ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 7        

CIESZYN

23  lipca  2004

 

    powrót do strony głównej  

     


 W lipcowym numerze Biuletynu:
"ZAWIERUCHA WOJENNA" Alicja Sęk;  
"WSPOMNIENIE PUSTEGO WÓZKA I WYMARZONEJ KROMKI CHLEBA" Elżbieta Kohutek ; 
"TO JA NUMER" Gustaw Przeczek; 
KOMUNIKAT KOMISJI KONKURSOWEJ II Edycji konkursu poetyckiego im. Władyslawa Młynka „ O Palice Hadama“
"ZNALEŹLIŚMY W INTERNECIE"

 

ZAWIERUCHA  WOJENNA

Niedługo cieszyli się zaolzianie Polską. To tu, na Zaolziu padły 26 sierpnia 1939 pierwsze wystrzały II wojny światowej. Ten pierwszy - wcześniej zaplanowany - atak, nie został na czas odwołany na skutek opóźnienia rozkazu niemieckiego dowództwa do hitlerowskich bandytów ze swastykami na rękawach cywilnych ubrań. Miało to  miejsce w Mostach koło Jabłonkowa, skąd prowadzi tunel kolejowy na południe. Bojówka Kampf-Organisation, co prawda wycofała się potem na Słowację opanowaną już od kilku miesięcy przez Niemców, po dobrowolnym poddaniu im Republiki przez prezydenta Háchę, ale  kiedy broniło się Westerplatte, w Cieszynie grasowali już Niemcy. Rozpoczęli od niszczenia pomników, tego co przypominało prastare i najnowsze dzieje tej Ziemi. Już pierwszego dnia wojny zerwali też z postumentu pomnik „Cieszyńskiej Nike”, o którym pisaliśmy obszernie w nr. 1 i 5 naszego internetowego biuletynu.

Na Zaolziu rozpoczęły się prześladowania, aresztowania i egzekucje. Pierwszą ofiarą spośród najwybitniejszych Polaków zaolziańskich był dr Wacław Olszak, lekarz górniczy z Karwiny, współzałożyciel Rady Narodowej Śląska Cieszyńskiego, wieloletni prezes Macierzy Szkolnej, a w latach 1928-36 pierwszy polski burmistrz Karwiny, działacz wielu polskich organizacji. Już w drugim dniu wojny był przesłuchiwany, zaś po kilku dniach ponownie aresztowany i szczególnie bestialsko pobity. Zmarł na skutek odniesionych obrażeń 11 września 1939. 

Nie sposób wymienić tu wszystkich nazwisk wybitnych działaczy tamtego okresu, którzy - nierzadko na skutek donosów czeskich sąsiadów - trafiali na roboty przymusowe do Reichu oraz do hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Polityka czeska tradycyjnie bowiem polegała na wykorzystywaniu rozdźwięków pomiędzy Polakami i Niemcami. Posługiwano się ślązakowcami i innymi renegatami, także tymi, którzy osiedli na Zaolziu po I wojnie światowej i utworzyli tzw. „Slezský Odboj” skierowany przeciw Polsce i Polakom, a po zajęciu Zaolzia przez Niemców, denuncjowali Polaków. Potwierdzeniem tego faktu jest pełny tekst jednego z wielu donosów miejscowych  renegatów – w ich własnym mniemaniu czeskojęzycznych – złożonego w karwińskim Gestapo. Z dostępnej nam złej, nie nadającej się do skanowania kopii tego dokumentu zachowaliśmy oryginalną pisownię. Język, jakim jest on napisany, świadczy – mówiąc zaolziańską gwarą -  o „szkopyrtockim” rodowodzie jego autorów. Pełne błędów są zarówno czeskojęzyczne, jak i niemieckojęzyczne fragmenty. Dokument stanowi dowód braku jakichkolwiek zahamowań moralnych autorów tego donosu, a zarazem ich  bardzo niskiego poziomu intelektualnego.

