ZAOLZIE |
Polski Biuletyn Informacyjny |
dokumenty, artykuły, komentarze, aktualności |
Numer 4/2008 (52) |
CIESZYN |
23 kwietnia 2008 |
| |
W
PRZEDDZIEŃ UROCZYSTOŚCI Zbliża
się długo oczekiwane uroczyste odsłonięcie
zrekonstruowanego pomnika Legionistom Ślązakom Poległym
za Polskę, zlokalizowanego u podnóża cieszyńskiego Wzgórza
Zamkowego. Jego
odbudowie z jednej strony towarzyszył wielki entuzjazm i
poświęcenie zwolenników rekonstrukcji tego monumentu
zburzonego przez Niemców w pierwszym dniu II wojny światowej,
z drugiej niechęć i protesty tych, którzy pragnęliby
jak najszybciej wymazać ze zbiorowej pamięci bolesne, a
dla niektórych wstydliwe fakty związane z historią
Ziemi Cieszyńskiej. Rzecz w tym, że poprzez
zamieszczenie u podnóża tego pomnika 16 kartuszy z
nazwami miejscowości, gdzie w drugiej połowie drugiej
dekady minionego wieku synowie Ziemi Cieszyńskiej
walczyli o Polskę, obok legionistów poległych na polach
bitew I wojny światowej upamiętnia on w symboliczny sposób
również tych polskich żołnierzy i cywilów, którzy
polegli w wyniku czeskiej napaści między Jest rzeczą zadziwiającą,
że gdy grono entuzjastów próbowało po latach II
wojny światowej, a potem komunistycznego
zniewolenia, uzyskać zgodę na odbudowę tego pomnika,
najbardziej jej niechętni byli ci, co z urzędu
nadanego im z woli mieszkańców, powinni byli dbać nie
tylko o współczesne interesy miasta, ale i o
zachowanie jego znaków pamięci – burmistrzowie
miasta. Pierwszy z
nich, Jan Olbrycht (dziś eurodeputowany Platformy
Obywatelskiej) dokonał nawet ostatecznego zniszczenia
zachowanych części przedwojennego pomnika, burząc całą
infrastrukturę z okazałymi schodami, która przetrwała
czasy PRL-u, stanowiąc podstawę pomnika „wdzięczności”
Armii Czerwonej. Zwiększyło to poważnie koszt obecnej
odbudowy, na którą zgody nie wyraził również teraźniejszy
burmistrz miasta Jerzy Ficek. Uczyniła to dopiero w r.
2004 Rada Miasta. Nie przeznaczono jednak na ten cel z
kasy miejskiej żadnej dotacji. Sprzeciw
wobec odbudowy tego pomnika, jak wynika z zamieszczonego
niżej tekstu czeskiego ministra spraw zagranicznych
Cyrila Svobody, wyraził też przewodniczący Rady
Kongresu Polaków w Republice Czeskiej – Józef
Szymeczek z Zaolzia. Inni zaolziańscy działacze jednak
to dzieło poparli, wielu z nich uczestniczyło w położeniu
kamienia węgielnego pod odbudowę w czerwcu 2005. Wielu złożyło
na rekonstrukcję dary serca. Komitet
Odbudowy rozpoczął działalność od opracowania
projektu odbudowywanego monumentu, co nie było zadaniem
łatwym, gdyż oprócz nielicznych fotografii nie zachowała
się żadna dokumentacja techniczna zburzonego pomnika.
Komitetowi udało się jednak sprostać wszelkim wymogom
postawionym przez konserwatora zabytków, m.in. dzięki
temu, że udało się dotrzeć do mieszkającej w Krakowie
p. Danuty Bieleckiej, córki twórcy pomnika, prof. Jana
Raszki, a dzięki niej do Muzeum Medalierstwa we Wrocławiu,
gdzie przechowywano naturalnej wielkości gipsową replikę
głównego elementu pomnika – posągu Ślązaczki. Na
jej podstawie odlewnia GZUT w Gliwicach wykonała brązowy
odlew. Wraz z
płaskorzeźbami, uratowanymi w r. 1939 przez
cieszyńskich harcerzy, jest to najważniejszy fragment
pomnika. Następnym
etapem było zamówienie w Strzegomiu ważącej 12 ton
granitowej kolumny, którą po sprowadzeniu do Cieszyna, w
dn. 4 października 2005 osadzono na cokole, umieszczając
na nim odlaną w brązie postać Ślązaczki.
Z
powodu braku funduszy dalsze prace zostały w tym momencie
wstrzymane. Nie zaprzestano jednak dalszej zbiórki pieniędzy
poprzez rozprowadzanie cegiełek, pozyskiwanie sponsorów
i działalność wydawniczą. Wydano udostępniony przez
p. Bielecką, córkę prof. Jana Raszki, „Pamiętnik
artysty rzeźbiarza”, z którego dochód również został
przeznaczony na odbudowę. Umożliwiło to zakończenie
jesienią 2007 wszelkich prac kamieniarskich, tak więc na
wiosnę 2008 pozostały już do wykonania tylko prace, związane
z architekturą zieleni. Pierwotny
pomnik odsłonięto w r. 1934, w dwudziestą rocznicę
chrztu bojowego Legionu Śląskiego. W betonowym bloku
fundamentu złożono dwie urny z prochami poległych. Na
cokole widnieje płaskorzeźba przedstawiająca jednego z
bohaterów Ziemi Cieszyńskiej, nauczyciela, poetę, kpt.
