ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 4/2008 (52)

CIESZYN

23 kwietnia 2008

wersja do druku  MS Word  (doc)

   powrót do strony głównej   www.zaolzie.org  

 


SPIS TREŚCI

1.  W PRZEDDZIEŃ UROCZYSTOŚCI ODSŁONIĘCIA POMNIKA CIESZYŃSKIEJ NIKE - Alicja Sęk

2. PRZYKŁAD  BRATERSTWA  CZESKO-POLSKIEGO - Mariusz Uniewicz

3. Czego nie było na X Zgromadzeniu Ogólnym Kongresu Polaków w RC - Stanisław Gawlik

 

„...Nikt Im nie kazał. Poszli, bo tak chcieli.
Bo takie dziedzictwo wziął po dziadkach wnuk.
Nikt nie pytał o nic! A wszyscy wiedzieli
za co idą walczyć. Komu płacić dług...”

H. Stański

 

W PRZEDDZIEŃ UROCZYSTOŚCI 
ODSŁONIĘCIA POMNIKA CIESZYŃSKIEJ NIKE



Zbliża się długo oczekiwane uroczyste odsłonięcie zrekonstruowanego pomnika Legionistom Ślązakom Poległym za Polskę, zlokalizowanego u podnóża cieszyńskiego Wzgórza Zamkowego.

Jego odbudowie z jednej strony towarzyszył wielki entuzjazm i poświęcenie zwolenników rekonstrukcji tego monumentu zburzonego przez Niemców w pierwszym dniu II wojny światowej, z drugiej niechęć i protesty tych, którzy pragnęliby jak najszybciej wymazać ze zbiorowej pamięci bolesne, a dla niektórych wstydliwe fakty związane z historią Ziemi Cieszyńskiej. Rzecz w tym, że poprzez zamieszczenie u podnóża tego pomnika 16 kartuszy z nazwami miejscowości, gdzie w drugiej połowie drugiej dekady minionego wieku synowie Ziemi Cieszyńskiej walczyli o Polskę, obok legionistów poległych na polach bitew I wojny światowej upamiętnia on w symboliczny sposób również tych polskich żołnierzy i cywilów, którzy polegli w wyniku czeskiej napaści między 23 a 30 stycznia r. 1919.

Jest rzeczą zadziwiającą, że gdy grono entuzjastów próbowało po latach II wojny światowej, a potem komunistycznego zniewolenia, uzyskać zgodę na odbudowę tego pomnika, najbardziej jej niechętni byli ci, co z urzędu nadanego im z woli mieszkańców, powinni byli dbać nie tylko o współczesne interesy miasta, ale i o zachowanie jego znaków pamięci – burmistrzowie miasta. Pierwszy z nich, Jan Olbrycht (dziś eurodeputowany Platformy Obywatelskiej) dokonał nawet ostatecznego zniszczenia zachowanych części przedwojennego pomnika, burząc całą infrastrukturę z okazałymi schodami, która przetrwała czasy PRL-u, stanowiąc podstawę pomnika „wdzięczności” Armii Czerwonej. Zwiększyło to poważnie koszt obecnej odbudowy, na którą zgody nie wyraził również teraźniejszy burmistrz miasta Jerzy Ficek. Uczyniła to dopiero w r. 2004 Rada Miasta. Nie przeznaczono jednak na ten cel z kasy miejskiej żadnej dotacji.

Sprzeciw wobec odbudowy tego pomnika, jak wynika z zamieszczonego niżej tekstu czeskiego ministra spraw zagranicznych Cyrila Svobody, wyraził też przewodniczący Rady Kongresu Polaków w Republice Czeskiej – Józef Szymeczek z Zaolzia. Inni zaolziańscy działacze jednak to dzieło poparli, wielu z nich uczestniczyło w położeniu kamienia węgielnego pod odbudowę w czerwcu 2005. Wielu złożyło na rekonstrukcję dary serca.

Komitet Odbudowy rozpoczął działalność od opracowania projektu odbudowywanego monumentu, co nie było zadaniem łatwym, gdyż oprócz nielicznych fotografii nie zachowała się żadna dokumentacja techniczna zburzonego pomnika. Komitetowi udało się jednak sprostać wszelkim wymogom postawionym przez konserwatora zabytków, m.in. dzięki temu, że udało się dotrzeć do mieszkającej w Krakowie p. Danuty Bieleckiej, córki twórcy pomnika, prof. Jana Raszki, a dzięki niej do Muzeum Medalierstwa we Wrocławiu, gdzie przechowywano naturalnej wielkości gipsową replikę głównego elementu pomnika – posągu Ślązaczki. Na jej podstawie odlewnia GZUT w Gliwicach wykonała brązowy odlew. Wraz z  płaskorzeźbami, uratowanymi w r. 1939 przez cieszyńskich harcerzy, jest to najważniejszy fragment pomnika.

Następnym etapem było zamówienie w Strzegomiu ważącej 12 ton granitowej kolumny, którą po sprowadzeniu do Cieszyna, w dn. 4 października 2005 osadzono na cokole, umieszczając na nim odlaną w brązie postać Ślązaczki. 

 







 

Z powodu braku funduszy dalsze prace zostały w tym momencie wstrzymane. Nie zaprzestano jednak dalszej zbiórki pieniędzy poprzez rozprowadzanie cegiełek, pozyskiwanie sponsorów i działalność wydawniczą. Wydano udostępniony przez p. Bielecką, córkę prof. Jana Raszki, „Pamiętnik artysty rzeźbiarza”, z którego dochód również został przeznaczony na odbudowę. Umożliwiło to zakończenie jesienią 2007 wszelkich prac kamieniarskich, tak więc na wiosnę 2008 pozostały już do wykonania tylko prace, związane z architekturą zieleni.