 

 

JÁMY „HLUBINA”
Kamenouhelných dolů Larische-Mönnicha 
An das Geheime Staat Polizei
 in Karwin

 

Podepsaní členové „Domacího odboje“ v Karwin spolupracujicí ve službach Gestapa in Karwin, ohlašených Gestapu dne  5.9.1939 odpovídají na dopis Gestapa ze dne 11.10.1939:

Splňujeme příkaz Ortsleitra der Tiefbau und Franziskaschacht Herrn Berke a hlásíme nebezpečných Poláku a komunistu na našich závodech schopných různých sabotaži.

Jmenovaných je nutno zabezpečit, jejích návrat je – nežadouci.

 

Jsou to aus Tiefbauschacht:

Johann Cachel, Obersteiger           

geb. 31.1.1879

 

Emil Machej, Steiger      

geb. 22.2.1898

 

Josef Kynast, Kasier    

der Zeit schwer krank

 

Stanislaus Kobiernicki, Kanzleib

geb.21.9.1907    

poln. Ofizier

Wiktor Gospodarczyk                     

geb. 5.9.1894

 

Anton Twardzik, Steiger                 

geb.    2.1.1890  

mitarb. Mit poln. Konsulat

Vinzenz Pustka                               

geb.  21.1.1881                                                                                

beide br. Ab. 1.9. in der Kompartei

Venzel Pustka                                  

geb.    2.3.1888  

 

Alois Jadamik                                   

geb     4.6.1905    

                     

Josef Czechowicz                            

geb.   19.1.1890

Fuhrer der poln. sockomunisten ab 1.9.1939 

 

 

 

Franziskaschacht:

 

 

Rudolf Brožek, Steiger                      

geb.   2.4.1901

mitarbeit mit Konsulat

Johan Konieczny, Steiger                  

geb. 11.9.1898 

Falke        

Maciej Popiela                                   

geb.   1.2.1896       

           

Johan Sembol, Steiger                        

geb.  1.3.1904

 

Anton Mlynarczyk, Arbeiter              

geb.  4.1. 1881 

mitglied d. Kompart

Ladislavv Zolty, Arbeiter                   

geb. 15.1. 1904

                   

Teodor Damek, Arbeiter                       

geb.  6.11.1898

               

Johana Konieczna, Platzmeister         

Falke, 

der Zeit schwer krank

Franz Kopp, Arbeiter                          

geb.  14.9.1887 

mitgl. d.  Kompart.

 

 

 

 

 

Mitglied des Auschuss  

Domací  odboj  in Karwin

 

Urbanec Ludwig

 

 

Podolka Fr.

 

 

Mika Emil

 

 

Šteinoch Franz

 

 

Maliř Franz

 

 

 

 

Wśród aresztowanych na skutek podobnych donosów była nie tylko inteligencja – lekarze, nauczyciele, księża katoliccy i ewangeliccy. Byli to również prości rzemieślnicy, robotnicy i chłopi. Wystarczyło, że byli Polakami. Wywożono ich najczęściej do Oświęcimia, Dachau i Mathausen-Gusen, gdzie wielu  z nich zostało zdradziecko zamordowanych, lub z wycieńczenia, na skutek bestialskiego traktowania „zmarło śmiercią naturalną”. Na niespotykaną skalę nasiliły się te wywózki polskich patriotów w kwietniu 1940. Aresztowanych Polaków zwożono samochodami policyjnymi do cieszyńskiego więzienia, zaś później do zabudowań fabryki Kohna. Stamtąd trafiali na dalszą poniewierkę.

Podczas gromadzenia materiałów do niniejszego artykułu trafiła mi w ręce publikacja pióra ks. Jana Zachariasza Unickiego o rodzinie Buzków. Jest tam wspomnienie ostatnich chwil w Dachau lekarza - społecznika  dr. Jana Buzka z Dąbrowej, polskiego posła do Zgromadzenia Narodowego w Pradze w latach 1929-38. Według relacji współwięźnia Jana Zembola, dr Buzek w stanie krańcowego wycieńczenia zawołał go do swej pryczy i wyraził życzenie, by ten - jeśli przeżyje -  przekazał rodzinie i zaolziańskim Polakom jego słowa:

„Czterdzieści lat patrzyłem śmierci w oczy, ale dzisiaj mi nie da nikt pomocy żadnej. Ratowałem ludzi jak mogłem, a dzisiaj nikt mnie nie uratuje [...] widzę, że już stąd nie wyjdę. Chciałbym ci powiedzieć testament na łóżku więziennym [...] Synów pozdrawiam, żeby wytrzymali i żeby swej polskości nie zatarli. Byłem polskim posłem, więc pozdrawiam dzisiaj również wszystkich Polaków u nas, żeby wiedzieli, że umieram jak ten ostatni dziad.” 

