Na portalu internetowym www.onet.pl
przeczytaliśmy komentarz dotyczący listu, jaki przesłał marszałek Senatu
Rzeczypospolitej Polskiej, Stanisław Karczewski do Polonii i Polaków
mieszkających za granicą, z prośbą o wsparcie Polski w konflikcie z USA,
Izraelem i Ukrainą:
Gdyby Kreml wyznaczył swoim specom od manipulowania opinią publiczną
zadanie wyrządzenia dalszych szkód i tak już nadwyrężonemu wizerunkowi Polski,
to być może wpadliby oni na taki pomysł jak list marszałka Senatu Stanisława
Karczewskiego do 20 milionów mieszkających za granicą Polaków – pisze
warszawski korespondent Süddeutsche Zeitung Florian Hassel. Komentator
wyjaśnia, że szef jednej z izb parlamentu prosi, by "denuncjować tych,
który szkodzą dobremu imieniu Polski". Jego zdaniem ta akcja "pasuje
do narodowo-populistycznego obrazu, zgodnie z którym Polska atakowana jest ze
wszystkich stron i musi bronić się ze wszystkich sił przed Niemcami, UE, Rosją,
Ukrainą czy też historykami, którzy nadmiernie się interesują ciemnymi stronami
polskiej historii". Zdaniem Hassela fakt, że "żenujący" list
napisany został przez jednego z najwyższych rangą polskich polityków i
rozesłany oficjalnie przez ministerstwo spraw zagranicznych, też nie powinien
dziwić, gdyż "pasuje do sytuacji". Jak zaznacza, nowego szefa resortu
Jacka Czaputowicza cechuje "elegancja" w wystąpieniach, jednak w
sprawach merytorycznych wykazuje bezkompromisowość. Dziennikarz SZ przypomina,
że 10 kwietnia przypada rocznica katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego w
Smoleńsku. Z tej okazji Czaputowicz polecił wszystkim przedstawicielstwom
dyplomatycznym za granicą, by upamiętniły "ofiary", przy czym autor
bierze to słowo w cudzysłów. "Rzekomy zamach jest wynalazkiem rządzącej
partii i jest po prostu absurdem wykorzystywanym do celów propagandowych; do
nieszczęścia doszło wskutek błędu pilota" – pisze Hassel. Jak dodaje,
poprzednik Czaputowicza (Witold Waszczykowski, red.) też "występował
bardziej w roli ideologa niż dyplomaty". "To smutny czas dla polskiej
dyplomacji, która jeszcze kilka lat temu cieszyła się na świecie uznaniem"
– podsumowuje Hassel.