********************************************************************************************************************
Stowarzyszenia
Elektrotechników Polskich
w
Republice Czeskiej
BIULETYN
SEP – numer 48
Czeski Cieszyn
4 / 2021 r.
http://www.coexistentia.cz/SEP/index.html
********************************************************************************************************************
Georg Simon Ohm (1787-1854) – fizyk niemiecki, badacz zjawisk
elektrycznych, stwierdził, że
natężenie I stałego prądu elektrycznego płynącego przez przewodnik jest
wprost
proporcjonalne do napięcia elektrycznego U na końcach tego przewodnika
I=U/R,
gdzie współczynnik proporcjonalności R jest oporem
elektrycznym.
Sir Isaac Newton (1642-1727) – angielski matematyk i fizyk,
sformułował 3 podstawowe dla mechaniki
klasycznej prawa dynamiki oraz prawo
powszechnego ciążenia, był twórcą
korpuskularnej teorii światła, współtwórca
rachunku różniczkowego i całkowego.
Bez Newtona i Ohma? Elektrycy protestują
Jak donosi czeska prasa, Ministerstwo Szkolnictwa
Republiki Czeskiej
przygotowuje reformę programów nauczania dla
szkół podstawowych. Podobno
uczniowie nie będą już musieli znać Praw Newtona ani Prawa Ohma. Nie
podoba się
to stowarzyszeniom elektrotechnicznym, ani nauczycielom fizyki.
Od września w szkołach
podstawowych powinny być nie dwie, ale sześć godzin tygodniowo
przedmiotu
podstawy informatyki. Zdaniem urzędników w ministerstwie,
nauczanie zdalne
pokazało, że uczniowie uczą się masę zbędności, które znać
nie potrzebują.
Dlatego opracowano Ramowy Program Kształcenia (Rámcový
vzdělávácí program)
dla szkół podstawowych. Polega on na zastąpieniu takich
przedmiotów jak fizyka,
chemia, biologia i historia poszerzeniem przedmiotu podstawy
informatyki.
Zdaniem fachowców nauk przyrodniczych nie jest potrzebne
ogólnie wzmacniać
informatykę kosztem dziedzin technicznych i bezpośrednio ograniczać
zasób
wiedzy technicznej potrzebny do opanowania przez uczniów.
Krytykują oni fakt,
że zmiany mają być wprowadzone bez dyskusji z pedagogami i
rodzicami
uczniów. Kierownik Asocjacji Dyrektorów
Szkół Podstawowych (Asociace
ředitelů základních škol)
Michal Černý jest odmiennego zdania. – Cieszę
się, że udało nam się uzgodnić godzinowy program nauczania,
który daje szkołom
możliwość profilować się. Podczas tworzenia szkolnych planów
nauczania będzie
można w większym stopniu wykorzystać przedmioty nadobowiązkowe.
Ramowy Program Kształcenia
nic jednak nie mówi o tym, gdzie skreślać w treści
poszczególnych przedmiotów.
Proponuje się na przykład zrezygnowanie z nauczania Praw
Newtona i Prawa
Ohma. I to nie podoba się fachowcom. – Redukcja materiału
nauczania nie jest
obowiązkowa. Fizykę mogą szkoły pozostawić bez zmian, o ile sprostają
zadaniom
nauczania nowo dodanych treści przedmiotu podstawy informatyki
– powiedziała
rzeczniczka ministerstwa, Aneta Lednowa. Według Michala Černego,
który jest
jednocześnie dyrektorem ZŠ Klánovice,
prawdą jest, że wszyscy wołają po
przewietrzeniu przedmiotów, ale kiedy przyjdzie kolej na ich
przedmiot,
odrzucają to. Zdecydowana większość skreśleń ma sens, konkretnie Prawa
Newtona
bym jednak w programie nauczania pozostawił. Dodaje, że
z poszerzeniem
informatyki zgadza się, bo jest to w dzisiejszych czasach konieczne.
Poglądy członków SEP na proponowane
zmiany programów nauczania
Szanowni Koledzy. Z prasy
dowiedziałem się, że w szkołach podstawowych chcą zlikwidować nauczanie
Praw
Newtona i Prawa Ohma – patrz załącznik. Jakie jest
Kolegów zdanie na ten temat,
bo moje jest bardzo krytyczne. W szkołach podstawowych, moim zdaniem,
jeszcze
nie czas na profilację uczniów. Kto będzie dobrowolnie
chodził na
nadobowiązkowy przedmiot fizyki? Tadeusz
Toman, przewodniczący SEP
Szanowni, Koledzy, lepiej należy
poświęcić więcej czasu na zaznajamianie uczniów czy
studentów z podstawowymi
zjawiskami otaczającej nas przyrody, czyli zjawiskami fizykalnymi
wokół nas,
wesprzeć je odpowiednimi doświadczeniami w fizyce i podbudować je
właściwym
aparatem matematycznym. A właśnie prawa Newtona, Ohma, czy Kirchhoffa,
to idealne
i bardzo ciekawe prawa, przydatne i w codziennej praktyce i bardzo
łatwo dają
się sprawdzać. To powinno wzbudzić zainteresowanie uczniów
do chęci wgłębienia
szerszej wiedzy w dziedzinie fizyki i matematyki. Podstawowe nauczanie
w
dziedzinie nauk cybernetycznych też jest potrzebne dla codziennej
praktyki w
obsłudze całej masy przydatnych urządzeń w prawie we wszystkich
dziedzinach
życia codziennego i zastosowania w dużej liczbie gałęzi nauki. Dla
tych, którzy
chcą zgłębić nadbudowę teoretyczną tej dziedziny nauki, to należy ich
zainteresować w dodatkowych, nadobowiązkowych godzinach nauczania , a
nie
trapić i tych, których to w ogóle ani trochę nie
interesuje. Zmieniać plany
nauczania z postępem rozwoju nauki jest potrzebne, odrzucać
stare dogmaty
oraz wdrażać nową i potrzebną dla ludzkości wiedzę. Tego ale nie mogą
czynić
posłowie w parlamencie ani dyletanci, ale naukowcy wraz
z doświadczonymi
pedagogami... Bogusław Kaleta
Pozdrawiam.
To co proponują jest głupota! Tej wiedzy nie da się jakoś zastąpić, nie
wystarczy by zainteresowani o tym przeczytali w internecie –
by nabyć wiedzy
trzeba przeprowadzić ćwiczenia , obrachunki… Proponuję by
nie nauczać
„Tabliczki mnożenia“, ale obsługę kalkulatora lub
też wzorować się na
amerykanach: geografia ograniczona do minimum, nauczać kreatywność
– choć jest
głupim to potrafi się sprzedać. Rozsądniej byłoby szukać zbędnych
tematów
nauczania w takich dziedzinach jak zoologia i biologia – choć
nie wiem czy od
czasu mego opuszczenia murów szkolnych nauczanie w tych
dziedzinach znacznie
nie ograniczono. Wiedzę w tych dziedzinach można z powodzeniem
znaleźć w
internecie. Dużo do życzenia przedstawia też historia – po co
mamy znać
prezydentów USA skoro w czeskich szkołach na tym terenie nie
są w stanie
wyjaśnić „odkud se tu vzali ti Poláci“. Franciszek
Jasiok
Zebranie
członkowskie Elektryków
W czwartek
17.12.2020 r. odbyło się w Czeskim Cieszynie zebranie
członków Stowarzyszenia
Elektrotechników Polskich w Republice Czeskiej (SEP). Ze
względu na obostrzenia
epidemiczne na zebranie zaproszono 10 członków, w tym
wszystkich członków
zarządu i komisji rewizyjnej. SEP liczy aktualnie 14
członków. Przedstawiono
sprawozdanie z działalności, poinformowano o rejestracji zmian w
statucie w
Sądzie Wojewódzkim w Ostrawie i dyskutowano na temat planu
pracy na 2021 rok. W
2020 roku SEP zorganizował trzy spotkania członkowskie i wydał dwa
numery
Biuletynu Internetowego SEP. Omawiano również temat
współpracy SEP z Oddziałem
Gliwickim Stowarzyszenia Elektryków Polskich.
Byliśmy zaproszeni
Szanowny Pan Tadeusz Toman, Stowarzyszenie
Elektrotechników Polskich w
RC. Gliwice 22.02.2021. Komitet Organizacyjny na Wydziale
Automatyki,
Elektroniki i Informatyki, organizator ogólnopolskiego
konkursu dla uczniów
szkół średnich na najciekawszy projekt z dziedziny
elektroniki, automatyki
lub informatyki „Elektronika – by żyło się
łatwiej“ oraz partnerzy: Gmina
Miejska Żory, Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna S.A., SIEMENS Sp.
z o.o. i Fundacja TEANO mają zaszczyt zaprosić Szanownego Pana
na Galę
Finałową konkursu. Uroczystość odbędzie się 11 marca 2021 r. o godz.
17.00 w
formie transmisji na żywo, adres będzie dostępny na stronie:
http://konkurs.aei.polsl.pl.
Program
uroczystości obejmuje: prezentacje projektów
finalistów, ogłoszenie listy
laureatów, krótkie prezentacje
partnerów konkursu, możliwość indywidualnych
rozmów z laureatami (platforma zoom.us,
ID: 961 8622 9004, hasło:
KE2021). Z wyrazami szacunku Prof. dr
hab. inż. Dariusz Kania,
Dziekan Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki
Śląskiej.
Uderzenie pioruna w wysoki obiekt
W miesięczniku Stowarzyszenia
Elektryków Polskich „INPE – informacje o
normach i przepisach elektrycznych“ nr 256-257 ukazał się
artykuł Krystiana
Leonarda Chrzana z Politechniki Wrocławskiej pt.
„Wysokie wieże, strome
góry i piorun“. Przedstawiam jego
niektóre fragmenty.
Wysokie obiekty jak drapacze
chmur, maszty nadawcze stacji RTV, kominy elektrowni i elektrownie
wiatrowe są
narażone na uderzenia pioruna. Im obiekt wyższy tym częściej piorun go
trafia.
Zależność częstości uderzeń pioruna w zależności od wysokości
uziemionego
obiektu usytuowanego na płaskim terenie została wyznaczona już dawno
temu.
Przed drugą wojną światową rejestracje piorunów uderzające w
wysokie obiekty
przeprowadzone były w Hamburgu i USA. W Polsce zespół prof.