Pierwotny pomnik odsłonięto w r. 1934, w dwudziestą rocznicę chrztu bojowego Legionu Śląskiego. W betonowym bloku fundamentu złożono dwie urny z prochami poległych. Na cokole widnieje płaskorzeźba przedstawiająca jednego z bohaterów Ziemi Cieszyńskiej, nauczyciela, poetę, kpt. Jana Łyska, a pod nią piękny wiersz:

„Wyszliście na zwycięstwa zew,
Wy - śląskiej ziemi pancerz nasz.
Polskiego ludu łzy i krew,
Wy - śląska straż.”

Na wysokiej kolumnie umieszczono słowa: Legionistom Ślązakom Poległym za Polskę. Na jej szczycie stanęła postać kobieca w stroju śląskim, która z podniesioną bronią prowadzi swe zastępy do walki. W zamyśle autora była to alegoria bohaterskich czynów Legionów, Powstańców Śląskich i Obrońców Śląska. To ona – bohaterska Ślązaczka – dała Polsce i wychowała tych bohaterów i przez lata niewoli była zawsze wyrazicielką polskości i tu właśnie – z szablą w geście, zatrzymującym najeźdźcę wzywa do boju, kiedy zabrakło tych, co posłuszni rozkazom poszli walczyć i ginąć za Polskę na Wschodzie.

Autorem pomnika, zwanego powszechnie Cieszyńską Nike, Nadolziańską Nike lub po prostu Ślązaczką, był wywodzący się z Zaolzia, wybitny artysta rzeźbiarz i medalier prof. Jan Raszka. Pomnik stał zaledwie 5 lat. 1 września 1939 został przez niemieckich kulturtregrów zniszczony. Kto by wtedy, nawet w najgorszych wyobrażeniach – w tych strasznych, pierwszych dniach wojny mógł przypuszczać, że ponad pół wieku później znajdą się tacy, jak wyżej wymienieni, którzy swą postawą przeciwników odbudowy pomnika symbolicznie zasilą szeregi cieszyńskich renegatów i w ten sposób ewidentnie dołączą do barbarzyństwa hitlerowskich wandali niszczących polskie pamiątki narodowe?

Według oceny Andrzeja Żurka z artykułu „Już mnie w tym Cieszynie...” zamieszczonego w Dzienniku Zachodnim 1 października 1999, to prawdopodobnie to samo środowisko, środowisko cieszyńskich ślązakowców, wykazało się też po obaleniu PRL-u dużą aktywnością, by do rekonstrukcji tego pomnika nie dopuścić. Andrzej Żurek napisał m.in.: „Otóż żyje wśród nas jeszcze grupa byłych ślązakowców, którzy ongiś gotowi byli współpracować z Czechami, Niemcami, byle tylko przeciw Polsce. I panowie ci oraz podobni im kolaboranci twierdzą, że odbudowa takich pomników jak Legionów [...] jątrzy i przez to szkodzi współpracy czesko-polskiej. W myśl tej zasady należałoby zaorać Oświęcim i inne obozy zagłady, cmentarze w Katyniu, Charkowie, Lwowie i Wilnie.”

Protesty przeciwko odbudowie pomnika ośmieliły niechętnych Polakom polityków i działaczy czeskich do ingerencji w wewnętrzne sprawy polskie. Przy akceptacji władz ratusza, czeski konsul z Katowic J. Byrtus pozwolił sobie wezwać na spotkanie kilku członków Komitetu Odbudowy i przedstawić im warunki strony czeskiej związane z odbudową i uroczystym odsłonięciem pomnika.

Znaleźliśmy też w internecie, na stronie czeskiego parlamentu interpelację jednego z posłów poświęconą tej sprawie oraz odpowiedź czeskiego ministra spraw zagranicznych, który wymienia warunki postawione Komitetowi przez Czechów. Jednym z tych warunków jest nagłośnienie tej sprawy tuż przed odsłonięciem w polskich i czeskich publikatorach, co m.in. i nas skłoniło do przybliżenia naszym Czytelnikom kulisów rozgrywek zmierzających przez lata do uniemożliwienia odbudowy pomnika poświęconego ofiarom walki o wolną Polskę.

Poniżej zamieszczamy tłumaczenie interpelacji czeskiego posła Karla Sehořa z 08.10.2005  wraz z linkiem umożliwiającym porównanie przekładu z oryginałem, tłumaczenie odpowiedzi czeskiego ministra spraw zagranicznych Cyrila Svobody na tę interpelację (również z linkiem do czeskiego tekstu) oraz naszą redakcyjną odpowiedź na tekst interpelacji, w której z odrobiną ironii wskazujemy na brak wiedzy i kompetencji posła, który stawia siebie w roli „obrońcy” dobrosąsiedzkich stosunków pomiędzy mieszkańcami obu brzegów Olzy.  

do góry

 Interpelacja¹(przekład z czeskiego: PBI-Z)

 

Szanowny Panie Ministrze,

 

Zwracam się do Pana z nadzieją, iż jest Pan władny pomóc w rozwiązaniu sprawy, która niepotrzebnie może zaognić stosunki pomiędzy mieszkańcami polskiej i czeskiej części miasta Cieszyna i jego okolic.

