ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 5        

CIESZYN

23  maja  2004

     powrót do strony głównej     

    


PRZEKLĘTE, CZY ZDRADZONE?

            „Przeklęte Zaolzie...”  napisał w internecie jeden z respondentów   w reakcji na wystawę o Zaolziu  w Książnicy Cieszyńskiej. Na tak postawioną tezę nie można zareagować inaczej, niż próbą odpowiedzi na pytanie zawarte w powyższym tytule.

            Nie ma zbyt wielu syntetycznych opracowań  dotyczących polskiej polityki zagranicznej międzywojennego dwudziestolecia, zwłaszcza w odniesieniu do południowych sąsiadów. We współczesnych rozważaniach naukowych  sięga się też raczej rzadko po wyczerpujące opracowanie naukowe prof. Witolda Sworakowskiego „Polacy na Śląsku za Olzą” wydane w Warszawie w r. 1937, dotyczące Zaolzia. Gehenna zaolziańskich Polaków w międzywojennej  Republice Czechosłowackiej stanowi w świadomości dużej większości współczesnych Polaków w kraju ogromną białą plamę. Cisną się tu na usta słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, wypowiedziane co prawda nie w kontekście Zaolzia, ale bardzo w tym zestawieniu prawdziwe: „Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to co jednoczy, niż to co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”.  To nie zatajanie prawdy lecz tylko prawdziwe naświetlenie historii może bowiem być podwaliną przyszłości opartej na wzajemnym szacunku, szacunku pomiędzy poszczególnymi ludźmi i całymi narodami.

            Przeklęte, czy podstępnie oderwane Zaolzie? Autor rozważań zatytułowanych  „Przeklęte Zaolzie”, opartych o artykuł Nowej Myśli Polskiej, nie uwzględnia jednego faktu: polityka Beneša  i jego kręgów politycznych wobec Polski i Polaków zawsze miała podłoże zdrady, fałszu i oszustwa.

            Kiedy w listopadzie 1918 roku państwo polskie odzyskało niepodległość po 123 latach niewoli, rozpoczęło się ustalanie jego bezpiecznych rubieży. Międzynarodowe pertraktacje dotyczyły w zasadzie wszystkich granic Polski, ale zwłaszcza na wschodzie i na zachodzie. Najbardziej bezpieczną wydawała się wówczas granica południowa. To poczucie bezpieczeństwa, wiara w lojalność i dotrzymanie zawartych umów ze słowiańskim, zdawać by się mogło bratnim sąsiadem, okazało się w końcu zgubne w wyniku zdradzieckich działań ze strony tego sąsiada..

            Wyczerpująco, w oparciu o materiały archiwalne, opisał to prof. Marek K. Kamiński  w przyczynku „Walka o granice” zawartym w pracy zbiorowej  „Polityka zagraniczna  II Rzeczypospolitej 1918 – 1939”, wydanej w r. 1987 przez MAW:

            „II Rzeczpospolita napotykała również poważne trudności przy ustalaniu swej granicy południowej z powstałą na gruzach monarchii austro-węgierskiej Czechosłowacją. Spór dotyczył Śląska Cieszyńskiego, zamieszkałego w większości przez ludność polską, oraz Spiszu i Orawy z mieszaną ludnością polsko-słowacką [...]

            Ze Spiszu i Orawy, podzielonych wcześniej według kryterium etnicznego na część polską i słowacką oraz zajętych przez wojska obydwu stron, oddziały polskie musiały się wycofać już 13 stycznia 1919 roku. Stało się tak na polecenie szefa wojskowej misji międzysojuszniczej w Budapeszcie, francuskiego podpułkownika Vixa, który powołując się na rzekomy rozkaz głównodowodzącego wojsk Ententy marszałka Focha, zażądał  wycofania oddziałów polskich stacjonujących tam od 4 listopada 1918 roku. Próba podobnego wprowadzenia w błąd  władz polskich na Śląsku Cieszyńskim nie powiodła się. Dowódca oddziałów polskich  płk. Franciszek Latinik  nie wykonał polecenia czechosłowackiego podpułkownika przebranego w mundur francuski i występującego jakoby w imieniu Ententy. W  tej sytuacji wojska czechosłowackie uderzyły 23 stycznia 1919 roku na słaby garnizon polski [...] Czechosłowackie poczynania zbrojne obok skutków bezpośrednich [...] niosły poważne następstwa o trwałym znaczeniu. Prowadziły do zasiania nieufności i podejrzeń między rządami i społeczeństwami obu stron, a w przyszłości miały się zemścić niemożliwością porozumienia w sprawach dotyczących wzajemnego bezpieczeństwa.”

