ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 3/2010 (75)

CIESZYN

23 marca 2010

wersja do druku  MS Word  (doc)

   powrót do strony głównej   www.zaolzie.org  

 


SPIS TREŚCI

1.   ŚMIŁOWICE

2.  KASZTELANIN - CZY PODWÓJNY AGENT?

 

Motto:

Tragarze krzywdy dla was ten nahaj.

Haft strof i sztandar, protest i salwa

I  ten ogarek świecy nad trumną

tlący. Tlił będzie! Dnia nie zapomni

Budzić współczesnych, wołać potomnych

dwudziestowiecza, dwudziestowiecza!

             Paweł Kubisz, MARSZRUTA

            (z tomiku wierszy:DUKATY Z RULONU CIERPKICH LAT) 

 

 

CIĄG DALSZY NASTĄPIŁ

ŚMIŁOWICE

Rekapitulacja (powtórzenie z poprzedniego numeru PBI-Z:  2/2010):

- lata 1948-89: „…stosunki polsko-czeskie jeszcze nigdy nie były tak dobre, jak obecnie”;

- Prezydent RP 21-22 stycznia 2010 w Pradze:stosunki polsko-czeskie są najlepsze w historii”;

- Prezydent RC 1 lutego 2010 w Ostrawie:stosunki czesko-polskie są najlepsze w całej historii”;

- Prezes ZG PZKO 1 lutego 2010 w Ostrawie: „dobre czesko-polskie relacje przydałyby się i na Zaolziu”;

- Prezydent RC 1 lutego 2010 w Ostrawie: „nie szukajmy nowych problemów tam, gdzie ich nie ma”.

         W niespełna trzy tygodnie po wizycie prezydenta Klausa w Ostrawie odbyło się w zaolziańskich Śmiłowicach seminarium na temat dwujęzyczności. Jak się dowiadujemy, uczestniczył w nim minister ds. praw człowieka i mniejszości rządu RC –  Michael Kocáb, a także mieszkańcy Śmiłowic, liczni przedstawiciele polskich i czeskich organizacji zaolziańskich oraz wójtowie sąsiednich gmin. Najgorętsza dyskusja rozgorzała na temat przywracania podwójnego nazewnictwa. 

         „Nie pamiętam tak złych stosunków czesko-polskich na Śląsku Cieszyńskim, jak obecnie” powiedział na tym spotkaniu Libor Matěj  przedstawiciel Matice slezské (czeskiej Macierzy Śląskiej), organizacji – od swych narodzin w XIX wieku – z założenia nienawistnej wobec Polaków i polskości.

         To ciekawe, że akurat reprezentant tej nacjonalistycznej organizacji, „tak szczerze”, wbrew wcześniejszej opinii Pana Prezydenta Václava Klausa, potwierdził zły stan stosunków czesko-polskich na tym terenie. A przecież wiadomo, że to właśnie Czesi, kiedy w r. 1989 wznowiono m.in. działalność zlikwidowanej w r. 1972 Maticy, ponownie natężyli agresję wobec polskich współmieszkańców, broniących praw przysługujących im – zgodnie z obowiązującymi normami międzynarodowymi – z racji ich rodowodów, od zawsze związanych z zachodnim skrawkiem Ziemi Cieszyńskiej.

         Zakładając, że pan Matěj jest człowiekiem młodym, lub co najwyżej w sile wieku, może on rzeczywiście z autopsji nie pamiętać dawnych, tak otwartych, nie zakamuflowanych działań antypolskich na terenie zaolziańskiej części Śląska Cieszyńskiego, jakie nasilają się obecnie. Wszak wynaradawianie zaolziańskich Polaków, w czasach komuny, odbywało się w białych rękawiczkach, pod płaszczykiem internacjonalizmu socjalistycznego. Nie sądzę jednak, by pan Matěj, jako działacz organizacji, której programowym celem, od chwili powstania niezawisłego państwa czechosłowackiego, było wynaradawianie autochtonicznych mieszkańców zagarniętych terenów przygranicznych, nie znał historii organizacji, którą reprezentuje.