W roku 1934 postawiono pod zamkiem w polskim Cieszynie pomnik polskim legionistom. Polskie legie – w odróżnieniu od czeskich – były organizowane we współpracy z armią austriacką. Wstępowali do nich austriaccy poborowi narodowości polskiej i ochotnicy, którzy po odbyciu niezbędnych ćwiczeń, przeprowadzonych w Cieszynie (gdzie przez pewien okres czasu stacjonował sztab generalny wojska austriackiego) wysyłani byli na rosyjski front. Generalicja austriacka oczekiwała, że dzięki waleczności polskich legii dojdzie do przełamania dotychczasowej złej passy w walkach na Wschodzie. Odwoływała się do uczuć patriotycznych polskich żołnierzy, obiecując odnowienie państwowości polskiej w ówczesnym polskim zaborze (? – przyp. red.) w Galicji. Wielu z tych żołnierzy poległo na wschodnim froncie. Część z nich wróciła i w roku 1919 wzięli udział w starciach zbrojnych z oddziałami, armii czechosłowackiej, które wówczas – podobnie jak w Sudetach – z rozkazu naszego rządu zajmowały historycznie czeskie tereny na Śląsku Cieszyńskim.

Odsłonięcie pomnika w roku 1934 miało oficjalnie upamiętnić patriotyczne dzieło i ofiary polskich legionistów. Przeciwko temu nie można mieć zastrzeżeń. Zważywszy jednak, jak pomnik został skonstruowany (na wysokim postumencie stała heroina w stroju cieszyńskim, trzymająca w prawej ręce miecz skierowany na Czeski Cieszyn, zaś przy podstawie pomnika wyciosano kartusze, na których od strony ówczesnej Czechosłowacji umieszczono symbole miast i miejscowości leżących na terytorium czeskim, takich jak Orłowa, Karwina, Stonawa, Bystrzyca i Jabłonków, gdzie w r. 1919 doszło do starć zbrojnych pomiędzy jednostkami czechosłowackimi i polskimi), zważywszy, w jakim miejscu został zlokalizowany (tuż obok granicy, nieopodal przejścia granicznego do Republiki Czechosłowackiej) zwłaszcza, że granica ta nie była wówczas przez polski parlament ratyfikowana i nawet oficjalni przedstawiciele nie ukrywali, iż nie uważają jej za definitywną, co znalazło smutny finał podczas polskiej okupacji czeskiego Śląska Cieszyńskiego po dyktacie monachijskim w roku 1938, czeskie społeczeństwo i czeskie środki masowego przekazu przyjęły to jako ostrą manifestację antyczeską.

W czasie drugiej wojny światowej pomnik ten został zniszczony. Obecnie są jednak czynione przygotowania do jego rekonstrukcji w pierwotnym kształcie i z pierwotną lokalizacją. Ten pomnik, choć organizatorzy odbudowy znów prezentują go jako pomnik ofiarom z grona polskich legionistów, u wielu osób po czeskiej stronie granicy wywołuje negatywne skojarzenia z polską okupacją z roku 1938 i obawy przed przejawami wrogości ze strony miasta Cieszyna, które na rekonstrukcję pomnika wydało zgodę, nie pytając o opinię przedstawicieli Czeskiego Cieszyna, wymienionych miast i miejscowości oraz Euroregionów. Ktoś, kto zna skomplikowane dzieje Śląska Cieszyńskiego, a zwłaszcza ten, kto przeżył okupację roku 1938, jest i dziś mocno uczulony na tego rodzaju akcje. Przedstawicielstwo Cieszyna zdawało sobie sprawę z problematyczności takiej decyzji, gdy jakieś dziesięć lat temu odmówiło wydania zgody na tę rekonstrukcję.

Wiem, że stosunki między Czechami i Polakami na Śląsku Cieszyńskim są w chwili obecnej bardzo poprawne i przyjazne. Powstały na tym terenie dwa Euroregiony, które bardzo dobrze współpracują i przygotowują wspólne przedsięwzięcia. Czasem i w naszej Izbie parlamentu rozwiązujemy niektóre wymagania polskich mieszkańców naszego terytorium i zazwyczaj wychodzimy im na rękę – w zakresie polskiego szkolnictwa, kultury itp. Było by bardzo niewskazane, gdyby wyżej opisane przedsięwzięcie miało się przyczynić do naruszenia długo układanych dobrych stosunków sąsiedzkich.

Szanowny Panie Ministrze. Proszę o zajęcie stanowiska wobec wymienionej sprawy oraz o spowodowanie reakcji polskiego rządu w tej kwestii. Zdaję sobie sprawę, że każde państwo może suwerennie decydować o sprawach dotyczących wyłącznie jego. Jestem jednak przekonany, że szczególnie dziś, w okresie budowania tolerancji i wzajemnego respektowania się w ramach członkostwa obu naszych krajów w Unii Europejskiej powinno uwzględniać poglądy i stanowisko obywateli sąsiedniego państwa, jeśli ich to dotyczy, a niektórzy z nich zwrócili się do mnie w tej sprawie.

Dziękuję za odpowiedź

Karel Sehoř, poseł ODS

 

¹ źródło: www.sehor.cz/index.php?menu=3.p  (písemné interpelace; 8.10.2005/MZV-Svoboda, Památník ..., interpelace)


Odpowiedź² (przekład z czeskiego: PBI-Z)

 

Szanowny Panie Pośle,

ponieważ zna Pan zapewne dobrze historię omawianego pomnika, skoncentruję się na wstępie odpowiedzi na Pana interpelację tylko na niektórych ważnych aspektach związanych z tą problematyką.

Uroczyste odsłonięcie pierwotnego pomnika odbyło się 28 października 1934 i rzeczywiście towarzyszyła mu kampania antyczeska. Masowe nastroje antyczeskie w regionie uległy jednak po roku 1937 zasadniczej zmianie na naszą korzyść. Po jego zburzeniu przez Niemców we wrześniu 1939 stanął po II wojnie światowej w tym samym miejscu pomnik Armii Czerwonej, który usunięto w roku 1992. Od tej chwili znów czyniono starania o rekonstrukcję pomnika polskich legionistów. Te starania zostały zwieńczone w roku ubiegłym przez powołanie komitetu organizacyjnego jego odnowy.