 Jak wiadomo z innych źródeł, dr Buzek otrzymał zwolnienie z obozu. Wystąpiła o nie miejscowa ludność niemiecka z Dąbrowej, gdyż jako lekarz z równą troską leczył wszystkich ludzi: Polaków, Czechów i Niemców. Według opowiadania Jana Zembola, w chwili zwolnienia był chory na dezynterię  i krańcowo wyczerpany. Nie był w stanie stać na własnych nogach. Kiedy zwolnieni więźniowie mieli stawić się przed bramę, skąd odsyłani byli na pociąg, Jan Zembol chciał pomóc dr. Buzkowi. Wziął go na plecy, na których chory lekarz zawisnął bezwładnie. Postawił go jako szóstego między pięciu stojących już przed bramą kolegów. SS-man zobaczywszy, że go tam postawił i odchodzi, wrzasnął: „Was willst du mit den Knochen machen?” (Co chcesz zrobić z tymi kośćmi?).

„Ci co znali dra Buzka – wspomina Jan Zembol - wiedzieli, że był silnym mężczyzną, że ważył ponad sto kilogramów. Kiedy niosłem go za bramę, mógł ważyć do pięćdziesięciu kilogramów.  Musiałem go z powrotem zabrać na plecy i zanieść na rewir, przy czym mnie SS-mann kopał. Byłem bardzo poraniony kopnięciami butów wojskowych. Był też poraniony dr Buzek. Położyłem go na pryczy, zanieczyszczonego od dezynterii. Były to jego ostatnie chwile”.

             W takim upodleniu, pod ciosami butów wojskowych niemieckich „Űbermenschów” z SS, umierali najwybitniejsi synowie Narodu Polskiego, również ci z Zaolzia.

Wśród ofiar obozów koncentracyjnych było bardzo wielu polskich  nauczycieli. W opracowaniu dr. Józefa Macury, zamieszczonym w nr. 4/74 PRZEGLĄDU HISTORYCZNO-OŚWIATOWEGO czytamy: „ Z poszczególnych warstw naszego społeczeństwa stosunkowo największe straty poniosło nauczycielstwo. Nauczyciele wyszli z ludu, z nim oraz dla niego żyli i pracowali. Nieśli oświatę do najdalszych chociażby zakątków, gdzie nie czekała ich błyskotliwa kariera. Pracowali w szkole i poza szkołą, rozwijali działalność licznych organizacji, byli motorem wszelkich poczynań kulturalnych. W mrokach okupacji  w swej zdecydowanej większości nie zawiedli, nie upadli na duchu. Wyrwani z dotychczasowych środowisk szkolnych, pracowali i działali wszędzie, gdzie ich losy rzuciły. Pracowali nie tylko dla chleba, by przetrwać, by przeżyć. Pracowali również dla ostatecznego zwycięstwa. Spotykamy nauczycieli wśród organizatorów i członków ruchu oporu, w tajnym nauczaniu, w partyzantce, w wojsku i to na wszystkich frontach. Cierpieli i walczyli. Szli masowo na tułaczkę, do obozów i więzień. Pamiętni swego pochodzenia, wierni narodowi i ideałom, jakie wpajali młodzieży, gotowi byli przypieczętować je krwią swą serdeczną, a nawet życiem. Przeraźliwie długa jest lista nauczycieli – ofiar drugiej wojny światowej...”. Zamieszczony przez autora wykaz imienny obejmuje prawie dwieście nazwisk, choć jak sam pisze, nie ma wśród nich tych ofiar wojny, którym dane było przeżyć obozy,  ale wróciwszy do domu z nadszarpniętym zdrowiem, umarli w domu, wśród swoich.

