ZAOLZIE |
Polski Biuletyn Informacyjny |
dokumenty, artykuły, komentarze, aktualności |
Numer 5/2005 (17) |
CIESZYN |
23 maja 2005 |
| |
ŁAMANIE
PRAW
CZŁOWIEKA
NA
ZAOLZIU W Polskim Biuletynie
Informacyjnym – Zaolzie (PBI-Z) w nr 4/2005 w art. Jurysdykcja ochronna
Rzeczypospolitej Polskiej nad Polakami zaolziańskimi postawiono władzom
czeskim publicznie zarzut łamania praw człowieka rdzennych Polaków
zaolziańskich, a Radzie Kongresu Polaków w RC zarzut kolaboracji z tymi
władzami w tym względzie. Z uwagi na znaczenie
zagadnienia i dalsze postępowanie w sprawie, zarzuty te wymagają ścisłego
udokumentowania. W ww. artykule podano
istotne cytaty z Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych Każdy cytat opatrzono komentarzem
redakcji PBI-Z. Wielu Czytelników z Zaolzia może w uzupełnieniu do tych
komentarzy podać własne
informacje lub fakty,
łącznie z potwierdzającymi je oryginalnymi dokumentami, dotyczącymi
zakresu łamania praw człowieka Polaków zaolziańskich, bo do praw
człowieka, zgodnie z wykładnią art. 1 ww. Konwencji, prawa narodowe
należą. W celu wdrożenia tej
Konwencji na rzecz Polaków zaolziańskicj, a sprawa jest bardzo realna,
prosimy o przesyłanie do nas poprzez
e-mail informacji, które korespondują z artykułami Konwencji
cytowanymi w PBI-Z nr 4/2005 i stanowią potwierdzenie lub uzupełnienie
podanych komentarzy. Tekst informacji powinien być bardzo zwięzły. Każdą
informację musimy sprawdzać – gdyż nie można sobie pozwolić na
zdyskredytowanie sprawy. Nasz adres: kontakt@zaolzie.org - to jedyny możliwy kontakt
pisemny z nami ze względu na wagę, czas i potrzebę szybkiego załatwiania
sprawy. Teksty dokumentów trzeba ze względu na oryginalność zeskanować –
tzn. elektronicznie skopiować. Informacje można podpisywać, można przesłać
bez podpisu, zgodność każdej z rzeczywistością będzie ze zrozumiałych
względów sprawdzana. Można też zastrzec, że jej treść – zdaniem autora -
nie powinna być publikowana w PBI-Z. Każdy, kto ma możliwość korzystania z poczty
elektronicznej jest proszony o pomoc tym, którzy byliby chętni do
współdziałania, lecz nie mają dostępu do komputera, lub nie potrafią z
niego korzystać, abyśmy - dla ratowania naszej tożsamości narodowej -
mogli wspólnie skorzystać z obowiązującego prawa międzynarodowego. Prawo
jest po naszej stronie. Czas zrzucić jarzmo ucisku i wywalczyć wdrożenie
naszych niezbywalnych praw narodowych – praw człowieka! Powtarzamy za
NIM: NIE LĘKAJCIE SIĘ!!!
CIESZYŃSKIE KONFRONTACJE Zrównać z ziemią, zlikwidować, zatrzeć wszelkie ślady polskości . . . - Zrównać z ziemią,
zamienić w księżycowy
krajobraz zwarte, jednolite
narodowo siedliska miejscowej ludności polskiej, takie jak Łąki, stara Karwina, Łazy i inne
zaolziańskie miejscowości (!), (a to poprzez rabunkowe wydobycie węgla, powodujące na powierzchni ogromne szkody górnicze, co było wynikiem przemyślanego programu czeskich zarządców tej ziemi, prowadzącego do rozproszenia zwartej społeczności polskiej po różnych nowobudowanych osiedlach z przewagą ludności napływowej, pochodzącej z różnych zakątków Czechosłowacji, a tym samym pozbawienie jej narodowych więzi), usunąć z pola
widzenia nawet pojedyncze symbole polskości, np. poprzez zburzenie gmachu, jakim
było odebrane Polakom gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Orłowej,
zbudowane w pierwszym dziesięcioleciu dwudziestego wieku dzięki ofiarności
zaolziańskiego społeczeństwa polskiego, czy choćby ropicki młyn,
przedwojenne miejsce spotkań polskiego duchowieństwa Śląska Cieszyńskiego,
miejsce, gdzie w na początku lat pięćdziesiątych rozegrała się bodajże
największa antypolska prowokacja czeskich, komunistycznych służb
specjalnych (patrz. PBI-Zaolzie nr 3/2005), zlikwidować i
na zawsze usunąć z Zaolzia wszelkie tablice z pierwotnymi
nazwami górniczych i podbeskidzkich
wsi oraz miasteczek, zakorzenionymi od wieków w miejscowej,
polskiej gwarze tutejszych autochtonów i zastąpić je nowoutworzonymi
nazwami czeskimi, zatrzeć wszelkie
ślady polskości w opisach niedawnych wydarzeń historycznych, jakie miały
miejsce nad lewym brzegiem Olzy, przeinaczać informacje, o tym, co konkretnie
spowodowało, że Polacy (patrz
cytaty z artykułu Lubomíra
Kopečka) w swoich własnych stronach rodzinnych, gdzie jeszcze
kilkadziesiąt lat temu stanowili w wielu miejscowościach prawie 100%
większość, znaleźli się w sytuacji dyskryminowanej
mniejszości: to cele nadal aktualnej, niezmiennie realizowanej polityki narodowościowej wobec rdzennej ludności polskiej żyjącej na ziemi zaolziańskiej. Nie tylko
komunistyczne władze w Polsce
po r.1948 zdawały się nie dostrzegać tych faktów. Również
postkomunistyczne i liberalistyczne władze III Rzeczypospolitej po r. 1989
zaakceptowały zmowę milczenia -
milczenia solidarnego z
czeskimi posunięciami w kierunku dławienia polskości na Zaolziu. Ta zmowa
została już jednak przerwana. W Książnicy Cieszyńskiej pokazano niedawno
dwie interesujące wystawy związane z Zaolziem. Pierwsza poświęcona
była wyzwoleniu Zaolzia w r.