Jana Łyska, a pod nią piękny wiersz: „Wyszliście
na zwycięstwa zew, Na
wysokiej kolumnie umieszczono słowa: Legionistom Ślązakom
Poległym za Polskę. Na jej szczycie stanęła postać
kobieca w stroju śląskim, która z podniesioną bronią
prowadzi swe zastępy do walki. W zamyśle autora była to
alegoria bohaterskich czynów Legionów, Powstańców Śląskich
i Obrońców Śląska. To ona – bohaterska Ślązaczka
– dała Polsce i wychowała tych bohaterów i przez lata
niewoli była zawsze wyrazicielką polskości i tu właśnie
– z szablą w geście, zatrzymującym najeźdźcę wzywa
do boju, kiedy zabrakło tych, co posłuszni rozkazom
poszli walczyć i ginąć za Polskę na Wschodzie. Autorem
pomnika, zwanego powszechnie Cieszyńską Nike, Nadolziańską
Nike lub po prostu Ślązaczką, był wywodzący się z
Zaolzia, wybitny artysta rzeźbiarz i medalier prof. Jan
Raszka. Pomnik stał zaledwie 5 lat. 1 września 1939
został przez niemieckich kulturtregrów zniszczony. Kto
by wtedy, nawet w najgorszych wyobrażeniach – w
tych strasznych, pierwszych dniach wojny mógł
przypuszczać, że ponad pół wieku później znajdą
się tacy, jak wyżej wymienieni, którzy swą
postawą przeciwników odbudowy pomnika symbolicznie
zasilą szeregi cieszyńskich renegatów i w ten sposób
ewidentnie dołączą do barbarzyństwa hitlerowskich
wandali niszczących polskie pamiątki narodowe? Według
oceny Andrzeja Żurka z artykułu „Już mnie w tym
Cieszynie...” zamieszczonego w Dzienniku Zachodnim 1 października
1999, to prawdopodobnie to samo środowisko, środowisko
cieszyńskich ślązakowców, wykazało się też po
obaleniu PRL-u dużą aktywnością, by do rekonstrukcji
tego pomnika nie dopuścić. Andrzej Żurek napisał
m.in.: „Otóż żyje wśród nas jeszcze grupa byłych
ślązakowców, którzy ongiś gotowi byli
współpracować z Czechami, Niemcami, byle tylko
przeciw Polsce. I panowie ci oraz podobni im
kolaboranci twierdzą, że odbudowa takich pomników jak
Legionów [...] jątrzy i przez to szkodzi współpracy
czesko-polskiej. W myśl tej zasady należałoby zaorać Oświęcim
i inne obozy zagłady, cmentarze w Katyniu, Charkowie,
Lwowie i Wilnie.” Protesty
przeciwko odbudowie pomnika ośmieliły niechętnych
Polakom polityków i działaczy czeskich do ingerencji w
wewnętrzne sprawy polskie. Przy akceptacji władz
ratusza, czeski konsul z Katowic J. Byrtus pozwolił
sobie wezwać na spotkanie kilku członków
Komitetu Odbudowy i przedstawić im warunki strony
czeskiej związane z odbudową i uroczystym odsłonięciem
pomnika. Znaleźliśmy
też w internecie, na stronie czeskiego parlamentu
interpelację jednego z posłów poświęconą tej sprawie
oraz odpowiedź czeskiego ministra spraw zagranicznych, który
wymienia warunki postawione Komitetowi przez Czechów.
Jednym z tych warunków jest nagłośnienie tej sprawy tuż
przed odsłonięciem w polskich i czeskich publikatorach,
co m.in. i nas skłoniło do przybliżenia naszym
Czytelnikom kulisów rozgrywek zmierzających przez lata
do uniemożliwienia odbudowy pomnika poświęconego
ofiarom walki o wolną Polskę. Poniżej
zamieszczamy tłumaczenie interpelacji czeskiego posła
Karla Sehořa z 08.10.2005
wraz z linkiem umożliwiającym porównanie przekładu
z oryginałem, tłumaczenie odpowiedzi czeskiego ministra
spraw zagranicznych Cyrila Svobody na tę interpelację
(również z linkiem do czeskiego tekstu) oraz naszą
redakcyjną odpowiedź na tekst interpelacji, w której
z odrobiną ironii wskazujemy na brak wiedzy i
kompetencji posła, który stawia siebie w roli
„obrońcy” dobrosąsiedzkich stosunków pomiędzy
mieszkańcami obu brzegów Olzy. Szanowny Panie Ministrze,
Zwracam się do Pana z
nadzieją, iż jest Pan władny pomóc w rozwiązaniu
sprawy, która niepotrzebnie może zaognić stosunki
pomiędzy mieszkańcami polskiej i czeskiej części
miasta Cieszyna i jego okolic. W roku 1934 postawiono pod
zamkiem w polskim Cieszynie pomnik polskim
legionistom. Polskie legie – w odróżnieniu od
czeskich – były organizowane we współpracy z armią
austriacką. Wstępowali do nich austriaccy poborowi
narodowości polskiej i ochotnicy, którzy po odbyciu
niezbędnych ćwiczeń, przeprowadzonych w Cieszynie
(gdzie przez pewien okres czasu stacjonował sztab
generalny wojska austriackiego) wysyłani byli na rosyjski
front. Generalicja austriacka oczekiwała, że dzięki
waleczności polskich legii dojdzie do przełamania
dotychczasowej złej passy w walkach na Wschodzie. Odwoływała
się do uczuć patriotycznych polskich żołnierzy,
obiecując odnowienie państwowości polskiej w ówczesnym
polskim zaborze (? – przyp. red.) w Galicji. Wielu z
tych żołnierzy poległo na wschodnim froncie. Część z
nich wróciła i w roku 1919 wzięli udział w starciach