Równie powikłane i niełatwe były wojenne losy zaolziańskich lekarzy. Wielu z nich poniosło śmierć z rąk bestialskich okupantów, zginęło w walce zbrojnej, lub zmuszonych było opuścić na zawsze ziemię swoich przodków. I tu mała dygresja do czasów powojennych. Znamienne są losy dr. Kornela Michejdy z Bystrzycy, profesora Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, które opisuje dr Krzysztof Brożek z katedry historii medycyny Śląskiej Akademii Medycznej  w Katowicach. Prof. Michejda był jednym z lekarzy czynnych w czasie okupacji w ruchu oporu, odznaczonym pośmiertnie medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” za ukrywanie dwóch żydowskich kolegów profesorów z Uniwersytetu Wileńskiego.

Jak cytuje dr Brożek, napisał on w swoich pamiętnikach: „Z twardej [...] pochodzę ziemi, twardymi rękami polskiego ludu użyźnionej i w tej śląskiej ziemi, przy szumie Olzy pragnę spocząć na zawsze”.  Kiedy w r. 1960 zmarł w Krakowie, nie można było spełnić Jego woli i pochować go w rodzinnej Bystrzycy.  Jego grób jest w Cieszynie, po prawej stronie Olzy, dzielącej miasto granicą państwową, granicą wówczas nie do przebycia nie tylko dla żywych, ale nawet dla trumny ze zwłokami zasłużonego lekarza, bojownika ruchu oporu.

Nie odbiegając jednak od tematu Zaolzia i II wojny światowej, trzeba również wspomnieć o ówczesnych działaniach tamtejszych ślązakowców.  Ruch ślązakowski, w związku z szerzeniem się ideologii hitlerowskiej zaczął jeszcze przed wojną nabierać znaczenia. Droga Kożdonia do współpracy z nazistami prowadziła poprzez zacieśnianie współpracy z partiami niemieckimi. Kożdoń zdawał sobie bowiem  sprawę z tego, jakie miejsce miały zająć przyjazne Niemcom odłamy ludności poza granicami Rzeszy i odpowiednio wcześnie zaczął się wkradać w łaski  Führera, nawołując pod koniec lat dwudziestych nawet do „oparcia się czechizacji”, choć uprzednio był gorącym zwolennikiem zajęcia terenów Zaolzia przez Czechosłowację.

Po wybuchu II wojny światowej ślązakowcy aktywnie uczestniczyli w realizacji hitlerowskiej polityki narodowościowej, której podstawy ruch ślązakowski w zasadzie stworzył. W czasie spisu  ludności chodzili razem z Niemcami od domu do domu i pod różnymi groźbami nakłaniali mieszkańców do deklarowania narodowości śląskiej, lub niemieckiej. Propaganda ślązakowska hamowała proces kształtowania się świadomości narodowej nieukształtowanych  narodowo jednostek, sprzyjała ich germanizacji. W efekcie tej polityki sporo młodych zaolzian, po podpisaniu volkslisty musiało przywdziać mundury Wehrmachtu, i walczyć na froncie po stronie niemieckiej, przeciwko własnym rodakom. Wielu jednak z tych, którzy sami dali się zastraszyć, lub trafili na front dlatego, że ich rodzice ulegli naciskowi i podpisali volkslisty, uciekało później z armii niemieckiej i zgłaszało się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Trafiało tam wielu Zaolzian, pośrednio poprzez Wehrmacht i bezpośrednio, korzystając z jakiejkolwiek okazji ucieczki z okupowanych terenów. Byli i tacy, którzy z Zaolzia trafili do formującej się na Wschodzie Armii gen. Andersa, było wielu Zaolzian wśród tych Polaków, którzy zakończyli życie zdradzieckim strzałem stalinowskich oprawców w tył głowy, a ich miejscem ostatniego spoczynku stały się bezimienne, zbiorowe mogiły w okolicach Katynia, Tweru, Ostaszkowa i Miednoje. Na nic się zdała konwencja genewska o jeńcach wojennych. Stalinowskim oprawcom wystarczyło, że byli Polakami – polskimi oficerami.