          Polityka zagraniczna prowadzona przez Edvarda Beneša od samego początku była nastawiona wrogo wobec Polski. Czynił on wszystko, aby do zgody z Polską nie doszło. Nie jest to wyłącznie zdanie historyków polskich. Czeski historyk Jan Tesař, mieszkający w Paryżu, pisał w roku 1990 na łamach wychodzącej w Brnie gazety Moravské noviny: „Współpraca z Polakami miała ogromne znaczenie dla początków powstających za granicą struktur  rodzącego się państwa czechosłowackiego, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem, jak tylko państwo czechosłowackie powstało, wnet zaczęło się wkradać w łaski zachodnich protektorów, by zająć lepszą pozycję niż Polska i równocześnie zaczęło podcinać  nogi Polakom, którzy stawiali czoła bolszewickiej Rosji [...]. Nawet czeską decyzję polityczną, dotyczącą ograniczenia własnej suwerenności i dołączenia do Reichu usprawiedliwiano przede wszystkim jako próbę pozyskania poparcia Rzeszy w rywalizacji z Polską i Węgrami [...].  Pogrzebanie zaś projektu konfederacji przez Beneša w latach 1941-42 jest banalnym przykładem nie tylko amoralności, lecz również samobójczej głupoty, polityki czerpania doraźnych korzyści , brania łapówek od wielkich mocarstw.”  Jedną z tych łapówek było przyznanie Czechom Zaolzia przez Stalina w r.1945. Przeklętego, czy zdradzonego Zaolzia?

          Na skutek tej polityki fałszu i „wkradania się w łaski zachodnich protektorów”, jak określił to Jan Tesař, choć Czesi nie dopuścili do wykonania  decyzji Rady Najwyższej z 27 września 1919 dotyczącej zorganizowania plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim, Spiszu i Orawie, Konferencja Ambasadorów Ententy dokonała 28 lipca 1920 roku niekorzystnego dla Polski podziału Śląska Cieszyńskiego, Spiszu i Orawy. Została naruszona zasada podziału etnicznego, którą kierowała się Konferencja pokojowa  w Paryżu. 140 tysięcy Polaków o wysoko wyrobionej świadomości narodowej, dołączono do 114 tysięcy Czechów, zamieszkujących powiat frydecki, czyli tę część Śląska Cieszyńskiego, do której Polska nigdy nie pretendowała.

Mapa zaolziańskiej części Śląska Cieszyńskiego przedstawiająca stosunki narodowościowe według austriackiego spisu  ludności z r.1900.

Ludność Śląska Cieszyńskiego nie uznała tego rozstrzygnięcia. Wszak 13 punkt  czternastopunktowej deklaracji prezydenta Wilsona, którą kierowała się Konferencja pokojowa 27 państw w styczniu r. 1919 w Paryżu, zawierał postulat stworzenia niezawisłego państwa polskiego: „które winno obejmować terytoria zamieszkałe przez ludność niezaprzeczalnie polską, któremu należy zapewnić swobodny i bezpieczny dostęp do morza i którego niezawisłość polityczną i gospodarczą oraz  integralność terytorialną należy zagwarantować paktem międzynarodowym”. Dokument Konferencji Ambasadorów ze Spaa tego nie gwarantował i na tym między innymi polegała zdrada. Na losach polskiej ludności zachodniej części Śląska Cieszyńskiego zaważyły interesy wielkiego kapitału międzynarodowego. Czeski historyk Dan Gawrecki w przyczynku do publikacji zbiorowej „Zarys dziejów Śląska Cieszyńskiego” (Ostrava-Praha 1992), zatytułowanym „Śląsk Cieszyński w okresie międzywojennym (1918-1938) podaje: „ekonomiczne zainteresowanie koncernu Schneider Creuzot i przemysłowca Larischa oraz nie bez znaczenia także francuskie i ze strony Ententy uznanie trafności strategicznego argumentu komunikacyjnego Republiki Czechosłowackiej (o podstawowym znaczeniu dla niej kolei koszycko-bogumińskiej) miały w fazie końcowej wpływ na decyzję Konferencji Ambasadorów Ententy z 28 lipca 1920”.