zbrojnych z oddziałami, armii czechosłowackiej, które wówczas
– podobnie jak w Sudetach – z rozkazu naszego rządu
zajmowały historycznie czeskie tereny na Śląsku
Cieszyńskim. Odsłonięcie pomnika w roku 1934 miało oficjalnie upamiętnić patriotyczne dzieło i ofiary polskich legionistów. Przeciwko temu nie można mieć zastrzeżeń. Zważywszy jednak, jak pomnik został skonstruowany (na wysokim postumencie stała heroina w stroju cieszyńskim, trzymająca w prawej ręce miecz skierowany na Czeski Cieszyn, zaś przy podstawie pomnika wyciosano kartusze, na których od strony ówczesnej Czechosłowacji umieszczono symbole miast i miejscowości leżących na terytorium czeskim, takich jak Orłowa, Karwina, Stonawa, Bystrzyca i Jabłonków, gdzie w r. 1919 doszło do starć zbrojnych pomiędzy jednostkami czechosłowackimi i polskimi), zważywszy, w jakim miejscu został zlokalizowany (tuż obok granicy, nieopodal przejścia granicznego do Republiki Czechosłowackiej) zwłaszcza, że granica ta nie była wówczas przez polski parlament ratyfikowana i nawet oficjalni przedstawiciele nie ukrywali, iż nie uważają jej za definitywną, co znalazło smutny finał podczas polskiej okupacji czeskiego Śląska Cieszyńskiego po dyktacie monachijskim w roku 1938, czeskie społeczeństwo i czeskie środki masowego przekazu przyjęły to jako ostrą manifestację antyczeską. W czasie drugiej wojny światowej pomnik ten został zniszczony. Obecnie są jednak czynione przygotowania do jego rekonstrukcji w pierwotnym kształcie i z pierwotną lokalizacją. Ten pomnik, choć organizatorzy odbudowy znów prezentują go jako pomnik ofiarom z grona polskich legionistów, u wielu osób po czeskiej stronie granicy wywołuje negatywne skojarzenia z polską okupacją z roku 1938 i obawy przed przejawami wrogości ze strony miasta Cieszyna, które na rekonstrukcję pomnika wydało zgodę, nie pytając o opinię przedstawicieli Czeskiego Cieszyna, wymienionych miast i miejscowości oraz Euroregionów. Ktoś, kto zna skomplikowane dzieje Śląska Cieszyńskiego, a zwłaszcza ten, kto przeżył okupację roku 1938, jest i dziś mocno uczulony na tego rodzaju akcje. Przedstawicielstwo Cieszyna zdawało sobie sprawę z problematyczności takiej decyzji, gdy jakieś dziesięć lat temu odmówiło wydania zgody na tę rekonstrukcję. Wiem, że stosunki między Czechami i Polakami na Śląsku Cieszyńskim są w chwili obecnej bardzo poprawne i przyjazne. Powstały na tym terenie dwa Euroregiony, które bardzo dobrze współpracują i przygotowują wspólne przedsięwzięcia. Czasem i w naszej Izbie parlamentu rozwiązujemy niektóre wymagania polskich mieszkańców naszego terytorium i zazwyczaj wychodzimy im na rękę – w zakresie polskiego szkolnictwa, kultury itp. Było by bardzo niewskazane, gdyby wyżej opisane przedsięwzięcie miało się przyczynić do naruszenia długo układanych dobrych stosunków sąsiedzkich. Szanowny Panie Ministrze. Proszę o zajęcie stanowiska wobec wymienionej sprawy oraz o spowodowanie reakcji polskiego rządu w tej kwestii. Zdaję sobie sprawę, że każde państwo może suwerennie decydować o sprawach dotyczących wyłącznie jego. Jestem jednak przekonany, że szczególnie dziś, w okresie budowania tolerancji i wzajemnego respektowania się w ramach członkostwa obu naszych krajów w Unii Europejskiej powinno uwzględniać poglądy i stanowisko obywateli sąsiedniego państwa, jeśli ich to dotyczy, a niektórzy z nich zwrócili się do mnie w tej sprawie. Dziękuję za odpowiedź Karel Sehoř, poseł ODS ¹ źródło:
www.sehor.cz/index.php?menu=3.p (písemné
interpelace; 8.10.2005/MZV-Svoboda, Památník ...,
interpelace)
Szanowny Panie Pośle, ponieważ zna Pan zapewne
dobrze historię omawianego pomnika, skoncentruję się
na wstępie odpowiedzi na Pana interpelację tylko na
niektórych ważnych aspektach związanych z tą
problematyką. Uroczyste odsłonięcie pierwotnego pomnika odbyło się 28 października 1934 i rzeczywiście towarzyszyła mu kampania antyczeska. Masowe nastroje antyczeskie w regionie uległy jednak po roku 1937 zasadniczej zmianie na naszą korzyść. Po jego zburzeniu przez Niemców we wrześniu 1939 stanął po II wojnie światowej w tym samym miejscu pomnik Armii Czerwonej, który usunięto w roku 1992. Od tej chwili znów czyniono starania o rekonstrukcję pomnika polskich legionistów. Te starania zostały zwieńczone w roku ubiegłym przez powołanie komitetu organizacyjnego jego odnowy. Rada miasta Cieszyna, co prawda wyraziła na rekonstrukcję zgodę i akceptację, lecz burmistrz miasta oraz radni tej inicjatywy nie poparli i nie przyznali żadnej kwoty na odbudowę. Brak finansów