   Zaolziańscy Polacy walczyli też bardzo aktywnie w partyzanckim ruchu oporu,  walczyli razem z Polakami z innych regionów Kraju „Za Wolność Waszą i naszą”, przelewali swoją krew za Polskość i Polskę, ginęli w masowych egzekucjach na Ojczystej Ziemi. Byli wieszani (Cieszyn) i rozstrzeliwani  (np. Żywocice). Niestety po kapitulacji Niemiec hitlerowskich granicę znów przemieszczono ponad ich głowami. Ledwie skończyły się prześladowania hitlerowskie, rozpoczęły się  na nowo czeskie nagonki i prześladowania, zmuszanie Polaków do oddawania dzieci do czeskich szkół, pozbawienie ich kartek żywnościowych, idące nawet dalej niż za okupacji niemieckiej, gdyż Niemcy stawiali na kartkach Polaków duże P i obcinali 15 procent przydziałów, zaś Czesi po uzyskaniu od Stalina władzy, przez pewien okres czasu  odmawiali Polakom nawet przydziału chleba. Choć za rok minie już od tamtej pory 60 lat, tego mimo wszystko trudno zapomnieć.  Traktuje o tym korespondencja z Zaolzia, którą w całości  zamieszczamy poniżej.

  Alicja Sęk

 

 

( List  z Zaolzia )    

WSPOMNIENIE PUSTEGO WÓZKA I WYMARZONEJ KROMKI CHLEBA

Dwa gorzkie wspomnienia mojego dzieciństwa związane są .z drewnianym, czterokołowym wózkiem z żelaznymi obręczami na kołach. Kiedy na skutek donosu czeskiego sąsiada Ojciec trafił za swoją polskość do obozu koncentracyjnego w Dachau, ten drewniany wózek pomagał naszej Mamie w przetrwaniu z dwójką małych dzieci. Jeździła z nim pod przykopalnianą hałdę i  spośród kamieni wybierała kawałki węgla, dzięki czemu mogła napalić w kuchni, ugotować ciepłą strawę. Były to oczywiście najczęściej wodniste zupy oraz ziemniaki  z kiszoną kapustą z beczki trzymanej w niewielkiej piwniczce pod sienią. Utkwiła mi też z tamtych czasów w pamięci kawa zbożowa i chleb ze sztucznym miodem – „kunsthonigiem”, które otrzymywaliśmy z okrojonego kartkowego przydziału z dużym P.  Ogromnie pomocne w tych trudnych czasach były warzywa uprawiane przez Mamę w mikroskopijnym ogródku, bardziej niż na warzywniak nadającym się na kwietnik, którym stał się zresztą po latach. Dużym wsparciem i urozmaiceniem naszego jadłospisu było też  kozie mleko, które dawała nam Babcia, matka Ojca, ilekroć ją odwiedziliśmy. Żyliśmy bardzo skromnie, ale dzięki zaradności naszej Mamy nie byliśmy głodni, choć jako nawet bardzo małe dzieci widzieliśmy wyraźną różnicę między naszym poziomem życia oraz życiem czeskich sąsiadów, którym nie obcinano kartek, nie zabierano ojców do obozów koncentracyjnych, ani nie posyłano na front, tak jak Niemców oraz  volksdeutschów  i którzy w swej zbiorowości w ciągu całej wojny nie walczyli o wyzwolenie. Zostali wyzwoleni przez obce wojska, po czym z miejsca w r. 1945 sięgnęli po władzę na naszym terenie.

            Nie pamiętam z autopsji ówczesnych rozgrywek politycznych, gdyż były to wydarzenia, których nie mogło pojąć kilkuletnie dziecko. Wydarzenia tamtego okresu znam tylko z lektury. Również z lektury znam historię transportu żywności z UNRRY, przesłanej przez Polskę dla nas Polaków na Zaolziu, pozbawionych przez Czechów kartek żywnościowych. Z lektury wiem też, że żywność ta została przez Czechów skonfiskowana i sprzedana... wyłącznie Czechom.