Polacy uważali więc sprawę Śląska Cieszyńskiego za niezałatwioną. Pamiętano  słowa protestu Ignacego Paderewskiego, który jako delegat Polski podpisywał ten dokument w obliczu nieustannego zagrożenia Polski ze strony bolszewików. W liście do przewodniczącego Rady Najwyższej Ententy, premiera Francji Alexandre’a Milleranda oświadczył, że decyzja ta „wykopała pomiędzy dwoma narodami przepaść, której nic wypełnić nie zdoła”.

Na oderwanym skrawku Księstwa Cieszyńskiego  za Olzą rozpoczęła się  nierówna walka ze słowiańskim bratem, o szkoły, o przedstawicielstwo w gminach, powiatach i w parlamencie, o wolność słowa, o możliwość rozwoju kulturalnego, gospodarczego i politycznego. Można było odnieść wrażenie, że jest się nie w pokojowo nastrojonej republice demokratycznej, a w państwie militarnie okupowanym.  Na każdym kroku: w Jabłonkowie, lewobrzeżnym Cieszynie, Frysztacie, Karwinie, czy Boguminie  można było napotkać świeżo sprowadzone oddziały wojskowe, bądź wzmocnione posterunki żandarmerii. Czesi obawiali się poważnie rewanżu za swoją zdradziecką napaść  z r. 1919, obawiali się Marszałka Józefa Piłsudskiego, który w kwietniu 1919, zwracając się do zaolziańskich Polaków, oświadczył: „Należycie do nas i związani z nami jesteście na dolę i niedolę! [...] Czekajcie z wiarą i wytrwajcie [...] ,  my się was nigdy nie wyrzekniemy!”

Smutne były w dwudziestoleciu międzywojennym dzieje Polaków na terenach zabranych przez Republikę Czechosłowacką. Dzieje tym smutniejsze, że to właśnie ta część ludu polskiego na wezwanie Józefa Piłsudskiego  odpowiedziała w r. 1914  utworzeniem Legionu Śląskiego, to ona w chwilach najcięższych wysłała złożony ze swoich ochotników batalion z odsieczą do zagrożonego przez bolszewików Lwowa, to ona w r. 1918 jednomyślnie deklarowała swoją szczerą wolę przynależności do wolnej i niepodległej Polski.

Kryzys gospodarczy wykorzystano do wyrugowania polskich robotników z pracy. Naciskiem ekonomicznym zmuszono przeszło 10 tysięcy polskich dzieci do zapełnienia  czeskich szkół, zakładanych z funduszy państwowych we wszystkich gminach. Czechizacja zbierała szerokie żniwo zwłaszcza na terenie najbardziej  uprzemysłowionym – w ostrawsko-karwińskim zagłębiu węglowym, w okręgu  bogumińskim i frysztackim, ale wdzierała się i do małych wiosek podgórskich. Pracy w lasach państwowych, tartakach, na kolei, w hucie trzynieckiej, fabrykach i innych warsztatach pracy nie dostał ten, kto obstawał przy narodowości polskiej, kto posyłał dzieci do polskiej szkoły.  Często zdarzało się tak, że w polskich rodzinach wielodzietnych ojciec dla utrzymania pracy co drugie dziecko posyłał do czeskiej szkoły. Polscy patrioci byli częstokroć bici, poniewierani, wynaradawiani, torturowani w więzieniach i na posterunkach żandarmerii, wyszydzani , wyrzucani z pracy. Zwracali się więc o pomoc do swych rodaków  w kraju. Oto fragment zbiorowego listu, wysłanego działaczom niepodległościowym w Polsce:

