Nad zaolziańskim Cierlickiem
wściekły podmuch szalejącej wichury zamknął definitywnie historię życia
największych polskich bohaterów przestworzy. Żwirko i Wigura razem „żeglowali
po szlakach podniebnych” i zwyciężali w konkursach lotniczych, razem zginęli
i razem zostali pochowani na warszawskich Powązkach w Alei Zasłużonych. W
pogrzebie brało udział kilkadziesiąt tysięcy rodaków.
|
Kraków również pragnął zaistnieć w miejscu tragedii
na Żwirkowisku. Z inicjatywy krakowskiego IKC (Ilustrowany Kurier Codzienny)
przeprowadzono zbiórkę funduszy oraz złomu metali półszlachetnych niezbędnych
do odlania dzwonu nazwanego „Dzwonem Bohaterskich Lotników Żwirki i
Wigury”. Pokrywały go płaskorzeźby wizerunków polskich bohaterów
przestworzy, a napis na dzwonie taką miał treść: „Kapitan W.P. Franciszek Żwirko,
inżynier-konstruktor Stanisław Wigura, zwycięscy międzynarodowego Challenge
zginęli śmiercią lotników wskutek straszliwej burzy nad Cierlickiem w drodze
na zawody lotnicze do Pragi. Dzwon ten ufundowano na wieczystą pamiątkę
tragedii, która wstrząsnęła do głębi całym społeczeństwem.” Dzwon ten wystawiono na widok publiczny na rynku w
Cieszynie w roku 1937r. Niestety niestabilne stosunki czesko-polskie na
pograniczu Śląska Cieszyńskiego przyczyniły się do tego, że dzwon ten nigdy
nie załkał requiem dla bohaterskich lotników. Mało tego, w 1939r. stał się
łatwym łupem hitlerowskich najeźdźców, którzy przetopili go na pociski
armatnie. |
Po wojnie oficjalnym gospodarzem
Żwirkowiska została gmina Cierlicko, miejscowi Polacy otoczyli je opieką. Nie
sposób wymienić wszystkich, dzięki którym pamięć o ludziach i zdarzeniach tego
miejsca przetrwała. Jednak spośród wszystkich wyróżniał się jeden, nazwany
„ogrodnikiem pamięci, który plewi chwasty zapomnienia”, Józef Stebel. Od roku
1951 stał się kustoszem miejsca katastrofy polskich lotników. Oprowadzał
gości opowiadając ciekawie o lotnikach, ich czynach i tragedii, wraz z żoną,
na Żwirkowisku pielęgnował zieleń i kwiaty. W domu swoim miał wiele pamiątek,
książek i fotografii. Napisał wiele artykułów prasowych i słuchowisk
radiowych, których częstym tematem było Żwirkowisko. Utrzymywał także
kontakty z rodzinami zmarłych tragicznie lotników. Po jego śmierci patronat
nad pamiątkami przejęła żona, pani Helena, która udostępniła maleńką
pracownię męża młodzieży z Miejscowego Koła PZKO Cierlicko-Kościelec. To
zapoczątkowało pomysł urządzenia wystawy pamiątek. Zainteresowanie, z jakim
się wystawa spotkała, uświadomiło organizatorom potrzebę utworzenia stałej
ekspozycji. Kolejnym krokiem było podjęcie decyzji o wybudowaniu własnego
Domu, który z każdym rokiem odwiedza coraz więcej Polaków i Polonii z całego
świata. Obecnym gospodarzem Domu Polskiego w Cierlicku jest Jan Przywara -
znawca Żwirkowiska i historii lotnictwa polskiego, którego można nazwać
zaolziańskim „żwirkologiem”, bowiem losami legendarnych lotników zajmuje się
już ponad dwadzieścia lat. Wśród budowniczych Domu Polskiego im. Żwirki i Wigury
istnieje takie stwierdzenie: „Kto nazwał to miejsce
Żwirkowiskiem, dzisiaj nikt nie wie, ale wszyscy wiedzą dlaczego.” Na uroczystości przekazano
replikę dzwonu |
Delegacja Polskiej Sekcji Narodowej Coex w czasie skladania kwiatów na uroczystości wspomnieniowej z okazji80
rocznicy tragicznej śmierci polskich lotników F.Żwirki i S Wigury na
Kościelcu. (od lewej Karol Madzia prezes PSN, Władysław Niedoba oraz Stanislaw
Gawlik) |
|
|
|
|
|
|
Zdjęcia: Jerzy
Czap