1938, druga Legionowi Śląskiemu, który w r.1914 powstał w lewobrzeżnej
(zaolziańskiej) części Cieszyna. Natomiast Sejm RP – pod naciskiem
antykomunistycznych i antyliberalnych, narodowych sił przyjął 27.4.2000
deklarację Rządu (patrz PBI-Z
nr 4/2005), która czeka na wdrożenie w życie ustaleń w sprawie ochrony
mniejszości polskich w krajach ościennych! Niektórzy polscy historycy
wydobyli z archiwów
interesujące i demaskujące
materiały, które rzucają nowe
światło na fakty z przeszłości Fragmenty niżej załączonego tekstu pochodzą z
artykułu, który ukazał się w nr 1 i 2 Kultury Paryskiej w r. 1992 –
wytłuszczeń w nich dokonał M.U. - autor niniejszego opracowania, którego
komentarze, dla odróżnienia, zostały wytłuszczone w całości. . Kazimierz Karnkowski¹: Polska a Czechy Karnkowski: [...] W świadomości Czechów głównymi
wydarzeniami w stosunkach polsko-czeskich pozostają zajęcie w 1938 roku
przez Polaków Zaolzia oraz udział w interwencji komunistycznej w 1968 r. Ogół czeskiej opinii
publicznej nic nie wie o okolicznościach aneksji Zaolzia przez Czechów
w 1919 r. ani o tym, że Polska oferowała Czechom
dwukrotnie w 1921 i w 1925 r. różne formy sojuszu przeciwko
Niemcom, które zostały odrzucone, oraz o denuncjacjach
Beneša na Polaków do Stalina w 1943
r., ani o szeregu drobniejszych zadrażnień, które razem wzięte
stworzyły niekorzystny klimat do współpracy tych dwóch krajów.
Jest to naturalne - termin „zajęcie” kojarzy
się z agresją, zaborem w
wyniku działań wojennych, tak jak tego dokonały wojska czeskie w r. 1919
napierając na Polskę od Bogumina aż po Skoczów. Podczas akcji zwrotu
Zaolzia Polsce w 1938 r. nie padł ani jeden wystrzał. Godne
uwagi jest to, że dotąd nie udało nam się natrafić na żaden ślad materiału
któregokolwiek z czeskich historyków, w którym byłaby jakaś wzmianka o
piśmie czeskiego ministra Krofty z 30.9. 1938 do polskiego ambasadora
Papée o trybie oddania Zaolzia Polsce z inicjatywy czeskiej. No
comment! Użycie przez K. Karnkowskiego terminu
„zajęcie” jest zrozumiałe. Pisze tu o odczuciach Czechów w sprawie powrotu
Zaolzia do Polski. Wiadomo, że Czesi wręcz uważają to przejęcie za
barbarzyńską okupację. Przecież wówczas tysiące imigrantów czeskich,
którzy osiedlili się tu po zajęciu tego terytorium w r.1919 przez Czechów
oraz po równoczesnym wypędzeniu stamtąd dziesiątek tysięcy polskich
autochtonów, ci Czesi uciekli w popłochu w obawie przed poniesieniem
konsekwencji niechlubnych czeskich poczynań wobec dyskryminowanych Polaków
w czasie międzywojennej okupacji Zaolzia. Podobne
zjawisko wystąpiło niespełna 7 lat później w odniesieniu do ludności
niemieckiej, uciekającej m.in. ze Śląska przed frontem w obawie przed
pociągnięciem jej, in corpore (słusznie czy niesłusznie) do
odpowiedzialności za popełnione przez Niemców zbrodnie wojenne w
Polsce!