„Napór czeski wypiera nas z naszych odwiecznych siedzib. Słowianie „bracia Czesi” nie przebierają w środkach. Walczą terrorem, podstępem – przekupstwem. Polskich górników i robotników wyrzucają z kopalń, hut i fabryk. Zmuszają do posyłania dzieci do szkół czeskich – inaczej grożą pozbawieniem pracy. Fałszują spisy. Fałszują wybory. Nie uznają burmistrzów polskich, wybranych na podstawie praw konstytucyjnie uchwalonych. Narzucają nam na rządców gmin – przybyszów z głębi Czech. Odbierają nam szkoły wybudowane groszem górników i robotników polskich. Odbierają nam kościoły i narzucają swoich duchownych. Maltretują dzieci nasze, bijąc je do nieprzytomności i wymuszając zeznania. Prowokują. Wściekłość ogarnęła ostatnio Czechów, bo widzą, że napór ich został zatrzymany. Co słabe, to odpadło od nas - odeszło do Czechów - zostali z nami tylko mocni, uświadomieni, zdecydowani nie ustąpić. Nasza cierpliwość się wyczerpała. Jesteśmy zdecydowani walczyć o nasze prawa – prawa wolnego człowieka i Polaka. [...]”

          Walczono, lecz  nie z bronią w ręku. Odżył duch polski. Ci „mocni, uświadomieni, zdecydowani nie ustąpić” wbrew prześladowaniom trwali przy swej polskości. Wierni swej ojczyźnie Polacy zbierali się w czytelniach, domach prywatnych, gospodach... Rozwijano oświatę wśród dorosłych, czytelnictwo, amatorski ruch teatralny. Wspominano,  że nawet w latach 1916-1917, w czasie największego nasilenia  I wojny światowej istniało tu  98 polskich szkół publicznych, że już przed wojną istniało polskie gimnazjum w Orłowej, zbudowane podobnie jak większość polskich szkół na Śląsku Cieszyńskim w monarchii austro-węgierskiej, ze środków Macierzy Szkolnej, z ofiarnych datków niebogatej przecież polskiej ludności, polskich robotników, chłopów i inteligencji.      

Przedwojenny hotel Polonia w Cieszynie Zachodnim

Jak grzyby po deszczu  powstawały liczne polskie stowarzyszenia, związki i zrzeszenia o charakterze politycznym, gospodarczym, kulturalnym, turystycznym, sportowym, oświatowym...  Pamiętano też o zapewnieniu gospodarczych podstaw bytu ludności polskiej tego terenu.

Do najbardziej zasłużonych instytucji polskich na Śląsku Cieszyńskim należało Towarzystwo Oszczędności i Zaliczek. Dzięki wspieraniu różnych inicjatyw położyło ono ogromne zasługi nie tylko na polu gospodarczym, ale także narodowym i kulturalnym. Było instytucją najdłużej istniejącą na Śląsku Cieszyńskim. Zlikwidowali je Niemcy w pierwszych miesiącach okupacji. Próba wznowienia działalności po roku 1945 nie powiodła się. Cały majątek nieruchomy został na mocy dekretów Beneša przejęty jako mienie pofaszystowskie przez państwo czechosłowackie, podobnie jak liczne Domy Robotnicze, schroniska górskie „Beskidu Śląskiego”, mienie Rodziny Opiekuńczej, ochotniczej straży pożarnej, budynki szkolne powstałe ze środków Macierzy Szkolnej itp.

I tu dygresja oraz rzecz znamienna.  Następczyni ostatniej z ww. organizacji - Macierz Szkolna w RC, przy próbie restytucji swego mienia, otrzymała w piśmie z dnia 5 kwietnia 1993 od ówczesnego premiera Rządu Republiki Czeskiej (RC) – Doc. Ing. Václava Klausa, CSc następującą odpowiedź. (cytat fragmentu tłumaczenia – kopia dokumentu dostępna na str. 8 niniejszego Biuletynu):

Z żalem ponownie dochodzę do przekonania, że przy naprawianiu wszystkich krzywd wyrządzonych w
poprzednich okresach historycznych poszczególnym
jednostkom względnie  podmiotom prawnym powstaje zagrożenie łańcuchowej reakcji wyrządzenia nowych
krzywd naszym współczesnym”.

Marna to prognoza dla rdzennych Polaków zaolziańskich. Nie wchodząc już w to, że kradzione złodzieja nie tuczy, widać tu wyraźnie, że dla ówczesnego Premiera RC a obecnego Prezydenta tego państwa prawa, krzywda współczesnych autochtonicznych Polaków, będących obywatelami RC, którym należy się zwrot tego mienia,  jest mniej znacząca od straty, jaką mogliby ponieść beneficjenci tej kradzieży. 