Szpora
przeprowadził rejestracje prądów piorunowych na 41 obiektach
w Gdańsku i jego
okolicach w latach 1953-1960. Zagadnienie uderzeń piorunów w
obiekty wysokie
jest bardzo istotne dla bezpieczeństwa turystów w
górach. Tragicznym dowodem
był wypadek porażenia ponad 150 i śmierci 5 osób na
Giewoncie 22.8.2019 r.
Za obiekty wysokie uważa się
konstrukcje o wysokości większej niż 100 m. Obiekty te są w stanie
zainicjować
piorun oddolny, rozwijający się z wierzchołka konstrukcji do
chmury
burzowej. W obiekty niskie uderzają pioruny rozwijające się
z chmury
burzowej do ziemi. Pioruny te mają często charakterystyczny zygzakowaty
kształt
i boczne kanały. Obserwacje obiektów o wysokości wyższej niż
500 m wykazały, że
pioruny są bardzo często przez nie inicjowane. Im obiekt wyższy, tym
częściej
inicjuje wyładowanie piorunowe ze swego wierzchołka. Pioruny uderzające
w
obiekty wyższe niż 100 m są piorunami chmura – ziemia lub
piorunami ziemia –
chmura. Uważa się,
że w obiekty niższe
od 100 m uderzają tylko pioruny chmura – ziemia.
Wybudowany w 1973 roku
maszt nadawczy radia i telewizji na Ślęży ma wysokość 126 m, a jego
podstawa
znajduje się na wysokości 693 m (szczyt Ślęży leży 717 m n.p.m.). Zatem
wierzchołek masztu znajduje się na wysokości ok. 830 m n.p.m.
Góra wznosi się
około 400-500 m ponad równinę, jednak nie jest zbyt stroma,
na odcinku 4 km
wznosi się o 400 m, co daje nachylenie 10%. Bardziej stromą
górą jest Giewont.
Jego północna ściana wznosi się aż o 400 m na poziomym
odcinku 300 m, co daje
nachylenie 130%. Od strony południowej nachylenie jest mniejsze, na
poziomym
odcinku 500 m grzbiet góry opada o 300 m –
nachylenie 60%. Stromość szczytów
Tatr i możliwość inicjowania z nich piorunów ziemia
– chmura zwiększa
liczbę uderzeń piorunów w te miejsca i zagrożenie
turystów. 22.8.2019 r. około
godz. 12:30 nad Tatry od południowego zachodu nadciągnęła burza. W
rejonie
Giewontu burza ta nie była poprzedzona opadami deszczu, co spowodowało,
że
turyści pozostawali na szlakach, a w okolicy Giewontu znajdowało się
wielu
turystów. Wcześniejsze grzmoty i błyski, prawdopodobnie
zostały
zbagatelizowane. W chwili, gdy pierwsze błyskawice dosięgły Giewontu,
okazało
się, że szybkie zejście tak dużej liczby turystów dwoma
wąskimi i trudnymi
szlakami jest niemożliwe. Szczyt Giewontu został kilka razy uderzony
przez
piorun o godz. 13:06. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe
zostało
telefonicznie powiadomione o zdarzeniu o godz. 13:16. W chwili, gdy
pierwsi
ratownicy dotarli w rejon Giewontu, wyładowania ciągle trwały. W Polsce
poniosły śmierć 4 osoby, a około 150 było rannych, na Słowacji jedna
osoba
zmarła a 2 były ranne. Po godzinie 14:00, nad Tatrami, po polskiej
stronie
granicy, odnotowano tylko kilka wyładowań.
Przebywanie na szczytach Tatr podczas burzy stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla turystów. Przed wyjściem w góry turyści powinni zapoznać się z komunikatami o zagrożeniu burzowym i sprawdzić aktualną sytuację na stronach internetowych, np. www.burze.dzis.net.
Widok Ślęży z masztem RTV o wysokości 136 m
Widok Giewontu z krzyżem o wysokości 15 m
Koszenie trawy przy urządzeniach
elektroenergetycznych
Bogumił Dudek z Polskiego Komitetu
Bezpieczeństwa w Elektryce
Stowarzyszenia Elektryków Polskich zamieścił w miesięczniku
„INPE – informacje
o normach i przepisach elektrycznych“ nr 256-257 artykuł
„Koszenie trawy przy
urządzeniach elektroenergetycznych – aspekty BHP i
organizacji pracy“. W Polsce
wydano rozporządzenie z 28.8.2019 r., które
wprowadza nowy termin – prace
pomocnicze przy urządzeniach energetycznych, do których
zalicza się prace
budowlane, malarskie, porządkowe, pielęgnacyjne, transportowe oraz
związane
z obsługą sprzętu zmechanizowanego.
Według nowego rozporządzenia
dane dotyczące tego rodzaju prac powinny być odnotowane w obowiązkowych
instrukcjach BHP eksploatacji obiektów energetycznych.
Poprzednie
rozporządzenie podawało 3 rodzaje prac eksploatacyjnych: pod napięciem
(PPN), w
pobliżu napięcia i przy wyłączonym napięciu. Zakłada się, że na
stacjach mogą
być zachowane odległości, które koszenie trawy nie będą
zaliczały do prac w
pobliżu napięcia i tym bardziej do prac pod napięciem. Niewiele jest
już stacji
o niskiej zabudowie aparatury, która jest przeważnie
wygrodzona i na których
można nie dopuścić do koszenia trawy, gdy są one czynne. Prace przy
wyłączonym
napięciu całej stacji można wykluczyć. Niestety nie można w jakiejś
szerszej
skali wykorzystać doświadczeń tych krajów, w
których powierzchnia stacji nie
jest trawiasta, lecz pokryta tłuczniem, czyli ma warstwę powierzchniową
o dużej
rezystywności, co znakomicie obniża poziom napięć rażeniowych,
zarówno
dotykowych, jak i krokowych. Z rzadka odnotować można
próby wypasania
zwierząt, gdyż obecnie nie są znane przypadki regularnego ich
wykorzystania.
Pozostaje zatem do rozpatrzenia aspekt organizacji pracy. Kosiarze
czynią
z reguły znaczny hałas, nosząc ochronniki słuchu mogą nie
słyszeć komunikatów
bądź sygnałów o zdarzeniach alarmowych lub awaryjnych.
Ponadto kosiarki
z napędem spalinowym stwarzają zagrożenie podczas uzupełniania
paliwa, o
ile dopuszcza się dowolne miejsce tankowania, podobnie jak w
przydomowym
ogrodzie.
Dywagacje powyższe, do tej
pory lekceważone, lub delikatniej mówiąc nie brane pod jakąś
szczególną uwagę,
nabrały na znaczeniu po wejściu w życie rozporządzenia
z 28.8.2019 r. i
artykułu, że „pracodawca określa wykaz prac pomocniczych,
które mogą być
wykonywane przez osoby nie będące osobami uprawnionymi“ i
„pracodawca określa
sposób organizacji i nadzoru prac“. Podczas
przygotowania do prac przy koszeniu
trawy warto również wykorzystać normy międzynarodowe,
zwłaszcza EN 50110-1 i EN
50110-2. Podobne rozwiązania dotyczą prac jakimkolwiek sprzętem
zmechanizowanym. Pracodawca odpowiadając za kierowanie
pracowników do prac
pomocniczych i eksploatacyjnych – z udziałem
osób nieuprawnionych – przy
urządzeniach energetycznych bierze na siebie odpowiedzialność za
określenia
warunków realizacji tych prac. Obecne rozwiązania prawne są
niezwykle odważne,
gdyż pozwalają przy zachowaniu odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa,
dopuścić
nieelektryków do pracy. Przykłady prac pomocniczych
uzmysławiają jednak
konieczność operowania ryzykiem. Jednak poziomy tego ryzyka dla prac
powtarzalnych powinny określać powszechnie przyjęte dokumenty,
których
stworzenie należy powierzyć odpowiednim instytucjom zajmującym się
ochroną
pracy.
Poruszanie się po terenie
czynnej stacji wymaga analizy minimum dwóch
przypadków: 1) na terenie
udostępnianym do koszenia trawy zachowania bezpiecznych odległości od
urządzeń
w zależności od przewidywanego sprzętu zmechanizowanego lub ręcznego,
2)
sprawdzanie na terenie stacji dotrzymywania dopuszczalnych
poziomów natężenia
pola elektrycznego i pola magnetycznego, uwzględniając wysokość sprzętu
zmechanizowanego.
Te analizy wymagają
znajomości technologii koszenia i sprzętu.
Na stacjach dopuszcza się
wyższe natężenia pól elektromagnetycznych niż pod
ogólnie dostępnymi liniami
napowietrznymi, stąd porównanie do prac polowych
rolników sprzętem
zmechanizowanym pod liniami nie jest uzasadnione Zatem użycie sprzętu
zmechanizowanego na stacjach ma co najmniej dwa aspekty: 1) gromadzenia
ładunku
elektrycznego na powierzchni kabiny i odprowadzania go do ziemi lub
nie, co
zależy od materiału opon, 2) obsługi przez pracownika: wsiadania i
wysiadania,
podawania czegokolwiek pracownikowi stojącemu poza pojazdem, naprawy
lub
wymiany jakiegokolwiek elementu, zwłaszcza metalowego –
grabie, widły, gdyż
sprzężenia elektromagnetyczne wywołują, ogólnie rzecz
ujmując, oddziaływania
indukcyjne.
Dodać należy, że zaostrzenie
wymagań wynikających z nowych regulacji prawnych dotyczących
środowiska
elektromagnetycznego wymaga zwrócenia uwagi na
niezatrudnianie do tych prac na
stacjach – bez konsultacji medycznych –
pracowników z implantami
medycznymi aktywnymi i / lub pasywnymi.
Warto również zwrócić uwagę,
że nie jest obojętny rodzaj ubioru roboczego, jaki noszą pracownicy
koszący
trawę na terenie stacji elektroenergetycznych. Najczęstsze skargi
pracowników
poruszających się po czynnych stacjach energetycznych dotyczą
odczuwania
łaskotania, a także kłucia przez trawę, co jest wynikiem gromadzenia
się
ładunków elektrostatycznych. Ubiory robocze nie powinny być
wykonane
z tkanin podatnych na elektryzację statyczną, tzn. łatwo się
elektryzujących, ale przeważnie drelichy robocze są wolne od tego typu
wad.