] K.: [...] Sprawa cieszyńska była w
okresie międzywojennym miernikiem całości stosunków
polsko-czechosłowackich. Obecnie, chociaż jest już historią,
posiada ciągle jeszcze ze względu na niezadowalającą
pozycję Polaków na Zaolziu, duże znaczenie. [
M. U.:: Czesi
udają, że to nie ma znaczenia. Nie dostrzegają, że obecne łamanie praw
mniejszości w odniesieniu do Polaków na Zaolziu i innych, kwalifikowane
jako łamanie praw człowieka, będzie coraz bardziej negatywnie ciążyło na
ich kontaktach z sąsiadami. ] K.: [...] Ocenę ówczesnych (międzywojennych
– przyp. M.U.) stosunków z polskiego punktu widzenia ilustruje dobrze
wypowiedź W. Witosa, który pisząc swoje wspomnienia w czasie swego azylu
politycznego w Czechosłowacji wyraził się w następujący sposób: „W
walce o posiadanie Śląska rząd czeski posługiwał się nie tylko
przemocą, ale także zdradą, połamawszy wszystkie dobrowolnie
zawarte umowy”. [...] [
M.U.: Jest to
równie symptomatyczne, jak
wypowiedź znanego czeskiego
historyka Jana Tesařa,
który jak mało kto wyraził ubolewanie nad czeskim postępowaniem w
odniesieniu do Polaków. Jeśli natomiast chodzi o Wincentego Witosa,
to na pewno nie można go podejrzewać o antyczeskie
nastawienie. ] K.:
[...] Wojna
bolszewicka nie była dla Polski jedynie zatargiem o uzyskanie pewnego
obszaru granicznego, ale walką na śmierć i życie w obronie zdobytej po 125
latach walk niepodległości. Stanowisko „nieżyczliwej neutralności”,
jakie zajęła Czechosłowacja, przerywane ciągłymi groźbami
zatrzymania transportów z bronią, wtedy kiedy bolszewicy
zbliżali się do Warszawy, było dla Piłsudskiego i Becka,
który później starał się kontynuować politykę Marszałka, sprawdzianem
elementarnej lojalności Czechów względem sąsiada. Taki sprzymierzeniec
w okresie wojny może w każdej chwili zmienić linię frontu, jak to uczynił
Beneš
w czasie II wojny
światowej. [...] Komentarz
M.U.: Na temat
niektórych relacji polsko-czeskich w r. 1939 do wybuchu 2 wojny światowej
Karnkowski pisze: K.:
[...] Polska popierała
odrodzenie się Czechosłowacji, o czym świadczyć może mało znany fakt,
że 30 kwietnia 1939 r. powstał w Krakowie Legion Czechosłowacki liczący
ok. 3000 osób. Komendantem tej jednostki był płk.
Ludvík Svoboda (późniejszy komunistyczny prezydent
Czechosłowacji). Jednocześnie tak ciężko obwiniany „reżym
sanacyjny” umożliwił ucieczkę przez swoje terytorium na Zachód
tysiącom Czechów, pragnących walczyć przeciwko Niemcom [...]
K.:
[...]
W związku z klęską Polski w 1939 r. sprawa zajęcia Zaolzia została
celowo, zręcznie i jednostronnie rozpropagowana przez Czechów, a także
przez Churchila, który jako Anglik miał podwójnie nieczyste sumienie tak
względem Czechosłowacji jak i Polski. W propagandzie tej przedstawiono
Polskę jako sojusznika Niemiec w rozbiorze Czechosłowacji, co było
oczywistą nieprawdą i której resztki pokutują w różnych źródłach
historycznych do dnia dzisiejszego (przypis M.U.: „neboť
mnichovská dohoda ze září 1938 přiřkla Těšínsko polské okupační armádě“
– „bowiem układ monachijski z września 1938 przyznał Zaolzie
polskiej armii okupacyjnej” – cytat z The Australian Czech and Slovak
Community Newspaper z maja 2005, który jest wyjątkowo zakłamanym
stwierdzeniem, sprzecznym z dokumentami najwyższych przedstawicieli
czeskich – Beneša
i Krofty, cytowanych w Polskim Biuletynie Informacyjnym – Zaolzie – PBI-Z
nr 1/2004, patrz archiwum naszego serwisu). Jedno jest pewne,
zaniechanie akcji zajęcia Zaolzia przez Polaków nie
uratowałoby i tak niepodległości Czechosłowacji, a o to tu głównie
chodzi.
[...]. [ M.U. Z autopsji można
stwierdzić, że nasi południowi sąsiedzi przyswoili sobie bardzo
uproszczony schemat ocen narodów z nimi sąsiadujących: można zaryzykować
stwierdzenie, że dla ponad 90 %
czeskiej populacji, to co leży na wschód od linii Odra-Nysa – to nic nie warte. To co na
zachód od tej linii jest godne podziwu i zazdrości!
No cóż
– od tego się nie umiera!!!. ] K.:[...]
Beneš –
zorientowawszy się, że Stalin nie życzy sobie żadnej „federacji”, że jest
nastawiony do Polaków wrogo [...]
