbym przybliżyć naszych bohaterów z Zaolzia.

Chlebek Adolf z Gutów najmłodszy z dziesięciorga rodzeństwa. Szkołę wydziałową ukończył w Czeskim Cieszynie a seminarium nauczycielskie w Cieszynie – Bobrku. Oficerską szkołę lotniczą w Dęblinie ukończył w 1939 roku i brał udział w walkach powietrznych Zestrzelony dostał się do niewoli  skąd uciekł i pod koniec 1939 roku dotarł do Gutów. Od samego początku nawiązał kontakt z podziemiem polskim. Na wiosnę 1940 roku zorganizował dla „spalonych“ działaczy wyprawę przez Słowację i Węgry na zachód. Niestety bez przewodnika, na terenie Styrii zboczyli do Austrii gdzie zostali zatrzymani i skierowani na roboty przymusowe do Weiz koło Gratzu. Znowu uciekł i dotarł do Gutów gdzie podjął znów pracę konspiracyjną. Z początkiem 1942 roku żandarmeria niemiecka zagroziła , że jeżeli się sam nie zgłosi to zaaresztują całą rodzinę. Zgłosił się 5 lutego 1942 roku. Rodzinę ocalił ale sam zginął.

Kuśnierz Jan z Gutów, najmłodszy z ośmiorga rodzeństwa ukończył szkołę ludową później wydziałową we Frysztacie. Praktykował w służbie leśnej w Polsce. Po powrocie na Zaolzie nigdzie nie dostał pracy więc poszedł znowu do Polski i jako ochotnik zgłosił się do 3 pułku strzelców podhalańskich. Po ukończeniu szkoły został zawodowym podoficerem. W  stopniu sierżanta odbył we wrześniu 1939 kampanię od Odry aż po Jarosław. Tam jako rannego umieszczono go w niemieckim szpitalu ale  stamtąd uciekł w przebraniu zakonnicy i leczył się w prywatnym mieszkaniu. Po wyzdrowieniu wrócił do Gutów ale kiedy zmuszano go do ciągłego meldowania się na policji zaczął się ukrywać. Został mianowany dowódcą grupy dywersyjnej Związku Odwetu. Przestrzegał warunków konspiracji i pomimo aresztowania dowódców inspektoratu cieszyńskiego nadal kontynuował działania bojowe . Często zmieniał miejsce pobytu ale na nieszczęście kiedy był w mieszkaniu Kozyrów w Cieszynie to gestapo nocą tam wtargnęło by wszystkich aresztować . Kuśnierz wyskoczył z drugiego piętra i ranny w nogę dotarł do mieszkania narzeczonej przy ulicy Bielskiej i razem z nią uciekli na wieś pod Kęty. Tam pracował przy pracach melioracyjnych. Ale po wpadce łączniczki, która ciężarna nie wytrzymała tortur, wydała od kogo ma dokumenty. W pierwszych dniach stycznia 1942 gestapo go uwięziło i pomimo ciężkich katuszy nie wydał nikogo

Czepczor Józef z Łyżbic ukończył szkołę ludową w Wędryni następnie wieczorną szkolę wydziałową w Trzyńcu bo cały czas pomagał ojcu w piekarni. Opanował język niemiecki esperanto i stenografię. Był członkiem PPS, Siły i Sokoła w Trzyńcu. Po wybuchu wojny jako członek Orła Białego i Związku Odwetu prowadził nasłuch radiowy oraz kolportował nielegalne pisma. W 1940 roku aresztowany za podejrzenie o magazynowanie w hucie trzynieckiej materiałów wybuchowych . Zwolniony z braku dowodów winy już bardziej przezornie organizował odprawy oraz przygotowywał materiały wybuchowe do sabotaży. Po zadenuncjonowaniu został aresztowany bezpośrednio w hucie. Kiedy to się dowiedziała jego żona, przeszukała mieszkanie i znalezione materiały wybuchowe wrzuciła do pobliskiego potoku. Była także więziona w Cieszynie i w Mysłowicach zwolniona w kwietniu 1942 roku. Informacje, że Czepczor został aresztowany podczas akcji na koszary w Cieszynie nie polega na prawdzie. Zaprzeczyła temu jego żona.

Fójcik Alfons z Cierlicka Górnego syn górnika, najstarszy z pośród pięciorga rodzeństwa. Ukończył szkołę ludową i wyuczył się na ślusarza. Po odbyciu służby wojskowej w wojsku czechosłowackim pracował na kopalni „Barbara“ w Karwinie. Był aktywnym harcerzem a później prezesem koła Macierzy Szkolnej w Cierlicku oraz koła Młodzieży Katolickiej. Od początku okupacji ukrywał radioodbiornik a wiadomości przekazywał tylko najwierniejszym z którymi założył komórkę Organizacji Orła Białego. 3 lutego został aresztowany wraz ojcem i braćmi, których po pewnym czasie zwolniono.