Z kolei obuwie powinno mieć podeszwy zapewniające
odprowadzanie ładunków
elektrostatycznych. Pomocne może być też obuwie o wysokich cholewkach,
chroniące nogi.
Przeprowadzone analizy
pozwalają na określenie warunków pracy osób
zatrudnionych do koszenia trawy na
stacjach elektroenergetycznych. W czasie koszenia na stacji nie powinny
być
wykonywane inne prace i zaleca się powstrzymywanie się od czynności
łączeniowych. Przy rozległych stacjach można przewidzieć etapowość
udostępniania powierzchni stacji. Należy ustalić środki łączności i
sygnalizacji umożliwiającej kontakt z osobami koszącymi i
reakcję oraz w
zależności od typu alarmu miejsce zbiórki. W przypadku
pożaru pracownicy
koszący trawę powinni wiedzieć, jak się zachować. Należy podać miejsce
lokalizacji apteczki lub miejsca udzielania pierwszej pomocy,
odpoczynku,
toalety, wskazanie miejsc uzupełniania paliwa oraz składowanie
odpadów. W
zależności od typu koszenia gromadzone siano nie powinno być dłużej
pozostawione blisko urządzeń. Wszyscy pracownicy na terenie stacji
powinni
nosić hełmy ochronne.
Klasa bezpiecznika
Bezpieczniki topikowe są chronologicznie
najstarszymi zabezpieczeniami
stosowanymi w urządzeniach elektrycznych. Zabezpieczają przed
przetężeniami,
przede wszystkim przed skutkami zwarć, bo ich przydatność jako
zabezpieczeń
przeciążeniowych jest ograniczona. Na działanie, parametry i jakość
bezpiecznika wpływają wszystkie jego części składowe, ale wpływ
decydujący mają
topik, gasiowo i korpus wkładki. Materiał i ukształtowanie topika oraz
rodzaj
gasiwa decydują m.in. o przebiegu charakterystyki czasowo-prądowej t-I,
która
przedstawia czas działania t w funkcji prądu I w układzie
współrzędnych
z podziałką logarytmiczną na obu osiach.
Klasa bezpiecznika
oznacza typ charakterystyki czasowo-prądowej wkładki topikowej. Zawiera
on dwie
lub trzy litery, z których pierwsza oznacza zakres
zdolności wyłączania:
g – Wkładka ogólnego
zastosowania, której zdolność wyłączania jest gwarantowana
poczynając od prądu
przetapiającego topik w ciągu 1 h, bo to jest sprawdzane w trakcie
badań, do
znamionowego prądu wyłączalnego. Niskonapięciowa wkładka g
jest –
praktycznie biorąc – wkładką o pełno zakresowej zdolności
wyłączania, zdolną
wyłączyć każdy prąd przetapiający topik.
a – Wkładka o
niepełnozakresowej zdolności wyłączania, tzw. wkładka, która
wyłącza poprawnie
prąd zawarty między najmniejszym prądem wyłączalnym Ibmin
nie
większym niż 6,3.In (na ogół 4.In)
a znamionowym prądem
wyłączalnym Ibn. Wkładka nie gwarantuje
poprawnego wyłączania prądów
małych przeciążeniowych i w zasadzie powinien jej towarzyszyć w
obwodzie
samoczynny rozłącznik, przejmujący to zadanie.
Drugi człon symbolu oznacza kategorię
użytkowania:
G – Wkładka ogólnego
przeznaczenia, zwłaszcza do zabezpieczania przewodów, o
charakterystyce
czasowo-prądowej zbliżonej do dawnych wkładek zwłocznych.
F – Wkładka o
charakterystyce szybkiej, wycofana z normalizacji
międzynarodowej IEC oraz
europejskiej EN, traktowana jako zanikające wykonanie przejściowe. W
Polsce ze
względu na nieustający popyt na wkładki o charakterystyce szybkiej są
nadal
produkowane.
M – Wkładka do
zabezpieczenia silników i urządzeń rozdzielczych.
R – Wkładka do
zabezpieczenia urządzeń półprzewodnikowych.
Tr – Wkładka do
zabezpieczenia transformatorów.
B – Wkładka do
zabezpieczenia urządzeń w podziemiach kopalń.
Dobierając klasę bezpiecznika trzeba się kierować
informacjami, jakie
niosą oba człony oznaczenia. Wkładkę a używa się
tylko w obwodzie, w
którym jest łącznik z wyzwalaczem lub przekaźnikiem
przeciążeniowym i
prądy mniejsze niż najmniejszy prąd wyłączalny wkładki wyłącza on zanim
dojdzie
do rozpadu topika. Wkładkę a stosuje się w takim
obwodzie, aby uzyskać
określoną korzyść, np. mniejsze straty mocy. Jeśli wspomniane warunki
nie
występują, to stosuje się wkładkę ogólnego zastosowania g.
Zasadnicze wiadomości z podstaw
elektrotechniki (1)
Atom – jest to najmniejsza
cząstka danego pierwiastka, która nie ulega zmianom
chemicznym. Atom składa się
z jądra atomowego i powłoki atomowej.
Elektron
jest elementarną cząstką materii, która oprócz
masy (9,107.10-28g)
ma ujemny ładunek elektryczny o stałej niezmiennej wartości. Elektrony
walencyjne znajdują się w najbardziej zewnętrznej
warstwie atomu;
charakteryzują one własności chemiczne atomu danego pierwiastka. Elektron
swobodny jest to elektron, który wydalił
się z obrębu atomu
metalu, lecz nie opuścił bryły metalu, gdyż nie jest on zupełnie
swobodny; nad
ruchami elektronu swobodnego panuje przyciąganie, wywierane przez
dodatnie jony
metalu. Jednak w wysokiej temperaturze elektrony swobodne mogą opuścić
bryłę
metalu. Prąd elektryczny w przewodach metalowych jest ruchem
skoordynowanym
elektronów swobodnych wzdłuż tych przewodów, pod
wpływem działania sił
elektrycznych.
Jon jest to atom (lub zespół
atomów), który ma niedobór lub nadmiar
elektronów. Jon o niedoborze elektronów
jest jonem dodatnim, tzw. kationem
(np. H+, Cu2++),
a jon o nadmiarze elektronów jest jonem ujemnym, tzw. anionem
(np. Cl-, SO4--).
Jony poszczególnych
pierwiastków lub cząsteczek zjonizowanych mają ładunki
odpowiadające liczbie
nadmiaru lub braku elektronów. Jony powstają podczas
rozpuszczania soli, kwasów
lub zasad (ługów) w wodzie, jest to tzw. dysocjacja
elektrolityczna.
W gazach powstają jony pod wpływem czynników takich jak
wysoka temperatura,
naświetlenie lub napromieniowanie, silne pole elektryczne.
Elementarny ładunek elektryczny ma elektron, jest to najmniejszy i
niepodzielny ładunek elektryczności ujemnej. Ładunek elektronu jest
więc
naturalną jednostką ładunku elektrycznego. Jest to jednak jednostka
zbyt mała,
aby ją stosować w elektrotechnice, toteż w praktyce posługujemy się
jednostką
układu miar SI zwaną kulombem
(znak C), o ładunku 6,3.1018
elektronów.
Ładunkiem elektrycznym nazywamy wielkość elektryczną określającą ilość
elektryczności. Ciało
może uzyskać ładunek elektryczny np. przez tarcie dwóch
ciał, w takim przypadku
część elektronów zewnętrznych z atomów
znajdujących się na powierzchni
jednego z ciał zostanie oderwana od tych atomów i
znajdzie się w nadmiarze
na drugim ciele. O ciele mającym nadmiar elektronów
mówimy, że ma ładunek
ujemny, natomiast ciało mające niedobór
elektronów ma ładunek
dodatni. O ciałach mających ładunek elektryczny
mówimy, że są
naelektryzowane; czynność nadawania im ładunku przez tarcie nazywamy elektryzowaniem.
Potencjał elektryczny danego punktu pola elektrycznego (obszar
przestrzeni, gdzie istnieje
stan elektryczny zdolny do przejawiania się w postaci sił) określa
energia
potencjalna, jaką ma jednostka 1 C dodatniego ładunku elektrycznego
umieszczona
w tym punkcie. Miarą potencjału elektrycznego jest więc praca, jaką
trzeba
wykonać przeciw siłom elektrycznym, aby jednostkowy ładunek elektryczny
przesunąć z potencjału równego zeru (potencjał Ziemi) do
danego punktu pola.
Jeśli przesunięcie ładunku Q kulombów do danego punktu pola
elektrycznego
wymaga pracy A dżuli – to wartość potencjału
V znajdziemy dzieląc wartość
pracy przez wartość ładunku (V=A/Q). Ładunek Q zyskał energię A, tj.
zdolność
wykonywania pracy A=V.Q. Jednostką potencjału w układzie SI jest wolt.
Jeden wolt (1 V) jest to potencjał w takim punkcie pola elektrycznego,
w którym
ładunek 1 kulomba (1 C) ma energię 1 dżula (1 J).
Praca A przy przesunięciu
ładunku między punktami A i B pola elektrycznego jest
równa iloczynowi
ładunku przez różnicę potencjałów tych
punktów pola A=Q.(VA-VB)=Q.V.
Różnicę potencjałów nazywamy napięciem
i oznaczamy literą U.
Jednostką napięcia jest 1 wolt. Napięcie między dwoma punktami wynosi 1
wolt (1
V), jeśli przesunięcie ładunku 1 kulomba (1 C) związane jest
z wykonywaniem pracy 1 dżula (1 J).
Prądem elektrycznym nazywamy ruch ładunków elektrycznych,
np. wzdłuż przewodu lub
elektrolitu. Ładunki poruszają się pod wpływem napięcia. Zależnie od
ciała,
przez które przepływa prąd elektryczny, może on mieć postać prądu
elektronowego lub jonowego.
Pod względem możliwości przewodzenia
ładunków elektrycznych ciała
dzielą się na przewodniki, nieprzewodniki
i półprzewodniki.
Przewodnikami nazywamy ciała dobrze przewodzące prąd
elektryczny, tj. ciała, w których ładunki elektryczne
poruszają się łatwo.
Z przewodników wykonuje się przewody wiodące prąd.
Ciała praktycznie nie przewodzące prądu
elektrycznego nazywamy nieprzewodnikami
lub dielektrykami.