odwrócił się stopniowo od idei planowanego sojuszu i
federacji z Polską, oddając się całkowicie służbie
Stalina. Jest
to chyba jedna z najmniej
chlubnych kart z czechosłowackiej polityki zagranicznej, niestety pozostaje ona
dziedzictwem Czechów, którzy ponownie zdradzili Polskę dla mirażu
Rosji. Beneš
[...] płacić będzie
swą służalczością i donosicielstwem na Polskę, Słowaków i innych swych
sąsiadów. W swych rozmowach ze Stalinem sugerował np., jak
należałoby odbudować powojenną Polskę (w żadnym przypadku w
jej przedwojennym kształcie***). [...] (*** czyli m.in. bez Zaolzia. Tu tkwi źródło
ponownego oderwania tej ziemi od Macierzy w r.1945. Dzięki
służalczości Beneša wobec Stalina nie stacjonowały też po wojnie aż
do r. 1968 na terenie Czechosłowacji żadne sowieckie wojska, w
przeciwieństwie np. do Polski, którą Armia Czerwona okupowała od 1945 do 1993 r. Przypomnijmy
jednak tytułem dygresji, że to tylko dzięki wieloletnim (1980-1989) zmaganiom polskiego
ruchu narodowego Solidarność z komunizmem mogła wybuchnąć Aksamitna
Rewolucja w Pradze. Za te
szczególne przywileje dla Czechów jednak i następcy Stalina żądali lojalności
i posłuszeństwa. Dali temu należny wyraz w r. 1968, kiedy tego
posłuszeństwa zabrakło!. A mieli za co żądać!!! Przecież zaledwie
dwadzieścia kilka lat wcześniej towarzysze czescy mogli pod osłoną
sowieckich bagnetów wkroczyć zwycięsko m.in. na Zaolzie po „
bohaterskich zmaganiach z
Niemcami”, do pokonania
których wystarczyły im zaledwie 4 dni praskiego powstania² w maju 1945. W pamiętnym roku „inwazji”
(r.1968) nie pamiętali już jednak i do dziś nie chcą pamiętać, że to dzięki
wielkiemu Stalinowi i Benešowi mogli od maja 1945
r. rozkręcać na Zaolziu przeciw Polakom znacznie większy terror, niż
Sowieci u nich w 1968 r... przypis redakcji -:)) K.: [...]
Denuncjacje i złośliwości
Beneša pod adresem
Polaków szły tak daleko, że aż sam Stalin musiał go
hamować³
K.: [...]
mamy prawo oczekiwać, że to bezprecedensowe donosicielstwo
Beneša do
Stalina znajdzie odbicie w oficjalnej czeskiej historiografii na tematy
polskie. [...] K.: […] Z polskiego punktu widzenia sprawa
ta przedstawia się wręcz odwrotnie. To Czechosłowacja była do 1938 r. wiernym
zwolennikiem Niemiec i dwukrotnie odrzuciła polskie oferty różnych form
sojuszu w 1921 i 1925 r. zapewniając Niemcy o swej względem nich
lojalności. [...] K.: [...] Negatywne uczucia w stosunku do
Czechosłowacji były tak powszechne, że podzielali je zarówno piłsudczycy,
jak i przeciwnicy reżimu tacy jak Witos i Paderewski. Takie
zantagonizowanie sobie najbliższego sąsiada można nazwać ślepotą
polityczną Kiedy nadszedł
r. 1938 o żadnym przymierzu nie mogło być mowy, zresztą Czechosłowacja
ani wcześniej, ani wtedy przymierza z Polską wcale nie szukała. [...] K.: [...] twierdzenie [...], że teraz Polacy na Śląsku
Cieszyńskim mogą wystawiać w wyborach swoich kandydatów i tylko od nich
zależy, czy będą reprezentowani w parlamencie, jest po prostu jedną z dalszych „nieścisłości”
pro domo sua zawartych w wywiadzie. Jak wiemy z wywiadu z Władysławem
Niedobą, swoje miejsce w parlamencie zawdzięcza on nie liberalnym prawom
narodowościowym w Czechosłowacji, ale uprzejmości Węgrów¹¹. Z innych wywiadów wiemy, że na Zaolziu nadal
prowadzona jest polityka asymilacji i ograniczania żywiołu
polskiego. Mamy nadzieję, że nie przyjmie to tak
drastycznych form, jak przed
1938 r. [...] Kazimierz KARNKOWSKI [
M.U.: Tu niestety Kazimierz Karnkowski wyraził nadzieje, które
się nie spełniły! W ciągu 13 lat, które upłynęły od ukazania się jego
tekstu, polityka czeska w stosunku do rdzennej ludności polskiej za Olzą
nie zmieniła się ani na jotę. Społeczność polska dogorywa tam jako
zbiorowość narodowa w
konsekwencji następujących czynników:: 1. Tak, jak za czasów Piłsudskiego (patrz
wyżej co pisał Witos) władze czeskie łamią wszelkie podpisane przez siebie
i wiążące państwo czeskie konwencje międzynarodowe, chroniące prawa mniejszości – czyli prawa
człowieka. 2. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych
nadal kieruje się, niezgodnie z polską racją stanu, jak za komuny, wbrew
wiążącej Konwencji ramowej RE o ochronie mniejszości narodowych,
komunistycznymi i antynarodowymi zasadami przyklaskiwania wynaradawianiu
Polaków w krajach ościennych, w tym Polaków w Republice Czeskiej. 3. Polaków na Zaolziu nie reprezentuje
organizacja, która by działała w
interesie zachowania ich tożsamości narodowej – Rada
Kongresu Polaków w RC działa z pełną świadomością
przeciw zachowaniu
polskości Polaków zaolziańskich.