Rada miasta Cieszyna, co prawda wyraziła na rekonstrukcję zgodę i akceptację, lecz burmistrz miasta oraz radni tej inicjatywy nie poparli i nie przyznali żadnej kwoty na odbudowę. Brak finansów spowodował opóźnienie w realizacji projektu. W myśl pierwotnych założeń odsłonięcie pomnika miało nastąpić już 28 października br. Dotąd dokonano zaledwie odlewu i instalacji posągu.

Problematyką odbudowy pomnika polskich legionistów w Cieszynie zajmują się nasze przedstawicielstwa w Warszawie i Katowicach.

Na żądanie konsula generalnego z Katowic J. Byrtusa odbyło się 11.10.2005 w Cieszynie spotkanie z przedstawicielami Komitetu Odbudowy, burmistrzem miasta Cieszyna i burmistrzem Czeskiego Cieszyna. W czasie tego spotkania doszło do wymiany poglądów pomiędzy wszystkimi stronami uczestniczącymi w tym spotkaniu. Strona polska odniosła się do spraw będących przedmiotem czeskiej krytyki (patrz niżej). Obecni zapoznali się również ze stanowiskiem sprzeciwu ze strony przewodniczącego Kongresu Polaków w RC wobec odbudowy pomnika (podkreśl. red.). Na zakończenie spotkania przyjęto uzgodnienia mogące się przyczynić do usunięcia czeskich obaw związanych z potencjalnie antyczeskimi akcentami zrekonstruowanego pomnika. Uczestnicy spotkania zgodzili się również w tym, że brak wiedzy na temat wszystkich faktów historycznych może prowadzić do niewłaściwej interpretacji.

Jednym z zaproponowanych rozwiązań powinno być zwołanie konferencji historyków w pierwszym kwartale 2006 z uczestnictwem posłów z okolicznych regionów obu krajów oraz przedstawicieli mediów. Zorganizowania konferencji winny się podjąć uniwersytety z Opawy i Katowic. Odsłonięcie pomnika ma też poprzedzić publikowanie licznych materiałów w prasie regionalnej tuż przed jego uroczystością.

Czeskie zastrzeżenia dotyczyły szczególnie planowanej daty 28 października i potencjalnych antyczeskich akcentów tego przedsięwzięcia. Argumentem było również usytuowanie posągu z szablą zwróconego w kierunku czeskiej granicy.

Eksperci uznali jednak, że ręka z szablą jest wprawdzie wyciągnięta w kierunku czeskiej granicy, ale nie chodzi o gest zaczepny, lecz obronny. Twarz posągu zwrócona jest natomiast w kierunku ulicy prowadzącej na rynek polskiego Cieszyna, w kierunku ratusza i jest odwrócona bardziej na wschód, niż w kierunku Republiki Czeskiej.

Odsłonięcie pomnika miałoby nastąpić w r. 2006 w dniu nie będącym oficjalnym czeskim świętem. Przykładowo zaproponowano Święto Trzech Braci, lub rocznicę wstąpienia do Unii Europejskiej, ewentualnie święto Wojska Polskiego itp. Wybór konkretnego terminu zależeć będzie od daty rzeczywistego ukończenia przedsięwzięcia. Przewiduje się, że na uroczyste odsłonięcie zostaną również zaproszeni przedstawiciele strony czeskiej. Ranga zaproszonych gości pozostaje do uzgodnienia.

Organizatorzy zadeklarowali, że ani sam pomnik, ani prace związane z jego rekonstrukcją nie mają nacjonalistycznego, ani politycznego charakteru i nie chodzi tu o antyczeskie tendencje, mogące wpłynąć negatywnie na osiągnięty poziom stosunków czesko-polskich. Ustalenia podjęte z organami miejscowymi i większością Komitetu Organizacyjnego stanowią moim zdaniem dobre podstawy do wyzbycia się obaw, że zrekonstruowany pomnik będzie miał antyczeski charakter. Jeśli zostaną w pełni dotrzymane, nie będzie powodu do niepokoju, iż nastąpi pogorszenie stosunków czesko-polskich w regionie.

Zdaniem przedstawicielstwa w Warszawie chodzi o sprawę regionalnego znaczenia, która nie spotkała się dotąd z żadnym odzewem polskich oficjalnych kręgów, więc nie było dotąd powodów do wnoszenia protestów przeciwko rekonstrukcji lub symbolice pomnika na poziomie rządowym. Uważam również za wskazane nie nadawanie tej sprawie zbędnego rozgłosu.

Szanowny Panie Pośle, zapewniam Pana, że gotów jestem nadal z Panem współpracować nad rozwojem wzajemnych stosunków czesko-polskich. Równocześnie wyrażam przekonanie, że ewentualny udział Pana w awizowanej konferencji mógłby się przyczynić do usunięcia resztek wątpliwości i do dalszego pogłębienia współpracy transgranicznej w regionie.

Z pozdrowieniami

Minister spraw zagranicznych RC

Cyril Svoboda

 

 

² źródło: www.sehor.cz/index.php?menu=3.p  (písemné interpelace; 8.10.2005/MZV-Svoboda, Památník ... – odpověd´)

 

Odpowiedź II – PBI-Z:

 

Bardzo wysoko oceniamy fakt, że pan poseł Sehoř, podjąwszy się roli promotora dobrosąsiedzkich stosunków mieszkańców prawego i lewego brzegu Olzy – twierdząc, iż legion cieszyński stanowili austriaccy poborowi  z tego terenu,  powołani do wojska przez władze austriackie, z tak „niezwykłą znajomością faktów“, zaraz na wstępie swej interpelacji – podkreślił polskość Śląska Cieszyńskiego i pogranicza Moraw, aż po Ostrawę włącznie J. Ten legion stanowili bowiem wyłącznie Polacy.