Z nieprzewodników wykonywane są tzw. izolatory,
tj. części urządzeń elektrycznych izolujących przewody wiodące od
innych części
urządzenia elektrycznego.
Półprzewodniki są szczególną grupą ciał. Przewodzenie
prądu
przez półprzewodniki zależne jest od warunków
fizycznych, w jakich te ciała się
znajdują (kierunek prądu, ciśnienie, światło, zanieczyszczenie i inne),
co
pozwoliło na bardzo cenne praktyczne wykorzystanie
półprzewodników.
Przez przewodniki o przewodnictwie elektronowym
prąd przepływa pod
postacią prądu elektronowego,
tj. ruchu elektronów swobodnych
poruszających się w kierunku przeciwnym od przyjętego oznaczenia
kierunku
prądu. Przez przewodniki o przewodnictwie jonowym prąd przepływa pod
postacią prądu
jonowego, tj. ruchu równoczesnego
jonów dodatnich – kationów w kierunku
przyjętym jako kierunek prądu, a więc do zacisku (-), czyli katody,
oraz ruchu jonów ujemnych – anionów w
kierunku przeciwnym do przyjętego
kierunku prądu, a więc do zacisku (+), czyli anody.
Przewodnikami
o przewodnictwie elektronowym są metale oraz półprzewodniki
– german, krzem,
selen. Przewodnikami o przewodnictwie jonowym są elektrolity,
tj.
zdysocjowane roztwory kwasów, soli i zasad oraz zjonizowane
gazy.
Nieprzewodniki nie mają ani elektronów
swobodnych, ani jonów mogących
się poruszać, przeto nie mogą przewodzić ładunków
elektrycznych. Jednakże
powierzchnię nieprzewodników można elektryzować, np. przez
tarcie, przez styk.
Powietrze i gazy są złymi przewodnikami, gdyż
składają się
z elektrycznie obojętnych cząstek i tylko stosunkowo
nieznaczna ich część
jesz zjonizowana. Czynnikami jonizującymi gazy są: wysoka temperatura,
promieniowanie rentgenowskie, kosmiczne oraz ciał
promieniotwórczych. Należy
jeszcze wspomnieć o przewodnictwie elektrycznym w próżni.
Tam nosicielami
ładunków mogą być elektrony, które np. emitowane
są z rozżarzonego metalu:
tego rodzaju przewodnictwo występuje w próżniowych lampach
elektronowych
z żarzącym się włóknem metalowym.
Źródłami energii elektrycznej, zwanymi źródłami napięcia lub
źródłami prądu, nazywa się urządzenia,
w których następuje przemiana innych form energii (np.
mechanicznej lub
chemicznej) w energię elektryczną. W wyniku tej przemiany elektrony
swobodne
zostają obdarzone zdolnością wykonywania pracy, gromadzą się w
nadmiarze przy
tzw. biegunie ujemnym lub zacisku źródła o potencjale
niższym, podczas gdy w
innym miejscu, na tzw. biegunie lub zacisku dodatnim, jest ich
niedobór.
Pomiędzy biegunami (zaciskami) źródła występuje
różnica potencjałów. Tę różnicę
potencjałów w źródle nazywa się napięciem
źródłowym lub siłą
elektromotoryczną (oznaczenie E). Jednostką siły
elektromotorycznej
jest wolt. Jest to jednostka
taka sama jak jednostka napięcia.
Siłę elektromotoryczną jednego wolta (1 V) ma źródło
energii, które jest zdolne
nadać ładunkowi jednego kulomba (1 C) energię jednego dżula (1 J).
Zewnętrznym
objawem działania siły elektromotorycznej jest pojawienie się i
utrzymywanie
się napięcia między biegunami źródła prądu pomimo przepływu
prądu wywołanego
zamknięciem obwodu prądu elektrycznego.
Źródłami energii elektrycznej są: ogniwa
galwaniczne
(składa się z nich np. bateria latarek), akumulatory,
prądnice
– od małych prądnic zasilających latarki do
rowerów aż po bardzo dużych prądnic
w elektrowniach.
Pompa ciepła
Pompy ciepła stają się coraz popularniejszą metodą
ogrzewania budynków
jako rozwiązanie przyjazne środowisku i tanie w eksploatacji.
Pompa ciepła korzysta
z odnawialnych źródeł energii, udostępnianych przez
naturę praktycznie bez
ograniczeń. Jest to urządzenie w pełni zautomatyzowane,
które po uruchomieniu
praktycznie nie wymaga obsługi. Koszt jej instalacji jest
porównywalny do kosztu
instalacji kotła na paliwo stałe razem z kotłownią i kominem,
niezbędnymi
dla jego obsługi. Pompa ciepła okazuje się opłacalnym rozwiązaniem
zwłaszcza
dla właścicieli domów pozbawionych dostępu do sieci gazowej.
Koszt ogrzewania
taką pompą będzie niższy niż koszt ogrzewania kotłem na gaz płynny lub
olej
opałowy. Ważną zaletą pompy jest fakt, że nie wytwarza ona spalin ani
innych
zanieczyszczeń. Nie przyczynia się do powstawania smogu. Pompy mogą być
instalowane w nowych i modernizowanych budynkach oraz stanowić
źródło ciepła
zarówno do ogrzewania podłogowego, jak i dla
grzejników. Pompy ciepła nie tylko
ogrzewają wnętrza domu oraz wodę użytkową. Wykorzystując darmową
energię
odnawialną, mogą również chłodzić pomieszczenia w okresie
letnim, dzięki czemu
nie ma konieczności instalowania klimatyzacji.
Pompa ciepła nie wymaga
montażu w osobnej kotłowni ani budowy komina odprowadzającego spaliny.
Pompa
może uzupełniać inne źródła ciepła, ale odpowiednio dobrana
może być też
jedynym urządzeniem grzewczym w domu. Coraz popularniejsze dziś
instalacje
fotowoltaiczne stanowią bardzo dobre uzupełnienie pompy ciepła, bo
zasilana
darmowym prądem ze słońca będzie wówczas pracować całkowicie
ekologicznie,
zapewniając jeszcze niższe koszty ogrzewania. W okresie zimowym
spożytkuje
nadmiar prądu produkowanego latem i oddawanego wówczas do
sieci, który można
potem bezpłatnie odebrać.
Gruntowe pompy ciepła,
czyli pompy typu solanka / woda to urządzenia, które do
ogrzewania domu
wykorzystują energię skumulowaną w gruncie. Ich zaletą jest wysoka
efektywność.
Grunt, z którego pobierają energię, nie wychładza
się zimą tak szybko jak
powietrze. Dzięki temu urządzenie ma przewidywalne warunki pracy.
Gruntowe
pompy ciepła pobierają energię z gruntu poprzez kolektory lub
sondy. Kolektory
poziome wymagają dość dużej działki, pod powierzchnią której
umieszcza się
wężownice z rurami wypełnionymi niezamarzającym płynem. Płyn
ten, krążąc w
rurach, odbiera ciepło z gruntu, a następnie poprzez wymiennik
ciepła
przekazuje je pompie. Gruntowe pompy mogą pobierać energię
z ziemi również
za pomocą sond, czyli rur z niezamarzającym płynem,
umieszczonych w
pionowych, głębokich odwiertach. Przy tym rozwiązaniu powierzchnia
działki nie
ma już znaczenia.
Natomiast powietrzne pompy
ciepła, czyli pompy typu powietrze / woda wykorzystują do
ogrzewania
budynku i wody użytkowej energię odnawialną zakumulowaną w powietrzu
atmosferycznym. Mogą to robić skutecznie nawet podczas dużych
mrozów. Ważną
zaletą powietrznych pomp jest szybki i dość łatwy montaż. Dlatego są
tańszym
rozwiązaniem, niż pompy gruntowe. Jednak równocześnie są od
nich mniej
efektywne, a zatem warto dokonać analizy z uwzględnieniem
kosztów
eksploatacyjnych. Wśród powietrznych pomp ciepła do wyboru
mamy również
urządzenia typu split oraz tzw. monobloki. Pompy ciepła split składają
się
z dwóch jednostek, wewnętrznej i zewnętrznej,
które łączy się rurami
chłodniczymi o niewielkich przekrojach Rozdzielenie urządzenia na dwie
jednostki sprawia, że podzespoły generujące większy hałas znajdują się
poza
budynkiem. Natomiast w monoblokowych pompach ciepła cały układ
chłodniczy
znajduje się w jednej jednostce montowanej na zewnątrz budynku. Dzięki
temu, że
monoblokowe pompy ciepła są urządzeniami hermetycznie zamkniętymi, do
ich
montażu instalator nie musi posiadać specjalnych uprawnień chłodniczych
Są one
natomiast konieczne w przypadku pomp ciepła typu split. Monoblokowe
pompy
ciepła powietrze / woda nie wymagają również wykonywania
corocznej kontroli
szczelności układu chłodniczego, co jest niezbędne w przypadku pomp
ciepła typu
split.
Czy warto wracać na Księżyc?
Ludzie lądowali na Księżycu sześciokrotnie. Byli
to astronauci misji
Apollo o numerach 11, 12, 14, 15, 16 i 17. Jeśli doliczymy misje
księżycowe,
które były przygotowaniem do lądowania, czyli Apollo o
numerach 8 i 10, oraz
feralną misję Apolla 13 – to łącznie 24 ludzi widziało
Księżyc z jego
orbity (James Lovell, Eugene Cernan i John Young dwukrotnie), a 12
z nich
(Neil Armstrong, Edwin Aldrin, Charles Conrad, Alan Bean, Alan Shepard,
Edgar
Mitchell, David Scott, James Irwin, John Young, Charles Duke, Eugene
Cernan,
Harrison Schmitt) przebywało na jego powierzchni. Po zakończeniu misji
Apolla
17 planowano jeszcze trzy następne. Z przyczyn finansowych nie
doszły
jednak one do skutku.
Apollo 8
(21-27.12.1968 r.) – pierwszy lot ludzi ku Księżycowi,
pierwsza próba statku
Apollo z załogą Frank Borman, James Lovell, William Anders,
lecz bez
lądownika na trasie Ziemia-Księżyc (lądownik wypróbowano na
orbicie
okołoziemskiej dopiero w ramach misji Apolo 9), wejście na orbitę
parkingową
okołoksiężycową, powrót na Ziemię z drugą
prędkością kosmiczną.