Należy
stwierdzić, że siły niepodległościowe w Polsce znajdą środki, aby w
oparciu o prawo międzynarodowe zapobiec ostatecznej likwidacji polskości
na Zaolziu!] [ M.U.: Poniżej - teksty historyków, w których
problematyka zaolziańska została ujęta na miarę czeskich potrzeb. ] Lubomír
Kopeček¹²: (fragmenty tekstu tego historyka, podane
kursywą, przetłumaczył Kamil Wrana, wytłuszczeń we fragmentach
tłumaczeń dokonał oraz
wytłuszczone komentarze opracował autor artykułu CIESZYŃSKIE
KONFRONTACJE – M.U.) Kopeček:
Wstęp
-
W skali środowiska Republiki Czeskiej stanowią Polacy w zasadzie wyjątkowy przykład
mniejszosci narodowej, która w sposób zwarty zamieszkuje jeden obszar i
jest tam względnie liczna
(4/5 z ok. 50 tysiecy żyje w regionie cieszyńskim). Różni się
tym znacząco od mniejszości
niemieckiej i słowackiej, które są terytorialnie znacznie rozproszone
(chociaż słowacka jest stosunkowo dosyć liczna) [...] [ Komentarz M.U.: To
wyjątkowy sposób prezentacji polskiej mniejszości. Ani słowa o tym, że
republika czeska wpadła w r. 1919 w to środowisko Polaków a nie na odwrót.
Żadnej wzmianki, że pod okupacją czeską od roku 1920 do 2001 (z przerwą
1938-45) liczba rdzennej
ludnosci zaolziańskiej zmniejszyła się w wyniku czechizacji przeszło czterokrotnie: z ponad 150 tysiecy do 36 tysięcy. Ani słowa, że zbiorowość polska w RC to dwie
różne kategorie – losowa imigracja z Polski w głąb Czech (klasyczna
Polonia – ok. 10 tysiecy) i rdzenna ludność, od wieków żyjąca na Zaolziu,
dwukrotnie odrywana od Polski. Autor pracy Kopeček
przekreśla
autochtoniczność polskiej ludności, pakując w pojęcie „Polacy“ obie
kategorie razem. To dezinformacja – na
miarę potrzeb
] K.: [...]
Reprezentacja polityczna mniejszości polskiej – W okresie
miedzywojennym mniejszość polska na Zaolziu (w czeskim oryginale: na
Těšínsku)
posiadała stosunkowo różnorodną i strukturalnie zróżnicowaną
reprezentacje polityczną i branżową. Obok wielu organizacji gospodarczych
działało tu również kilka partii politycznych, z których niektóre [
M.U.: Trudno o coś
bardziej powierzchownego. Czy chodzi tu o rok 1918, przytoczony jako
koniec wojny, czy rok wielotysięcznych manifestacji w Cieszynie na rzecz
przyłączenia Śląska Cieszyńskiego do Polski?
Podane ujęcie na pewno ułatwia
Kopečkowi argumentację nt. narodowo nie
ukształtowanej populacji ślązakowców. Ulubiony argument
czechizatorów.
]
Polski Związek Kulturalno-Oświatowy - PZKO, który zdobył monopol do
reprezentowania interesów
mniejszości polskiej. Całkowita zależność od reżymu zdeformowała tę jego
rolę, gdyż PZKO
stało się w istocie podatnym narzędziem do sterowania mniejszością.
[...] [
M.U.: Nie ma ani cienia wzmianki o nacjonalistycznej nienawiści
przedstawicieli powojennych organów, likwidujących wszystkie polskie
organizacje zaraz po roku 1945, a nie jako podaje autor – po roku 1948- a
to nie są błahe szczegóły. Zezwolili na założenie tylko jednego
apolitycznego związku PZKO i
to nie PZKO zdobył ww. komunistyczny monopol, tylko czynniki czeskie mu tę role narzuciły, ale
tylko w odniesieniu do Zarządu Głównego PZKO! Polskie organizacje zlikwidowano bezprawnie
przed komunistycznym puczem w lutym 1948 pod pretekstem fałszywych
oskarżeń o faszyzm. Tymczasem w okresie wojny tysiące działaczy tych
organizacji ginęły w obozach koncentracyjnych, często na skutek
czeskiej denuncjacji w gestapo. Na Zaolziu chodziło nie o zderzenie
ideologiczne, bo to był tylko parawan. Było to w stosunkach
społecznych starcie narodowe
i nadal tak jest. Skonfiskowano mienie społeczne Polakom, co
pozbawiło ich niezależności finansowej. Osłabiło ich możliwości obrony
tożsamości i przyśpieszało czechizację. Informacja o tym w artykule
rzuciłaby światło na dzisiejsze postępowanie i intencje obecnych władz
wobec Polaków, ale to już jest tabu, które Kopeček
ewidentnie utrzymuje. Nie
wspomina też o wszczęciu
likwidacji 2/3 z liczby szkół polskich w okresie 1962-82, o
prześladowaniach polskich działaczy. O politycznych prowokacjach, na
skutek których trafiali do czeskich więzień. Nie wspomina o powojennym
ucisku tych Polaków, co walczyli w czasie wojny z Niemcami, przez tych
czeskich przybyszów, którzy z Niemcami kolaborowali. To zapisało się
głęboko w świadomości rdzennej ludności polskiej. Tego postronni
obserwatorzy – czy to z Czech lub z Polski nie potrafią dostrzec, jeśli
się tego wyraźnie nie zaznaczy. A tego brak w pracy
Kopečka. Celowo
czy z niewiedzy? Do ZG PZKO nasłali partyjnych komisarzy nie
zwyczajni członkowie kilkudziesięcznotytsięcznego PZKO, lecz czescy
przedstawiciele, którzy tam obecnie – ci sami – nadal mają wpływy i
likwidują polskość.