spowodował opóźnienie w realizacji projektu. W myśl pierwotnych założeń odsłonięcie pomnika miało nastąpić już 28 października br. Dotąd dokonano zaledwie odlewu i instalacji posągu. Problematyką odbudowy pomnika polskich legionistów w Cieszynie zajmują się nasze przedstawicielstwa w Warszawie i Katowicach. Na żądanie konsula generalnego z Katowic J. Byrtusa odbyło się 11.10.2005 w Cieszynie spotkanie z przedstawicielami Komitetu Odbudowy, burmistrzem miasta Cieszyna i burmistrzem Czeskiego Cieszyna. W czasie tego spotkania doszło do wymiany poglądów pomiędzy wszystkimi stronami uczestniczącymi w tym spotkaniu. Strona polska odniosła się do spraw będących przedmiotem czeskiej krytyki (patrz niżej). Obecni zapoznali się również ze stanowiskiem sprzeciwu ze strony przewodniczącego Kongresu Polaków w RC wobec odbudowy pomnika (podkreśl. red.). Na zakończenie spotkania przyjęto uzgodnienia mogące się przyczynić do usunięcia czeskich obaw związanych z potencjalnie antyczeskimi akcentami zrekonstruowanego pomnika. Uczestnicy spotkania zgodzili się również w tym, że brak wiedzy na temat wszystkich faktów historycznych może prowadzić do niewłaściwej interpretacji. Jednym z zaproponowanych
rozwiązań powinno być zwołanie konferencji historyków
w pierwszym kwartale 2006 z uczestnictwem posłów z
okolicznych regionów obu krajów oraz przedstawicieli
mediów. Zorganizowania konferencji winny się podjąć
uniwersytety z Opawy i Katowic. Odsłonięcie pomnika
ma też poprzedzić publikowanie licznych materiałów w
prasie regionalnej tuż przed jego uroczystością. Czeskie zastrzeżenia
dotyczyły szczególnie planowanej daty 28 października
i potencjalnych antyczeskich akcentów tego
przedsięwzięcia. Argumentem było również usytuowanie
posągu z szablą zwróconego w kierunku czeskiej granicy.
Eksperci uznali jednak, że ręka z szablą jest wprawdzie wyciągnięta w kierunku czeskiej granicy, ale nie chodzi o gest zaczepny, lecz obronny. Twarz posągu zwrócona jest natomiast w kierunku ulicy prowadzącej na rynek polskiego Cieszyna, w kierunku ratusza i jest odwrócona bardziej na wschód, niż w kierunku Republiki Czeskiej. Odsłonięcie pomnika miałoby nastąpić w r. 2006 w dniu nie będącym oficjalnym czeskim świętem. Przykładowo zaproponowano Święto Trzech Braci, lub rocznicę wstąpienia do Unii Europejskiej, ewentualnie święto Wojska Polskiego itp. Wybór konkretnego terminu zależeć będzie od daty rzeczywistego ukończenia przedsięwzięcia. Przewiduje się, że na uroczyste odsłonięcie zostaną również zaproszeni przedstawiciele strony czeskiej. Ranga zaproszonych gości pozostaje do uzgodnienia. Organizatorzy zadeklarowali, że ani sam pomnik, ani prace związane z jego rekonstrukcją nie mają nacjonalistycznego, ani politycznego charakteru i nie chodzi tu o antyczeskie tendencje, mogące wpłynąć negatywnie na osiągnięty poziom stosunków czesko-polskich. Ustalenia podjęte z organami miejscowymi i większością Komitetu Organizacyjnego stanowią moim zdaniem dobre podstawy do wyzbycia się obaw, że zrekonstruowany pomnik będzie miał antyczeski charakter. Jeśli zostaną w pełni dotrzymane, nie będzie powodu do niepokoju, iż nastąpi pogorszenie stosunków czesko-polskich w regionie. Zdaniem przedstawicielstwa w Warszawie chodzi o sprawę regionalnego znaczenia, która nie spotkała się dotąd z żadnym odzewem polskich oficjalnych kręgów, więc nie było dotąd powodów do wnoszenia protestów przeciwko rekonstrukcji lub symbolice pomnika na poziomie rządowym. Uważam również za wskazane nie nadawanie tej sprawie zbędnego rozgłosu. Szanowny Panie Pośle, zapewniam Pana, że gotów jestem nadal z Panem współpracować nad rozwojem wzajemnych stosunków czesko-polskich. Równocześnie wyrażam przekonanie, że ewentualny udział Pana w awizowanej konferencji mógłby się przyczynić do usunięcia resztek wątpliwości i do dalszego pogłębienia współpracy transgranicznej w regionie. Z pozdrowieniami Minister spraw zagranicznych RC Cyril Svoboda ²
źródło: www.sehor.cz/index.php?menu=3.p (písemné
interpelace; 8.10.2005/MZV-Svoboda, Památník ... –
odpověd´)
Odpowiedź II –
PBI-Z:
Bardzo wysoko
oceniamy fakt, że pan poseł Sehoř, podjąwszy się
roli promotora dobrosąsiedzkich stosunków mieszkańców
prawego i lewego brzegu Olzy – twierdząc, iż legion
cieszyński stanowili austriaccy poborowi z
tego terenu, powołani
do wojska przez władze austriackie, z tak „niezwykłą
znajomością faktów“, zaraz na wstępie swej
interpelacji – podkreślił polskość Śląska Cieszyńskiego
i pogranicza Moraw, aż po Ostrawę włącznie J. Ten
legion stanowili bowiem wyłącznie Polacy.
