Jarosław Kaczyński jak Leonid Breżniew
Przygotowany przez polski rząd projekt ustawy
o powszechnym obowiązku obrony przewiduje możliwość pozbawiania stopnia
oficerskiego lub podoficerskiego, również pośmiertnie, osób, które z racji
wieku lub stanu zdrowia nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej, oraz
żołnierzy rezerwy, którzy byli członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego
albo pełnili służbę w komunistycznych organach bezpieczeństwa państwa. Po
przeczytaniu tej informacji przypomniałem sobie lekturę książki Wiesława
Górnickiego „Teraz już można”, w której autor opowiada o wizycie Wojciecha
Jaruzelskiego w Moskwie 1.3.1982 r. i pozbawieniu go przez „radzieckich
towarzyszy” stopnia generalskiego. Pomysł Prawa i Sprawiedliwości nie jest więc
niczym nowym, nawiązuje do pomysłu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.
Zamieszczam obszerne fragmenty odpowiedniego rozdziału tej książki. „Kiedy tylko wylądowaliśmy na ośnieżonym i
oblodzonym lotnisku rządowym (w Moskwie – TT), przy trapie samolotu stanął jakiś cywil i wszystkim członkom
delegacji, osobom towarzyszącym i personelowi technicznemu zaczął odbierać
niewielkie książeczki, przygotowane przed odlotem przez Departament Protokołu
polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest to, muszę wyjaśnić, dokument
wprost niezbędny do życia przy wszelkiego rodzaju delegacjach oficjalnych. Kto
by taką książeczkę zgubił, mógł na piechotę wracać do Warszawy, nie mówiąc już
o odpowiedzialności służbowej, gdyż ze zrozumiałych względów natury ochroniarskiej
był to druk poufny. Książeczka protokołu zawierała takie informacje, jak numer
samochodu w kolumnie transportowej, nazwę miejsca zakwaterowania i numer
pokoju, wyliczony co do minuty program pobytu, niezbędne telefony, ale co
ważniejsze – ustaloną kolejność protokolarną w składzie delegacji. Określa więc,
kto nie powinien wpychać się na chama przed kamery telewizyjne, jaka jest
kolejność kroczenia w orszaku itp. Ku mojemu zdumieniu ów anonimowy cywil przy
trapie, odbierający książeczki, wręczał każdemu inną książeczkę, nawet dość podobną
z wyglądu. Zanim jeszcze przebyłem drogę od trapu do rzędu „D” (...), zerknąłem
do nowego nabytku. Książeczka nie różniła się prawie niczym od polskiego
oryginału. Ano właśnie: p r a w i e niczym. Z jednym, ale mrożącym krew w
żyłach wyjątkiem: usunięto przy nazwiskach członków delegacji polskiej
wszystkie stopnie wojskowe. I Sekretarz KC PZPR, Prezes Rady Ministrów PRL,
Przewodniczący Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, generał armii Wojciech
Jaruzelski wyszedł na tym najgorzej, bo zachowano mu tylko tytuł I Sekretarza i
funkcję premiera. Łupem radzieckich czyścicieli padło nie tylko pięciu polskich
generałów, wchodzących w skład delegacji, ale nawet Bogu ducha winny szef Biura
Ochrony Rządu, płk Stefan Pawłowski, który miał stopień milicyjny i nic go z
wojskiem nie łączyło, naturalnie oprócz ogólnej zgodności poglądów. Skreślono
również mój stopień wojskowy. Byłem dopiero od dwóch tygodni majorem i chciałem
się trochę tym stopniem nacieszyć. A tu patrzę: figuruję na golasa, po prostu
jako „tow. Wiesław Górnicki”. Z pogromu ocaleli tylko adiutanci Szefa
(Wojciecha Jaruzelskiego – TT), ale też
w dość dziwny sposób. Mieli oni wówczas stopnie chorążych, co po rosyjsku tłumaczy
się jako praporszczik, czyli ten,
który nosi sztandar. Z niepojętych przyczyn wymieniono ich w nowej książeczce
jako chorunżyj, co jest oczywistym,
ukraińskim polonizmem. Nie trzeba było zbytniej dociekliwości, aby zrozumieć
sens zmiany książeczek. Już przy trapie radziecka partia demonstrowała swoje
niezadowolenie ze sposobu rozwiązania kryzysu w Polsce. Nie tyle z samego faktu
jego rozwiązania, ile ze sposobu.”.
W 1982 roku niezadowolenie z tradycji wojska polskiego i faktu, że
cieszy się ono autorytetem wśród Polaków demonstrowała radziecka partia
komunistyczna pod przewodem Leonida Breżniewa, w 2018 roku swoje niezadowolenie
z tego samego powodu demonstruje rządzące Prawo i Sprawiedliwość pod przewodem
Jarosława Kaczyńskiego. TT.