] K.: [...] Z jednej strony system
komunistyczny deklarował formalną ochronę interesów mniejszości polskiej,
znajdującej odbicie w reprezentacji Polaków na różnych poziomach władzy
(począwszy od miejscowych rad narodowych do parlamentu włącznie, tzn. do
parlamentu wchodzili również
posłowie narodowości polskiej),.
z drugiej strony
niewiele można powiedzieć o jakimś rzeczywistym respektowaniu przez ustrój
komunistyczny interesów polskiej mniejszości, zważywszy cały szereg
bezwzględnych posunięć, jak np. likwidację powiatu Czeski Cieszyn w
trakcie terenowej reformy administracyjnej w r. 1960. To
właśnie w tym powiecie występowało największe skupisko Polaków). [...]
[ M.U.: Jak już wyżej zaznaczono – do
faktycznego zderzenia interesów społecznych na Zaolziu nie dochodziło i nie dochodzi w
płaszczyźnie ideologicznej – lecz narodowej. Autor unika
takiego jasnego postawienia sprawy
] K.:
[...] Po listopadzie 1989
{...} doszło do podziału
w sprawie poglądów na
reprezentację polskich interesów.[...] Jedna grupa działaczy, do której
należeli m.in. Stanisław Gawlik, Edwin Macura, Władysław Niedoba skłaniała
się w kierunku radykalnej obrony interesów polskiej mniejszości o mocnym
podtekście narodowym.
[...] Druga grupa
działaczy o proweniencji z polskiej sekcji Forum Obywatelskiego
wybrała opcję postawy
społeczeństwa obywatelskiego, wychodząc z założenia domagania
się swych praw poprzez zaangażowanie polityczne, które nie powinno mieć
pierwszoplanowego wymiaru narodowościowego. Do tej grupy
weszli np. Marian
Siedlaczek, Tadeusz Wantuła, Jan Rusnok, Janusz Klimsza [...]. [M.U.: W tekście Kopečka nie brak pozorów
obiektywizmu, mającego go
uwiarygodnić. Po przejściu do opisu wydarzeń po r. 1989 zarówno w powyższym, jak i w
następnych akapitach wyraźnie zaczyna lansować państwowotwórczą grupę
Wantuły et cons., jako przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego,
która nie stawia na pierwszym miejscu spraw narodowych. A przecież
wiadomo, że właśnie na takim postawieniu sprawy polskości na Zaolziu
władzom czeskim zależy! Wiadomo też, że w tej grupie Wantuła et cons.
była również reprezentowana czeska partia komunistyczna
przez – jak to określili na Zaolziu znawcy sylwetek działaczy –
dogmatycznych „partyjnych bolszewików”. Chodzi o tych towarzyszy,
którzy w sierpniu 1968 przeszli nieudaną transformację ideologiczną i
zostali wykluczeni z partii, co pozwoliło im załapać się w nowym podejściu
w r. 1989, ale w oczach
polskiego społeczeństwa ich nie uwiarygodniło.
Grupa Wantuły et cons.
postawiła jednak na współpracę z czynnikami czeskimi, gdyż to uważali
za wystarczające, nie zważając na poparcie społeczne i nie zawiedli się.
Ich celem nie stała się
obrona tożsamości narodowej Polaków zaolziańskich (takie
przecież było założenie – jak pisze Kopeček), lecz
uzyskanie poparcia ze strony władz. Pewne szczegóły na temat ich
dojścia „do steru”
(fałszowanie wyborów etc.) opisano w
cyklu:
W 15 rocznicę „aksamitnej rewolucji” na Zaolziu (PBI
Zaolzie nr 12/2004). Tego się naturalnie w omawianej pracy nie porusza.
Czyżby z niedoinformowania?
] K.:
[...] Pierwsza grupa włączyła się do działalności w kierowniczych
strukturach PZKO, broniąc znaczenia i roli związku w okresie komunizmu,
jako obrońcy interesów polskiej mniejszości,( i utworzyła później w r.
1990 Ruch Polityczny – Koegzystencję
- przyp. red.) [...] Druga grupa przekształciła się w r. 1990 w
Radę Polaków – później w Kongres Polaków – skupiający ponad 20 polskich
organizacji społecznych i deklarujący reprezentację całej mniejszości
polskiej. [M.U.: Z konstrukcji tej argumentacji w
powyższym fragmencie widać wyraźnie, o co autorowi chodzi – mianowicie o
wylansowanie „Rady Polaków” i obniżenie prestiżu Koegzystencji, a
zwłaszcza PZKO! O ile Kopeček w poprzednich cytatach jasno
stwierdził, że komuniści czescy prowadzili w czasie swej władzy do
wynarodowienia Polaków zaolziańskich, to obecnie stara się do tego
komunistycznego towarzystwa przykleić Koegzystencję , żeby ją utrącić. Nie
pokazuje natomiast, że pomimo spektakularnego zorganizowania tzw. Kongresu
Polaków w RC (z główną motywacją obiecywanych, lecz bardzo
reglamentowanych dotacji dla podopiecznych, skupionych w Radzie
Przedstawicieli – czyli wspomnianych ponad 20 organizacji) – tenże Kongres
w żadnej mierze nic konkretnego i istotnego dla ludności polskiej i
obrony jej tożsamości nie załatwił, co widać z tekstu sprawozdania prezesa
Rady Kongresu Polaków Józefa Szymeczka – „Sprawozdanie z działalności Rady
Kongresu Polaków VIII kadencji – pod obrady 2.4.2005” (do czego jeszcze
wrócimy w naszym kolejnym numerze PBI-Zaolzie) i że w ciągu tych kilkunastu lat
liczba populacji polskiej na Zaolziu dalej – w wyniku braku ochrony praw
narodowych –- szybko maleje (co najmniej o ponad
10% w ciągu ok. 10 lat. A
przecież o to – jak wynika z cytowanego niżej - fragmentu tekstu Jana
Parmy, kolejnego czeskiego autora, chodzi ich władzom! ] Kopeček pisze dalej: [...]