Wracając do poprzedniego wątku należy przypomnieć, jak prężnie działało też w międzywojennym dwudziestoleciu Centralne Stowarzyszenie Spożywców dla Śląska w Łazach. Posiadało sieć sklepów, własną piekarnię, palarnię kawy, nowoczesną  masarnię i wędzarnię, wytwórnię wód gazowanych, rozlewnię piwa, spirytusu i wina, paczkownię przypraw, własny skup jaj, własny młyn, własną ciastkarnię  itp. Z własnych środków wybudowano nie tylko pomieszczenia administracyjne i gospodarcze, ale także duża bibliotekę. Spółdzielnia prowadziła też  rozległą działalność kulturalno-oświatową – liczne zebrania, odczyty, seanse filmowe, festyny, kolonie dla dzieci. Była związana z wieloma polskimi organizacjami na Zaolziu, m.in.. z Macierzą Szkolną w Czechosłowacji, którą wspierała finansowo i  udostępniała jej  lokale na szkoły i przedszkola. Wspierała także Rodzinę Opiekuńczą, organizację o charakterze socjalnym, sprawującą opiekę nad biednymi dziećmi i młodzieżą oraz sierotami. Po wybuchu II światowej Spółdzielnia przeszła pod zarząd niemiecki, zaś po wojnie formalnie pod zarząd czesko-polski jako „Jednota-Jedność”, aż do wyrugowania drugiego członu tej nazwy.

W wychowaniu młodego pokolenia ważną rolę spełniały też takie organizacje jak Polskie Stowarzyszenie Robotnicze Oświatowo-Gimnastyczne „Siła”, czy  Ogniska Młodzieży Rzemieślniczej działające przy uzupełniających szkołach przemysłowych, których celem było podnoszenie oświaty wśród swoich członków, urządzanie wykładów, odczytów i dyskusji , wystawianie przedstawień amatorskich, występy muzyczne, zakładanie bibliotek, propagowanie pism oświatowych, a także rozwijanie tężyzny fizycznej, poprzez uprawianie sportu.  Środki pieniężne zbierane podczas imprez organizowanych przez te organizacje przeznaczane były w głównej mierze na cele oświatowe.

Istniało też polskie harcerstwo, związki religijne, zarówno katolickie, jak i ewangelickie, stowarzyszenia robotnicze i rolnicze,  kluby sportowe wśród których dużą popularnością cieszył się karwiński klub piłkarski „Polonia”, posiadający własne zaplecze sportowe, ze stadionem piłkarskim, związki zawodowe – np. metalowców,  Towarzystwo Nauczycieli Polskich oraz ugrupowania i stronnictwa polityczne. Temat to zbyt obszerny, by omówić go w pełni we fragmencie artykułu, wart odrębnego opracowania.

Te fakty ilustrują, jak bardo wierni sobie i swym korzeniom byli Polacy na Zaolziu w okresie międzywojennym.  Jak bardzo byli związani z polskością i Polską, która z ogromną troską starała się zabezpieczyć ich prawo do tożsamości narodowej (Układ z CzSR z r. 1925).

Nie można się więc dziwić, że kiedy w 1938 roku Beneš zaproponował Polsce zwrot Zaolzia, (zob. dokumenty  w nr. 1 naszego Biuletynu) drogi którymi wkraczało na ten teren Wojsko Polskie, usłane były kwiatami, tak jak podczas pierwszej pielgrzymki Papieża Polaka do Polski.

 Osąd czy przeklęte, czy zdradzone Zaolzie i przez kogo, w świetle dzisiejszej agonalnej sytuacji polskości na tym  terenie,  zostawiamy po tej lekturze Czytelnikom.

 

 Alicja Sęk

 

Z INTERNETOWEGO FORUM DYSKUSYJNEGO GAZETA.PL – „WSZYSTKO O ŚLĄSKU CIESZYŃSKIM”:

Znaleźliśmy tu dyskusję (forum internetowe) na temat wybranej części  artykułu z nr. 1 naszego Polskiego Biuletynu Informacyjnego - Zaolzie. Dziękujemy wiślokowi1 za jej zainicjowanie. Przytaczamy obszerne fragmenty tego Forum, te nie odbiegające od głównego tematu: rekonstrukcji pomnika „Cieszyńskiej Nike”.