         Pod hasłem Matice slezská znaleźliśmy w Internecie zapis przedwojennego wystąpienia zaolziańskiego posła w praskim parlamencie. Mówi on o prześladowaniu polskiej ludności miejscowej przez czeskich przybyszów, na przykład przez odmawianie polskim rolnikom możliwości zatrudnienia w lesie: „wszyscy ci lesmistrzy (leśniczowie – przyp. red.) i gajowi, rekrutujący się z nieśląskiego elementu, ale przeważnie napływowi, traktują ten lud niesprawiedliwie […] Kto z rolników lub tak zwanych furmanów nie posyła dzieci do czeskiej szkoły […] ten nie dostanie pracy przy zwózce drzewa, choćby miał do tego prawo z tytułu szkody na jego polach przez pańską zwierzynę popełnianych”.

         Wystąpienie w czeskim parlamencie, wygłaszane po polsku, przerywane czeskimi wykrzykami,  jest stosunkowo długie. Zachowując oryginalną pisownię zacytujemy więc dalej tylko fragmenty, w których występuje słowo Matice: „ten, kto usłucha i podlegnie namowom […] poszle dziecko z polskiej do czeskiej szkoły, kto wstąpi do Maticy lub wystąpi z polskich stowarzyszeń, ten robotę dostanie […] Matice osvěty lidové rozstrzyga o tem, czy takie albo inne stowarzyszenie ma otrzymać koncesję gospodarczą […] Trzynieckie stowarzyszenie domu robotniczego i włościańskiego nie ma jeszcze po teraz definitywnie załatwionej tej sprawy mimo wszelkich po temu praw i podstaw. Matice zadecydowała i urząd powiatowy słucha […] Pozwolenie na zatrudnienie w myśl ustawy o ochronie domowego rynku pracy nie dawają prawie zupełnie tym licznym tak zwanym ,obcokrajowcom’, którzy tutaj się narodzili i którzy ipso jure należą do republiki, ale mimo swoich próśb tej przynależności nie otrzymali (wbrew traktatowi z St Germain, postanowieniom Rady Ambasadorów z r. 1920 i polsko-czeskiej Umowie z r. 1925 – przyp. red.) Teraz nie tylko się tego pozwolenia tym ,obcokrajowcom’ na nowo nie daje, ale jeszcze na dobitkę złego odbiera się masowo pozwolenia na zatrudnienie już dawno dane […] kolejarze śląscy należą teraz w Cieszyńskiem do kategorii ludzi najbardziej ściganych różnemi represjami. Wyższe urzędy podszczute przez nieodpowiedzialne elementy z pobliża faszystów czeskich […] oraz od Maticy, przystępują do masowego rugowania kolejarzy z ich dawnych miejsc zatrudnienia ze Śląska”. 

Czyż ludzie, tak za swoją polskość prześladowani, mogli w październiku  1938 nie witać z entuzjazmem wyzwoleńczych wojsk polskich, a Polska, jak prawdziwa matka – nie tak jak dziś –  mogła nie wystąpić na rzecz tej gnębionej, polskiej ludności?

         Obecni na spotkaniu w Śmiłowicach, reprezentanci Matice slezské – Libor Matěj i Jan Neslaník, którzy najbardziej obwiniali stronę polską o nacjonalizm, pogarszanie stosunków i celowe podsycanie konfliktu, mogą z racji wieku nie sięgać pamięcią czasów brutalnego wynaradawiania ludności polskiej na Zaolziu w przedwojennej Czechosłowacji. Mogą nawet nie znać faktów z powojennych czasów narodowo-socjalistycznych rządów Beneša i panoszenia się partii Uhlířa, a także jej gorących zwolenników z Matice slezské. Mogą nie pamiętać, jak to również po II wojnie światowej polską młodzież ponownie wyrzucano z budynków polskiej Macierzy Szkolnej, zamykano polskie szkoły. Mogą nie pamiętać, jak to ponownie zwalniano z pracy rodziców, którzy zapisali dzieci do polskiej szkoły, grożąc im deportacją, jak wiele rodzin deportowano do Polski. Na pewno nie uczono o tym tych panów, tak jak dotąd nie uczy się tego czeskiej młodzieży. Ta ciemna strona historii czeskich poczynań nie jest objęta programem edukacyjnym szkół, którym Matice statutowo patronuje.