Apollo 10
(18-26.5.1969 r.) – drugi lot ludzi ku Księżycowi, pierwsza
próba statku Apollo
z załogą Thomas Stafford, Eugene Cernan, John Young i
z lądownikiem
LM na trasie Ziemia-Księżyc i w bezpośrednim sąsiedztwie Księżyca,
oddzielenie
LM z załogą i zbliżenie się na odległość 15 km od powierzchni
Księżyca
(statek Apollo przez ponad 60 godzin krążył po orbicie satelitarnej
Księżyca),
połączenie LM ze statkiem Apollo, przejście załogi do Apolla i
powrót na
Ziemię.
Apollo 11
(16-24.7.1969 r.) – pierwszy lot ludzi na Księżyc, załoga
Neil Armstrong –
dowódca, Edwin Aldrin – pilot LM, Michael Collins
– pilot Apolla, wejście na
orbitę satelitarną Księżyca, 20.7.1969 r. lądowanie LM-Eagle na Mare
Tranquilatis, na terenie wygładzonym bez większych kraterów,
21.7.1969 r.
wyjście ludzi na powierzchnię Księżyca na 2 godziny 31 minut, całkowity
czas
pobytu na Księżycu – 21 godzin 36 minut. Główne
zadanie: sprawdzenie możliwości
lądowania statku załogowego na Księżycu i powrotu na Ziemię. Zadania
naukowe:
uzyskanie pierwszych próbek gruntu księżycowego
z powierzchni terenu
nizinnego, rozwieszenie folii aluminiowej służącej do wychwytu cząstek
wiatru
słonecznego, głównie jąder helu, którą następnie
zabrano na Ziemię,
rozstawienie naukowej aparatury doświadczalnej EASEP, składającej się
z układu sejsmometrów PSEP do pomiarów
drgań skorupy księżycowej,
wyposażonego w grzejnik radioizotopowy i zasilanego baterią ogniw
słonecznych,
oraz odbłyśnika laserowego, odbijającego ku Ziemi wysyłane stamtąd
promieniowanie laserowe do precyzyjnych pomiarów odległości
Księżyca od Ziemi i
dokładnego wyznaczenia jego orbity.
Apollo 12
(14-24.11.1969 r.) – drugi lot ludzi na Księżyc, załoga
Charles Conrad –
dowódca, Alan Bean – pilot LM, Richard Gordon
– pilot Apolla, wejście na orbitę
satelitarną Księżyca, 19.11.1969 r. lądowanie LM-Intrepid na Oceanus
Procellarum, na terenie wygładzonym, bez większych kraterów,
z wielką
precyzją. Dwukrotne wyjście ludzi na powierzchnię Księżyca trwało
łącznie 7
godzin 46 minut,
łączny czas pobytu na
Księżycu 31 godzin 31 minut. Start z Księżyca –
20.11.1969 r. Zadania:
uzyskanie próbek gruntu z powierzchni terenu
nizinnego, rozwieszenie folii
aluminiowej służącej jako pułapka dla cząstek wiatru słonecznego,
rozstawienie
aparatury naukowej ALSEP, składającej się z pięciu
przyrządów,
udoskonalenie sejsmometru PSE o większej czułości niż PSEP,
magnetometru
magnetodynamicznego LSM do pomiaru lokalnych słabych pól
magnetycznych,
spektrometru cząstek wiatru słonecznego SWS do badania energii,
gęstości
strumienia, kierunku ruchu i zmian czasowych wiatru słonecznego,
miernika o
zimnej katodzie CCIG do pomiarów ciśnienia atmosferycznego,
detektora jonów
nadcieplnych SIDE, przyrządy były zasilane przez ogniwo radioizotopowe
SNAP-27
o pierwotnej mocy elektrycznej 60 W, pobranie elementów
Surveyora 3: kamery
telewizyjnej, koparki, kawałka rury aluminiowej oraz kabla, celem
zbadania
wpływu warunków księżycowych na materiały i aparaturę,
zrzucenie członu
wzlotowego LM (po powrocie do Apolla) na powierzchnię Księżyca celem
wywołania
sztucznego wstrząsu skorupy księżycowej.
Apollo 13
(11-17.4.1970 r.) – piąty lot ludzi ku Księżycowi, załoga
James Lovell –
dowódca, Fred Haise – pilot LM, John Swigert
– pilot Apolla, 14.4.1970 r., gdy
Apollo znajdował się w odległości 66 tys. km od Księżyca, nastąpił
wybuch butli
tlenowych w członie napędowym, co uniemożliwiło korzystanie
z silnika tego
członu i spowodowało rezygnację z lądowania na Księżycu.
Posługując się
silnikiem członu lądowniczego LM i wykorzystując pole grawitacyjne
Księżyca,
zdołano zawrócić ku Ziemi i wodować na Ziemi. Jedyny
eksperyment, jaki
przeprowadzono, to wywołanie wstrząsu skorupy księżycowej przez upadek
niepotrzebnego,
trzeciego członu Saturna 5.
Apollo 14
(31-1.-9.11.1970 r.) – trzeci lot ludzi na Księżyc, załoga
Alan Shepard –
dowódca, Edgar Mitchell – pilot LM, Stuart Roosa
– pilot Apolla, wejście na
orbitę satelitarną Księżyca, 5.2.1970 r. lądowanie LM-Antares w
punkcie, który
miała osiągnąć wyprawa Apollo 13, na terenie nierównym
między niewielkimi
kraterami. Dwukrotne wyjście ludzi na powierzchnię Księżyca trwało
łącznie 9
godzin 25 minut, łączny czas pobytu na Księżycu 33 godzin 31 minut.
Start z Księżyca
– 6.2.1970 r. Zadania: uzyskanie próbek gruntu
z powierzchni terenu
wyżynnego, rozwieszenie folii aluminiowej, rozstawienie aparatury ALSEP
i
ustawienie odbłyśnika laserowego, rozstawienie trzech
selenofonów i
przeprowadzenie doświadczenia sejsmicznego czynnego za pomocą słabych
wybuchów,
odbycie wycieczki selenologicznej do krateru Stożkowego połączonej
z badaniami gruntu i skał oraz pomiarami przy użyciu
magnetometru
przenośnego. Realizację wycieczki ułatwiło wykorzystanie
wózka ręcznego MET.
Apollo 15
(26-7.-7.8.1971 r.) – czwarty lot ludzi na Księżyc, załoga
David Scott –
dowódca, James Irwin – pilot LM, Alfred Wordon
– pilot Apolla, wejście na
orbitę satelitarną Księżyca, 30.7.1971 r. lądowanie LM-Falcon nad Rima
Hadley u
stóp Apenin, w dolinie o dość wyrównanej
powierzchni. Trzykrotne wyjście ludzi
na powierzchnię Księżyca trwało 18 godzin 35 minut, łączny czas pobytu
na
Księżycu wyniósł 66 godzin 55 minut Start
z Księżyca – 2.8.1071 r.
Zadania: uzyskanie próbek gruntu z powierzchni
terenu wyżynnego,
rozwieszenie folii aluminiowej i rozstawienie aparatury ALSEP
– jak w programie
Apollo 14, umieszczenie dwóch sond cieplnych w otworach
nawierconych w gruncie
na głębokości ok. 2,5 m, ustawienie udoskonalonego odbłyśnika
laserowego – jak
w programie Apollo 14, odbycie trzech wycieczek selenologicznych do
podnóża
góry Delta Hadley i nad brzeg Rima Hadley, realizację ich
znacznie ułatwiło
użycie samochodu Rover, wykonanie bardzo szczegółowych zdjęć
powierzchni
Księżyca ze statku Apollo na orbicie satelitarnej przy użyciu
specjalnej
aparatury fotograficznej, wykonanie pomiarów promieniowań
alfa rentgenowskiego
i gama na orbicie satelitarnej Księżyca przy użyciu odpowiednich
spektrometrów,
zbadanie składu ośrodka okołoksiężycowego przy pomocy spektrometru mas
w statku
Apollo, wyrzucenie ze statku Apollo satelity wtórnego na
orbicie
okołoksiężycowej, zaopatrzonego w magnetometr, detektory cząstek
naładowanych i
nadajnik odzewowy do śledzenia anomalii grawitacyjnych Księżyca..
Apollo 16
(16-27.4.1972 r.) – piąty lot ludzi na Księżyc, załoga John
Young – dowódca,
Charles Duke – pilot LM, Thomas Mattinghly – pilot
Apolla, wejście na orbitę
satelitarną Księżyca, 21.4.1972 r. lądowanie LM-Orion na
Równinach Cayleya, w
pobliżu krateru Descartesa na najwyżej wzniesionej powierzchni
Księżyca, ok. 8
km ponad przeciętny poziom. Trzykrotne wyjście ludzi na powierzchnię
Księżyca
trwało łącznie 20 godzin 14 minut, łączny czas pobytu na Księżycu
wyniósł 71
godzin 6 minut. Start z Księżyca – 24.4.1972 r.
Zadania: uzyskanie próbek
gruntu z powierzchni terenu wyżynnego, rozwieszenie folii
aluminiowej i
rozstawienie aparatury ALSEP – jak w programie Apollo 15 (z
wyjątkiem
odbłyśnika laserowego), umieszczenie dwóch sond cieplnych w
otworach
nawierconych w gruncie – jak w programie Apollo 14 i Apollo
15, wskutek
zerwania kabla prowadzącego od sond eksperyment nie powiódł
się, rejestracja
pierwotnego promieniowania kosmicznego na płytkach ze specjalnych
materiałów
umieszczonych na zewnętrznej powierzchni LM, przeprowadzenie obserwacji
horyzontu, Ziemi i nieba przy pomocy przenośnego spektrografu
nadfioletu,
przeprowadzenie obserwacji lokalnych pól magnetycznych przy
użyciu przenośnego
magnetometru, odbycie trzech wycieczek selenologicznych w okolicę
krateru
Flagowego, do podnóża góry Kamiennej oraz w
stronę krateru Promienia Północnego
za pomocą samochodu Rover, wykonanie zdjęć i pomiarów ze
statku Apollo na
orbicie satelitarnej oraz wyrzucenie satelity wtórnego,
podobnie jak w
programie Apollo 15.