Drażliwy pomnik ?
wislok1   06.02.2004

Powstoł pomysł odbudowy pomnika "Ślązaczki", czyli Legionistów, kierzy w 1914 roku poszli wojować za wolnóm Polske. Pomysł sie specjalnie nie podobo Czechóm, czymu ni ma sie specjalnie co dziwić. Jednako jak by tymu sie przyjrzeć, to wiynkszość pomników sie zawsze nie podobo jakisi grupie. Ku tymu to był pomnik Legionistów, kierzy walczyli z carskóm Rosjóm, a nie z Czechami. Czesi do dzisio majóm pomniki Bezrucza, kiery Poloków nie cierpioł i ni ma wrzawy.

Jak pomysłodawcy Ślónzaczki naszliby prywatne pinióndze na odbudowe pomnika, to niech go odbudujóm.

Tu je na tyn temat naszkryfane  - www.zaolzie.org/Biuletyn1.htm


cieszyniok  
Ciekawe czy stałaby w tym samym miejscu z wyciągniętą  dłonią na Zaolzie?

wislok1  

Chyba ja.

 cieszyniok  

A co było kiedyś przed zamkiem? Fontanna? Może do niej powrócić a pomnik umieścić w innym miejscu?

wislok1    

Myślym, że Czesi zaś tak nie bydóm dziwoczeć. Żodyn w Polsce sie nie ciepie o pomniki Bezrucza. Ukraińcy sie zgodzili na cmyntarz Orląt. Polocy na pomniki niymieckich żołnierzy na Opolsczyźnie. Przeca żodyn granic nie bydzie zmiynioł

cieszyniak1    

Pomnik jest niepotrzebny moim zdaniem. Uzbierane pieniądze należy przeznaczyć dla polskich szkół na Zaolziu na komputery. Tak bardziej pomożemy miejscowym Polakom.

wislok1  

W Cieszynie ni ma porzóndnego pomnika. Orzeł kole Kopernika i Stalmach kole Osuchowskigo,  sóm małe i po prowdzie nie za piekne.

Tyn pomnik był zbudowany dlo Legionistów, a nie dlo tych, co wojowali z Czechami. Przez tyn miecz na Czechy budził kontrowersje. Dzisio sóm inne czasy. We Ksiónżnicy była wystawa o Zaolziu i nie było larma. Z pomnikiym, powtarzóm, też nie bydzie.

tomek9991  

Wszystko ładnie, pomysł z pomnikiem nie jest zły. Ale skąd oni wezmą na to pieniądze ?

lapis.me  

Wiecie? Pomniki to są w pewnym sensie kwestie drażliwe, bo zawsze rodzi się pytanie takie jak wyżej - czy nie lepiej wyłożyć pieniądze na coś innego, "życiowego". Nie wiem ile to już lat zbierane są fundusze na pomnik Szersznika, biedak nie ma nawet swojego grobu... A jego działalność była fantastyczna. W wielu dziedzinach.

wislok1  

Wygląda na to, że pieniądze na pomnik są.


alex.stela  

A niech stawiają! Choć ja osobiście chętniej widziałbym w tym miejscu fontannę...Ale dobre i to. Przynajmniej plac nie będzie świecił pustkami. Mogliby jeszcze zrobić coś z tym brukiem na podejściu pod zamek. I jakiś klombik zrobić.

W każdym razie cieszę się, że coś się dzieje z tym zamkiem, bo do tej pory tylko straszył, a stoi przecież w bardzo reprezentacyjnym miejscu.

wislok1  

Porządny pomnik się przyda. Zamek powinien być wizytówką Cieszyna.
Jeszcze o jednym pomniku

bogdan.machej  
Jeszcze jest w Czeskim Cieszynie przed Teatrem Cieszyńskim pomnik przyjaźni polsko -czechosłowackiej. Postawiono w latach 8O pomnik przyjaźni owej, i posadzono lipę przyjaźni, która wkrótce uschła, posadzono drugą później i do dziś myślę rosną sobie 2 lipy  przyjaźni, każda sobie...... Symboliczne, ale myślę, że odpowiadające rzeczywistości.