Nie byli to jednak
poborowi, jak to p. Sehoř przedstawił, lecz wręcz
przeciwnie. Było to ok. 600 ochotników, młodych
chłopców w wieku 16 – 21 lat oraz mężczyzn powyżej 42
roku życia. Wszystkich rezerwistów i poborowych
powołały Austro-Węgry pod broń już wcześniej, zaraz
po zamachu w Sarajewie i wypowiedzeniu wojny Serbii,
kierując ich do walki na tamtym froncie.
Trzeba się natomiast
bezapelacyjnie zgodzić z twierdzeniem, iż polskie
legiony różniły się zasadniczo od czeskich. Polscy legioniści pod wodzą
swego komendanta, późniejszego marszałka Józefa
Piłsudskiego, stanęli do walki z najeźdźcą – tj. z carską Rosją.
Czeskie legie natomiast powstały
w Rosji carskiej z byłych czeskich jeńców,
zwolnionych z obozów po podpisaniu w r. 1916 przez Czeską
Radę Narodową manifestu wiernopoddańczego dla cara wraz
z deklaracją, iż w razie utworzenia państwa czeskiego,
na jego tron powołany zostanie członek dynastii
Romanowych. Tym
rzeczywiście Polacy różnili się od Czechów. Deklarowanym celem czeskich
legionarzy miała być walka z bolszewikami. W
rzeczywistości faworyzowali oni bolszewików,
uzyskując za to ich zezwolenie na wywiezienie do Czech
ogromnego mienia zrabowanego na Syberii. Sam Masaryk w
swoim dziele „Rewolucja światowa”, choć nie potępił
syberyjskich zbrodni i rabunków czeskich legionarzy,
zaznaczył, że wieści o ich postępkach bardzo mu
przeszkadzały w rokowaniach dyplomatycznych na temat
utworzenia państwa czeskiego. Twierdzenia posła Sehořa na
temat oczekiwań generalicji austriackiej wobec
legionów polskich nie komentujemy. Wszak możni tego
świata zawsze byli skorzy do wykorzystywania
słabszych w charakterze mięsa armatniego. Niezrozumiałe jest dla nas
natomiast twierdzenie pana posła dotyczące
„polskiego zaboru w Galicji”. Galicja należała w owym
czasie do zaboru austriackiego i gdyby tam panował
polski zabór, niepotrzebne byłoby „austriackie odwoływanie
się do uczuć patriotycznych polskich żołnierzy”, którym
obiecywano przywrócenie państwa polskiego (?) . Faktem
jest, że wielu polskich legionistów, również tych
wywodzących się z Ziemi Cieszyńskiej, złożyło w
walkach na wschodnim froncie daninę swojej krwi. W tym
miejscu kończy się jednak wiedza pana posła w
odniesieniu do polskiej historii początku dwudziestego
stulecia. Część polskich legionistów
rzeczywiście, tak jak on twierdzi, przeżyła wojnę,
lecz w r. 1919 polskie władze centralne, pochłonięte
obroną granicy wschodniej przed napierającymi
bolszewikami, zawierzając na słowo sąsiadowi z
(wówczas) południowego zachodu, wojsko mające strzec
cieszyńskiej placówki skierowały do obrony wschodnich
rubieży. Osłabione w ten sposób przedpola granicy
zaatakowali czescy legionarze, którzy poprzez Europę
Zachodnią zdążyli już przybyć z Syberii, będącej dla
nich szkołą bezgranicznego okrucieństwa, takiego jak
mordowanie bagnetami jeńców wojennych. W tym wątku
sytuacja wyglądała więc nieco inaczej niż przedstawił
ją w swej interpelacji pan poseł Sehoř. To
nie polscy legioniści wzięli udział w starciach zbrojnych z oddziałami
Armii Czechosłowackiej, lecz czescy legionarze podstępnie
napadli na niedostatecznie strzeżone polskie
placówki, których w konsekwencji broniła miejscowa
ludność cywilna wraz z pośpiesznie skierowanym na te
tereny regularnym oddziałem Wojska
Polskiego – I Wadowickim Pułkiem Piechoty. Jeśli chodzi o lokalizację
pomnika z r. 1934, nie podoba się panu posłowi, że
postawiono go w pobliżu przejścia granicznego. Cóż. W
tym punkcie pretensje należałoby skierować do dawnych
władców piastowskich, pierwotnych właścicieli zamku
na cieszyńskim wzgórzu nad Olzą, że nie przewidzieli
przyszłego rozdarcia miasta granicą, bo trudno chyba
mieć pretensje do mieszkańców miasta, iż pomnik
poświęcony swoim bohaterom postawili w najbardziej
godnym i eksponowanym, wolnym jeszcze do tamtej pory
miejscu. Jak czytamy w pamiętniku artysty rzeźbiarza prof. Jana Raszki, autora pomnika, marzyło mu się od lat, by w tym miejscu – pod zamkiem piastowskim – stanął pomnik protoplasty cieszyńskich Piastów, cieszyńskiego księcia Mieszka I, związanego z legendą o założeniu Cieszyna. Możni tego miasta zadecydowali jednak inaczej. Pomnik Mieszka I dłuta prof. Jana Raszki stanął w r. 1932 w parku na zachodnim zboczu miasta, opadającym ku Olzie. W zasadzie pan poseł Sehoř, jako wzorowy reprezentant sąsiedniego kraju, winien był oprotestować i ten monument. Nadnaturalnej wielkości postać księcia tak samo stoi nieopodal granicy nieopatrznie kierując wzrok również w kierunku Zaolzia, a na dodatek ściska mocnymi rękami potężny miecz. Nie spełniło się marzenie prof. Jana Raszki, by pod Zamkiem stanął pomnik Piasta, ale miejsce to znalazło równie godne przeznaczenie. Zlokalizowano tam pomnik poświęcony legionistom, dłuta tegoż wybitnego artysty, urodzonego w r. 1871 w podcieszyńskiej Ropicy na późniejszym Zaolziu. Jako syn kolejarza, zatrudnionego na kolei koszycko-bogumińskiej, mieszkał on w dzieciństwie na różnych przyczółkach obok tej