W mojej świadomości pozostało tylko wspomnienie opisywanego na wstępie pustego drewnianego wózka. Jechałyśmy z nim z Mamą do pobliskiego miasta po obiecaną żywność i wracałyśmy z niczym.

Skojarzyłam te fakty po latach, czytając o tym skonfiskowanym transporcie, a zwłaszcza gdy spotkałam ludzi, którzy zajmowali się jego organizacją. To wtedy na nowo przypomniał mi się ten drewniany, pusty wózek i... marzenie o zwykłej, skromnej, nawet czerstwej kromce chleba, a także groźby wypędzenia  ze stron rodzinnych, stosowane wobec moich Rodziców, by zmusić Ich do oddania nas, dzieci, do czeskiej szkoły i wreszcie wypędzenie nas z naszej szkoły oraz zamknięcie jej po kilku miesiącach nauczania.

            Moi Rodzice byli twardymi Polakami – nie na darmo przecież Ojciec przeszedł za swoją polskość przez obóz koncentracyjny w Dachau i do końca życia ponosił konsekwencje torturowania przez wieszanie na słupku za związane do tyłu ręce. Myśmy wytrwali w swej polskości. Zostaliśmy wierni spuściźnie Dziadów i Pradziadów. Przetrwaliśmy likwidację harcerstwa, połączenie Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej w jeden związek ze Związkiem Młodzieży Czechosłowackiej. Nie udało się nas zmusić do wstąpienia do Komunistycznej Partii Czechosłowacji, co było w tym kraju owładniętym  ideologią komunistyczną warunkiem uzyskania lepszej pracy.

Wytrwaliśmy i dotrwaliśmy, by obecnie przyglądać się nasilającej się agonii polskości wokół siebie, temu że nawet w kościołach nie można się swobodnie modlić tak, jak uczyli nas tego nasi Rodzice, że w jednych kościołach wprowadza się zamiast polskich nabożeństw, nabożeństwa dwujęzyczne, w innych zaś, niektórzy  polscy księża - bracia zakonni  - przybyli tu po r. 1990 z Polski, uczą nas modłów swoją łamaną czeszczyzną, że nasze wnuki muszą dojeżdżać do oddalonych szkół z licznymi przesiadkami i że są w ten sposób narażane na niebezpieczeństwo. Wielu naszych współziomków, kosztem własnej tożsamości wybrało już wygodniejsze życie zaprzańców. Nie zazdroszczę im tego, wolę być sobą.

                                                                                                                                                Elżbieta Kohutek   

 

TO JA – NUMER

Gasnących zmierzchów przeklęty mąk posiew
I siła mięśni w łachmanach w pasy –
To ja – numer... nie poznasz mnie po głosie.
- W płucach gruźlica, krwotoki i kaszel...

 

Wezmą za nogi, pokrwawione ręce,
Na apelowym położą mnie placu:
Po raz ostatni jeszcze numer znaczę –
Jutro w raporcie nie będzie mnie więcej...

W setce roboczej marną jednostką
Zapełniam miejsce przemarszu przez bramę.
Kiedy z wysiłku krzyż pod skałą złamię,
Rzucą mnie na bok jak złamany oskard.

 

Przeminę... tylko wiatr co łka na drutach,
Z konarów wierzby uderzy w łan szlochem
I w okna domów mym sercem zapuka,
Memu synowi w śnie szepnie: „Pamiętaj!”

Gustaw Przeczek

Notka biograficzna Autora: Nauczyciel, poeta, prozaik, autor sztuk dla teatrów amatorskich, redaktor, działacz polityczny i społeczny. Urodził się w r. 1913 w Orłowej. Wiersz pochodzi  z  wydanego po wojnie tomiku wierszy: „Serce na kolczastych drutach”, został napisany w obozie koncentracyjnym w Mathausen-Gusen. Zmarł w  r. 1974.