*

Cieszyniokowi i wiślokowi1  odpowiadamy:  Nie jest to pomnik Ślązaczki z dłonią, ani szablą wyciągniętą na Zaolzie. Dziewczyna trzyma szablę w obronnym geście szermierczej zasłony, bo mężczyźni - legioniści - poszli walczyć o Polskę, a większość z nich pochodziła zza Olzy. To tam, w parku Sikory, w lewobrzeżnej części Cieszyna, uformował się ten Legion ! Państwa czeskiego nie było jeszcze wtedy na mapie.

 

*   *   *

Po wyrażeniu zgody przez Radę Miejską Cieszyna na odbudowę pomnika, na internetowym forum dyskusyjnym  – Wszystko o Śląsku Ćieszyńskim - 30 marca 2004   inicjatywę tę zaatakowali  zażarci Ślązakowcy  spod znaku  Ruchu Autonomii Śląska.

Temat dyskusji to zacytowana informacja z 29 marca 2004  „Mało czasu na pomnik”:

Cieszyńscy radni zgodzili się na powrót pod Zamek Pomnika Legionistów, który stał w tym miejscu od 1934 do 1939 roku. Na razie nie wiadomo, ile będzie kosztowała odbudowa zburzonego i przetopionego przez hitlerowców monumentu.

Społeczny komitet ma czas na zebranie pieniędzy i wystawienie pomnika do końca września 2005 roku.  „Nie chciałbym, żeby pojawiła się sytuacja, iż Zamek będzie zmodernizowany, elewacja odmalowana, a teren rozgrzebany” - tłumaczy burmistrz Bogdan Ficek.


teschiner   30.03.2004

moim zdaniem decyzja władz Polskiego Cieszyna jest głupia! tak, po prostu głupia!

Dlaczego? - a bo nie wiedzą, a może zapomnieli jaki NAPRAWDE miał wydźwięk i znaczenie ów pomnik?! i ta ręka wskazująca? - teraz chyba będzie wskazywała wam moi drodzy Cieszyniacy kierunek ucieczki do świata wolnego od głupoty i szowinizmu,
może jeszcze postawić go w rocznicę wstąpienia do EU - o - taki akcent na "dzieńdobry" wobec sąsiadów! ale głupie!

albrecht1  Bielsko/Bielitz

Mając na uwadze wydźwięk o jakim piszesz, pomysł jest mówiąc delikatnie niefortunny. Już prędzej widziałbym pomnik cesarza Franciszka Józefa, jednoczącego kilka nacji w jednym organizmie państwowym. W sam raz na wejście i uczestnictwo w Unii. No nic, jak zwykle Czesi są w tym świetle bardziej pragmatyczni.

 

 

teschiner  

moze nie wiadome są pewne rzeczy, przeciw legionistom  nic nie mam, mnie drażni tylko
powrót (tak powrót) do pomnika który ucieleśniał Idee pewne. zauważcie drodzy hm "oponenci" że to jest pomnik IDEI nie człowieka. a radnym proponuję jeszcze by umieścili na pomniku sentencje "Ostravica to granica" wtedy będzie pełna jasność!


wislok1    
Widzę, że ignorowanie faktów, tego, że to pomnik legionistów, a nie pomnik granicy na Ostrawicy, że mamy inne czasy, że nikt nie myśli o zmianie granic, że po czeskiej stronie Polakom nie przeszkadzają pomniki Bezrucza, jest już postanowione i nic innego się nie liczy. A i zrównajmy z ziemią Panoramę Racławicką, bo Putin się obrazi.

Hipokryzja wysoka jak Himalaje

tomek9991

Albrecht und Kamaraden niech sobie przypomną, jak gorąco popierali postawienie pomnika niemieckiemu nacjonaliście Grundmannowi w Katowicach. Okazuje się, że stawianie pomników niemieckim nacjonalistom jest dla nich słuszne, natomiast każde upamiętnienie Polaków złe.