Polityczna ewolucja
Koegzystencji [...] Niedoba był od r. 1986 (czyli jeszcze za
komuny przypis M.U.) członkiem komisji
parlamentarnej ds. rad i
mniejszości narodowych [...],
jego działalność jako posła nie przekraczała ram parlamentu
komunistycznego. [...] [...] W swym wystąpieniu w parlamencie
czechosłowackim Władysław Niedoba, (działacz Koegzystenccji – przyp. red.)
skrytykował 19 grudnia 1989 wynaradawianie polskiej mniejszości poprzez
dyskryminację językową oraz na polu szkolnictwa, przymusową migrację (z Zaolzia – przyp. autora)
inteligencji polskiej w głąb Czech, eliminację kontaktów z Polską itp.
Stwierdził dosłownie, że „pod demagogicznymi hasłami
internacjonalizmu i przyjaźni między narodami łamano w ostatnich latach
prawa mniejszości narodowych i dopuszczano się wymuszonej asymilacji
[...]. [
M.U.: Kopeček
pokazuje wyżej transformację
Niedoby
z komunistycznego posła - czeskiego komunistycznego
parlamentu w posła, który występuje w obronie polskiej sprawy, ale zaraz w
następnych zdaniach – patrz poniżej - dokłada mu solennie, bo jego
ugrupowanie pozwoliło sobie na kontakty z polskim premierem w r.
1992. Szkoda tylko, że Kopeček zbagatelizował fakt, iż takie
kontakty w normalnym demokratycznym świecie są czymś naturalnym i że w
chwili, kiedy pisał te słowa Republika Czeska już ładnych kilka lat była
sygnatariuszem konwencji, która zobowiązuje to państwo do uznawania tego
rodzaju kontaktów za normę!
] K.: [...] Zakres umiarkowanej działalności
przekroczyła Koegzystencja początkiem lutego 1992, kiedy usiłowała o
aktywne włączenie się w tryb stosunków czesko-polskich w trakcie wizyty w
Warszawie. Delegacja Koegzystencji spotkała się wtedy również z premierem
Rzeczypospolitej Polskiej
Janem Olszewskim i podniosła również w związku z przygotowywaną
ratyfikacją traktatu czechosłowacko-polskiego kwestie rewizji
czesko-polskich granic. [M.K.:Na kontaktach z premierem RP Janem
Olszewskim się jednak wtedy
„poczet grzechów” ugrupowania Koegzystencja, reprezentowanego przez
Władysława Niedobę nie zakończył. Skąd inąd wiadomo, że ową wizytę u premiera
Rzeczypospolitej Polskiej ostro, choć bez żadnych formalnych uprawnień,
potępiła Rada Polaków (podpisana przez Jana Rusnoka) prekursorka obecnej
Rady Kongresu Polaków w RC, by przypodobać się władzom czeskim. Kopeček
pisze, podobno za prasą (ale
którą – nie podaję tytułów), że Koegzystencja podniosła sprawę rewizji
granic czesko-polskich. Trzeba– gwoli ścisłości – podać, że sprawa granic
nie była wtedy w ogóle omawiana, bo przecież nie było do tego warunków.