kolei – od rodzinnej Ropicy, aż po Bogumin. W dzieciństwie i w młodości poznał te wszystkie miejscowości, których mieszkańcy później – w roku 1919 – odpierali atak czeskich najeźdźców. Poseł Sehoř, jak widać z jego interpelacji, dobrze wiedział, gdzie stoczono z czeskim najeźdźcą najtwardsze bitwy. Wymienił nazwy miejscowości, których nawet nie ma na kartuszach u podnóża pomnika. Tam wyryto nazwy tylko części miejscowości, których ziemia zroszona została krwią polskich ofiar czeskiej napaści: Bogumina, gdzie padły pierwsze ofiary śmiertelne; Stonawy, gdzie zaprawieni na Syberii w okrucieństwie czescy legionarze zakłuli bagnetami przeszło 20 jeńców, żołnierzy I Wadowickiego Pułku Piechoty; Karwiny, Bystrzycy; a także leżących dziś po polskiej stronie granicy Kończyc, gdzie został ranny a w chwilę później dobity przez czeskiego żołnierza kapitan Cezary Haller, młodszy brat słynnego generała Józefa Hallera; i wreszcie Skoczowa, skąd dzięki zastosowanemu przez polskich dowódców manewrowi obronnemu udało się wreszcie wyprzeć najeźdźców, co też nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. Z wymienioną przez pana Sehořa Orłową, której nazwa nie widnieje na żadnym z kartuszy, wiąże się pewien znamienny epizod czeskiej agresji. To w tym mieście, w gmachu polskiego sierocińca trzymali Czesi swoich jeńców, zwłaszcza przedstawicieli miejscowej inteligencji polskiej. Oto
jak w swoich pamiętnikach opisuje ten epizod Zofia
Kirkor-Kiedroniowa, żona dyrektora kopalń inż. Józefa
Kiedronia, późniejszego ministra przemysłu i handlu RP,
rodzona siostra znanych polityków Władysława i
Stanisława Grabskich: „W miarę cofania się
polskiego wojska pewna liczba ochotników i
milicjantów wracała do domów, tych denuncjowali
miejscowi Czesi, a wojsko czeskie aresztowało, biło
po drodze do sierocińca i w jego wnętrzu. W ciągu
dnia, który tam spędziłam, co pewien czas dochodziły
z korytarza krzyki i jęki, po czym wpychano do pokoju
zakrwawioną ofiarę. Od rana do zmierzchu nie
przyniesiono więźniom ani jadła, ani napoju. Wszyscy
musieli stać, tylko dla mnie znalazł się stołek. Wyciągnęłam
z walizki chleb i wędlinę, namawiałam do jedzenia męża
oraz stojących bliżej i dalej ode mnie. Nikt jeść nie
chciał. Ja także nie mogłam, widok krwawych głów i
twarzy był zbyt straszny. Trzeba przecież nieszczęśliwych
opatrzyć! Bandaże zastąpić może czysta bielizna, której
dostatek miałam w walizce, ale wody do obmycia nie było.
Więc gdy wszedł żołnierz, wprowadzając nowego jeńca,
zażądałam wody [...] Żołnierz z wykrzywioną twarzą
i z nastawionym bagnetem, jakby do pchnięcia, zaczął iść
ku mnie, ale po paru krokach opanował się, zawrócił i
wyszedł z pokoju. Wtedy dopiero struchlałam. Bo
uprzytomniłam sobie, że jeszcze krok jeden lub dwa żołnierza,
a niechybnie mój mąż i syn rzuciliby się ku niemu, aby
go powstrzymać, i mogło stać się
nieszczęście”. Może więc znane były panu Sehořowi wydarzenia związane z katowaniem polskich jeńców w orłowskim sierocińcu i stąd jego przypuszczenie, że nazwa tej miejscowości też znalazła się na jednym z kartuszy cieszyńskiego pomnika? Prof. Jan Raszka, projektując w r. 1934 pomnik poświęcony ofiarom walk o wolną Polskę i wolny Śląsk Cieszyński z okresu I wojny światowej i początku lat dwudziestych, Orłowej na kartuszu jednak nie zamieścił. Nie zamieścił też kartusza z nazwą Jabłonkowa, która być może kojarzy się czeskiemu posłowi z pomnikiem polskich legionistów na tamtejszym miejscowym cmentarzu. Grubą przesadą posła Sehořa jest natomiast niewinne nazwanie podstępnej napaści „starciami zbrojnymi” i kwestionowanie miejsca lokalizacji pomnika w związku z bliskością granicy. Zalecamy też panu posłowi lekcję z historii jego własnego kraju w odniesieniu do r. 1938, lekturę listu prezydenta Beneša do prezydenta Mościckiego, proponującego Polsce zwrot Zaolzia oraz... co jest rzeczą niebagatelną, sprawdzenie dat widniejących na korespondencji dotyczącej czeskiej propozycji zwrotu tej ziemi Polsce, wystosowanej na tydzień przed, a nie po dyktacie monachijskim !!! Godnym czeskiego polityka żądaniem jest pretensja do strony polskiej, iż o zgodę na rekonstrukcję pomnika pod Górą Zamkową w Cieszynie nie zwrócono się do sąsiadów z drugiego brzegu granicznej rzeki. Ciekawe, czy owi sąsiedzi pytali Polaków o zgodę na postawienie w czeskim Cieszynie pomnika nie związanego z tym miastem polakożercy Petra Bezruča i czy strona polska wyraziła swój protest w tej kwestii, choć tam chodziło o pomnik niezasłużonej chwały, a nie jak w przypadku Cieszyńskiej Nike o upamiętnienie ofiar wojen i agresji, należny poległym pomnik martyrologii. Choć więc pan poseł na
wstępie swojej interpelacji tak dzielnie „udowadniał”
polskość Ziemi Cieszyńskiej, chyba jednak nieco
pomylił uprawnienia czeskiego posła, wtrącając się w
wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa, protestując
przeciw dążeniu jego obywateli do godnego uczczenia
pamięci ofiar, poległych za wolność swojego kraju.