Nie byli to jednak poborowi, jak to p. Sehoř przedstawił, lecz wręcz przeciwnie. Było to ok. 600 ochotników, młodych chłopców w wieku 16 – 21 lat oraz mężczyzn powyżej 42 roku życia. Wszystkich rezerwistów i poborowych powołały Austro-Węgry pod broń już wcześniej, zaraz po zamachu w Sarajewie i wypowiedzeniu wojny Serbii, kierując ich do walki na tamtym froncie.

Trzeba się natomiast bezapelacyjnie zgodzić z twierdzeniem, iż polskie legiony różniły się zasadniczo od czeskich.

Polscy legioniści pod wodzą swego komendanta, późniejszego marszałka Józefa Piłsudskiego, stanęli do walki z najeźdźcą – tj. z carską Rosją. Czeskie legie natomiast powstały w Rosji carskiej z byłych czeskich jeńców, zwolnionych z obozów po podpisaniu w r. 1916 przez Czeską Radę Narodową manifestu wiernopoddańczego dla cara wraz z deklaracją, iż w razie utworzenia państwa czeskiego, na jego tron powołany zostanie członek dynastii Romanowych. Tym rzeczywiście Polacy różnili się od Czechów.

Deklarowanym celem czeskich legionarzy miała być walka z bolszewikami. W rzeczywistości faworyzowali oni bolszewików, uzyskując za to ich zezwolenie na wywiezienie do Czech ogromnego mienia zrabowanego na Syberii. Sam Masaryk w swoim dziele „Rewolucja światowa”, choć nie potępił syberyjskich zbrodni i rabunków czeskich legionarzy, zaznaczył, że wieści o ich postępkach bardzo mu przeszkadzały w rokowaniach dyplomatycznych na temat utworzenia państwa czeskiego.

Twierdzenia posła Sehořa na temat oczekiwań generalicji austriackiej wobec legionów polskich nie komentujemy. Wszak możni tego świata zawsze byli skorzy do wykorzystywania słabszych w charakterze mięsa armatniego.

Niezrozumiałe jest dla nas natomiast twierdzenie pana posła dotyczące „polskiego zaboru w Galicji”. Galicja należała w owym czasie do zaboru austriackiego i gdyby tam panował polski zabór, niepotrzebne byłoby „austriackie odwoływanie się do uczuć patriotycznych polskich żołnierzy”, którym obiecywano przywrócenie państwa polskiego (?) . Faktem jest, że wielu polskich legionistów, również tych wywodzących się z Ziemi Cieszyńskiej, złożyło w walkach na wschodnim froncie daninę swojej krwi. W tym miejscu kończy się jednak wiedza pana posła w odniesieniu do polskiej historii początku dwudziestego stulecia.

Część polskich legionistów rzeczywiście, tak jak on twierdzi, przeżyła wojnę, lecz w r. 1919 polskie władze centralne, pochłonięte obroną granicy wschodniej przed napierającymi bolszewikami, zawierzając na słowo sąsiadowi z (wówczas) południowego zachodu, wojsko mające strzec cieszyńskiej placówki skierowały do obrony wschodnich rubieży. Osłabione w ten sposób przedpola granicy zaatakowali czescy legionarze, którzy poprzez Europę Zachodnią zdążyli już przybyć z Syberii, będącej dla nich szkołą bezgranicznego okrucieństwa, takiego jak mordowanie bagnetami jeńców wojennych. W tym wątku sytuacja wyglądała więc nieco inaczej niż przedstawił ją w swej interpelacji pan poseł Sehoř. To nie polscy legioniści wzięli udział w starciach zbrojnych z oddziałami Armii Czechosłowackiej, lecz czescy legionarze podstępnie napadli na niedostatecznie strzeżone polskie placówki, których w konsekwencji broniła miejscowa ludność cywilna wraz z pośpiesznie skierowanym na te tereny regularnym oddziałem Wojska Polskiego – I Wadowickim Pułkiem Piechoty.

Jeśli chodzi o lokalizację pomnika z r. 1934, nie podoba się panu posłowi, że postawiono go w pobliżu przejścia granicznego. Cóż. W tym punkcie pretensje należałoby skierować do dawnych władców piastowskich, pierwotnych właścicieli zamku na cieszyńskim wzgórzu nad Olzą, że nie przewidzieli przyszłego rozdarcia miasta granicą, bo trudno chyba mieć pretensje do mieszkańców miasta, iż pomnik poświęcony swoim bohaterom postawili w najbardziej godnym i eksponowanym, wolnym jeszcze do tamtej pory miejscu.

Jak czytamy w pamiętniku artysty rzeźbiarza prof. Jana Raszki, autora pomnika, marzyło mu się od lat, by w tym miejscu – pod zamkiem piastowskim – stanął pomnik protoplasty cieszyńskich Piastów, cieszyńskiego księcia Mieszka I, związanego z legendą o założeniu Cieszyna. Możni tego miasta zadecydowali jednak inaczej. Pomnik Mieszka I dłuta prof. Jana Raszki stanął w r. 1932 w parku na zachodnim zboczu miasta, opadającym ku Olzie. W zasadzie pan poseł Sehoř, jako wzorowy reprezentant sąsiedniego kraju, winien był oprotestować i ten monument. Nadnaturalnej wielkości postać księcia tak samo stoi nieopodal granicy nieopatrznie kierując wzrok również w kierunku Zaolzia, a na dodatek ściska mocnymi rękami potężny miecz.