Apollo 17 (7-19.12.1972 r.) – szósty lot ludzi na Księżyc, załoga Eugene Cernan – dowódca, Harrison Schmitt – pilot LM, Ronald Evans – pilot Apolla, wejście na orbitę satelitarną Księżyca, 11.12.1972 r. lądowanie LM-Challenger w dolinie między kraterami Littrow oraz górami Taurus. Trzykrotne wyjście ludzi na powierzchnię Księżyca trwało łącznie 22 godziny 5 minut, łączny czas pobytu na Księżycu wyniósł 74 godzin 59 minut. Start z Księżyca – 14.12.1972 r. Zadania: uzyskanie próbek z powierzchni terenu wyżynnego o znacznym wieku, rozwieszenie folii aluminiowej i rozstawienie aparatury ALSEP, umieszczenie 2 sond cieplnych w otworach nawierconych w gruncie – jak w programie Apollo 16, badania struktury i składu zewnętrznej części skorupy księżycowej na drodze sondażu falami radiowymi, pomiary pola grawitacyjnego za pomocą czułego grawimetru płynów, pomiary składu gazów przy powierzchni Księżyca za pomocą spektrometru mas, odbycie 3 wycieczek selenologicznych za pomocą samochodu Rover, wykonanie zdjęć i pomiarów ze statku Apollo na orbicie satelitarnej oraz wyrzucenie satelity wtórnego – podobnie jak w programie Apollo 15.
Armstrong i Aldrin (21.7.1969 r.) na powierzchni Księżyca
Załoga Apolla 11 czterdzieści lat po lądowaniu na Księżycu przed makietą modułu księżycowego LM, od lewej: Aldrin, Armstrong, Collins
James Lovell, astronauta Apolla 8 jako pierwszy
człowiek wykonał
zdjęcie Ziemi z orbity księżycowej
1. Neil Armstrong (1930-2012) – pierwszy człowiek, który
stanął na powierzchni Księżyca (21.7.1969
r.), w 1955 roku ukończył wydział inżynierii lotnictwa uniwersytetu
Pardue w
Lafayette oraz uniwersytetu w Los Angeles. Oblatywał samoloty rakietowe
i
odrzutowe, w zespole astronautów od 1962 roku, w 1966 roku
razem z Davidem
Scottem odbył lot w Gemini 8, w czasie którego zrealizowano
pierwsze połączenie
dwóch obiektów kosmicznych, w 1969 roku
z Edwinem Aldrinem i Michaelem
Collinsem uczestniczył w pierwszej wyprawie załogowej na Księżyc jako
dowódca
statku Apolla 11. Istnieje kilka teorii, dlaczego właśnie Armstrong, a
nie
Aldrin jako pierwszy stanął na Księżycu – był cywilem, było
to prostsze podczas
ubierania skafandrów w ciasnej kabinie, dłużej pracował w
kolektywie
astronautów przygotowujących się do lotów na
Księżyc. Armstrong stał się
„niepozornym amerykańskim Gagarinem“,
którego kredo po powrocie z Księżyca
brzmiało: jestem tylko człowiekiem, dlatego pozostawcie mnie w spokoju.
Zmarł w
2012 roku na komplikacje po operacji serca.
2. Edwin Aldrin (1930) – pułkownik sił powietrznych USA, w
1951 roku ukończył akademię
wojskową West Point, w 1963 roku otrzymał stopień doktora w
Massachusetts
Institute of Technology, od tegoż roku w zespole
astronautów, w 1966 roku razem
z Jamesem Lovellem odbył lot w Gemini 12 i przebywał na
zewnątrz statku na
orbicie satelitarnej, w 1969 roku jako pilot LM uczestniczył w
pierwszej
wyprawie załogowej na Księżyc w statku Apollo 11, drugi człowiek na
Księżycu.
Do dziś nie pogodził się z faktem, że to nie on był pierwszym
człowiekiem
na Księżycu, zresztą przed startem lobował za tym jego ojciec, wysoki
rangą
generał lotnictwa amerykańskiego. Aldrin po powrocie
z Księżyca dwukrotnie
leczył się z uzależnienia od alkoholu. Dziś – razem
z Eugenen
Cernanem z Apolla 17 – należy do najaktywniejszych
„apollonautów“ i
propagatorów astronautyki, bierze udział w konferencjach
naukowych, wykłada na
uniwersytetach. Napisał dwie książki „Powrót na
Ziemię“ i „Ludzie
z Ziemi“. Pojawił się w kilkudziesięciu filmach i
serialach, grając samego
siebie.
3. Charles Conrad (1930-1999) – komandor lotnictwa morskiego, w 1953
roku ukończył wydział
inżynierii lotniczej uniwersytetu w Princeton, w 1961 roku Szkołę
Pilotów
Doświadczalnych Marynarki w Patuxent River, gdzie następnie pracował
jako
oblatywacz, instruktor i inżynier, od 1962 roku w zespole
astronautów, w 1965
roku z Leroyem Cooperem odbył lot w Gemini 5, w 1966 roku
razem
z Richardem Gordonem odbył lot w Gemini 11, w 1969 roku razem
z Alanem Beanem i Richardem Gordonem uczestniczył w misji
Apollo 12,
trzeci człowiek na Księżycu. Był nawet brany pod uwagę do załogi Apolla
11
razem z Armstrongiem. Cieszył się jednak, że ominęła go sława
Armstronga i
że mógł poświęcić się rzeczom, które go
interesowały. Jako jeden z trzech
„ludzi na Księżycu“ brał udział w kolejnej misji
kosmicznej, w 1973 roku był
dowódcą statku Skylab. Zginął tragicznie w 1999 roku na
swoim motocyklu podczas
wypadku drogowego.
4. Alan Bean (1932-2018) – kapitan lotnictwa morskiego, ukończył
wydział inżynierii lotniczej
uniwersytetu stanowego w Teksasie i Szkołę Pilotów
Doświadczalnych Marynarki w
Patuxent River. Oblatywacz samolotów wojskowych, od 1963
roku w zespole
astronautów. Po tragicznej katastrofie lotniczej, w
której zginął kandydat do
lotu na Księżyc Wiliams Cliftion, wziął udział jako rezerwowy w
wyprawie Apollo
12 razem z Charlesem Conradem i Richardem Gordonem.
Później brał udział
jeszcze w jednej misji kosmicznej, razem z Owenem Garriottem,
na stacji
Skylab 3 jako dowódca załogi. Po opuszczeniu NASA w 1981
roku cały wolny czas
poświęcił malarstwu. Miał własną pracownię w Houston. Tematem jego
obrazów są
loty kosmiczne.
5. Alan Shepard (1923-1998) – komandor lotnictwa morskiego, w 1945
roku ukończył Akademię
Marynarki w Annapolis i w 1958 roku Szkołę Pilotów
Doświadczalnych Marynarki w
Patuxent River, od 1959 roku członek siedmioosobowej grupy
astronautów, był najstarszym
człowiekiem, który przebywał na powierzchni Księżyca
– w ramach misji Apollo 14
w 1971 roku, miał wtedy 47 lat. Mówi się o jego problemach
z nogami i o
tym, że Edgar Mitchell woził go po powierzchni Księżyca na
wózku ręcznym, który
był przeznaczony do przewozu próbek i przyrządów.
Zmarł w 1998 roku na
leukemię.
6. Edgar Mitchell (1930-2016) – w 1952 roku ukończył Instytut
Technologiczny Carneggie, w 1961 roku
szkołę marynarki wojennej, w 1964 roku otrzymał stopień doktora w
dziedzinie
lotnictwa i astronautyki w Massachusetts Institute of Technology, od
1966 roku
w zespole astronautów, w 1971 roku razem z Alanem
Shepardem i Stuartem
Rossą uczestniczył w wyprawie załogowej Apollo 14 na Księżyc, jeden
z najniezwyklejszych członków grupy
astronautów, jego hobby – to zjawiska
paranoidalne. Często wykorzystywał fakt, że jest zatrudniony w NASA i
swoje
prywatne aktywności ogłaszał za oficjalne stanowiska swego pracodawcy,
swoje
eksperymenty przeprowadzał nielegalnie również podczas misji
księżycowej. Zmarł
w 2016 roku.
7. David Scott (1932) – pułkownik lotnictwa, w 1954 roku
ukończył akademię wojskową West
Point, wydział lotnictwa i astronautyki Massachusetts Institute of
Technology,
od 1963 roku w zespole astronautów, w 1966 roku razem
z Neilem Armstrongiem
odbył lot w Gemini 8, w którym zrealizowano pierwsze
połączenie dwu obiektów
kosmicznych z członem Agena, w 1969 roku razem
z Jamesem McDivittem i
Russellem Schweickartem odbył lot w Apollo 9 jako pilot statku, w 1971
roku
z Jamesem Irwinem i Alfredem Wordenem uczestniczył jako
dowódca w wyprawie
załogowej Appolla 15 na Księżyc, zapisał się do historii między innymi
swoim
wkładem naukowym, ponieważ jego załoga poświęcała się szkoleniu
geologicznemu
więcej niż wszystkie załogi razem wzięte, co miało wpływ na dobre
wyniki
doświadczeń. Na Księżycu razem z Jamesem Irwinem ostemplował
kilkaset
kopert, które później
„spieniężył“, był nawet przesłuchiwany w Kongresie,
jednak opuścił grupę astronautów jeszcze przedtem niż był
ukarany. W 1984 roku
był sądzony i oskarżony – dostał karę w zawieszeniu
oraz mandat 220
tysięcy dolarów – za oszustwa finansowe.
8. James Irwin (1930-1991) – pułkownik lotnictwa, w 1951 roku
ukończył Akademię Marynarki w
Annapolis, w 1956 roku wydział inżynierii lotniczej i kosmicznej
uniwersytetu w
Michigan, w 1961 roku Szkołę Pilotów Badawczych Lotnictwa i
Astronautyki w
Rosamund, od 1966 roku w zespole astronautów, w 1971 roku
razem z Davidem
Scottem i Alfredem Wordenem był członkiem załogi Apollo 15, jako jedyny
z dwunastu „księżycowych“
astronautów publicznie żałował, że wziął udział
w programie lotów kosmïcznych. Już przed misją
wiedział o swoich
problemach kardiologicznych, pomimo to przeszedł pozytywnie wszystkie
przeglądy
lekarskie i nie chciał z taką „drobnostką“
fatygować lekarza. Na Księżycu
przeszedł mikrozawał. Później poświęcił się działalności
charytatywnej. Zmarł w
1991 roku na zawał.