Sądzić należy, że to prawdopodobnie tylko dzięki
niezwykłej „dyplomacji” polskich „dyplomatów” nie
wystosowano w tej kwestii żadnej noty protestacyjnej
do władz RC, zaś burmistrz i radni Cieszyna tak
skwapliwie przystali na wszelkie warunki postawione przez
czeskiego konsula z Katowic, choć świadectwem ofiar nie
są wyłącznie nieliczne kartusze, umieszczone u podnóża
pomnika Cieszyńskiej Nike, zresztą nie od strony
granicy, jak sugeruje poseł Sehoř, lecz od strony zamku.
Znakiem pamięci i męczeństwa są przecież niewątpliwie
milczące mogiły na zaolziańskich cmentarzach, a wśród
nich ta największa – w Stonawie, kryjąca zwłoki
polskich jeńców zakłutych przez czeskich legionarzy
bagnetami. Alicja Sęk Wybór cytatów z wystąpienia czeskiego posła i czeskiego ministra spraw zagranicznych – źródło: www.sehor.cz/index.php?menu=3.p
(písemné interpelace; 8.10.2005/MZV-Svoboda,
Památník..., interpelace, odpověd´). Komentarz
redakcyjny Wydaje się dziś, po prawie 69 latach od wybuchu II wojny światowej i po niespełna 63 latach od jej zakończenia, że należy się koniecznie zastanowić nad faktycznym stanem relacji czesko-polskich. Do takiego wniosku skłaniają powyższe wypowiedzi czeskich polityków. Znam
Czechów, acz nielicznych, zorientowanych w sprawach
zaolziańskich, którzy ww. wystąpienie p. Sehořa i
pewne fragmenty odpowiedzi p. Svobody skomentowaliby z uśmiechem
krótko i dosadnie: ci
panowie się ośmieszają .
Można by przejść nad tym milczeniem, gdyby: 1. ci panowie reprezentowali wyłącznie siebie, 2. ich opinii nie firmował czeski elektorat, 3. prezentacja ich stanowiska nie znajdowała poparcia ze strony niektórych służalczych przedstawicieli polskiej dyplomacji. W obliczu powyższych stwierdzeń odnośnych polityków nie można więc – non possumus – nie zakreślić jednoznacznych granic fałszu i prawdy wokół omawianych wydarzeń, dotyczących wymienionych relacji czesko-polskich. Oto niektóre cytaty z przytoczonych
już wyżej wystąpień, wraz z naszym konkretnym
odniesieniem. Poseł K. Sehoř napisał
np.: „Część
z nich (tj. polskich legionistów – przyp. red.) wróciła
i w roku 1919 wzięli udział w starciach zbrojnych z
oddziałami, armii czechosłowackiej, które wówczas –
podobnie jak w Sudetach – z rozkazu naszego rządu
zajmowały historycznie czeskie tereny na Śląsku Cieszyńskim.” (kursywą poniżej – opinia
PBI-Z): Jakże elegancko wbrew faktom
nazwał p. Sehoř
– czeską,
zdradziecką napaść zbrojną na Polskę w r. 1919, w
konsekwencji której dokonano okupacji rdzennie polskich
obszarów na Śląsku Cieszyńskim? „...
i nawet oficjalni przedstawiciele (polscy – przyp.
red.) nie ukrywali, iż nie uważają jej (granicy pol.
czes. – przyp. red.) za definitywną, co znalazło
smutny finał podczas polskiej okupacji czeskiego
Śląska Cieszyńskiego po dyktacie monachijskim w roku
1938, czeskie społeczeństwo i czeskie środki masowego
przekazu przyjęły to jako ostrą manifestację
antyczeską.” P.
Sehoř uznał arbitralnie, iż dzień z datą 22 września (będącą
datą pisemnej propozycji prezydenta Benesza prezydentowi
Mościckiemu w sprawie zwrotu Zaolzia z własnej, czeskiej
inicjatywy) nastąpił w roku 1938 wyjątkowo po dniu 29
września (to jest daty Konferencji Monachijskiej). To
nadzwyczajne pomylenie kolejności dat w roku 1938 –
tj. nastanie 22. 9. po 29. 9. – spowodowało też
widocznie u p. Sehořa
zamianę
pojęcia - czeska
propozycja zwrotu terenu zagrabionego przez Czechów w
r. 1919 z
pojęciem polska okupacja czeskiego terenu,
terenu zamieszkałego
wtedy przez polską większość lokalną średnio w ok.
70%. „...