Nie spełniło się marzenie prof. Jana Raszki, by pod Zamkiem stanął pomnik Piasta, ale miejsce to znalazło równie godne przeznaczenie. Zlokalizowano tam pomnik poświęcony legionistom, dłuta tegoż wybitnego artysty, urodzonego w r. 1871 w podcieszyńskiej Ropicy na późniejszym Zaolziu. Jako syn kolejarza, zatrudnionego na kolei koszycko-bogumińskiej, mieszkał on w dzieciństwie na różnych przyczółkach obok tej kolei – od rodzinnej Ropicy, aż po Bogumin. W dzieciństwie i w młodości poznał te wszystkie miejscowości, których mieszkańcy później – w roku 1919 – odpierali atak czeskich najeźdźców.

Poseł Sehoř, jak widać z jego interpelacji, dobrze wiedział, gdzie stoczono z czeskim najeźdźcą najtwardsze bitwy. Wymienił nazwy miejscowości, których nawet nie ma na kartuszach u podnóża pomnika. Tam wyryto nazwy tylko części miejscowości, których ziemia zroszona została krwią polskich ofiar czeskiej napaści: Bogumina, gdzie padły pierwsze ofiary śmiertelne; Stonawy, gdzie zaprawieni na Syberii w okrucieństwie czescy legionarze zakłuli bagnetami przeszło 20 jeńców, żołnierzy I Wadowickiego Pułku Piechoty; Karwiny, Bystrzycy; a także leżących dziś po polskiej stronie granicy Kończyc, gdzie został ranny a w chwilę później dobity przez czeskiego żołnierza kapitan Cezary Haller, młodszy brat słynnego generała Józefa Hallera; i wreszcie Skoczowa, skąd dzięki zastosowanemu przez polskich dowódców manewrowi obronnemu udało się wreszcie wyprzeć najeźdźców, co też nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. Z wymienioną przez pana Sehořa Orłową, której nazwa nie widnieje na żadnym z kartuszy, wiąże się pewien znamienny epizod czeskiej agresji. To w tym mieście, w gmachu polskiego sierocińca trzymali Czesi swoich jeńców, zwłaszcza przedstawicieli miejscowej inteligencji polskiej.

Oto jak w swoich pamiętnikach opisuje ten epizod Zofia Kirkor-Kiedroniowa, żona dyrektora kopalń inż. Józefa Kiedronia, późniejszego ministra przemysłu i handlu RP, rodzona siostra znanych polityków Władysława i Stanisława Grabskich: „W miarę cofania się polskiego wojska pewna liczba ochotników i milicjantów wracała do domów, tych denuncjowali miejscowi Czesi, a wojsko czeskie aresztowało, biło po drodze do sierocińca i w jego wnętrzu. W ciągu dnia, który tam spędziłam, co pewien czas dochodziły z korytarza krzyki i jęki, po czym wpychano do pokoju zakrwawioną ofiarę. Od rana do zmierzchu nie przyniesiono więźniom ani jadła, ani napoju. Wszyscy musieli stać, tylko dla mnie znalazł się stołek. Wyciągnęłam z walizki chleb i wędlinę, namawiałam do jedzenia męża oraz stojących bliżej i dalej ode mnie. Nikt jeść nie chciał. Ja także nie mogłam, widok krwawych głów i twarzy był zbyt straszny. Trzeba przecież nieszczęśliwych opatrzyć! Bandaże zastąpić może czysta bielizna, której dostatek miałam w walizce, ale wody do obmycia nie było. Więc gdy wszedł żołnierz, wprowadzając nowego jeńca, zażądałam wody [...] Żołnierz z wykrzywioną twarzą i z nastawionym bagnetem, jakby do pchnięcia, zaczął iść ku mnie, ale po paru krokach opanował się, zawrócił i wyszedł z pokoju. Wtedy dopiero struchlałam. Bo uprzytomniłam sobie, że jeszcze krok jeden lub dwa żołnierza, a niechybnie mój mąż i syn rzuciliby się ku niemu, aby go powstrzymać, i mogło stać się nieszczęście”.

Może więc znane były panu Sehořowi wydarzenia związane z katowaniem polskich jeńców w orłowskim sierocińcu i stąd jego przypuszczenie, że nazwa tej miejscowości też znalazła się na jednym z kartuszy cieszyńskiego pomnika? Prof. Jan Raszka, projektując w r. 1934 pomnik poświęcony ofiarom walk o wolną Polskę i wolny Śląsk Cieszyński z okresu I wojny światowej i początku lat dwudziestych, Orłowej na kartuszu jednak nie zamieścił. Nie zamieścił też kartusza z nazwą Jabłonkowa, która być może kojarzy się czeskiemu posłowi z pomnikiem polskich legionistów na tamtejszym miejscowym cmentarzu.

Grubą przesadą posła Sehořa jest natomiast niewinne nazwanie podstępnej napaści „starciami zbrojnymi” i kwestionowanie miejsca lokalizacji pomnika w związku z bliskością granicy. Zalecamy też panu posłowi lekcję z historii jego własnego kraju w odniesieniu do r. 1938, lekturę listu prezydenta Beneša do prezydenta Mościckiego, proponującego Polsce zwrot Zaolzia oraz... co jest rzeczą niebagatelną, sprawdzenie dat widniejących na korespondencji dotyczącej czeskiej propozycji zwrotu tej ziemi Polsce, wystosowanej na tydzień przed, a nie po dyktacie monachijskim !!! Godnym czeskiego polityka żądaniem jest pretensja do strony polskiej, iż o zgodę na rekonstrukcję pomnika pod Górą Zamkową w Cieszynie nie zwrócono się do sąsiadów z drugiego brzegu granicznej rzeki. Ciekawe, czy owi sąsiedzi pytali Polaków o zgodę na postawienie w czeskim Cieszynie pomnika nie związanego z tym miastem polakożercy Petra Bezruča i czy strona polska wyraziła swój protest w tej kwestii, choć tam chodziło o pomnik niezasłużonej chwały, a nie jak w przypadku Cieszyńskiej Nike o upamiętnienie ofiar wojen i agresji, należny poległym pomnik martyrologii.