 


 

 

KOMUNIKAT KOMISJI KONKURSOWEJ

II edycji konkursu poetyckiego im. Władyslawa Młynka „ O Palice Hadama“
Z okazji 57 Gorolskigo Święta w Jabłonkowie

Wyniki II edycji konkursu poetyckiego im. Władyslawa Młynka „ O Palice Hadama“
Z okazji 57 Gorolskigo Święta w Jabłonkowie ( Zaolzie , RC)

 Komisja pod kierownictwem mgr. Karola Suszki, Dyrektora Teatru Czeskocieszyńskiego w osobach :
Mgr. Inż Jan Ryłko - Prezes MK PZKO Jabłonków, członek komisji
Mgr. Jan Pyszko - poeta, członek komisji
MUDr. Sultana Gawlik- członek komisji
Dr inż. Stanisław Gawlik - członek komisji

oceniała 20 nadesłanych wierszy  i
uzgodniła następującą kolejność nadesłanych prac :
Pierwszej nagrody nie przyznano

Druga nagroda godło „EFKA“ 

autor - Kazimierz Furman, Gorzów Wielkopolski

2000,- CZK

Trzecia nagroda godło „ABCD“

autor- inż. Lech Przeczek

1500,- CZK

Wyróżnienie :

godło „ Stefanoforos“ autor - Bohdan Sławiński Warszawa 

1000,- CZK

 

godło „ Rosolis“  autor-   Dorota Ryst   Warszawa

1000,- CZK

 

godło „Józef i Jego bracia“ autor -  Piotr Tomczak Myszków

1000,- CZK

Specjalna nagroda za utwór gwarowy

godło „ Wiślan II“     autor -   Paweł Lazar Wisła 

500,- CZK

Nagroda Prezesa Ludowego Zespołu Śpiewaczego „Gorol“

dla wiersza godło „Róża“ autor - Urszula Stefania Korzonek Skoczów

500,- CZK

Protokół podpisali wszyscy członkowie Komisji.

W Nawsiu dnia 20.7.2004

 

 

ZNALEŹLIŚMY W INTERNECIE:

W kilka dni po ukazaniu się lutowego numeru Polskiego Biuletynu Zaolzie, 9 marca br. na Forum dyskusyjnym Gazeta.pl pojawił się jako temat do dyskusji nasz numer  http://www.zaolzie.org/ - a potem również i cały artykuł „Ślązakowszczyzna, a współczesny konformizm”. W nawiązaniu do poruszanego dziś tematu II wojny światowej i negatywnej roli ślązakowców na Zaolziu w czasie okupacji, uznaliśmy że warto przybliżyć naszym Czytelnikom, jak na ten artykuł zareagowali ślązakowscy uczestnicy tego Forum. Posty przytaczamy w wersji oryginalnej, bez poprawiania „komputerowej” pisowni:

 

•  http://www.zaolzie.org/
  
fk5   09.03.2004 07:50

 •  Re: http://www.zaolzie.org/
   fk5   09.03.2004 08:32
Osobom nadwrazliwym nie radze wchodzic: www.zaolzie.org/

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   wilym   09.03.2004 11:06
"Prekursor ślązakowszczyzny Józef Kożdoń zapewne nie przewidywał, że jego „dzieło” znajdzie obecnie tylu chętnych kontynuatorów....”     SERCE ROSNIE!!!

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   wilym   09.03.2004 11:11
A Pan Lesny to taka wasza odpowiedz na postac Rudiego Pawelki czy Eriki Steinbach? Fajnie czyta sie te wasze bzdurki, dawno sie tak nie usmialem :-)))

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   fk5   09.03.2004 12:24  
A ostrzegalem, zeby osoby nadwrazliwe niepotrzebnie nie ryzykowaly i nie wchodzily na te strone? Ostrzegalem. A wiec czemu sie teraz denerwujesz, Wilmku? Nastepnym razem posluchaj dobrej rady...