9. John Young (1930-2018) – komandor lotnictwa morskiego, w 1952
roku ukończył instytut
techniczny w Atlancie, oblatywacz samolotów. W 1962 roku
ustanowił w samolocie
myśliwskim światowe rekordy prędkości wznoszenia się na wysokości 3 i
25 km, od
1962 roku w zespole astronautów. Przyjaciele
mówią o nim jako o „jedynym
rzeczywistym kosmicie na Ziemi“. Brał udział w sześciu
wyprawach w kosmos –
jako członek załóg Gemini 3, Gemini 10, Apollo 10 i Apollo
16 oraz wahadłowca
Columbia STS-1 i STS-9. Członkiem grupy astronautów był do
2004 roku, czyli 42
lata. Zmarł w 2018 roku.
10. Charles Duke (1936) – podpułkownik lotnictwa. W 1965 roku
ukończył Szkołę Pilotów
Badawczych Lotnictwa i Astronautyki w Rosamund, od 1966 roku w zespole
astronautów, w 1972 roku wziął udział w wyprawie załogowej
Apollo 16 na
Księżyc. Planował włączyć się do projektu wahadłowców,
jednak w 1976 roku
zrezygnował z pracy w NASA. Poświęcił się działalności
komercyjnej, a
później pracy dla organizacji kościelnych.
11. Eugene Cernan (1934) – komandor marynarki, w 1956 roku
został absolwentem uniwersytetu
Purdue w Lafayette, później
szkołę marynarki w Monterrey, od 1963 roku w zespole
astronautów, w 1966 roku
wraz z Thomasem Staffordem odbył lot w Gemini 9, w 1969 roku
z Thomasem Staffordem i Johnem Yuongiem odbył drugi lot
załogowy w Apollo
10 na orbitę okołoksiężycową i jako pilot lądownika LM zbliżył się na
odległość
15 km od powierzchni Księżyca, w 1972 roku z Harrisonem
Schmittem i
Ronaldem Evansem uczestniczył w wyprawie załogowej Apollo 17 na
Księżyc,
ostatni człowiek, który chodził po powierzchni Księżyca. W
1976 roku zrezygnował
z pracy w NASA. Astronauta jest pochodzenia słowackiego, jego
dziadek
pochodził z Vysoké nad Kysucou, rodzice jego babci
pochodzili
z Bernardic koło Tabora i Nuzic koło Bechyni. W 1981 roku
założył własne
przedsiębiorstwo prowadzące działalność w dziedzinie aeronautyki i
energetyki.
Podczas pierwszych lotów wahadłowców był
komentatorem kanału telewizyjnego ABC.
W 1999 roku wydał książkę „Ostatni człowiek na
Księżycu“. Dziś jest jednym
z najaktywniejszych propagatorów astronautyki.
12. Harrison Schmitt (1935) – w 1957 roku ukończył Kalifornijski
Instytut Technologiczny w
Pasadenie, w latach 1957-58 studiował na Uniwersytecie w Oslo, w 1964
roku
uzyskał doktorat w dziedzinie geologii w Harvard University, od 1964
roku brał
udział w tworzeniu mapy powierzchni Księżyca pracując w instytucie
geologicznym
w Arizonie, od 1965 roku w zespole astronautów, w 1972 roku
wraz z Eugene
Cernanem i Ronaldem Evansem uczestniczył w wyprawie załogowej Apollo 17
na
Księżyc, jego udział w misji Apollo popierał cały amerykański świat
naukowy.
Później poświęcił się karierze politycznej, w 1976 wybrany
był senatorem za
Partię Republikańską, jego kadencja trwała do 1983 roku. Po zakończeniu
kariery
politycznej zajął się doradztwem w zakresie biznesu, geologii i badań
kosmicznych. Obecnie mieszka w Silver City w stanie Mowy Meksyk.
Skąd się bierze światło gwiazd?
– Resztę życia pragnę spędzić,
rozmyślając o tym, czym jest światło –
stwierdził Albert Einstein w 1917 roku. W owym momencie największy
fizyk wszech
czasów miał na to jeszcze 38 lat. Na krótko przed
śmiercią musiał jednak
przyznać: – Prawie pół wieku intensywnych rozważań
wcale nie przybliżyło mnie
do odpowiedzi. Skąd pochodzi światło? Dlaczego je widzimy? Czym tak
naprawdę
jest? Dopiero od paru lat, dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych
technologii, krok po kroku, udaje nam się zbliżyć do rozwiązania
zagadki, która
od tysięcy lat zaprzątała uwagę największych myślicieli.
Czym jest Słońce? Zagadka pojawiła się tak, jak życie na kuli
ziemskiej – wraz z promieniem światła słonecznego.
Dokładnie 8 minut i 20
sekund przemierzał on drogę do Ziemi, pokonując ok. 150
milionów kilometrów.
Aby zrozumieć, skąd pochodzi to światło, fizycy i astronomowie musieli
najpierw
ustalić, czym właściwie jest Słońce. Okazało się, że jest to gwiazda
– jedna
z wielu we wszechświecie. Bez udziału Słońca nie powstałoby
życie na
naszej planecie. Byłaby ona pogrążona w ciemnościach skałą, na
powierzchni
której panowałaby temperatura ok. – 270 OC.
Jak rodzi się gwiazda?
4,6 miliarda lat temu Słońce rozbłysło swoim światłem. Astronomowie
nazywają
ten moment narodzinami gwiazdy. W tym czasie ukształtowały się
również planety,
m. in. Ziemia. Uformowały się z pozostałości gigantycznego
obłoku gazu,
który osiągnął tak dużą gęstość, że powstało
z niego Słońce. Narodziny
gwiazdy oraz jej planet można porównać do przyrządzania
potrawy: potrzebne są
właściwe składniki, odpowiednia temperatura i ktoś, kto od czasu do
czasu
wszystko zamiesza. Składniki to niewyobrażalnie duża ilość wodoru, do
tego
trochę helu i szczypta pyłu, oraz metali w roli przypraw. Wszystko
razem
utworzyło po połączeniu gigantyczny obłok gazu o rozpiętości koło 15
miliardów
kilometrów. Potem wystarczyło jeszcze tylko raz
„zamieszać“. Jedna
z teorii mówi, że 4,6 miliarda lat temu przez tę
chmurę gazu pędziła
akurat fala uderzeniowa silnej eksplozji pobliskiej gwiazdy. W jej
wyniku
zawarte w obłoku atomy ulegały coraz większemu skompresowaniu. Siła
ciężkości
dopełniła reszty: chmura powoli stała się coraz bardziej gorąca i gęsta
– w
centrum nadal jeszcze ciemnego, kosmicznego „kotła“
powstała tzw. protogwiazda
– surowa wersja naszego Słońca. Aby jednak protogwiazda
przeobraziła się w
prawdziwą gwiazdę, która wysyłałaby w kosmos światło,
temperatura w jej wnętrzu
musiała wzrosnąć do wielu milionów stopni Celsjusza.
Ciśnienie grawitacyjne
ciągle rosło. Przy 15 milionach stopni Celsjusza i ciśnieniu ok. 40
milionów
razy wyższym niż na powierzchni Ziemi nastąpił oczekiwany moment:
Słońce
„zapaliło się“ – jądra wodoru w jego
wnętrzu zaczęły się łączyć i gwiazda mogła
już świecić własnym światłem. W tym samym czasie powstały planety i
księżyce
Układu Słonecznego.
Dlaczego gwiazdy świecą?
Naturalne siły wszechświata z obłoku gazu
„upiekły“ gwiazdę. Jest ona
niczym olbrzymi reaktor jądrowy, w którego wnętrzu od
miliardów lat trwa
nieprzerwany proces syntezy jądrowej. Co dokładnie dzieje się w tym
reaktorze?
Dlaczego emituje on światło? Wszyscy wiemy, jak niebezpieczne jest
promieniowanie, które wyzwalane jest w reaktorach atomowych.
Wewnątrz Słońca
dzieje się właściwie to samo – także tu powstaje
zabójcze dla ludzi
promieniowanie gamma, tyle że w niewyobrażalnie wysokich dawkach, gdyż
w
gwiezdnym reaktorze przetwarzane są gigantyczne ilości materii. W ten
sposób
wewnątrz Słońca w każdej sekundzie ok. 600 milionów ton
wodoru zamienia się w
hel. Z czterech atomów wodoru powstaje jedno jądro
helu, które ma mniejszą
masę niż suma wodorowych składników. Dlatego też mniej
więcej cztery miliony
ton materii „wyparowuje“ co sekundę w postaci
wysokoenergetycznego
promieniowania gamma. Jest to jakby skoncentrowane światło –
chociaż
niewidzialne dla naszych oczu. W drodze ku powierzchni Słońca
promieniowanie
gamma traci tyle ze swej energii, że staje się widoczne i przestaje być
niebezpieczne. Oto i tajemnica światła! Fizykom udało się ją
rozszyfrować
dopiero przy pomocy najsłynniejszego odkrycia Einsteina, czyli wzoru na
równoważność masy i energii: W=mc2.
Ale ta formuła też nie daje
odpowiedzi na najważniejsze pytanie….
Czym jest światło? Światło
co prawda składa się z cząsteczek, lecz jest też falą (jak np.
fala
radiowa). To dlatego czasem zachowuje się jak cząsteczka, a czasem jak
fala
elektromagnetyczna. Fizycy określają ten fenomen mianem dualizmu
korpuskularno-falowego. Do światła, które wykracza poza
wszelkie klasyczne
reguły nauk przyrodniczych, takie określenie pasuje wręcz idealnie.
Świadczy o
tym choćby fakt, że światło zawsze zachowuje taką samą prędkość,
niezależnie,
czy poruszamy się w jego stronę, czy w odwrotnym kierunku. Wynosi ona
prawie
300 tysięcy kilometrów na sekundę, czyli ponad miliard
kilometrów na godzinę I
choć ostatnio pojawiła się sugestia, że neutrina mogą poruszać się
szybciej, to
według obecnego stanu wiedzy nigdy nic nie będzie szybsze od światła.