Niewiedza i dyletanctwo nie upoważniają jednak nikogo do siania nienawiści i zachęcania do wrogich aktów nietolerancji, do siania wrogiego fermentu, do niszczenia polskich tablic tam, gdzie udało się je umieścić, do bluzgania na wszystko co polskie. Nie dziwi jednak fakt, że to właśnie przedstawiciele Maticy, podczas seminarium w Śmiłowicach (nota bene miejscu urodzenia b. premiera RP, obecnego prezydenta Parlamentu Europejskiego, prof. Jerzego Buzka) tak zaciekle bronili „czeskich racji”, obwiniając polską stronę o nacjonalizm, pogarszanie wzajemnych stosunków i celowe podsycanie w mediach konfliktów w sprawie dwujęzycznych tablic.

Jeżeli wymieniony wyżej minister obecnego czeskiego rządu do spraw mniejszości narodowych p. Michael Kocáb, przysłuchując się blisko dwugodzinnej dyskusji,  prawie wcale nie ingerował w jej przebieg i w końcu podsumował ją mniej więcej w tym sensie, że mówiąc o problemach z dwujęzycznością, należy przede wszystkim podkreślać dobre wzajemne stosunki, że należy zadbać, by do mediów, które przecież gonią za sensacją,docierały tylko pozytywne informacje i że ze strony Czechów sprawa dwujęzyczności wymaga dużej wspaniałomyślności…, to członkowie „Matice” mogli słusznie domniemywać, iż cieszą się poparciem czynników rządowych. Otrzymali przecież wskazówki, że zamiast wprowadzić do czeskich szkół naukę prawdziwej historii tego terenu, uwzględniającą polskie korzenie miejscowej ludności i popularyzować ją w czeskich mediach, sprawę  należy tuszować, mówić przede wszystkim o dobrych relacjach czesko-polskich, nie o problemach. Nie należy nagłaśniać kwestii przysługujących zaolziańskim Polakom praw, ani ciążących na Czechach obowiązków! Tylko sza! Sprawa przycichnie. Za rok obędzie się spis ludności, bez obowiązku podawania przynależności narodowej. Miejscowi Polacy przykucną przestraszeni. Przecież „Warszawa”, głosząc jak „wspaniałe są relacje polsko-czeskie”, wydaje się (pozornie!!) nie być zainteresowana losem polskiej ludności zaolziańskiej. Liczba autochtonów, przyznających się odważnie do swej narodowości zmaleje poniżej normy wymaganej dla wprowadzenia dwujęzyczności. Problem zostanie „zgładzony śmiercią naturalną”. 

         Mimo wszystko pozostaje jednak pytanie: Czyżby przyznanie autochtonom możliwości publicznego korzystania z ich języka ojczystego – miało być wyrazem wspaniałomyślności ze strony Czechów, zstępnych tych najeźdźców, którzy w r. 1919 zajęli tę ziemię w drodze podstępnej agresji, przebrani w alianckie mundury?

Jakże żałosne to świadectwo poziomu demokracji w tzw. państwie prawa!

Alicja Sęk, Jan Leśny


do góry

„KASZTELANIN” – CZY PODWÓJNY AGENT


Powyżej, w tekście „Śmiłowice”, odnoszącym się do seminarium  zorganizowanego w tej zaolziańskiej wiosce, skupia się jak w soczewce wiele powiązanych ze sobą wątków. To, co można było usłyszeć na tym spotkaniu, rzuca światło na wiele niewyjaśnionych spraw, m.in. i na te, o których mowa poniżej.

 

A.

         Na razie wystarczy przypomnieć to, co działo się przed rokiem.  

Zaczęło się zwyczajnie od wiadomości prasowej w stołecznym tygodniku  Nasza Polska nr 4 (691) z 27.1.2009, iż w styczniu r. 2009 redaktor tego pisma dotarł w IPN w Warszawie do określonej, poszukiwanej teczki osobowej i zrelacjonował jej zawartość m.in.:

"Pod sygnaturą Ka 0025/3230 zachowała się teczka personalna tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Kasztelanin”, numer ewidencyjny BB-13001. Zawartość teczki nie pozostawia wątpliwości, że TW „Kasztelanin” to Tadeusz Wantuła (znany na Zaolziu – przyp. red.) – zarówno data i miejsce urodzenia, jak i inne dane osobowe zgadzają się z jego oficjalnym życiorysem, który podawał m.in. swego czasu zaolziański „Głos Ludu”..

Z zachowanej w IPN  teczki wynika, że Wantuła został zarejestrowany jako TW 28 listopada 1987 r. przez Służbę Bezpieczeństwa w Cieszynie (formalnie Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych w tym mieście), a pozyskanie nastąpiło na zasadzie dobrowolności. Wiadomo też, że jest obecnie wiceprezesem Rady Kongresu Polaków w RC.