Piszemy to – nie dla jakiegoś odcinania się od rewizjonizmu, którego nie
popieramy. Rewizjonizm zostawmy agitatorom ... Kto choć trochę śledził na łamach PBI-Zaolzie tę
sprawę wie, jakimi grubymi nićmi te granice były szyte: Beneš-Stalin-Moskwa-Polska
w granicach przedwojennych?, -rok 1945 i instalacja Czechów pod osłoną
sowieckich bagnetów na Zaolziu, -rozmowy sowiecko-czesko-polskie w Moskwie
w r. 1945, układ z r. 1947 i 2 letni termin na ustalenie granic, rok 1958
i rektyfikacja granic, rok 1992 i pewne procedury ratyfikacyjne? W świetle
takiego bagażu prawnego nikt poważny nie mógl wtedy na 40 minutowym
spotkaniu w r. 1992 podnosić sprawy granic – „Poruszenie tej sprawy“
nawet w takiej pracy – jak p.Kopečka, budzi zdziwienie i szereg
wątpliwości co do rzeczywistych powodów wzmianki o tym, zwłaszcza w
sytuacji, kiedy autor pisze o tym bez podania tytułów pism z r. 1992,
gdzie miała się pojawić – bo w polskich edycjach tego na pewno nie
było. W świetle tego, co wiadomo o sprawie, można
natomiast postawić pytanie – czy ustalenie granicy na Zaolziu było
regularne? OTO JEST PYTANIE DO ZNAWCÓW PRAWA! Nie kierujemy go
do propagandzistów – lecz do rzeczoznawców. K.:[...] Z punktu widzenia tożsamości
Koegzystencji symptomatyczne są jej różne kontakty z Polską. [...] np. z Przewodniczącym populistycznego
Ruchu Odbudowy Polski
(ROP) Janem
Olszewskim. [M.U.:W świetle międzynarodowych
regulacji prawnych dotyczących problematyki mniejszości narodowych są
powyższe stwierdzenia w odniesieniu do Koegzystencji co najmniej
kontrowersyjne. Jeśli zaś chodzi o określenie ROP-u terminem
„populistyczny” należy
wliczyć to w poczet niekompetencji autora. Budzi to jednak zdziwienie, bo
Uniwersytet w Brnie cieszył
się daleko szeroko dobrą opinią a praca prowadzona jest pod jego
auspicjami?! ] K.:[...] Nie można nie dostrzec, że duży
wpływ na siłę
oddziaływania Ruchu (partii) Koegzystencja oraz jej polityczną strategię mają dwa czynniki ograniczające: - powiązania kierownictwa
Ruchu z przedlistopadowymi
strukturami PZKO, -
zakres oddziaływania politycznego na
poziomie podstawowym szczebla samorządowego. Wynika z tego ograniczona
możliwość reprezentowania interesów mniejszości polskiej na poziomie
ponadregionalnym i stąd brak akceptacji dla niej ze strony części polskich wyborców (na
Zaolziu – przyp. aut.). [
M.U.: Powyższe
stwierdzenia są chybione – wynikają nie tylko z braku wiedzy na temat.
Więcej - odzwierciedlają
ogólny klimat i nieprzychylne nastawienie środowiska czeskiego do
ludności zaolziańskiej. Powinny zostać uwzględnione przy działaniach na
rzecz ochrony praw Polaków. Całość materiału autorstwa Kopečka odsłania rzeczywistą rolę, jaką czynniki czeskie przypisały Radzie Polaków z Kongresu Polaków w RC – tj. działanie nie na rzecz priorytetu interesu narodowego polskiego środowiska na Zaolziu, tak jak to sformułował wyżej o grupie Wantuła et cons. Lubomír Kopeček.
Jan
Parma¹³: TŁUMACZENIE FRAGMENTU
ARTYKUŁU Z WYTŁUSZCZONYM KOMENTARZEM
J.P.:[...] Można stwierdzić, że
znacząca część polskich wyborców daje pierwszeństwo czeskim partiom
politycznym (z ewent.
polskimi kandydatami) przed regionalną reprezentacją polską. [
M.U.: Myślenie
życzeniowe
] J.P.: [...] Sytuacja z pierwszej
republiki, kiedy istniała silna więź
pomiędzy polskimi partiami a ich wyborcami należy już definitywnie
do przeszłości i nie uda się jej przywrócić. Powodem tego jest fakt, że od
powstania Czechosłowacji w r. 1918 liczba osób deklarujących polską
narodowość nieustannie spada. Dalszym powodem jest zmniejszająca się
jednorodność polskiej mniejszości narodowej i jej mocna integracja z
czeskim społeczeństwem, wynikająca
z faktu, że większa część tych Polaków uważa siebie za Czechów
mówiących tylko nieznacznie innym językiem. [
M. U.: Te
stwierdzenia, odzwierciedlające w przedmiotowej sprawie oficjalne cele i
przekonania w RC, stanowią wezwanie do jak najszybszego wdrożenia w życie
na Zaolziu Konwencji Ramowej RE o ochronie mniejszości narodowych przy
wsparciu ze strony powołanych
do tego organów Rady Europy. ] ----------------------------------- Refleksje zawarte w tekście Cieszyńskie Konfrontacje w żadnej
mierze nie reprezentują próby jakiejkolwiek oceny Ruchu Koegzystencja. Opinie w niniejszym tekście na
temat zarówno tego Ruchu jak i Rady Kongresu Polaków w RC wynikają tylko z
zestawienia informacji, których dostarczyła wymieniona tutaj praca
Lubomíra Kopečka oraz
J.Parmy. -------------------- ¹
Polska a Czechy, Kultura Paryska 1/532 – 2/533, r. 1992, Kazimierz
Karnkowski ²patrz m.in..: Zbabělci - Škvoreckiego
³Vojtěch Mastný, Columbia University, New York, The
Beneš-Stalin-Molotov Conversation in December 1943;
New Documents ¹¹Orzeł Biały, Londyn, lipiec/sierpień 1991, str.
71 ¹²Coexistentia-Soužití a politická reprezentace
polské menšiny na Těšínsku,
Lubomír Kopeček, Masarykova univerzita v Brně, 2003 ¹³Jan
Parma – Spor o Těšínsko ... studie o čs.-polském územním sporu, http://www.cepol.stosunki.pl/%20textyc/c0501.htm, aktual. 18.5.2004 Opracował M. U.
| |
|