Choć więc pan poseł na wstępie swojej interpelacji tak dzielnie „udowadniał” polskość Ziemi Cieszyńskiej, chyba jednak nieco pomylił uprawnienia czeskiego posła, wtrącając się w wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa, protestując przeciw dążeniu jego obywateli do godnego uczczenia pamięci ofiar, poległych za wolność swojego kraju. Sądzić należy, że to prawdopodobnie tylko dzięki niezwykłej „dyplomacji” polskich „dyplomatów” nie wystosowano w tej kwestii żadnej noty protestacyjnej do władz RC, zaś burmistrz i radni Cieszyna tak skwapliwie przystali na wszelkie warunki postawione przez czeskiego konsula z Katowic, choć świadectwem ofiar nie są wyłącznie nieliczne kartusze, umieszczone u podnóża pomnika Cieszyńskiej Nike, zresztą nie od strony granicy, jak sugeruje poseł Sehoř, lecz od strony zamku. Znakiem pamięci i męczeństwa są przecież niewątpliwie milczące mogiły na zaolziańskich cmentarzach, a wśród nich ta największa – w Stonawie, kryjąca zwłoki polskich jeńców zakłutych przez czeskich legionarzy bagnetami.

 

Alicja Sęk

do góry

PRZYKŁAD  BRATERSTWA  CZESKO-POLSKIEGO

 

Wybór cytatów z wystąpienia czeskiego posła i czeskiego ministra spraw zagranicznych – źródło:

www.sehor.cz/index.php?menu=3.p (písemné interpelace; 8.10.2005/MZV-Svoboda, Památník..., interpelace, odpověd´).

 

Komentarz redakcyjny

Wydaje się dziś, po prawie 69 latach od wybuchu II wojny światowej i po niespełna 63 latach od jej zakończenia, że należy się koniecznie zastanowić nad faktycznym stanem relacji czesko-polskich. Do takiego wniosku skłaniają powyższe wypowiedzi czeskich polityków.

Znam Czechów, acz nielicznych, zorientowanych w sprawach zaolziańskich, którzy ww. wystąpienie p. Sehořa i pewne fragmenty odpowiedzi p. Svobody skomentowaliby z uśmiechem krótko i dosadnie: ci panowie się ośmieszają .  

Można by przejść nad tym milczeniem, gdyby:

1.  ci panowie reprezentowali wyłącznie siebie,

2.  ich opinii nie firmował czeski elektorat,

3.  prezentacja ich stanowiska nie znajdowała poparcia ze strony niektórych służalczych przedstawicieli polskiej dyplomacji.

W obliczu powyższych stwierdzeń odnośnych polityków nie można więc – non possumus – nie zakreślić jednoznacznych granic fałszu i prawdy wokół omawianych wydarzeń, dotyczących wymienionych relacji czesko-polskich.

Oto niektóre cytaty z przytoczonych już wyżej wystąpień, wraz z naszym konkretnym odniesieniem.

Poseł K. Sehoř napisał np.:

„Część z nich (tj. polskich legionistów – przyp. red.) wróciła i w roku 1919 wzięli udział w starciach zbrojnych z oddziałami, armii czechosłowackiej, które wówczas – podobnie jak w Sudetach – z rozkazu naszego rządu zajmowały historycznie czeskie tereny na Śląsku Cieszyńskim.”

(kursywą poniżej – opinia PBI-Z):

Jakże elegancko wbrew faktom nazwał p. Sehoř – czeską, zdradziecką napaść zbrojną na Polskę w r. 1919, w konsekwencji której dokonano okupacji rdzennie polskich obszarów na Śląsku Cieszyńskim?

„... i nawet oficjalni przedstawiciele (polscy – przyp. red.) nie ukrywali, iż nie uważają jej (granicy pol. czes. – przyp. red.) za definitywną, co znalazło smutny finał podczas polskiej okupacji czeskiego Śląska Cieszyńskiego po dyktacie monachijskim w roku 1938, czeskie społeczeństwo i czeskie środki masowego przekazu przyjęły to jako ostrą manifestację antyczeską.”

P. Sehoř uznał arbitralnie, iż dzień z datą 22 września (będącą datą pisemnej propozycji prezydenta Benesza prezydentowi Mościckiemu w sprawie zwrotu Zaolzia z własnej, czeskiej inicjatywy) nastąpił w roku 1938 wyjątkowo po dniu 29 września (to jest daty Konferencji Monachijskiej).  To nadzwyczajne pomylenie kolejności dat w roku 1938 – tj. nastanie 22. 9. po 29. 9. – spowodowało też widocznie u p. Sehořa zamianę pojęcia - czeska propozycja zwrotu terenu zagrabionego przez Czechów w r. 1919 z pojęciem polska okupacja czeskiego terenu, terenu zamieszkałego wtedy przez polską większość lokalną średnio w ok. 70%.

„... Ten pomnik ... u wielu osób po czeskiej stronie granicy wywołuje negatywne skojarzenia z polską okupacją z roku 1938 ...  a zwłaszcza ten, kto przeżył okupację roku 1938  ...”