Dalej czytamy: „Niestety nie znamy szczegółów współpracy „Kasztelanina” z SB, gdyż poza teczką personalną prawdopodobnie nie zachowały się żadne materiały. A i w tym, co pozostało, najważniejszy dokument uległ zniszczeniu. W teczce znalazł się bowiem zapisek chor. Wróbla: W związku z odmową współpracy przez TW ps. „Kasztelanin” pisemne zobowiązanie o współpracy zostało w obecności TW zniszczone w dniu 1990-01- 02. A także jego propozycja, by ze względu na likwidację jednostki SB RUSW Cieszyn oraz odmowę współpracy przez TW materiały złożyć w archiwum Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Bielsku-Białej. Zgodę na rozwiązanie współpracy i odesłanie materiałów do archiwum wydał major Stanisław Bojda, ostatni szef cieszyńskiej SB. Z drugiej strony fakt rejestracji Wantuły jako TW – i wyrejestrowania dopiero po ponad dwóch latach – wydaje się niepodważalny. Jego teczka personalna w latach 1987-1989 była pięciokrotnie kontrolowana przez kapitana (później majora) Bojdę.

Po przeczytaniu tych notatek można stwierdzić: nie ma żadnych danych, że wymieniony TW, w kontekście tej rejestracji w SB, na kogoś donosił lub komuś wyrządził szkodę. Sprawa analizowana bez związku z innymi zagadnieniami nie budzi zastrzeżeń i pozostałaby w sferze jego osobistych hobby, gdyby nie pewien „ciąg dalszy”, który skonkretyzował się niedawno.

B.

Na stronach internetowych http://www.svazky.cz/ upublicznione zostały ostatnio dane, które poprzedni dyrektor Instytutu Badań Ustrojów Totalitarnych w RC Pavel Žáček nie zgodził się opublikować. Teczki p.t. Ewidencja Osób Zainteresowania (EZO) zostały wreszcie po wielkich perturbacjach umieszczone w internecie.

Widnieje tam również nazwisko p. Tadeusza Wantuły. Dla uwierzytelnienia tej informacji prezentujemy  kopię zapisu:


 

 

Evidence zájmových osob StB (EZO)  (StB = czeska SB  - przyp. Red.)

Ze samotného záznamu v EZO nelze ve většině případů dohledat konkrétní důvod, proč dotyčnou osobu StB evidovala.

 

 

Jméno: Příjmení: Datum narození (dd.mm.rrrr): Místo narození: Archivní nebo registrační číslo svazku či spisu:

Hledání v seznamu zájmových osob StB - TADEUSZ WANTULA
Nalezeno 1 osob.

Jméno

Pohlaví

Datum narození

Místo narození

Státní příslušnost 1

Státní příslušnost 2

Datum zavedení

TADEUSZ WANTULA

M

05.08.1950

BYSTRICE N OLSI

CESKOSLOVENSKO

 

01.11.1978

 

Archivy

Archivní číslo

Archivující útvar

Problematika

222933

S STB OSTRAVA

 

OBJ-910/5/1

SEO VOS FMV

 

 

Svazky

Registrační číslo

Útvar

Důvod evidence

20079

S STB OSTRAVA

BLOKOVANA OSOBA

 


Warto powyżej zwrócić uwagęna następujące zdanie:

Z pojedyńczego wpisu do EZO  nie można w większości przypadków konkretnie wnioskować co do przyczyn rejestracji osoby przez StB.

Z uwagi na powyższe nasuwa się konieczność zebrania dalszych danych i potrzeba ponownej analizy otrzymanych faktów.   

Wstępnie nasuwają się kwestie:

- czy osobnik rejestrowany w komunistycznych służbach informacyjnych dwóch krajów mógł być  łącznikiem tych służb i w jakim celu?

- czy jego obecni zleceniodawcy nie są kontynuatorami poprzednich przełożonych? 

-  jaka była i jest obecnie właściwa rola b. podwójnego agenta?

Na podstawie materiału od

czytelnika z Zaolzia – Red.  PBI-Z



Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 3/2010 (75)
Redaktor wydania: Alicja Sęk

www.zaolzie.org
   Poczta el.:  kontakt@zaolzie.org

wersja do druku  MS Word  (doc)  

    powrót do strony głównej   www.zaolzie.org 

 

do góry