Pozostałe
fale i cząsteczki, jak na przykład dźwięk funkcjonuję według
klasycznych praw
natury. Prędkość dźwięku zmienia się bowiem względem odbiorcy, w
zależności od
tego, w jakim kierunku i z jaką szybkością się porusza. Możemy
nawet
wyprzedzić dźwięk – przy prędkości powyżej 1225
kilometrów na godzinę. Poza tym
cząsteczki światła, tzw. fotony, nie posiadają żadnej masy. Jak to
możliwe, że
cząsteczka nic waży? Wciąż jeszcze nie udało się fizykom zgłębić
wszystkich
tajemnic światła.
Co sprawia, że widzimy
światło? Nasz wzrok rejestruje to, co nazywamy światłem,
ponieważ właśnie
do tego stworzone są ludzkie oczy. Działają tylko wtedy, kiedy
cząsteczki
światła, czyli fotony, trafiają do receptorów
zlokalizowanych w siatkówce. Stąd
wysyłany jest sygnał do mózgu, który w ułamkach
milisekund buduje z tych
informacji trójwymiarowy obraz –
wówczas widzimy. Receptory światła funkcjonują
jednak (podobnie jak np. odbiornik radiowy) wyłącznie w pewnym
zakresie. Jeśli
długość fal docierającego promieniowania jest zbyt duża lub zbyt mała,
wtedy
oko go nie zarejestruje, a mózg nie przetworzy. Dlatego
dokładnie widzimy fale
promieniowania, które nazywamy światłem, a nie dostrzegamy
promieniowania
podczerwonego i ultrafioletowego, mikrofalowego, rentgenowskiego, czy
promieniowania gamma. Dlaczego nasze oczy są tak zbudowane? Odpowiedź
naukowców
jest prosta: ponieważ na Ziemi najwięcej jest fal światła widzialnego.
Gdybyśmy
żyli na innej planecie, w innym układzie słonecznym, oczy
przystosowałyby się
do przeważających tam długości fal. – Oko ludzkie jest jak
biologiczny
detektor, który w toku ewolucji rozwinął się do takiego
stopnia, że
wykorzystuje światło Słońca w najlepszy możliwy sposób
– wyjaśnia amerykański
astronom prof. Robert Fosbury. Dlatego też oczy tak dobrze służą nam w
ciągu
dnia, kiedy jest jasno. Ale także nocą udaje się nam zobaczyć na niebie
tysiące
ciał niebieskich. Według szacunków astronomów
istnieje jeszcze przynajmniej 70
tryliardów gwiazd. A to nie wszystko: liczba cząsteczek
światła jest pięć
miliardów razy wyższa niż liczba atomów we
wszechświecie. Kosmos jest zatem
wypełniony światłem. Czemu więc jest w nim tak mroczno?
Dlaczego w uniwersum jest
ciemno? Nocą możemy obserwować
uniwersum bez „zakłóceń“ w postaci
światła słonecznego. Wtedy jest ono ciemne.
Przyczyny należy upatrywać w wielkości kosmosu. Większość gwiazd
powstała wiele
miliardów lat temu. Od tamtej pory wszechświat coraz
bardziej się rozszerzał,
wskutek czego fale światła przybrały na długości – musiały
się więc niejako
„rozciągnąć“. Dlatego światło o większej długości
fal staje się najpierw
podczerwienią, potem przechodzi w promieniowanie mikrofalowe i w końcu
– w
radiowe. Receptory naszej siatkówki nie są w stanie
wychwycić tego typu fal,
więc kosmos wydaje się nam ciemny. Gdybyśmy rozwinęli zdolność widzenia
światła
w szerszych zakresach, wtedy wszechświat stałby się oślepiająco jasny,
jest on
bowiem pełen promieniowania o rozmaitych długościach fal. Dla nas
widoczne są
tylko te z niewielkiego wycinka zakresu: o długości od 380 do 740
nanometrów. W
obrębie tego zakresu dostrzegamy różne barwy. Każdy kolor ma
przy tym określoną
długość fal – dla żółtego wynosi ona ok. 570
nanometrów Widzialne światło
słoneczne składa się z wszystkich długości fal od 380 do 740
nanometrów,
dlatego da się je rozłożyć na poszczególne kolory. Możemy to
obserwować na
przykładzie barwnej tęczy albo przepuszczania światła przez pryzmat.
Słońce nie
tylko dostarcza nam światło i ciepło oraz umożliwia życie na Ziemi.
Obdarowuje
nas również kolorami. Nietrudno jest więc zrozumieć,
dlaczego Einstein tak
bardzo fascynował się tym fenomenem. W końcu to jak dotąd największy
cud
wszechświata. „Kosmos“, nr 8/2019
Najważniejsze odkrycia starożytnych
astronomów
Kto był pierwszym
człowiekiem, który skierował wzrok ku nocnemu niebu, i
zaczął zastanawiać się,
czy istnieje coś poza Ziemią. To pytanie na zawsze pozostanie bez
odpowiedzi,
zwłaszcza, że wszechświat od tysiącleci fascynował ludzkość. Na długo
przed
wynalezieniem precyzyjnych przyrządów mierniczych nasi
przodkowie badali przestrzeń
pozaziemską. Pierwsi w gwiazdy patrzyli Aborygeni,
rdzenni mieszkańcy
Australii. Używali oni nieba do nawigacji oraz mierzenia upływu czasu i
zmiany
pór roku. Zaskakująco wielką wiedzę o astronomii mieli także
prehistoryczni Indianie.
I tak pochodząca z pogranicza Kolumbii i Brazylii grupa Tukano
znała
zjawisko precesji osi Ziemi, polegającej na tym, iż oś planet w wyniku
oddziaływania grawitacyjnego Księżyca i Słońca kreśli na tle nieba
okrąg,
tworząc niewidzialny stożek.
Egipcjanie (XXX wiek
p.n.e.) – stworzyli kalendarz dzielący rok na 12
równych miesięcy, po 30 dni
każdy. Nieco później zorientowali się, iż cały cykl trwa
dłużej i dodali 5
nadprogramowych dni. Te dodatkowe dni powszechnie uważano za feralne, w
związku
z tym nie nadano im nazwy i spędzano je na modlitwach.
Sumerowie (XXX wiek
p.n.e.) – nadali nazwy gwiazdozbiorom. Część z nich
m.in. Lew, Skorpion
czy Byk funkcjonuje do dziś. Sumeryjscy astronomowie policzyli też
główne
obiekty w Układzie Słonecznym i stworzyli własną jednostkę miary
odległości w
kosmosie.
Chińczycy (XI wiek
p.n.e.) – jako pierwsi wyznaczyli nachylenie ekliptyki
względem równika
niebieskiego na podstawie obserwacji długości cienia gnomonu,
instrumentu
astronomicznego w postaci pionowego pręta.
Babilończycy (V wiek
p.n.e.) – bazując na osiągnięciach Sumerów,
zaproponowali podział ekliptyki na
12 równych części, które utworzyły gwiazdozbiory.
Stały się one podstawą układu
współrzędnych na niebie. Babilończykom zawdzięczamy
również opracowanie systemu
sześć dziesiętnego, a także wprowadzenie podstawowej jednostki miary
kąta,
czyli stopnia. Potrafili oni stosunkowo dokładnie szacować czas
występowania
zjawisk w przestrzeni kosmicznej, takich jak zaćmienia, fazy Księżyca
oraz
okresy widoczności planet.
Grecy – Pitagoras (VI
wiek p.n.e.) jako pierwszy nazwał sfery niebieskie kosmosem i postawił
tezę, że
Ziemia jest kulą. Arystach z Samos (III wiek p.n.e.) postawił
rewolucyjną
tezę, iż nasza planeta porusza się wokół Słońca. Mniej
więcej w tym samym
czasie Eratostonesowi z Cyreny udało się określić długość
południka
ziemskiego. Pochodzący z Bitynii Hipparach (II wiek p.n.e.)
opracował
pierwszy katalog gwiazd z prawdziwego zdarzenia. Przypisuje mu
się również
wiele innych osiągnięć, m.in. wynalezienie astrolabium.
Rozwiązanie SUDOKU z numeru 47 / 2020
7 |
9 |
2 |
4 |
6 |
8 |
1 |
5 |
3 |
||
4 |
5 |
6 |
1 |
2 |
3 |
8 |
9 |
7 |
||
8 |
3 |
1 |
7 |
5 |
9 |
6 |
4 |
2 |
||
2 |
1 |
8 |
6 |
3 |
5 |
4 |
7 |
9 |
||
6 |
7 |
3 |
2 |
9 |
4 |
5 |
1 |
8 |
||
9 |
4 |
5 |
8 |
7 |
1 |
2 |
3 |
6 |
||
1 |
6 |
4 |
3 |
8 |
7 |
9 |
2 |
5 |
||
3 |
2 |
9 |
5 |
1 |
6 |
7 |
8 |
4 |
||
5 |
8 |
7 |
9 |
4 |
2 |
3 |
6 |
1 |
Spis treści
Bez Newtona i Ohma? Elektrycy protestują
2
Poglądy członków SEP na proponowane
zmiany
programów nauczania
2
Zebranie członkowskie Elektryków
3
Byliśmy zaproszeni
4
Uderzenie pioruna w wysoki obiekt
4
Koszenie trawy przy urządzeniach
elektroenergetycznych
6
Klasa bezpiecznika
8
Zasadnicze wiadomości z podstaw
elektrotechniki (1)
9
Pompa ciepła
12
Czy warto wracać na Księżyc?
13
Skąd się bierze światło gwiazd?
19
Najważniejsze odkrycia starożytnych
astronomów
22
Rozwiązanie SUDOKU 23
Neil Armstrong (Apollo 11) – pierwszy człowiek na Księżycu | Edwin Aldrin (Apollo 11) – był tym drugim |
Eugene Cernan (Apollo 17) – jego dziadek pochodził ze Słowacji |
Harrison Schmitt (Apollo 17) – jedyny
geolog, który chodził po Księżycu |
„Biuletyn
Internetowy SEP“ – BIULETYN SEP numer 48, wydawca:
Sdružení polských
elektrotechniků v České republice / Stowarzyszenie
Elektrotechników Polskich w
Republice Czeskiej (SEP), zamknięcie numeru: 6.4.2021 r., adres
wydawnictwa:
737 01 Český Těšín (Czeski Cieszyn),
ul. Střelniční (Strzelnicza) 28/209,
redaktor: inż. Tadeusz Toman, 737 01 Třinec-Konská
(Trzyniec-Końska) 49, wydano
w formie zeszytu dla członków SEP (gratis) i elektronicznie
na http://www.coexistentia.cz/SEP/index.html