Otto von Bismarck Allee

tomek9991  
Przy takiej ulicy znajduje się w Berlinie nowiusieńki Urząd Kanclerza RFN. Nazwę nadano kilka lat temu. Nie słyszałem o tym, żeby ktokolwiek w Niemczech z tego powodu protestował. Narody, które zapominają o własnej historii, muszą ją potem na nowo przeżywać. Gdzieś przeczytałem podobny napis. Tym, którzy chcą odbudować pomnik, należy się cześć i chwała. Powinni to zrobić  za pieniądze prywatne, żeby nikt nie powiedział, że odbudowano go kosztem przedszkola lub bezdomnych.

slezan  

Przepraszam, bo nie jestem w temacie, ale jak to jest, że pomnik ludzi (legionistów) a nie idei, przedstawia nie tych ludzi ale jakąś Ślązaczkę? Czy ktoś z miejscowych może mi to wyjaśnić?

PS. Wypociny na temat Grundmanna, twórcy miasta Katowice, pozostawiam bez komentarza. Niektórzy wolą tych co palili miasta i wsie niż tych, którzy je budowali i jakoś trzeba z tym żyć.

Ohydne prowokacje

 cieszyniak1  
Teschiner i Albrecht byliby w siódmym niebie, gdyby nie było Polski. Przeszkadza im pomnik tych, dzięki którym mamy 11 listopada Święto Niepodległości. Niedawno szczekali także na czeskich "nacjonalistów". Dziś ci sami schlonsakowcy, pogrobowcy hitlerowca Josefa Kożdonia stroją się obłudnie w piórka Europejczyków.

Rozbić, skłócić Cieszyniaków, cały czas głosić nienawiść do Polski i gloryfikować wszystko, co Polsce wrogie, to tylko jest ich celem.

Nie byłem entuzjastą pomnika "Ślązaczki", bo uważałem, że te pieniądze lepiej przeznaczyć na pomoc dla Polaków na Zaolziu. Nie będą jednak Schlonsaken dyktować nam, co my Cieszyniacy mamy robić.

*   *   *

Brawo Chłopaki z Wisły i Cieszyna!!! Trzymać tak dalej!!!  Polska  przeżywała już prowokację gliwicką i podobne ekscesy ślązakowskich kolaborantów Adolfa z wąsikiem.

Jeśli ktoś z Was chciałby dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy pomnika upamiętniającego naszych wspólnych bohaterskich Przodków, podajemy  adres i nr konta Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistów Śląskich w Cieszynie, 43-400 Cieszyn, ul. Nowe Miasto 12, Bank Spółdzielczy w Cieszynie, nr konta: 81130007-1762231-27006.002  z dopiskiem POMNIK.

 

 

 

Jan Łysek

ŚPIĄCY RYCERZE

 

... kiedy się wpatrzę w ono morze kłosów,
w których niby na harfie grają wiatry letnie,
i kiedy tęskny słucham owych głosów,
wyraźnie słyszę i odczuwam świetnie,
że tam głos skargi jeszcze ciągle dzwoni.
Czasami znowu akord całej błoni,
związany właśnie z takich łanów polnych,
zdaje się wołać: „Budźcie się do czynu!
Wszystkich was chcemy – ziemi naszej synów –
widzieć nad  nami jako gazdów wolnych”...

Więc wierzę mocno, że owo śpiewanie,
co się odzywa do mnie z głębi roli,
chce mi przypomnieć moje powołanie:
„Idź, zagój ranę, która lud ten boli.
Idź, bo Twoja nadeszła już chwila.
Ognisko w domach tli. Jeszcze nie zgasło.
Śpiący lud w trudzie zmaga się, wysila,
by się obudzić. Czas, byś dawał hasło!”...

*   *   *

Notka biograficzna autora:  Jan Łysek, pseud. Jan Obuszek (1887-1915), nauczyciel, działacz kulturalno-oświatowy. Urodzony w Jaworzynce, pracował w Datyniach Dolnych, Suchej Średniej oraz w Jaworzu. Działacz Polskiego Towarzystwa Nauczycielskiego. Jeden z inicjatorów powołania skautingu na Śląsku Cieszyńskim. Zginął na Wołyniu podczas I wojny światowej. Swoje utwory drukował na łamach „Zarania Śląskiego”.  Jego najwybitniejszym dziełem jest dramat „Śpiący rycerze”, z którego wybraliśmy powyższy fragment.

 

Na zdjęciu panorama Zaolzia w tle z Czantorią

 


Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 5, r.2004
Redaktor wydania: Jan Leśny
Poczta el.:  info@coexistenia.cz

   

 powrót do strony głównej