Jadwiszczok Karol z Ligotki Kameralnej po ukończeniu szkoły ludowej rozpoczął naukę w Gimnazjum polskim w Cieszynie lecz po czwartym roku musiał przerwać naukę i po zmarłym ojcu przejąć warsztat rzeźniczy. Należał do drużyny harcerskiej, został przewodniczącym koła Związku Młodzieży Ewangelickiej, grał przedstawienia w teatrze Macierzy Szkolnej, był członkiem Polskiej Straży Pożarnej i Sokoła. Przed Niemcami uciekał w głąb Polski ale po powrocie nie pozwolono mu otworzyć własnego zakładu rzeźniczego więc pracował w rzeźni u Niemca Biedrawy w Cieszynie Zachodnim. Pomagał poszkodowanym polskim rodzinom. Później uciekł z domu ale 31 stycznia 1942 roku wpadł w ręce gestapa i zamknięty w więzieniu cieszyńskim. Bardzo wytrzymały i twardy nie zdradził nikogo.

Martynek Jan z Mostów koło Jabłonkowa, syn wójta mosteckiego. Po ukończeniu szkoły ludowej uczęszczał do gimnazjum w Cieszynie ale po czwartym roku przeszedł do szkoły przemysłowej w Bielsku. Powrócił do Mostów by pomagać ojcu na gospodarce. Po roku 1938 zatrudniony w fabryce drutu w Boguminie. Na początku wojny zwolniony z pracy w Boguminie zatrudnił się w  firmie Janker w Bielsku. należał do podziemnej organizacji polskiej, po nasłuchu radia informacje pisał w tajnych gazetkach które kolportował. Aresztowany w początkach lutego 1942 roku

Szotkowski Alojzy z Mostów koło Jabłonkowa, ukończył polską szkołę ludową a następnie polskie gimnazjum w Orłowej. Pracował potem jako urzędnik w hucie trzynieckiej. Zamiłowany sportowiec. Po wybuchu wojny jako żołnierz Batalionu Obrony Narodowej kampanię skończył na Lubelszczyźnie, został wzięty do niewoli niemieckiej z której zbiegł i piechotą wrócił do Mostów. Zatrzymany i pobity przez freikorpsowców został wysłany do obozu przejściowego w Skrochowicach. Po zwolnieniu grożono mu, że jak jeszcze raz wpadnie w ręce gestapo to już do domu nie wróci. Pracował jako robotnik przy załadunku drewna na dworcu w Mostach. Był dowódcą „piątki“ ZWZ. Pomagali pokrzywdzonym polskim rodzinom i kolportowali prasę podziemną. Był najmłodszym ze skazańców miał 23 lata.

Morżoł Paweł z Bystrzycy gdzie ukończył szkołę ludową i wydziałową. Od 1935 roku pracował w hucie w Trzyńcu. Po wybuchu wojny członek komórki konspiracyjnej, aktywny w Związku Odwetu pod komendą J.Kuśnierza. Aresztowany 20 listopada 1941 roku.

Przywara Karol ze Stanisłowic ukończył tam szkołę ludową a następnie wyuczył się kowalstwa i że nie mógł nigdzie znaleźć pracy wyjechał do Belgii gdzie pracował jako górnik. Tam wstąpił do partii komunistycznej a po powrocie został członkiem Komunistycznej Partii Polski. Pracował w hucie w Trzyńcu gdzie w wyrabiał nielegalnie narzędzia do wykonywania sabotażu. Kiedy gestapo odnalazło te narzędzia został zwolniony z pracy i zesłany na roboty przymusowe na Dolny Śląsk. Zdołał stamtąd zbiec ale go na nieszczęście w łapance ponownie aresztowano.

Wałach Józef z Wędryni ukończył szkolę ludową a następnie wydziałową i szkołę handlową w Cieszynie. Pracował najpierw jako sekretarz i księgowy w Bystrzycy a potem w ZG Macierzy Szkolnej w Cieszynie. Harcerz, członek polskiego klubu sportowego i chóru Macierzy. Po wybuchu wojny uciekł w głąb Polski a po powrocie w 1940 roku zesłany na roboty przymusowe do Rzeszy. Tam zachorował więc pozwolono mu wrócić do Wędryni. Po wyleczeniu pracował jako robotnik w firmie budowlanej w Trzyńcu. Był członkiem komórki ZWZ w Bystrzycy i organizował osobną komórkę w Wędryni.

Zuberek Alojzy z Karwiny, Ojciec był ślusarzem maszynowym na kopalni „Gabriela“ miał sześcioro rodzeństwa. Czterech synów uzyskało wyższe wykształcenie. Alojzy po studiach wyjechał do poznańskiego, po roku 1938 wrócił na Zaolzie. Po wybuchu wojny ewakuowany razem z firmą „Karwęgiel“ do centralnej Polski. Pod koniec września wrócił i został zatrudniony w tej samej firmie tylko już niemieckiej. Był najruchliwszym i najodważniejszym działaczem ZWZ w Cieszynie. Po aresztowaniu urządzono w jego mieszkaniu „kocioł“ bo uważano , że tam będą inni szukali kontaktów. Jego żona uprzedziła dalszych konspiratorów o tym i w celu zakamuflowania zaprosiła dwoje niemieckich staruszków do tego mieszkania. Zarzucano mu działalność w ZWZ i AK, wydawanie i kolportowanie ulotek, wysyłanie paczek do Oświęcimia, uprawianie sabotażu ale to że był dowódcą cieszyńskiej komórki ZWZ tego nigdy się nie dowiedzieli.

O tym powinno się pamiętać i bohaterów naszych czcić również w gminach i miastach z których pochodzili.

Opracował Stanisław Gawlik