Sprawa zamiany pojęć: zwrot terenu z pojęciem polska okupacja już została poruszona wyżej. Panu Sehořowi natomiast wcale nie przychodzi do głowy, jak Polakom na zajętym przez wojska czeskie Śląsku Cieszyńskim kojarzą się lata czeskiej okupacji od r. 1919 do r. 1938, ilu z nich musiało po czeskiej brutalnej napaści opuścić swoje domostwa i wyemigrować do Polski (szacuje się, że było to ponad 20 tysięcy), ilu Czechów z głębi republiki zasiedliło od tamtej pory te tereny (nazwisko Sehoř też się z lokalnym nazewnictwem nie kojarzy), jak była przez czeskich zarządców tego terenu prześladowana i wynaradawiana w okresie 1945 – 2008  miejscowa ludność polska i że przed pokojowo wkraczającym wojskiem polskim w r. 1938 nie uciekali ludzie miejscowi, lecz ci czescy imigranci, którzy sami zdawali sobie sprawę ze swoich przestępstw  wobec polskiej ludności autochtonicznej.

„... obawy przed przejawami wrogości ze strony miasta Cieszyna, które na rekonstrukcję pomnika wydało zgodę, nie pytając o opinię przedstawicieli Czeskiego Cieszyna ...”

Któż by pomyślał, że te Polaki z polskiego Cieszyna będą tak bezczelne i bez zezwolenia braci Czechów z czeskiego Cieszyna wyrażą zgodę na odbudowę pomnika poświęconego swoim poległym podczas walk i czeskiej napaści?

 Wiem, że stosunki między Czechami i Polakami na Śląsku Cieszyńskim są w chwili obecnej bardzo poprawne i przyjazne.”

A już się wydawało, że Polacy będą trzymali m....  w kuble, (budou držet krok a hubu), a tu masz babo placek!  Tyle lat komunistycznego wychowania wyrzuconych w błoto....!

 

Jeśli chodzi o wypowiedź p. ministra spraw zagranicznych Republiki Czeskiej, p. Cyrila Svobody – to można w niej kwestionować poprawność wielu stwierdzeń, nie wolno jednak pominąć następującej impertynencji:

„Problematyką odbudowy pomnika polskich legionistów w Cieszynie zajmują się nasze przedstawicielstwa w Warszawie i Katowicach.”

- czyżby Polska – kraj ludnościowo kilkakrotnie większy od Republiki Czeskiej  -  była czeskim lennem i musiała pytać Pragi o zgodę na odbudowę symbolicznego miejsca pamięci poległych ofiar wojen i agresji (w tym również i czeskiej agresji)?

Wyciągnięcie wniosków w sprawie faktycznego braterstwa czesko-polskiego pozostawiamy naszym czytelnikom.

 

Mariusz Uniewicz

do góry

 

Czego nie było na X Zgromadzeniu
Ogólnym Kongresu Polaków w RC

 

Przeglądając prasę czeską, ale głównie polskojęzyczny organ prasowy Kongresu Polaków w RC „Głos Ludu“ uzmysłowiłem sobie, że informacje dotyczące niedawnego Zgromadzenia Ogólnego Kongresu Polaków w RC w ogóle nie zawierają samorefleksji na temat „jeżeli jest tak dobrze,  to dlaczego jest aż tak źle?“. A że źle się dzieje wynika już z samej istoty pomysłodawców statutu tego „Bractwa“, które nie posiadając własnej bazy członkowskiej pasożytuje na dokonaniach Miejscowych Kół Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. Statut ten wytwarza również wirtualną rzeczywistość demokratycznego wyboru delegatów na tzw. Sejmikach Gminnych, gdzie w większości przypadków, obecnych jest mniej aniżeli przyznana liczba delegatów na Zgromadzenie Ogólne.

Nie było mowy o dominującej sprawie, jaką jest konflikt interesów, w który popadła ta organizacja, bo jak można  skutecznie wymagać od Państwa realizacji jego obowiązków, jeżeli ma się wyciągniętą rękę po jałmużnę wyżebraną od tego Państwa. 

Nie było również jednoznacznego określenia, iż tzw. „postulaty“ nie są widzimisię i samochciejstwem niedowartościowanych „braci mniejszych“, ale żądaniem, by władze Republiki Czeskiej zaprzestały opieszałości w realizacji implementowania postanowień Traktatów Europejskich dotyczących Ochrony Mniejszości Narodowych oraz Ochrony Języków Mniejszościowych i Regionalnych do porządku prawnego Republiki Czeskiej. Słowo „opieszałość“  nie jest moim określeniem a delikatnym prztyczkiem zawartym w Raporcie Komitetu Ministrów Rady Europy. Bo tak naprawdę  można to określić jako absolutną obstrukcję urzędników wszystkich szczebli administracji państwowej RC. Zasłaniając się swoją ignorancją szykanują władze polskich placówek edukacyjnych oraz polskich organizacji społecznych, że nie postępują one zgodnie z ustaleniami ustaw RC i mogą za to ponieść konsekwencje. Nie było więc  także  postanowień, jak chronić się przed takimi zagrożeniami.

Nie było i nie może być pomysłów na wiele innych palących spraw, związanych z utrwalaniem i rozwojem bytu narodowego Polaków w RC, bo zauważalne samouwielbienie oraz przysłaniająca wszystko inne żądza „reprezentowania“, skutecznie hamuje działania w interesie naszej społeczności polskiej.

No a wśród „licznie“ zgromadzonych gości nie było żadnego przedstawiciela władz obecnie rządzących w Rzeczpospolitej Polskiej.

 

W Nawsiu  17.04.2008r.

Stanisław Gawlik

do góry


Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 4/2008 (52)
Redaktor wydania: Alicja Sęk

www.zaolzie.org
   Poczta el.:  kontakt@zaolzie.org

wersja do druku  MS Word  (doc)  

    powrót do strony głównej   www.zaolzie.org 

 

do góry