Ten pomnik ... u wielu osób po czeskiej stronie
granicy wywołuje negatywne skojarzenia z polską
okupacją z roku 1938 ...
a zwłaszcza ten, kto przeżył okupację roku
1938
...” Sprawa
zamiany pojęć: zwrot
terenu z pojęciem polska
okupacja już
została poruszona wyżej. Panu Sehořowi
natomiast
wcale
nie przychodzi do głowy, jak Polakom na zajętym przez wojska czeskie
Śląsku Cieszyńskim kojarzą
się lata czeskiej okupacji od r. 1919 do r. 1938, ilu z nich
musiało po czeskiej brutalnej napaści opuścić swoje
domostwa i wyemigrować do Polski (szacuje się, że
było to ponad 20 tysięcy), ilu Czechów z głębi
republiki zasiedliło od tamtej pory te tereny (nazwisko
Sehoř też się z lokalnym nazewnictwem nie kojarzy), jak
była przez czeskich zarządców tego terenu
prześladowana i wynaradawiana w okresie 1945 –
2008
miejscowa ludność polska i że przed
pokojowo wkraczającym wojskiem polskim w r. 1938 nie
uciekali ludzie miejscowi, lecz ci czescy imigranci, którzy
sami zdawali sobie sprawę ze swoich przestępstw wobec
polskiej ludności autochtonicznej. „...
obawy przed przejawami wrogości ze strony miasta
Cieszyna, które na rekonstrukcję pomnika wydało zgodę,
nie pytając o opinię przedstawicieli Czeskiego Cieszyna
...” Któż
by pomyślał, że te Polaki z polskiego Cieszyna będą tak
bezczelne i bez zezwolenia braci Czechów z czeskiego
Cieszyna wyrażą zgodę na odbudowę pomnika poświęconego
swoim poległym podczas walk i czeskiej napaści? „Wiem,
że stosunki między Czechami i Polakami na Śląsku
Cieszyńskim są w chwili obecnej bardzo poprawne i
przyjazne.” A
już się wydawało, że Polacy będą trzymali m....
w kuble, (budou držet
krok a
hubu), a tu masz babo placek!
Tyle lat komunistycznego wychowania
wyrzuconych w błoto....! Jeśli
chodzi o wypowiedź p. ministra spraw zagranicznych Republiki
Czeskiej, p. Cyrila Svobody – to można w niej
kwestionować poprawność wielu stwierdzeń, nie wolno
jednak pominąć następującej impertynencji:
„Problematyką
odbudowy pomnika polskich legionistów w Cieszynie zajmują
się nasze przedstawicielstwa w Warszawie i Katowicach.” -
czyżby Polska – kraj ludnościowo kilkakrotnie
większy od Republiki Czeskiej
-
była czeskim lennem i musiała pytać Pragi o
zgodę na odbudowę symbolicznego miejsca pamięci
poległych ofiar wojen i agresji (w tym również i
czeskiej agresji)? Wyciągnięcie
wniosków w sprawie faktycznego braterstwa
czesko-polskiego pozostawiamy naszym czytelnikom. Mariusz Uniewicz Przeglądając prasę czeską, ale głównie polskojęzyczny organ prasowy Kongresu Polaków w RC „Głos Ludu“ uzmysłowiłem sobie, że informacje dotyczące niedawnego Zgromadzenia Ogólnego Kongresu Polaków w RC w ogóle nie zawierają samorefleksji na temat „jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego jest aż tak źle?“. A że źle się dzieje wynika już z samej istoty pomysłodawców statutu tego „Bractwa“, które nie posiadając własnej bazy członkowskiej pasożytuje na dokonaniach Miejscowych Kół Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. Statut ten wytwarza również wirtualną rzeczywistość demokratycznego wyboru delegatów na tzw. Sejmikach Gminnych, gdzie w większości przypadków, obecnych jest mniej aniżeli przyznana liczba delegatów na Zgromadzenie Ogólne. Nie było mowy o dominującej sprawie, jaką jest konflikt interesów, w który popadła ta organizacja, bo jak można skutecznie wymagać od Państwa realizacji jego obowiązków, jeżeli ma się wyciągniętą rękę po jałmużnę wyżebraną od tego Państwa. Nie było również jednoznacznego określenia, iż tzw. „postulaty“ nie są widzimisię i samochciejstwem niedowartościowanych „braci mniejszych“, ale żądaniem, by władze Republiki Czeskiej zaprzestały opieszałości w realizacji implementowania postanowień Traktatów Europejskich dotyczących Ochrony Mniejszości Narodowych oraz Ochrony Języków Mniejszościowych i Regionalnych do porządku prawnego Republiki Czeskiej. Słowo „opieszałość“ nie jest moim określeniem a delikatnym prztyczkiem zawartym w Raporcie Komitetu Ministrów Rady Europy. Bo tak naprawdę można to określić jako absolutną obstrukcję urzędników wszystkich szczebli administracji państwowej RC. Zasłaniając się swoją ignorancją szykanują władze polskich placówek edukacyjnych oraz polskich organizacji społecznych, że nie postępują one zgodnie z ustaleniami ustaw RC i mogą za to ponieść konsekwencje. Nie było więc także postanowień, jak chronić się przed takimi zagrożeniami. Nie było i nie może być pomysłów na wiele innych palących spraw, związanych z utrwalaniem i rozwojem bytu narodowego Polaków w RC, bo zauważalne samouwielbienie oraz przysłaniająca wszystko inne żądza „reprezentowania“, skutecznie hamuje działania w interesie naszej społeczności polskiej. No a wśród „licznie“ zgromadzonych gości nie było żadnego przedstawiciela władz obecnie rządzących w Rzeczpospolitej Polskiej. W Nawsiu
17.04.2008r. Stanisław Gawlik | |
|