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   wilym   09.03.2004 15:43
Alez ja sie wcale nie denerwuje. Smieje sie po prostu do upadlego :-)))Teraz na jakakowliek wzmianke o rewizjonistycznych dzialaniach Rudika P. i wyzwiska pod adresem np. zwolennikow tzw. Centropy (oj bylo, bylo, Tomus rozdmuchal) jako riposte bedzie mozna podawac twoj link.:-)))

•  Ślązakowszczyzna a współczesny konformizm
   arnold7   09.03.2004 18:05
Jak ktos ma ochote sie posmiac, to moze przeczytac: www.zaolzie.org/biuletyn20040223.htm

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   slezan   09.03.2004 23:51
No, niezła twórczość. Szkoda, że tak mało poezji:-)

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   wilym   10.03.2004 11:06
Ale jaki jezyk. Ciekawe co oznacza slowo "wiaropodobne" :-)))

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   piksel3   10.03.2004 12:23  
Gdybys byl z Cieszyna, to bys wiedziol skond sie wziyno okryslyni "wiaropodobne". Ale zes z Cieszyna nima, tak nie wiysz... Ale, ale, dyc z Cieszyna je podobno Teschiner. Niech on Ci to wyosli. Przi okazji sie
dowiymy, jak to z tom jego "cieszynskosciom" je...

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   peterpaul   10.03.2004 14:55
Jestes falszywy cieszyniak. Cieszyniacy rodowici nie maja nic wspolnego z importowanymi do nas nacjonalistami z Warszawy

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   12x1   10.03.2004 15:24  
brawo, nareszcie cos madrego, biuletyn bardzo obiektywnie patrzy na sprawy slaska cieszynskiego, nie wiem gdzie mozna go kupic, sprawy pogranicza sa zawsze sporne, moze ci co patrza na sprawe slaska inaczej maja na mysli forse? moi krewni nigdy nie mowili po niemiecku, tylko gwara cieszynska
polska rdzenna cieszynianka

 •  Re: http://www.zaolzie.org/
   pieter20   12.03.2004 12:45
Można wydrukować z internetu za darmo ; -)

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   fk5   12.03.2004 13:23
Slusznie: www.cisowka.wisla.pl/ciesz.html

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   wilym   15.03.2004 15:50  

Piekna legenda, szczegolnie ten polski krol w 810 roku (byle naszej ery!!!!!).A calosc rozumiem zostala napisana gwara cieszynska, tak?

•  Re: http://www.zaolzie.org/
   piksel3   11.03.2004 07:06
Cieplo, Wilym, cieplo, coroz ciepli... Ale jak zes nima z Cieszyna, to i tak nie zgodniesz skond pochodzi slowo "wiaropodobne". Chyba zes se dowol dobrze pozor podczas jaki wycieczki do Cieszyna...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


•  Re: http://www.zaolzie.org/
   bwja   19.03.2004 11:29
Zgadzam się!

 


         Od Redakcji: Tekst dyskusji tym razem przytaczamy prawie w całości. Usunęliśmy tylko wtręty, które nie miały odniesienia ani do naszego biuletynu, jako całości, ani do treści artykułu „Ślązakowszczyzna, a współczesny konformizm”. Żadnych argumentów. Nic poza prześmiewkami w tej dyskusji nie znaleźliśmy. Czytelnikom wersji przeznaczonej do druku, tym  spoza Cieszyna wyjaśniamy, że końcowe fragmenty zamieszczonej dyskusji dotyczą  tytułowej strony internetowej, zaś określenie  „wiaropodobny rok  założenia miasta Cieszyna  810” zaczerpnięte zostało z tablicy umieszczonej wewnątrz altanki nad „Studnią Trzech Braci” w prawobrzeżnym Cieszynie. Wiadomo, że z samym  źródełkiem związana jest piękna legenda o powstaniu miasta. Zapewniamy uczestników powyższego Forum, że legenda nam się podoba, choć wiemy, że jest tak samo „wiaropodobna”, jak ta o złym księciu  Popielu, którego  żywcem myszy zjadły...

 Cóż. Nasi Przodkowie nie mieli jeszcze wówczas internetu; -))))) 

 Nasz artykuł „Ślązakowszczyzna, a współczesny konformizm” został też 15.03.2004 o godz. 16:55 zamieszczony w całości przez „arnolda 17” na Forum dyskusyjnym Gazeta.pl – Forum słowiańskie.


 


Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 7, r.2004
Redaktor wydania: Jan Leśny
Poczta el.:  info@coexistentia.cz 

 

     powrót do strony głównej